Z samego rana jej rodzice zawieźli nas na
samolot.
A tam czekała na nas niespodzianka w postaci:
Ignaczaków, Kuby, Karoliny, Natalii, Miśka i…
Mężczyzna podszedł do Oli, po czym się rozpłakał.
- … tak przykro. Bardzo mi przykro, córeczko! Nie
miałem pojęcia, że masz tak poważną chorobę…
- Tata…?- Sowa spojrzała na matkę z
niedowierzaniem. Marzena kiwnęła głową i wtuliła się w swego męża. – Znaczy, co
pan tutaj robi? I czego chce?
- Aleksandro, wiem. Domyślam się, jak się czujesz
i jest mi wstyd. Dlatego się nie odzywałem. Za każdym razem, kiedy miałem dzwonić
o spotkanie… Przerażało mnie to wszystko.
- Wysłałeś
mi tylko głupią książkę z dedykacją? I to poprzez Wiktora? Nie mogłeś
wręczyć mi jej osobiście?!
- Proszę cię, spróbuj zrozumieć.
- Na pewno nie w tej chwili.- Dziewczyna chwyciła
mnie za rękę, objąłem ją w pasie opiekuńczo. – Miałam nadzieję na ostatnie,
najlepsze wakacje ze swoim chłopakiem. A pan zjawił się tutaj i…
- Deuś nie chciał niczego psuć. To ja poprosiłem,
żeby tutaj się zjawił.- Wyznał Krzysiek, trochę zawstydzony. – Nie mógł wcześniej
przylecieć.
- Byłem we Francji. Zamówiłem lot, jak tylko
dowiedziałem się o twojej chorobie. Dlaczego wcześniej mnie nie
poinformowaliście?- Spojrzał z wyrzutem na wszystkich. W tamtej chwili chciałem
mu przywalić. Jeszcze obwiniał nas? Sam powinien się trochę zainteresować! Ola
chyba wyczuła mój gniew, gdyż mocno ścisnęła mnie za rękę.
- Dlaczego, ze mną zostałeś?- Spytała
po raz trzeci tego dnia. – Mogłes dac sobie spokój.
- Już ci mówiłem. Kocham cię.
- Powinnam powiedzieć to samo, prawda?
- Nie musisz. – Skłamałem. Nie
odpowiedziała. Była tak słaba po locie, że po prostu wniosłem ją do hotelu i
ułożyłem do łóżka. Chwilę później położyłem się obok, mocno ją przytuliłem i
wdychałem piękny zapach jej włosów. Już odrobinę odrosły…
Zająłem się nią tak, jak za każdym
razem podczas jej choroby. Wypominała mi, że nie jest już chora, że potrafi
sama sobie zrobić śniadanie.. Ale wiedziałem, że jeszcze nie odzyskała pełni
sił. A potem zaproponowałem spacer.
Zgodziła się chętnie. Widziałem w jej
oczach ten zapał z dawnych lat. Była podekscytowana. Chwyciła mnie za rękę
zdecydowanym gestem. Czułem, że coś kombinuje, ale nie miałem pojęcia, co. Nie
puszczała mnie nawet na chwilę, wciąż mnie dotykała i patrzyła w oczy.
Może to Madryt tak na nią działał?
Ola
– dziennik
Lecąc samolotem
ułożyłam cały plan w głowie. Wiedziałam, że muszę w końcu się przełamać. Źle mi
patrzeć na Zbyszka, który się mną opiekuje wciąż powtarza, że mnie kocha. A ja
głupia nawet nie jestem w stanie tego powiedzieć. Więc postanowione! W Hiszpanii
pokażę mu, jak bardzo go kocham.
Choćby
to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię za swojego nędznego życia. A mam
nadzieję, że jeszcze długiego! Wykorzystam moją nową siłę, by obdarować go całą
moją miłością do niego.
Tylko
ON.
***
Wszedłem do apartamentu ze świeżymi
ciastkami i lodami truskawkowymi, które tak uwielbia. Postanowiłem ją
rozpieszczać, jak tylko się da. Zasługuje na to. Leżała na łóżku i pisała coś w
tym swoim dzienniku. Nigdy do niego nie zaglądałem i nigdy specjalnie mnie do
tego nie ciągnęło. Pewnie zapisywała tam swoje najważniejsze myśli, jak prawie
każda dziewczyna. Teraz zastanawiałem się, czy jest tam coś o mnie.
Pewnie niewiele. – pomyślałem.
- Masz ochotę na lody?- Podniosłem
pudełko, żeby lepiej widziała.
