Wzruszyłem tylko ramionami. Spojrzałem na Olkę. Potem na Igłę.
Wiedziałem od początku, że się kontaktują ze sobą.
- Igła,
daj mi do niej numer!- Zażądałem.
- Wiesz
przecież, że nie
mogę. Ona nie chce z tobą
rozmawiać.- Westchnął ciężko
rozmasowując sobie dwoma palcami mostek nosa.
- Ale
dlaczego, do kury nędzy!- Krzyknąłem. Na szczęście
nie było nikogo wokół.
-
Powiedziała, że nie
może.
- To żadne
wytłumaczenie i dobrze o tym wiesz! – Warknąłem,
cudem hamując się przed
pobiciem tego małego Libero.
- Zibi,
to nie jest takie proste. Ja sam uważam, że powinniście pogadać. Zwłaszcza,
że
nadal coś do niej czujesz…
- Minęło
kilka miesięcy! Jak mógłbym już
zapomnieć?
- Ale
musisz.
-
Staram się. Chcę tylko…
Tylko z nią porozmawiać. – Jęknąłem
zdesperowany. Nawet trening mi nie pomógł.
Antiga był zadowolony z moje pracy dzisiaj. A ćwiczyłem
tak, tylko i wyłącznie za sprawą
mojej wewnętrznej złości
na cały Boży świat.
- I może
dlatego nie powinieneś.
-… I po prostu czasem zdarzyło nam się pogadać na Skype.-
Wyjaśniał Krzysiek.
- Dobra, chłopcy. Ja musze już lecieć. Mam ważną sprawę do
załatwienia.- Oświadczyła.
- Szykuj jutro rano dla nas kawę!- Ostrzegł Kubiak. Każdy ją
przytulił i wyszedł.
Ja zostałem na chwilę, żeby z nią pogadać.
- Ola…- Zacząłem, gdy pakowała coś do torebki. Przestraszona
odwróciła się w moją stronę.
- Jezu… Przestraszyłeś mnie!- Odetchnęła. A potem znów się
spięła.
- Przepraszam. Po prostu.. Chciałem porozmawiać.
- Nie mam teraz czasu.- Posłała mi przepraszające spojrzenie.
Najwyraźniej chciała się mnie pozbyć.
- A gdzie się wybierasz?- Omiotłem spojrzeniem wnętrze
kawiarni. Było kilu klientów. A młody kelner, który wcześniej nas obsługiwał,
zajmował się jakąś parą siedzącą pod oknem. Co chwila spoglądał na nas.
- Mam coś do załatwienia.- Krótko i zdawkowo.
- To może cię odprowadzę?- Zaproponowałem chętnie.
- Nie, dzięki. Czekam na taksówkę.- Uśmiechnęła się słabo.
- To może…- Zacząłem, ale ktoś mi przerwał.
- Alex, wszystko okej?- Pojawił się kelner ze swoim
perfekcyjnym angielskim.
- Dzięki, Matt. Wszystko dobrze. Wpadnę jutro rano. – Nie
pierwszy raz usłyszałem, jak mówi po angielsku. Ale po raz kolejny zaskoczyło
mnie, że to już co innego. Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie, potem na nią.
Jest niewiele młodszy ode mnie.
- Jasne. Jak coś, to dzwoń. Twoja mama zamówiła nowe
przekąski. Mają przywieźć jutro po południu.- Znów skupił całą uwagę na mojej
Oli. Zorientowałem się, że ma takie maślane oczy, jak ja gdy z nią rozmawiam.
Boże, co ona z nami wyprawia!- Pomyślałem.
A w następnej chwili miałem ochotę ją porwać w ramiona i
odciągnąć od tego gościa, Matta.
- Dzięki za info. Będziemy w kontakcie.- Zdziwiło mnie, że
przechodząc obok niego, przytuliła go.
Jednak nic nie powiedziałem, tylko wyszedłem za dziewczyną z
kawiarni.
