- Czy to był
ten ktoś, o którym myślę, że był?
- Nie mam
pojęcia, o czym myślisz, Zibi.- Przyznałam zamykając za sobą drzwi. Siatkarz
stał oparty o ścianę w czarnym podkoszulku, który uwydatniał jego mięśnie, oraz
dresowych spodniach.- Już się lepiej czujesz, jak widzę.
- Miło, że w
ogóle cię to interesuje… - Mruknął i odwiesił za mnie kurtkę.
- O co ci
znowu chodzi?- Westchnęłam i udałam się do kuchni.
- Nic.
Myślałem tylko, że mówiłaś niedawno, że on cię nie interesuje.
- Nie że
mnie nie interesuje… Po prostu Nie aż tak bardzo.- Wzruszyłam ramionami.- Poza
tym sytuacja się zmieniła.
- Jest twoim
chłopakiem?! Od kiedy?!
- Nie
rozumiem, co ciebie to tak interesuje, hę?- Założyłam ręce pod boki czekając na
odpowiedź. Ale nie nadchodziła.- Ok. Wiesz co, może ja ci jakoś przeszkodziłam?
- Oluś, nie…
No co ty.
- Skoro od
samego progu zaczynasz, to musi coś być na rzeczy.- Zaczęłam się zbierać, ale
on zatrzymał mnie w pół kroku i usadził na krześle.
- Po prostu
on mi się nie podoba… Tyle.
- O ile
dobrze znam TE zasady, to nie ty decydujesz, kto MNIE się podoba.
- Ale się
martwię o ciebie. I chcę jak najlepiej…
- Proszę,
przestań TATUSIU.- Zaśmiałam się.- Najpierw Kuba, potem Igła… chociaż z nim to
dopiero mnie czeka pogadanka… A teraz ty. Mam już dość i zaraz sobie pójdę, jak
nie przestaniesz!
- Okej,
okej!- Poddał się.- A więc dlaczego przyszłaś?
- Zobaczyć,
jak się czujesz. Nie wolno?- Uniosłam brew.
- Nie, no
skąd. Tylko się dziwię, że twój chłopak nie miał nic przeciwko… I do tego cię
przywiózł.
- Bo go o to
poprosiłam! Poza tym, chyba mieliśmy zmienić temat, nie?
- Okej, więc
może zjesz naleśniki?- Zaproponował z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Hm, umiesz
jednak gotować?
-
Powiedzmy.- Mrugnął i zaczął wyjmować potrzebne składniki.
Jakieś pół
godziny później zajadaliśmy przed TV naleśniki z dżemem truskawkowym i
powidłami. Do tego siatkarz przygotował bitą śmietanę…
- Czuję, że
tyję.- Jęknęłam odkładając talerzyk na stolik. Oparłam się o kanapę i zmrużyłam
oczy.
- Ja tam nie
widzę różnicy.- Spojrzałam na niego gniewnie i lekko uderzyłam dłonią w ramię.-
Ey, a to za co!
- Za to
przed chwilą!- Mruknęłam.
- No
przecież prawdę mówię! Za prawdę bijesz ludzi?
- Tak!- I
znów go walnęłam. Skrzywił się niby z bólu. Dobrze jednak wiem, że ani trochę
tego nie odczuł. Wróciłam na swoje miejsce interesując się meczem siatkówki na
ekranie telewizora. Tak, ja oglądam mecz. Tak, to przez Bartmana (zmusił mnie,
oczywiście). Ale nagle zaczął mnie łaskotać po żebrach. Jeden minus taki, że to
akurat nie w tym miejscu mam łaskotki.
Po dłuższej
chwili widząc, że jego starania idą na marne, dał sobie spokój. Jeszcze kilka
razy próbowałam go zapytać o jego byłą dziewczynę, ale odpowiedział mi tym
samym, co ja wcześniej jemu. Co mnie to obchodzi? No właśnie, co?
- No dobra,
to ja się zbieram na autobus!- Wstałam i on zrobił to samo.
- Jak to,
twój chłopak nie przyjedzie po ciebie?- Żachnął się. Oczywiście zdaję sobie
sprawę, że on jest kolejnym wrogiem związku mojego i Alana. Nie ma co, mam
oparcie w swoich przyjaciołach!
- Nie, bo nie
chcę być zależna od faceta. Zapamiętaj to sobie!
