sobota, 23 stycznia 2016

2. Jeżeli raz pozwolisz na powrót do przeszłości, to już nigdy się od niej nie uwolnisz. Ona wyczuje twoją niewinność i będzie raniła za każdym razem tak samo...



Wzruszyłem tylko ramionami. Spojrzałem na Olkę. Potem na Igłę. Wiedziałem od początku, że się kontaktują ze sobą.

- Igła, daj mi do niej numer!- Zażądałem.
- Wiesz przecież, że nie mogę. Ona nie chce z tobą rozmawiać.- Westchnął ciężko rozmasowując sobie dwoma palcami mostek nosa.
- Ale dlaczego, do kury nędzy!- Krzyknąłem. Na szczęście nie było nikogo wokół.
- Powiedziała, że nie może.
- To żadne wytłumaczenie i dobrze o tym wiesz! – Warknąłem, cudem hamując się przed pobiciem tego małego Libero.
- Zibi, to nie jest takie proste. Ja sam uważam, że powinniście pogadać. Zwłaszcza, że nadal coś do niej czujesz…
- Minęło kilka miesięcy! Jak mógłbym już zapomnieć?
- Ale musisz.
- Staram się. Chcę tylko… Tylko z nią porozmawiać. – Jęknąłem zdesperowany. Nawet trening mi nie pomógł. Antiga był zadowolony z moje pracy dzisiaj. A ćwiczyłem tak, tylko i wyłącznie za sprawą mojej wewnętrznej złości na cały Boży świat.
- I może dlatego nie powinieneś.

-… I po prostu czasem zdarzyło nam się pogadać na Skype.- Wyjaśniał Krzysiek.
- Dobra, chłopcy. Ja musze już lecieć. Mam ważną sprawę do załatwienia.- Oświadczyła.
- Szykuj jutro rano dla nas kawę!- Ostrzegł Kubiak. Każdy ją przytulił i wyszedł.
Ja zostałem na chwilę, żeby z nią pogadać.
- Ola…- Zacząłem, gdy pakowała coś do torebki. Przestraszona odwróciła się w moją stronę.
- Jezu… Przestraszyłeś mnie!- Odetchnęła. A potem znów się spięła.
- Przepraszam. Po prostu.. Chciałem porozmawiać.
- Nie mam teraz czasu.- Posłała mi przepraszające spojrzenie. Najwyraźniej chciała się mnie pozbyć.
- A gdzie się wybierasz?- Omiotłem spojrzeniem wnętrze kawiarni. Było kilu klientów. A młody kelner, który wcześniej nas obsługiwał, zajmował się jakąś parą siedzącą pod oknem. Co chwila spoglądał na nas.
- Mam coś do załatwienia.- Krótko i zdawkowo.
- To może cię odprowadzę?- Zaproponowałem chętnie.
- Nie, dzięki. Czekam na taksówkę.- Uśmiechnęła się słabo.
- To może…- Zacząłem, ale ktoś mi przerwał.
- Alex, wszystko okej?- Pojawił się kelner ze swoim perfekcyjnym angielskim.
- Dzięki, Matt. Wszystko dobrze. Wpadnę jutro rano. – Nie pierwszy raz usłyszałem, jak mówi po angielsku. Ale po raz kolejny zaskoczyło mnie, że to już co innego. Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie, potem na nią. Jest niewiele młodszy ode mnie.
- Jasne. Jak coś, to dzwoń. Twoja mama zamówiła nowe przekąski. Mają przywieźć jutro po południu.- Znów skupił całą uwagę na mojej Oli. Zorientowałem się, że ma takie maślane oczy, jak ja gdy z nią rozmawiam.
Boże, co ona z nami wyprawia!- Pomyślałem.
A w następnej chwili miałem ochotę ją porwać w ramiona i odciągnąć od tego gościa, Matta.
- Dzięki za info. Będziemy w kontakcie.- Zdziwiło mnie, że przechodząc obok niego, przytuliła go.
Jednak nic nie powiedziałem, tylko wyszedłem za dziewczyną z kawiarni.
- Nie dasz mi spokoju, co?- Spytała wracając na polski.
- Chcę tylko porozmawiać.
- Po co?
- Mam kilka pytań…
- To pytaj teraz. Zaraz będzie moja taksówka.
- Nie o takie spotkanie mi chodziło.- Warknąłem. Tak przyzwyczaiłem się do tego, że już nie kontrolowałem, do kogo tak chamsko się odzywam. Ola najwyraźniej również została zaskoczona.
- Pytaj teraz, albo nigdy.- Również na mnie warknęła. Przynajmniej to się nie zmieniło! Dzięki Bogu!
Normalnie, nie dał bym nikomu odzywać się do mnie w taki sposób. Nawet JEJ. Ale tak cieszę się, że chociaż ta cecha w niej pozostała!
- Super. Okej. Powiedz mi w takim razie, czemu nie chciałaś ze mną się kontaktować, do cholery!- Niemalże krzyczałem.
- Twoje pytania są bez sensu. I tak wiesz, że ci nie powiem.- Wzruszyła ramionami. Już miałem ochotę zadawać kolejne, ale przyjechała taksówka.- Przykro mi Zbyszku.
I wsiadła.
A ja tylko mogłem patrzeć za nią, jak po raz kolejny odjeżdża. Znów poczułem ból. Świadomość, że ona wciąż mi się wymyka… Doprowadzała mnie do szału. Najchętniej zrobiłbym to, co trzy lata temu, gdy jej samolot wystartował. A ja nie mogłem nic zrobić…