- Nie dasz mi spokoju, co?- Spytała wracając na polski.
- Chcę tylko porozmawiać.
- Po co?
- Mam kilka pytań…
- To pytaj teraz. Zaraz będzie moja taksówka.
- Nie o takie spotkanie mi chodziło.- Warknąłem. Tak
przyzwyczaiłem się do tego, że już nie kontrolowałem, do kogo tak chamsko się
odzywam. Ola najwyraźniej również została zaskoczona.
- Pytaj teraz, albo nigdy.- Również na mnie warknęła.
Przynajmniej to się nie zmieniło! Dzięki Bogu!
Normalnie, nie dał bym nikomu odzywać się do mnie w taki
sposób. Nawet JEJ. Ale tak cieszę się, że chociaż ta cecha w niej pozostała!
- Super. Okej. Powiedz mi w takim razie, czemu nie chciałaś ze
mną się kontaktować, do cholery!- Niemalże krzyczałem.
- Twoje pytania są bez sensu. I tak wiesz, że ci nie powiem.-
Wzruszyła ramionami. Już miałem ochotę zadawać kolejne, ale przyjechała
taksówka.- Przykro mi Zbyszku.
I wsiadła.
A ja tylko mogłem patrzeć za nią, jak po raz kolejny odjeżdża.
Znów poczułem ból. Świadomość, że ona wciąż mi się wymyka… Doprowadzała mnie do
szału. Najchętniej zrobiłbym to, co trzy lata temu, gdy jej samolot
wystartował. A ja nie mogłem nic zrobić…
- Kazała
ci powiedzieć, że jesteś
dla niej ważny. – Oświadczył
Kuba, podchodząc do mnie.
- Nie
zdążyłem. Nie
zdążyłem!- W
oczach pojawiły mi się łzy.
Chwyciłem się za głowę,
szarpiąc włosy.
- Myślę,
że
byłeś
dla niej kimś więcej niż
przyjacielem.- Odezwał się
ponownie Sokołowski.- Też będziemy
za nią tęsknić.
Potem
odeszli. Igła czekał na
mnie, aż się
uspokoję.
- Chodź,
Zbychu. Odwiozę cię.-
Klepnął mnie mocno w plecy.
Nie miałem
siły
protestować. Poszedłem więc
za nim do samochodu. Jechaliśmy w milczeniu. On dobrze wie, co ONA dla
mnie znaczy.
- Czemu
wyjechała?- Zapytałem słabo.
-
Marzena przyjechała i oświadczyła,
że
Mariusz leży w szpitalu. Będzie
miał operację, coś
z kręgosłupem.
Prawdopodobnie nie będzie chodził.
Kiwnąłem
tylko głową.
Dlaczego wcześniej mnie nie poinformowała?
Dlaczego Krzysiek czekał do ostatnich czterdziestu minut? Czemu na
drodze był ten jebany korek?!
Kurwa.
Nie mogłem
przestać się martwić
i obwiniać wszystkich dookoła.
Igła
zatrzymał się pod
moim blokiem.
- Dzięki.-
Bąknąłem
wychodząc.
- Nie
ma sprawy. A! Zibi.- Nachyliłem się przed
otwarte drzwi.- Nie rób głupstw. Jutro mecz.
Kiwnąłem
tylko głową i
zamknąłem drzwi.
Gdy
zniknął z pola widzenia odwróciłem
się
w stronę okna mojego mieszkania. Świeci
się
jedno światło.
Najwyraźniej Tamara na mnie czeka, a jej rodzice
pojechali. Nie miałem ochoty na konfrontację
z moją „dziewczyną”. Po
prostu skierowałem się w
stronę najbliższego
baru z zamiarem upicia się jak dzika świnia.
Może
zapomnę o bólu.
***
- Jełopie, to moja herbata!- Walnął w głowę Nowakowskiego
Zatorski.
