piątek, 2 września 2016

20. Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy...



 Z samego rana jej rodzice zawieźli nas na samolot.
A tam czekała na nas niespodzianka w postaci: Ignaczaków, Kuby, Karoliny, Natalii, Miśka i…
Mężczyzna podszedł do Oli, po czym się rozpłakał.
- … tak przykro. Bardzo mi przykro, córeczko! Nie miałem pojęcia, że masz tak poważną chorobę…
- Tata…?- Sowa spojrzała na matkę z niedowierzaniem. Marzena kiwnęła głową i wtuliła się w swego męża. – Znaczy, co pan tutaj robi? I czego chce?
- Aleksandro, wiem. Domyślam się, jak się czujesz i jest mi wstyd. Dlatego się nie odzywałem. Za każdym razem, kiedy miałem dzwonić o spotkanie… Przerażało mnie to wszystko.
- Wysłałeś   mi tylko głupią książkę z dedykacją? I to poprzez Wiktora? Nie mogłeś wręczyć mi jej osobiście?!
- Proszę cię, spróbuj zrozumieć.
- Na pewno nie w tej chwili.- Dziewczyna chwyciła mnie za rękę, objąłem ją w pasie opiekuńczo. – Miałam nadzieję na ostatnie, najlepsze wakacje ze swoim chłopakiem. A pan zjawił się tutaj i…
- Deuś nie chciał niczego psuć. To ja poprosiłem, żeby tutaj się zjawił.- Wyznał Krzysiek, trochę zawstydzony. – Nie mógł wcześniej przylecieć.
- Byłem we Francji. Zamówiłem lot, jak tylko dowiedziałem się o twojej chorobie. Dlaczego wcześniej mnie nie poinformowaliście?- Spojrzał z wyrzutem na wszystkich. W tamtej chwili chciałem mu przywalić. Jeszcze obwiniał nas? Sam powinien się trochę zainteresować! Ola chyba wyczuła mój gniew, gdyż mocno ścisnęła mnie za rękę.





- Dlaczego, ze mną zostałeś?- Spytała po raz trzeci tego dnia. – Mogłes dac sobie spokój.
- Już ci mówiłem. Kocham cię.
- Powinnam powiedzieć to samo, prawda?
- Nie musisz. – Skłamałem. Nie odpowiedziała. Była tak słaba po locie, że po prostu wniosłem ją do hotelu i ułożyłem do łóżka. Chwilę później położyłem się obok, mocno ją przytuliłem i wdychałem piękny zapach jej włosów. Już odrobinę odrosły…
Zająłem się nią tak, jak za każdym razem podczas jej choroby. Wypominała mi, że nie jest już chora, że potrafi sama sobie zrobić śniadanie.. Ale wiedziałem, że jeszcze nie odzyskała pełni sił. A potem zaproponowałem spacer.
Zgodziła się chętnie. Widziałem w jej oczach ten zapał z dawnych lat. Była podekscytowana. Chwyciła mnie za rękę zdecydowanym gestem. Czułem, że coś kombinuje, ale nie miałem pojęcia, co. Nie puszczała mnie nawet na chwilę, wciąż mnie dotykała i patrzyła w oczy.
Może to Madryt tak na nią działał?

Ola – dziennik
Lecąc samolotem ułożyłam cały plan w głowie. Wiedziałam, że muszę w końcu się przełamać. Źle mi patrzeć na Zbyszka, który się mną opiekuje wciąż powtarza, że mnie kocha. A ja głupia nawet nie jestem w stanie tego powiedzieć. Więc postanowione! W Hiszpanii pokażę mu, jak bardzo go kocham.
Choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię za swojego nędznego życia. A mam nadzieję, że jeszcze długiego! Wykorzystam moją nową siłę, by obdarować go całą moją miłością do niego.
Tylko ON.