- Jasne.- Uśmiechnęła się tak jakoś…
Ponętnie? Serce zabiło mi mocniej. Z przeróżnymi myślami wkroczyłem do kuchni,
zabrałem dwie łyżeczki i wróciłem do niej. Natychmiast odłożyła zeszyt.
- Co to takiego? Zawsze w nim piszesz,
kiedy myślisz, że nie wiem…
- Podglądasz mnie?- Zrobiła urażoną
minę.
- Nie. Tak się tylko zastanawiałem…-
Zmieszany, otworzyłem pudełko lodów. Wtedy usłyszałem jej cichy śmiech.
Uniosłem wzrok. Patrzyła na mnie tak, jak nigdy. Z pełną radością… czym?
- Czy coś się stało?
- Nie, czemu?- Wzięła jedną łyżeczkę i
nabrała lodów. Westchnęła rozmarzona. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- To co? Jaki dzisiaj film?- Chciałem
zabrać laptopa, ale mi nie pozwoliła. Jeszcze bardziej zaskoczony, spojrzałem
na nią. Jej wyraz twarzy już całkiem się zmienił. Teraz była maksymalnie
skoncentrowana.
- Chcę robić coś innego.
- No dobra. Wal.- Nabrałem lodów i
zlizałem z sztućca. Uwierała mnie poduszka w plecy, więc się uniosłem i ją
zrzuciłem z łóżka. Gdy ponownie na nią spojrzałem, aż opadły mi ręce.
Klęczała przede mną ze złym uśmieszkiem,
który mówił jedno: mam w stosunku do ciebie plany. Wyjęła łyżeczkę z moich ust
i odłożyła na stolik nocny. Po czym nachyliła się i pocałowała mnie w usta. Nie
powiem, to było sexy.
Usiadła na mnie i zaczęła całować całą
moją twarz. Doznałem deja vu, kiedy zaczęła ściągać mój podkoszulek. Chciałem
jej powiedzieć o wyciszeniu telefonów, ale wtedy jej twarz znalazła się tuż nad
moją i nie miałem siły jej przerywać.
- Dlaczego zmieniłaś zdanie?- Szepnąłem
między pocałunkami.
- Bo zrozumiałam, że cię kocham. Kocham
tak mocno, że aż wstyd mówić.- Odszepnęła, lekko gryząc moje ucho. To było
niesamowite doznanie. Mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło bić z jeszcze
większą siłą. Myślałem, że sam jej widok sprawia mój zawał. Ale te dwa słowa…
Chwyciłem za rąbki jej koszulki i ją
ściągnąłem. Przez chwilę wpatrywałem się w jej sylwetkę, po czym moje dłonie
zaczęły wędrować na jej nogi. W następnej chwili leżała pode mną już w samej
bieliźnie. Nie musiałem jej zachęcać, by rozprawiła się z paskiem od moich
dżinsów.
Przeszkadzała mi jej chustka.
- Oluś, przy mnie nie musisz jej nosić.
W ogóle nie musisz. Wiesz o tym?- Ucałowałem jej dekolt.
- Wiem. Ale ona wciąż przypomina mi o
pokorze. Poza tym, brzydko mi w odrastających włosach.- Skrzywiła się nieznacznie.
- Kochanie, jak dla mnie nawet bez
włosów jesteś atrakcyjna.- Po raz kolejny ją ucałowałem w usta. Sięgnąłem do
chustki.- Mogę?
Kiwnęła głową, patrząc mi przy tym głęboko w oczy.
Pamiętam każdy szczegół naszej nocy.
Każdy pocałunek, każdy dotyk, każdy jej krzyk rozkoszy. Pragnąłem by tak było
do końca świata.
Wyczerpana zasnęła w moich ramionach,
szepcząc moje imię.
Spaliśmy całą noc. A kiedy rano się
obudziłem, ona już nie spała. Obserwowała mnie.
- Dzień dobry.- Szepnąłem zachrypniętym
głosem z emocji.
- Cześć.- Pocałowała mnie leciutko i
przysunęła bliżej. Mechanicznie objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem jak
najbliżej. Uspokoiłem się, gdy poczułem jej gołe ciało tuż przy moim.
- Więc to nie był sen.- Mruknąłem.
- Musiałby być bardzo realistyczny.-
Zachichotała.
- Wszystko okej?- Spytałem przejęty.
Pokręciła głową, więc odetchnąłem. Mogła kłamać, ale wtedy bym to zauważył.
- Wiesz, myślałam dużo o nas.
- Tak?
- Tak.- Zagryzła wargę.
- I co wymyśliłaś?
- Że to najlepsze w moim życiu, co mnie
spotkało. I przykro mi, że tak późno sobie to uświadomiłam.
-Jesteśmy tu, kochanie. Razem. - Podparłem
się łokciem i zacząłem rysować kształty na jej brzuchu i piersiach.