- W takim
razie, ja ciebie odwiozę.- Już złapał za kluczyki na szafce w przedpokoju.
- Hej! A co
ja przed chwilą powiedziałam?
- Myślałem,
że chodzi o Alana, jako twojego chłopaka…
- Już
myślałam, że nie jesteś facetem.. W każdym razie poradzę sobie sama. Dzięki.
- Nie ma
mowy. Nie pozwolę ci się tłuc autobusami wieczorem i to zimą! – Już ubierał
kurtkę.
- Zbyszek,
co ja przed chwilą powiedziałam?- Powtórzyłam pytanie.
- Coś tam
zaczęłaś marudzić, a potem… zgodziłaś się na podwózkę do domu w obecności
przystojnego siatkarza.
- Nad
interpretujesz! Kto powiedział, że jesteś przystojny?
- Ty mała…
- Licz się
ze słowami ty duży…- Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem.
Sama nie
wiem, jak dotarłam do domu Ignaczaków. Przez całą drogę śmieliśmy się nie
wiadomo z czego.
Za to
spadłam na ziemię tuż przed kolacją.
- Tataaa!-
Krzyknął Sebastian i pobiegł do Igły, który go chwycił i zrobili „samolota’.
- Młody, ty
jesteś coraz cięższy!- Stęknął Libero siadając obok mnie na kanapie.
- Ma to po
tatusiu. Staruszku.- Zachichotałam.
- Jaki
staruszku! Nie mam jeszcze czterdziestki.- Prychnął odbierając mi pilot z ręki.
- Hej!
- Nie
marudź. Jesteś pod moim dachem.- Żartował sobie. I przełączył oczywiście na
sport.
- Jak zwykle
musisz mi to wypominać. Dobrze wiesz, że mogłabym spać pod mostem. Gdybym tylko
chciała.
- Ale nie
chcesz. Bo co ty byś beze mnie zrobiła? Na przykład jak dzisiaj rano?
- CO?-
Zrobiłam wielkie oczy. Że też teraz mu się musiało przypomnieć!
- Czego ja
nie wiem, co powinienem był wiedzieć już dawno, przynajmniej w teorii, jednakże
dowiedziałem się w praktyce. Na co gotowy nie jestem.
- Nie wiem o
co chodzi.- Tak. Stwierdzam, że najlepiej udawać głupią.
- Czy ty i
on…?
- Kto?
- Alan?
- Co z nim?
OK. Dalej
gramy sobie. Odbijam pałeczką ping-pong normalnie.
- No ty…?
- Ja?
- I on?
Uniosłam
tylko pytająco brwi. W końcu westchnął i nie patrząc na mnie, zapytał:
- Co to do
cholery miało znaczyć? U mnie w domu? O tak wczesnej porze?
- Aaaaaaa
tooooo….. …. ….. . . . No cóż. Muszę
przyznać, że sama byłam zaskoczona.
- Czy Alan
ma zamiar codziennie zabierać i odbierać cię ze szkoły?
- Yyy nie
wiem?
- Bo wiesz,
jak dla mnie to może być. Mógłbym sobie dłużej pospać w tygodniu…
- Nie
wierzę!- Zaczęłam się śmiać.- Tobie tylko o to chodziło!?
- A o co
innego?- Zdziwił się szczerze, na co ja wybuchłam jeszcze głośniejszym
śmiechem.
Po kolacji
dołączyłam do rodzinnej zabawy. Najpierw w chowanego, a następnie gry
planszowe. Aż Dominika usnęła.
***
Kolejnego
dnia Alan ponownie po mnie przyjechał. Tym razem zaczekał na dworze. Byłam
pewna, że czeka mnie kolejna szaleńcza przejażdżka na motorze. Ale zaskoczyła
mnie obecność czarnego opla. Siadłam do środka.
- Cześć,
piękna.- Przywitał się.
- Heeeej.-
Uśmiechnęłam się starając nie patrzeć na chłopaka. – Zmiana transportu?
- Dzisiaj
zdecydowanie za zimno.- Wyciągnął rękę i założył mi za ucho opadający osmyk
włosów. – Czy twoi opiekunowie nie mają nic przeciwko, że już drugi dzień z
rzędu cię porywam?
Przypomniałam
sobie wczorajszą rozmowę z Igła… I znów się zaśmiałam.