- Kazała ci powiedzieć, że jesteś dla niej ważny. – Oświadczył Kuba, podchodząc do mnie.
- Nie zdążyłem. Nie zdążyłem!- W oczach pojawiły mi się łzy. Chwyciłem się za głowę, szarpiąc włosy.
- Myślę, że byłeś dla niej kimś więcej niż przyjacielem.- Odezwał się ponownie Sokołowski.- Też będziemy za nią tęsknić.
Potem odeszli. Igła czekał na mnie, aż się uspokoję.
- Chodź, Zbychu. Odwiozę cię.- Klepnął mnie mocno w plecy.
Nie miałem siły protestować. Poszedłem więc za nim do samochodu. Jechaliśmy w milczeniu. On dobrze wie, co ONA dla mnie znaczy.
- Czemu wyjechała?- Zapytałem słabo.
- Marzena przyjechała i oświadczyła, że Mariusz leży w szpitalu. Będzie miał operację, coś z kręgosłupem. Prawdopodobnie nie będzie chodził.
Kiwnąłem tylko głową. Dlaczego wcześniej mnie nie poinformowała? Dlaczego Krzysiek czekał do ostatnich czterdziestu minut? Czemu na drodze był ten jebany korek?!
Kurwa.
Nie mogłem przestać się martwić i obwiniać wszystkich dookoła. Igła zatrzymał się pod moim blokiem.
- Dzięki.- Bąknąłem wychodząc.
- Nie ma sprawy. A! Zibi.- Nachyliłem się przed otwarte drzwi.- Nie rób głupstw. Jutro mecz.
Kiwnąłem tylko głową i zamknąłem drzwi.
Gdy zniknął z pola widzenia odwróciłem się w stronę okna mojego mieszkania. Świeci się jedno światło. Najwyraźniej Tamara na mnie czeka, a jej rodzice pojechali. Nie miałem ochoty na konfrontację z moją „dziewczyną”. Po prostu skierowałem się w stronę najbliższego baru z zamiarem upicia się jak dzika świnia.
Może zapomnę o bólu.