- Postawiłeś przede mną, to się napiłem.
- Leć po nową do tej starej zrzędy w kuchni.- Uśmiechnął się z
satysfakcją młody Libero.
- Chciałbyś.- Prychnął tamten.
- Jesteś z nim w pokoju. Na twoim miejscu bym uważał Piter.-
Ostrzegł Wrona.
- Co ten mały może mi zrobić?- Zaśmiał się środkowy.
- Zdziwiłbyś się!- Zrobił wielkie oczy Kłos. I natychmiast
wrócił do jedzenia kolacji.
Po dłuższym wahaniu Nowakowski wstał i zniknął za drzwiami
kuchni.
- Chociaż raz to nie ja dostanę burę!- Ucieszył się Paweł.
Zaśmiałem się pod nosem.
- Jeszcze całe życie przed tobą.- Oznajmiłem. Humor już mi się
poprawił. Dobrze czasem usiąść z tymi, którzy nie mają zielonego pojęcia, o
twoim prywatnym życiu. Ni wiedzą nic więcej, niż moje dane osobowe. No, również
to, że jestem wolnym strzelcem. I świetnym atakującym, nie przechwalając się
zbytnio. Tylko Nowakowski wie więcej. Ale trzyma gębę na kłódkę, przynajmniej
tyle.
Cichy Pit wrócił po chwili ze szklanką herbaty.
- To było…
- Twoja mina mówi sama za siebie. Nie wysilaj się.- Parsknął
śmiechem Paweł.
- Uważaj, bo niedługo dostaniesz za swoje, mały.- Piotrek nie
był dłużny. I po chwili znów się przekomarzali.
Zjadłem ostatnie kanapki i stwierdziłem, że na dzisiaj koniec.
Wszedłem po schodach na odpowiednie piętro i wszedłem do swojego pokoju. Kubiak
oczywiście już zdążył zrobić bałagan.
- Spokojnie, twoich rzeczy nawet nie tknąłem!- Ostrzegł gdy
tylko mnie zobaczył.
- Tyle lat cie znam… I czemu ja jeszcze się nie
przyzwyczaiłem, że robisz całkowitą rozpierduchę z niczego?
- Bo wciąż mogę cię zaskakiwać?- Poruszył śmiesznie brwiami.
- Może.- Walnąłem się na łóżko nawet nie zadając sobie trudu,
żeby zdjąć buty.
- Jak tam rozmowa z Olą?- Zadał to pytanie po dłuższej chwili.
Natychmiast się spiąłem.
- Jakbym mówił do ściany.- Mruknąłem.
- Ty wiedziałeś, że oni są w kontakcie.- Raczej oznajmił, niż
spytał.
- Od samego początku.
- Czemu mi nie powiedziałeś? Może to ja bym od niego ten numer
zapierdolił.
Zaśmiałem się głośno.
- Misiek. On nas za dobrze zna. Po za tym, czasu nie
cofniesz.- Wzruszyłem niby obojętnie ramionami. Tak naprawdę chciałbym się
cofnąć do dnia, kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem.
- Co dalej zrobisz?
- Nie wiem.
- Na pewno wiesz.- Prowokował.
Oczywiście, że wiedziałem. Wiedziałem, że będę musiał namówić
ją na choćby jedną szczerą rozmowę. I naprawić nasze relacje. Ona jest na mnie
zła. Pewnie za to, że wtedy nie przyjechałem na lotnisko…
Zacisnąłem powieki pragnąc, by obrazy same wymazały mi się z
pamięci.
- Dobrze mnie znasz, Michał. Ja nie odpuszczam.- Powiedziałem
w końcu.
- Wiem. I dlatego trochę się boję.
- Nie musisz. Dam sobie radę.- Zapewniłem z mocą. Bo innej
opcji nie widziałem.