- Oj, nie.
Uwierz!
- To dobrze.
Bo nie chcę przestawać. – Po raz kolejny się zarumieniłam.
- Dobra.
Możemy już jechać?
- Jasne.-
Odpalił silnik i ruszyliśmy.
Na miejscu,
pod szkołą czekał na mnie Kuba. W towarzystwie jakiegoś chłopaka? A może mam
zwidy? Ruszyłam w ich kierunku, ale wtedy ktoś zahaczył o moje ramię.
Poślizgnęłam się i… w ostatniej chwili Alan mnie złapał.
- Nic ci nie
jest?- Pomógł mi się szybko pozbierać.
- Nie, nic…
- Uważaj,
jak chodzisz Sowecka!- Warknęła Jolka.
- Zdzira.-
Syknęłam pod nosem.
- Nie
przejmuj się nią.- Mruknął mi do ucha chłopak.- Nie warto.
- Ola! Co
się stało?!- Zaniepokoił się Kuba, który szybko do mnie dobiegł. W jego ślady
poszedł znajomy mi skądś drugoklasista…
- Hej, to
ty! Ten z tomami książek z biblioteki?- Wyciągnęłam rękę.
- Haha tak.
– Zarumienił się. Najwyraźniej jest nieśmiały.- Maciek.
- Ola.-
Uścisnął moją dłoń.- A to jest Alan.- Zwarli dłonie w mocnym uścisku. Morczewski
zaczął taksować go wzrokiem, po czym się rozluźnił. Najwyraźniej nie dostrzegł
żadnego zagrożenia. Maciek jest blondynem, dość przystojnym i dorównuje
wzrostem wzrostowi Alana i Kuby. – Grasz w siatkówkę?
- Trochę
tak.
- O, a na
jakiej pozycji?- Wtrącił się mój… tak. Mój chłopak.
- Atak.
- Nie
widziałem cię na treningu żadnym…- Zmarszczył brwi.
- Bo on gra
w klubie.- Wyjaśnił Kuba. Spojrzałam na niego. Tego, który zastrzegał się
niedawno, że „ten chłopak z książkami nie
jest w jego typie’. A tu proszę! Widzę ich razem.
- Ej,
wejdźmy do szkoły może, co?- Poprosiłam. I tak zrobiliśmy. Alan czekał na mnie,
gdy chowałam kurtkę do szafki. Potem chwycił mnie za rękę i razem weszliśmy do
głównego korytarza. Tuż obok mnie dreptał Kuba z Maćkiem. A gdy tylko Karol ze znajomymi nas zobaczyli, od razu podeszli. Sama się zdziwiłam, że Alan serdecznie
przywitał się z tym pierwszym. Ale, gdy później go o to zapytałam stwierdził,
że nie ma sensu tracić przyjaźni przez dziewczynę. I to się nazywa męska
postawa! Dziewczyny to już dawno w takiej sytuacji by się pobiły, wyzwały od
dziwek i zerwały wszelkie kontakty.
No, może są
wyjątki.
Raz. Jeden
jedyny raz Natalia poderwała chłopaka, który mi się podobał. I który czasem do
mnie zagadywał i się uśmiechał. Na początku byłam zła, gdy widziałam ich razem
się całujących. Byłam wściekła, skłonna do zerwania przyjaźni. Ale dwa dni
później stwierdziłam, że to nie ma sensu. Miała w tym udział i to dość spory –
Karolina. Facetów jest dużo, nasza przyjaźń jedna.
Nigdy więcej
taka sytuacja nie miała miejsca.
W każdym
razie cały dzień spędzałam z nowymi znajomymi ( i starymi). Dzięki temu, że
swatałam dziewczyną Alana, moje życie społeczne w szkole uległo zmianie. Nagle
wiele osób zaczęło mnie rozpoznawać. Nie, żeby wcześniej tego nie robili, skoro
byłam sensacją w tym liceum. Sama siebie nazywałam Przybysz z Anglii. W każdym razie jest różnica między wrześniową
popularnością, a teraźniejszą. Mówią mi cześć, uśmiechają się, kiwają gdy
zobaczą… a nawet zagadują. Poznałam tyle nowych osób, że już imiona zaczynają
mi się mieszać. Maciek zaaklimatyzował się w naszej grupce. Został zaproszony
na trening szkolny. Z tą inicjatywą wyszedł sam Alan. Coś podobnego! Kuba… nie
wydaje się być już taki smutny, a nawet na mnie zły. Towarzyszy mi prawie przez
cały czas i daruje sobie te wszystkie docinki w związku z Alanem. Może wreszcie
zaakceptował to, co się dzieje! A na pewno ułatwia mu to obecność Maciusia.