*** 


- Jełopie, to moja herbata!- Walnął w głowę Nowakowskiego Zatorski.
- Postawiłeś przede mną, to się napiłem.
- Leć po nową do tej starej zrzędy w kuchni.- Uśmiechnął się z satysfakcją młody Libero.
- Chciałbyś.- Prychnął tamten.
- Jesteś z nim w pokoju. Na twoim miejscu bym uważał Piter.- Ostrzegł Wrona.
- Co ten mały może mi zrobić?- Zaśmiał się środkowy.
- Zdziwiłbyś się!- Zrobił wielkie oczy Kłos. I natychmiast wrócił do jedzenia kolacji.
Po dłuższym wahaniu Nowakowski wstał i zniknął za drzwiami kuchni.
- Chociaż raz to nie ja dostanę burę!- Ucieszył się Paweł.
Zaśmiałem się pod nosem.
- Jeszcze całe życie przed tobą.- Oznajmiłem. Humor już mi się poprawił. Dobrze czasem usiąść z tymi, którzy nie mają zielonego pojęcia, o twoim prywatnym życiu. Ni wiedzą nic więcej, niż moje dane osobowe. No, również to, że jestem wolnym strzelcem. I świetnym atakującym, nie przechwalając się zbytnio. Tylko Nowakowski wie więcej. Ale trzyma gębę na kłódkę, przynajmniej tyle.
Cichy Pit wrócił po chwili ze szklanką herbaty.
- To było…
- Twoja mina mówi sama za siebie. Nie wysilaj się.- Parsknął śmiechem Paweł.
- Uważaj, bo niedługo dostaniesz za swoje, mały.- Piotrek nie był dłużny. I po chwili znów się przekomarzali.
Zjadłem ostatnie kanapki i stwierdziłem, że na dzisiaj koniec. Wszedłem po schodach na odpowiednie piętro i wszedłem do swojego pokoju. Kubiak oczywiście już zdążył zrobić bałagan.
- Spokojnie, twoich rzeczy nawet nie tknąłem!- Ostrzegł gdy tylko mnie zobaczył.
- Tyle lat cie znam… I czemu ja jeszcze się nie przyzwyczaiłem, że robisz całkowitą rozpierduchę z niczego?
- Bo wciąż mogę cię zaskakiwać?- Poruszył śmiesznie brwiami.
- Może.- Walnąłem się na łóżko nawet nie zadając sobie trudu, żeby zdjąć buty.
- Jak tam rozmowa z Olą?- Zadał to pytanie po dłuższej chwili. Natychmiast się spiąłem.
- Jakbym mówił do ściany.- Mruknąłem.
- Ty wiedziałeś, że oni są w kontakcie.- Raczej oznajmił, niż spytał.
- Od samego początku.
- Czemu mi nie powiedziałeś? Może to ja bym od niego ten numer zapierdolił.
Zaśmiałem się głośno.
- Misiek. On nas za dobrze zna. Po za tym, czasu nie cofniesz.- Wzruszyłem niby obojętnie ramionami. Tak naprawdę chciałbym się cofnąć do dnia, kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem.
- Co dalej zrobisz?
- Nie wiem.
- Na pewno wiesz.- Prowokował.
Oczywiście, że wiedziałem. Wiedziałem, że będę musiał namówić ją na choćby jedną szczerą rozmowę. I naprawić nasze relacje. Ona jest na mnie zła. Pewnie za to, że wtedy nie przyjechałem na lotnisko…
Zacisnąłem powieki pragnąc, by obrazy same wymazały mi się z pamięci.
- Dobrze mnie znasz, Michał. Ja nie odpuszczam.- Powiedziałem w końcu.
- Wiem. I dlatego trochę się boję.
- Nie musisz. Dam sobie radę.- Zapewniłem z mocą. Bo innej opcji nie widziałem.
- Boże, ona naprawdę cię zmieniła!- Zachichotał.- Jeszcze przed jej pojawieniem się w życiu bym nie pomyślał, że z którąś dziewczyną możesz się związać. No, oprócz Tamary we Włoszech. A tu proszę! Pojawia się piękna, młoda, z temperamentem, potrafiąca ci się postawić kobieta i już jesteś jej!
- Co poradzisz.- Wzruszyłem ramionami. Boże, jak ja wtedy pragnąłem aby się zamknął.
- Kurwa. Trzy lata się męczysz. – Pokręcił głową w zamyśleniu.- To nie jest normalne, Bartman.
- A co związane z NIĄ jest normalne, hę?- Uśmiechnąłem się pod nosem.
- No tak, ale…
Nagle drzwi się otworzyły i do środka wpadł Igłą z kamerą przerywając (na szczęście moje) kolejną wypowiedź Kubiaka. Pierwszy raz od dawna ucieszyłem się na widok Ignaczaka!
- A ci znowu śpią!
- Przerwałeś nam w ważnej rozmowie, debilu.- Poirytowany Misiek rzucił w gościa poduszką.
- Oho, naszemu Misiowi zbiera się na „podrywy poduszką”.- Zachichotał do kamery.
- Ja pierdole, skąd ty bierzesz te nazwy.- Zaśmiałem się.- Całkowicie opisują tego tutaj.- Wskazałem brodą przyjaciela.
- To mój ukryty talent!
- Przyznaj się im Igła.- Nagle pojawił się Drzyzga.
- Do czego niby?- Spytał ostrożnie. Fabian usiadł w nogach mojego łóżka, a ja podniosłem poduszkę i oparłem się o nią.
Czeka mnie niezłe przedstawienie!- Ucieszyłem się.
- Do tego, że po nocy wymyślasz nowe teksty i ćwiczysz pod kołdrą.- Wyszczerzył się jego współlokator.
- Ale łże.- Prychnął Igła.
- Oczywiście, Krzysiu. Nawet na temat tego, że nagle świecisz światło, krzycząc: mam! A potem zapisujesz coś do notesu.
Zachichotaliśmy, Nawet Igłą się uśmiechnął.
- Próbujesz być śmieszny?- Uniósł brwi.
- Już mu się udało!- Krzyknął Kubiak przybijając z nami żółwiki.
- Przepraszam państwa. W tym pomieszczeniu siedzi samo chamstwo. Czas zmienić lokum.- I wyszedł posyłając nam rozbawione spojrzenie.
Wybuchliśmy śmiechem. 



 


*******
Tak, wiem. Muszę przeprosić za to coś u góry. Ale wybaczcie mi, jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tego, że operuję inną osobą. Bo wiecie, inaczej jest, gdy kreujesz własną postać, nadajesz jej kształt, charakter… A teraz przerzuciłam się na postać realną, w prawdziwym życiu – całkiem żywą. W połowie tworzę własnego Bartmana, ale musze też trzymać się tego, co już wiem. A z początku jest mi trudno. Z czasem będzie lepiej. Błagam, bądźcie cierpliwi i nie bijcie :C

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam jul

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo luju.. XD nie czaję co się dzieję z Olą.. przecież Zbyszek jest dla niej ważny.. a przynajmniej był.. :C napraw Olę! ♥ rozdział świetny, czekam na kolejne. :3
    w między czasie zapraszam do siebie, jest coś nowego. ;) http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2016/01/rozdzia-31-drogie-panie-rozgrzewka.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę niech Zibi pogodzi się z Olą. Bo ja już nie mogę tego znieść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że zanim Ola z nim pogada to minie duuuużo czasu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, ze za kilka rozdziałów Ola dalej nie porozmawia z Zibim. No ale moze sie mylę 😊


    Pozdrawiam i życzę weny
    Miska

    OdpowiedzUsuń