 ***


Wszedłem do apartamentu ze świeżymi ciastkami i lodami truskawkowymi, które tak uwielbia. Postanowiłem ją rozpieszczać, jak tylko się da. Zasługuje na to. Leżała na łóżku i pisała coś w tym swoim dzienniku. Nigdy do niego nie zaglądałem i nigdy specjalnie mnie do tego nie ciągnęło. Pewnie zapisywała tam swoje najważniejsze myśli, jak prawie każda dziewczyna. Teraz zastanawiałem się, czy jest tam coś o mnie.
Pewnie niewiele. – pomyślałem.
- Masz ochotę na lody?- Podniosłem pudełko, żeby lepiej widziała.
- Jasne.- Uśmiechnęła się tak jakoś… Ponętnie? Serce zabiło mi mocniej. Z przeróżnymi myślami wkroczyłem do kuchni, zabrałem dwie łyżeczki i wróciłem do niej. Natychmiast odłożyła zeszyt.
- Co to takiego? Zawsze w nim piszesz, kiedy myślisz, że nie wiem…
- Podglądasz mnie?- Zrobiła urażoną minę.
- Nie. Tak się tylko zastanawiałem…- Zmieszany, otworzyłem pudełko lodów. Wtedy usłyszałem jej cichy śmiech. Uniosłem wzrok. Patrzyła na mnie tak, jak nigdy. Z pełną  radością… czym?
- Czy coś się stało?
- Nie, czemu?- Wzięła jedną łyżeczkę i nabrała lodów. Westchnęła rozmarzona. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- To co? Jaki dzisiaj film?- Chciałem zabrać laptopa, ale mi nie pozwoliła. Jeszcze bardziej zaskoczony, spojrzałem na nią. Jej wyraz twarzy już całkiem się zmienił. Teraz była maksymalnie skoncentrowana.
- Chcę robić coś innego.
- No dobra. Wal.- Nabrałem lodów i zlizałem z sztućca. Uwierała mnie poduszka w plecy, więc się uniosłem i ją zrzuciłem z łóżka. Gdy ponownie na nią spojrzałem, aż opadły mi ręce.
Klęczała przede mną ze złym uśmieszkiem, który mówił jedno: mam w stosunku do ciebie plany. Wyjęła łyżeczkę z moich ust i odłożyła na stolik nocny. Po czym nachyliła się i pocałowała mnie w usta. Nie powiem, to było sexy.
Usiadła na mnie i zaczęła całować całą moją twarz. Doznałem deja vu, kiedy zaczęła ściągać mój podkoszulek. Chciałem jej powiedzieć o wyciszeniu telefonów, ale wtedy jej twarz znalazła się tuż nad moją i nie miałem siły jej przerywać.
- Dlaczego zmieniłaś zdanie?- Szepnąłem między pocałunkami.
- Bo zrozumiałam, że cię kocham. Kocham tak mocno, że aż wstyd mówić.- Odszepnęła, lekko gryząc moje ucho. To było niesamowite doznanie. Mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło bić z jeszcze większą siłą. Myślałem, że sam jej widok sprawia mój zawał. Ale te dwa słowa…
Chwyciłem za rąbki jej koszulki i ją ściągnąłem. Przez chwilę wpatrywałem się w jej sylwetkę, po czym moje dłonie zaczęły wędrować na jej nogi. W następnej chwili leżała pode mną już w samej bieliźnie. Nie musiałem jej zachęcać, by rozprawiła się z paskiem od moich dżinsów.
Przeszkadzała mi jej chustka.
- Oluś, przy mnie nie musisz jej nosić. W ogóle nie musisz. Wiesz o tym?- Ucałowałem jej dekolt.
- Wiem. Ale ona wciąż przypomina mi o pokorze. Poza tym, brzydko mi w odrastających włosach.- Skrzywiła się nieznacznie.
- Kochanie, jak dla mnie nawet bez włosów jesteś atrakcyjna.- Po raz kolejny ją ucałowałem w usta. Sięgnąłem do chustki.- Mogę?
Kiwnęła głową, patrząc mi przy tym głęboko w oczy.
Pamiętam każdy szczegół naszej nocy. Każdy pocałunek, każdy dotyk, każdy jej krzyk rozkoszy. Pragnąłem by tak było do końca świata.
Wyczerpana zasnęła w moich ramionach, szepcząc moje imię.