Mimo, że jest rok młodszy, to taki słodki… Bo wstydliwy.
Karol
ogłosił, że nie ma zamiaru być z Jolką.
Na miejscu
Alana bym się wkurwiła. Najpierw mu ją podrywał, a potem się wycofał. Chociaż
ja rozumiem Lolka. No bo kto normalny by z nią wytrzymał? Nie ubliżając
Morczewskiemu…
Wciąż
napotykam oskarżycielski, mściwy wzrok Choinki. I naśladującą ją Martę. Dobrały
się idealnie Głupia i Głupsza. Tylko, która to która?
Problem się
zaczął, gdy mieliśmy dobrać się w pary do poloneza.
- Nie mogę
zostawić Kuby…- Upierałam się przy swoim.
- Okej,
rozumiem.- Uśmiechnął się Alan.- Nie ładnie by było też Jolę wystawić.
- No
właśnie.
Więc
tańczyliśmy, jak na początku. Na treningu siatkarzy już jako pierwszego
spotkałam Zbyszka. Uśmiechnął się do mnie, a nawet przytulił. A potem
rozczochrał włosy! Odpłaciłam się mu tym samym, więc jest remis.
W weekend
zajęłam się swoją sprawą. Przestudiowałam jeszcze raz całą swoja i okularnicy
książkę. Wtedy znalazłam adres internetowy.
Od razu
sprawdziłam, co to jest. Okazało się, że Nieznany napisał kilka innych książek,
w tym historycznych. Była nawet jedna wzmianka o nim, że jest historykiem, jego
pasją jest archeologia, a uzależnieniem siatkówka. Zadzwoniłam do Kuby, który
natychmiast do mnie przyjechał. Zaczęliśmy wspólne śledztwo z Karo i Nat.
- A
szukaliście jego nazwiska?- Spytała ta pierwsza.
- Jasne, że
tak! Nigdzie nie ma. Jedyna notka to ta, którą wam przesłałam.- Odparłam z
rezygnacją.
- No ale
chodzi mi, czy pochodzi z Rzeszowa?
- Nie ma nic
na ten temat.- Ponownie przypomniał im Kuba.
- Ciężka
sprawa.- Ruda rytmicznie uderzała paznokciami o blat stolika.
- Olka!-
Nagle wydarł się Sokołowski.
- Co?-
Podskoczyłam obok niego.
- Maciek
jest informatykiem!
- Co?-
Powtórzyłam nie rozumiejąc.
- No on
serio na kompie umie wszystko! Zwróć się do niego o pomoc.
- Hej! Ale
to bardziej twój przyjaciel!
- Taaaak.
Ale to twoja sprawa.- Uśmiechnął się triumfalnie.
- No niby
tak. Myślisz, ze dałby radę z tym jeszcze dzisiaj?
- Zapytaj.-
Zaproponowały przyjaciółki. Nie myślałam długo. Natychmiast wysłałam Maćkowi
sms’a. Odpisał, że spróbuje się czegoś dowiedzieć.
- Jutro w
szkole wszystko nam przedstawi, co znajdzie.- Ogłosiłam.
- No, to
jeden problem z głowy.- Natalia uśmiechnęła się zadowolona.
- Jeszcze
nie.- Mruknęłam.- Muszę się dowiedzieć, o co chodziło temu Nieznanemu z tą
książką.
- Damy
radę.- Objął mnie ramieniem Kuba.- Razem z Maćkiem coś wymyślimy.
- A co do
tego ma Maciuś? Przecież on nie zna mojej sytuacji…
- Ale może
nam pomóc.- Zakołysał mną.
***
Rano w szkole od razu poszłam do nowego
przyjaciela. Kuba stwierdził, że musi załatwić coś w bufecie. Bez żadnego
przywitania naskoczyłam na niego:
- Dobra, co
masz?
- Chyba
udało mi się znaleźć podstawowe informacje. Ten cały Nieznany pochodzi z
Rzeszowa, a teraz mieszka w Krakowie. Dokładnego adresu nie znam, ale wiem, że
często odbywa spotkania historyczne.