- Nigdy nie będziemy mieć dzieci.-
Powiedziała bardzo smutnym głosem. Zatrzymałem swoją dłoń na jej boku. Nagle
mnie też ogarnął smutek. I co ja miałem powiedzieć?
- Mamy siebie. Jeśli nie będziesz
chciała…
- Nie o to chodzi. Bo widzisz, ta
choroba może przechodzić genetycznie… Czytałam o tym i…
- Ciii.- Pocałowałem ją.
- Nie dam ci szczęścia.
- Ty jesteś moim szczęściem. Kocham
cię.
- Wiem. Ale czy wystarczy ci tylko to,
co dostaniesz ode mnie? - Zaczęła płakać. Wziąłem ją w ramiona i scałowałem
całe łzy.
- Tak mnie wczoraj zbajerowałaś, że nawet nie zdążyliśmy zjeść.- Wskazałem w kierunku pudełka na szafce.
- Sypnę teraz tekstem z filmu, uwaga.- Odchrząknęła szeroko się uśmiechając.- "Wolałam zjeść ciebie. Lepiej smakujesz".
Wybuchliśmy śmiechem.
- Ty też nie najgorzej.- Mruknąłem, opierając się na łokciu i wpatrując w jej oczy.- W sumie, to całkiem, całkiem...- Wpiłem się w jej usta. Przez chwile nasze języki walczyły, po czym przejąłem kontrolę. Znów zatraciliśmy się w sobie
nawzajem całkowicie zapominając o stopionych lodach truskawkowych.
Ola
– dziennik
Było…
niesamowicie. Tak sobie wyobrażałam swój pierwszy raz. Z nim. Zawsze. Chociaż
tego nie wiedziałam, to z nim.
Żałuję,
że dopiero teraz.
Życie
jest takie krótkie! Nie możemy pozwalać sobie na myślenie o dalekiej
przyszłości. W każdej chwili może się coś stać i buum! Nie ma cię. Tak wiele
zawdzięczam moim rodzicom, przyjaciołom… I Zbyszkowi.
Już
nie płaczę. Ale chcę pomóc osobom, które tego potrzebują.
I
chyba wrócę do rysowania!
Rano nieźle się wystraszyłem, kiedy nie
zastałem Oli przy mnie w łóżku. Zerwałem się natychmiast, włożyłem spodenki i
podkoszulek.
Okazało się, że siedzi sobie na hamaku
za hotelem, przy basenie i… rysuje? Tak, szkicowała wschód słońca. A może coś
innego? Podszedłem cichutko od tyłu i zajrzałem za jej ramię.
- Nie skradaj się, wszystko widzę i
słyszę.- Przemówiła, nawet nie zerkając w moją stronę.
- Znowu rysujesz?- Ucieszyłem się.
- Szkoda nie uwiecznić mojego
pierwszego poranku w Madrycie z moim najlepszym chłopakiem na świecie.
- Jadłaś coś w ogóle?
- Nie. Jak tylko odsłoniłam rolety… No
wiesz, wena twórcza. Musiałam przyjść tutaj i zrobić swoje.
- Ile już tak siedzisz?
- Może z godzinę.- Wzruszyła ramionami,
nadal podkreślając horyzont. – Wiedziałam, że będziesz mnie szukał. Więc
przyszłam w pierwsze miejsce, które przyjdzie ci do głowy.
- Hej, skąd niby wiesz, o czym myślę?!-
Udawałem oburzenie.
- Za dobrze cię znam.
- Nawet we śnie nie mogłabyś być piękniejsza.- Odezwałem się po chwili milczenia. Mój miękki głos przykuł jej uwagę. Zarumieniła się.
- Już mi tak nie słódź. – Posłała
całusa.- A teraz ściągaj koszulkę.
- Że co?!
- Muszę cię narysować, kochany.
- Poczuję się, jak Apollo!
Zaśmiała się tylko i przystąpiła do
dzieła.
*******
Witam :)
Jak tam rozpoczęcie roku? Pierwszy dzień za nami... nareszcie weekend! Mi szybko minie, gdyż dzisiaj spotkanie z koleżanką, jutro zjazd rodzinny, a w niedzielę odpust... Eh, zaczyna się.
Prawdopodobnie, wręcz na pewno męczarnia na ten rok szkolny. 3 klasa LO... Smutno mi, bo tyle fajnych ludzi poznałam i szkoda mi z nimi się będzie rozstawać. I studia... Na razie staram się nie myśleć ani o tym, ani o maturze! Nie psujmy sobie humorków ;)
Życzę powodzenia oraz wytrwałości w nowym roku szkolnym! Pozdrawiam ;**