Spaliśmy całą noc. A kiedy rano się obudziłem, ona już nie spała. Obserwowała mnie.
- Dzień dobry.- Szepnąłem zachrypniętym głosem z emocji.
- Cześć.- Pocałowała mnie leciutko i przysunęła bliżej. Mechanicznie objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem jak najbliżej. Uspokoiłem się, gdy poczułem jej gołe ciało tuż przy moim.
- Więc to nie był sen.- Mruknąłem.
- Musiałby być bardzo realistyczny.- Zachichotała.
- Wszystko okej?- Spytałem przejęty. Pokręciła głową, więc odetchnąłem. Mogła kłamać, ale wtedy bym to zauważył.
- Wiesz, myślałam dużo o nas.
- Tak?
- Tak.- Zagryzła wargę.
- I co wymyśliłaś?
- Że to najlepsze w moim życiu, co mnie spotkało. I przykro mi, że tak późno sobie to uświadomiłam.
-Jesteśmy tu, kochanie. Razem. - Podparłem się łokciem i zacząłem rysować kształty na jej brzuchu i piersiach.
- Nigdy nie będziemy mieć dzieci.- Powiedziała bardzo smutnym głosem. Zatrzymałem swoją dłoń na jej boku. Nagle mnie też ogarnął smutek. I co ja miałem powiedzieć?
- Mamy siebie. Jeśli nie będziesz chciała…
- Nie o to chodzi. Bo widzisz, ta choroba może przechodzić genetycznie… Czytałam o tym i…
 - Ciii.- Pocałowałem ją.
- Nie dam ci szczęścia.
- Ty jesteś moim szczęściem. Kocham cię.
- Wiem. Ale czy wystarczy ci tylko to, co dostaniesz ode mnie? - Zaczęła płakać. Wziąłem ją w ramiona i scałowałem całe łzy. 
- Tak mnie wczoraj zbajerowałaś, że nawet nie zdążyliśmy zjeść.- Wskazałem w kierunku pudełka na szafce.
- Sypnę teraz tekstem z filmu, uwaga.- Odchrząknęła szeroko się uśmiechając.-  "Wolałam zjeść ciebie. Lepiej smakujesz".
Wybuchliśmy śmiechem. 
- Ty też nie najgorzej.- Mruknąłem, opierając się na łokciu i wpatrując w jej oczy.- W sumie, to całkiem, całkiem...- Wpiłem się w jej usta. Przez chwile nasze języki walczyły, po czym przejąłem kontrolę. Znów zatraciliśmy się w sobie nawzajem całkowicie zapominając o stopionych lodach truskawkowych.


Ola – dziennik
Było… niesamowicie. Tak sobie wyobrażałam swój pierwszy raz. Z nim. Zawsze. Chociaż tego nie wiedziałam, to z nim.
Żałuję, że dopiero teraz.
Życie jest takie krótkie! Nie możemy pozwalać sobie na myślenie o dalekiej przyszłości. W każdej chwili może się coś stać i buum! Nie ma cię. Tak wiele zawdzięczam moim rodzicom, przyjaciołom… I Zbyszkowi.
Już nie płaczę. Ale chcę pomóc osobom, które tego potrzebują.
I chyba wrócę do rysowania!



Rano nieźle się wystraszyłem, kiedy nie zastałem Oli przy mnie w łóżku. Zerwałem się natychmiast, włożyłem spodenki i podkoszulek.
Okazało się, że siedzi sobie na hamaku za hotelem, przy basenie i… rysuje? Tak, szkicowała wschód słońca. A może coś innego? Podszedłem cichutko od tyłu i zajrzałem za jej ramię.
- Nie skradaj się, wszystko widzę i słyszę.- Przemówiła, nawet nie zerkając w moją stronę.
- Znowu rysujesz?- Ucieszyłem się.
- Szkoda nie uwiecznić mojego pierwszego poranku w Madrycie z moim najlepszym chłopakiem na świecie.
- Jadłaś coś w ogóle?
- Nie. Jak tylko odsłoniłam rolety… No wiesz, wena twórcza. Musiałam przyjść tutaj i zrobić swoje.
- Ile już tak siedzisz?
- Może z godzinę.- Wzruszyła ramionami, nadal podkreślając horyzont. – Wiedziałam, że będziesz mnie szukał. Więc przyszłam w pierwsze miejsce, które przyjdzie ci do głowy.
- Hej, skąd niby wiesz, o czym myślę?!- Udawałem oburzenie.
- Za dobrze cię znam.
- Nawet we śnie nie mogłabyś być piękniejsza.- Odezwałem się po chwili milczenia. Mój miękki głos przykuł jej uwagę. Zarumieniła się.
- Już mi tak nie słódź. – Posłała całusa.- A teraz ściągaj koszulkę.
- Że co?!
- Muszę cię narysować, kochany.
- Poczuję się, jak Apollo!
Zaśmiała się tylko i przystąpiła do dzieła.