- To znaczy,
że wiesz, gdzie mogę go znaleźć?
- Tak. W tym
tygodniu zorganizował kolejne zebranie. Mam adres.
- Nie wierzę!
Maciek, jesteś zarąbisty!- Rzuciłam mu się w ramiona i mocno przytuliłam.-
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!!
Wtedy
dołączył do nas Kuba z Alanem, którzy ciężko dyskutowali.
- No i jak?-
Spytał Kuba.
-
Załatwione!- Krzyknęłam, na co Morczewski tylko po nas spojrzał.
- Cześć
słońce!- Podszedł do mnie i pocałował w kącik ust.- O co chodzi?
- A, Maciek
załatwiał dla mnie pewną sprawę… Nic ważnego.- Po czym podeszłam do Kuby i
szepnęłam mu do ucha przytulając go:
- Mam adres,
możemy go sprawdzić.
- Tylko
potrzebna nam podwózka.- Powiedział, również szepcząc.
- Myślę, że
to już załatwione.- Uśmiechnęłam się ukradkiem i wszyscy razem udaliśmy się na
lekcje.
***
Wiadomość: Czy nadal chcesz mi się odwdzięczyć?
Nie czekałam
długo na odpowiedź. Zbyszek odpisał już po pięciu minutach.
Odpowiedź: Zależy, o co chodzi…
Wiadomość: Czy jest szansa, że nie będziesz pytać, jeśli poproszę cię o podwózkę w
pewne miejsce??
Odpowiedź: A gdzież chcesz, żebym cię podwiózł? :]
Wiadomość: Potrzebuje dostać się do Krakowa razem z Kubą.
Odpowiedź: A co? Chcesz pozwiedzać Wawel XD
Wiadomość: No co? Trzeba nadrobić zaległości :D To co? Masz czas w środę po
południu??
Odpowiedź: Niech będzie. Jeszcze dzisiaj na treningu się zgadamy.
Wiadomość: Dzisiaj nie będę mogła wpaść. Umówiłam się z Alanem.
Długo
czekałam, aż w końcu napisał:
Odpowiedź: OK. Miłej randki.
***
Hejka! Przepraszam, że nie dodałam wcześniej, ale nie miałam jak. ;/ Ledwo skleciłam ten rozdział. Mam nadzieję, że się za bardzo nie zawiedliście, jeśli tak to przepraszam.
Dzisiaj udało mi się wygrać z siostrą w szachy aż dwa razy! Na razie jestem niepokonana XD
W kolejnym rozdziale pojawi się Nieznany, może nawet rozwiąże się zagadka z ojcem.
Mam nadzieję, że nadal będziecie oczekiwać kolejnych postów. Dziękuję za 43tys. wyświetleń i komentarze <3
Pozdrawiam ;**
No szlag mnie jasny trafia jak czytam "Alan..." . Rozmowa z Igłą mnie rozwaliła xD
OdpowiedzUsuńTo... kiedy Alana zabije ten tir? No chociaz potrąci no XD
Pozdrawiam <3
Zbyś zazdrosny o Alana ? Szczerze powiedziawszy to i ja za nim nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna wymiana zdań Oli z Igłą :D
Czekam na nastepny ;)
W miedzy czasie zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam i milo by bylo gdybys napisala co o tym sadzisz xD
http://miloscwinotaniecspiew.blogujaca.pl
Pozdrawiam ;*
Zibi zazdrosny haha. Igła mnie rozwalił :-D Ciesze się że wróciłaś. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;-)
czekam bardzo! <3
OdpowiedzUsuńCzekma na następny mam nadzieję że dodass szybciej niż ten😀
OdpowiedzUsuńW tygodniu mam dużo nauki niestety ;/ Kolejny powinien pojawić się w weekend :)
Usuń*.*
OdpowiedzUsuńPo długiej przerwie zapraszam na 1 :*
OdpowiedzUsuńhttp://pozorymylaludziezawodza.blogspot.com/
Pozdrawiam xD
Zapraszam serdecznie na epizod trzeci:
OdpowiedzUsuńhttp://memory-of-summer.blogspot.com/2015/10/epizod-trzeci-czyli-kochanie-tak.html
Pozdrawiam :)