- Boże, ona naprawdę cię zmieniła!- Zachichotał.- Jeszcze
przed jej pojawieniem się w życiu bym nie pomyślał, że z którąś dziewczyną
możesz się związać. No, oprócz Tamary we Włoszech. A tu proszę! Pojawia się
piękna, młoda, z temperamentem, potrafiąca ci się postawić kobieta i już jesteś
jej!
- Co poradzisz.- Wzruszyłem ramionami. Boże, jak ja wtedy
pragnąłem aby się zamknął.
- Kurwa. Trzy lata się męczysz. – Pokręcił głową w
zamyśleniu.- To nie jest normalne, Bartman.
- A co związane z NIĄ jest normalne, hę?- Uśmiechnąłem się pod
nosem.
- No tak, ale…
Nagle drzwi się otworzyły i do środka wpadł Igłą z kamerą
przerywając (na szczęście moje) kolejną wypowiedź Kubiaka. Pierwszy raz od
dawna ucieszyłem się na widok Ignaczaka!
- A ci znowu śpią!
- Przerwałeś nam w ważnej rozmowie, debilu.- Poirytowany
Misiek rzucił w gościa poduszką.
- Oho, naszemu Misiowi zbiera się na „podrywy poduszką”.-
Zachichotał do kamery.
- Ja pierdole, skąd ty bierzesz te nazwy.- Zaśmiałem się.-
Całkowicie opisują tego tutaj.- Wskazałem brodą przyjaciela.
- To mój ukryty talent!
- Przyznaj się im Igła.- Nagle pojawił się Drzyzga.
- Do czego niby?- Spytał ostrożnie. Fabian usiadł w nogach
mojego łóżka, a ja podniosłem poduszkę i oparłem się o nią.
Czeka mnie niezłe przedstawienie!- Ucieszyłem się.
- Do tego, że po nocy wymyślasz nowe teksty i ćwiczysz pod
kołdrą.- Wyszczerzył się jego współlokator.
- Ale łże.- Prychnął Igła.
- Oczywiście, Krzysiu. Nawet na temat tego, że nagle świecisz
światło, krzycząc: mam! A potem zapisujesz coś do notesu.
Zachichotaliśmy, Nawet Igłą się uśmiechnął.
- Próbujesz być śmieszny?- Uniósł brwi.
- Już mu się udało!- Krzyknął Kubiak przybijając z nami
żółwiki.
- Przepraszam państwa. W tym pomieszczeniu siedzi samo
chamstwo. Czas zmienić lokum.- I wyszedł posyłając nam rozbawione spojrzenie.
Wybuchliśmy śmiechem.
Tak, wiem. Muszę przeprosić za to coś
u góry. Ale wybaczcie mi, jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tego, że operuję inną
osobą. Bo wiecie, inaczej jest, gdy kreujesz własną postać, nadajesz jej
kształt, charakter… A teraz przerzuciłam się na postać realną, w prawdziwym
życiu – całkiem żywą. W połowie tworzę własnego Bartmana, ale musze też trzymać
się tego, co już wiem. A z początku jest mi trudno. Z czasem będzie lepiej.
Błagam, bądźcie cierpliwi i nie bijcie :C
Świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jul
Dziękuję, również pozdrawiam ;)
Usuńoooo luju.. XD nie czaję co się dzieję z Olą.. przecież Zbyszek jest dla niej ważny.. a przynajmniej był.. :C napraw Olę! ♥ rozdział świetny, czekam na kolejne. :3
OdpowiedzUsuńw między czasie zapraszam do siebie, jest coś nowego. ;) http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2016/01/rozdzia-31-drogie-panie-rozgrzewka.html
Proszę niech Zibi pogodzi się z Olą. Bo ja już nie mogę tego znieść.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że zanim Ola z nim pogada to minie duuuużo czasu...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, ze za kilka rozdziałów Ola dalej nie porozmawia z Zibim. No ale moze sie mylę 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Miska