*******
Witam :) 
Jak tam rozpoczęcie roku? Pierwszy dzień za nami...  nareszcie weekend! Mi szybko minie, gdyż dzisiaj spotkanie z koleżanką, jutro zjazd rodzinny, a w niedzielę odpust... Eh, zaczyna się. 
Prawdopodobnie, wręcz na pewno męczarnia na ten rok szkolny. 3 klasa LO... Smutno mi, bo tyle fajnych ludzi poznałam i szkoda mi z nimi się będzie rozstawać. I studia... Na razie staram się nie myśleć ani o tym, ani o maturze! Nie psujmy sobie humorków ;)

Życzę powodzenia  oraz wytrwałości w nowym roku szkolnym! Pozdrawiam ;**

7 komentarzy:

  1. Ahhh, słodko *.* Świetny jak zawsze *.* Rozpoczęcie do dupy... :/ 1 klasa LO, więc brak czasu na blogi (płaczę) :(( Ale w tym zabieganiu znalazłam czas na napisanie 5 rozdziału, na który serdecznie zapraszam :** http://todayforgetyourpast.blogspot.com/2016/09/rozdzia-v_11.html Pozdrawiam i ślę duuuużo weny, rebelliious :**

    OdpowiedzUsuń
  2. o jejku, super rodział :) I chce już kolejny rozdział ;P i zapraszam do siebie :P https://milosc-na-nowo.blogspot.com/2016/09/stary-ja-czuje-ze-to-jest-kobieta.html

    OdpowiedzUsuń
  3. http://todayforgetyourpast.blogspot.com/2016/10/rozdzia-vi.html Zapraszam na 6 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://todayforgetyourpast.blogspot.com/2016/10/rozdzia-vii.html Zapraszam na 7 :))

    OdpowiedzUsuń
  5. https://todayforgetyourpast.blogspot.com/2016/11/rozdzia-viii.html Zapraszam na 8 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. "-Jak myślisz co będzie później? - pytam, kiedy leżymy obok siebie na plaży w Hiszpanii.
    -Jak to co? - pyta zdziwiony - Będziemy żyć długo i szczęśliwie - jego twarz rozjaśnia uśmiech. Po chwili zrywa się z ręcznika, zarzuca mnie na swoje silne ramiona by po chwili skoczyć z pomostu do lazurowej wody. Śmieję się głośno, kiedy po wynurzeniu się z wody jego za długie włosy przyklejają się mu do czoła, a on wygląda jak mop.
    -Masz rację, długo i szczęśliwie - po czym popycham go do wody i uciekam na brzeg wciąż się śmiejąc."

    Zapraszam do siebie na 10 :))
    http://todayforgetyourpast.blogspot.com/2017/01/rozdzia-x.html

    OdpowiedzUsuń
  7. „-Słuchaj Zibi, teraz wyjdę z samochodu i pogadam z nimi, a ty będziesz tu siedział, okej? - ze schowka w podłodze wyjęłam pistolet i przeładowałam go.
    -Co ty robisz i po co ci pistolet?! Ja nigdzie nie zostaję, tylko idę z tobą, nie pozwolę ci iść tam samej - już odpinał pas, ale go powstrzymałam, zapinając jego ręce kajdankami i przekładając je przez kierownicę.
    -Musisz tu zostać. Ja tam pójdę i to załatwię, nie dzwoń na żadną policję czy gdziekolwiek indziej, zaraz wracam. Kocham cię, Zbyszek - pocałowałam go delikatnie i wyskoczyłam z samochodu, chowając pistolet za pasek spodni.
    I takim oto sposobem wpakowałam nas chyba w największe gówno, w jakim kiedykolwiek byłam. A może już byłam w gorszych sytuacjach? Może nic się nie stanie, to będzie zwykła, jednorazowa transakcja. Szkoda, że znowu uwierzyłam nieodpowiedniej osobie. „
    Zapraszam na 12 rozdział, który właśnie się pojawił, rebelliious.
    http://todayforgetyourpast.blogspot.com/2017/03/rozdzia-xii.html

    OdpowiedzUsuń