CZĘŚĆ II
"WIARA, NADZIEJA, MIŁOŚĆ"
WIARY, żeby pokonać te najtrudniejsze przeszkody, i uwierzyć w drugiego człowieka, chociaż czasami bywa to takie trudne.
NADZIEI, że osiągniemy zamierzone cele, chociaż niekiedy drogi do nich bywają bardzo kręte.
MIŁOŚCI, bo cóż jest warte życie bez niej?
WIARY, żeby pokonać te najtrudniejsze przeszkody, i uwierzyć w drugiego człowieka, chociaż czasami bywa to takie trudne.
NADZIEI, że osiągniemy zamierzone cele, chociaż niekiedy drogi do nich bywają bardzo kręte.
MIŁOŚCI, bo cóż jest warte życie bez niej?
-------------------------------------------------------------------------
Kubiak
walnął się na moje łóżko i głośno westchnął. Dobrze wiedział, że już je
zająłem, ale on jak to on. Kocha konfrontacje ze mną, co doprowadza mnie czasem
do szału. Przypominało mi to o… o.. o NIEJ.
Zacisnąłem
zęby. Nie mogłem o tym myśleć w tej chwili. Muszę w końcu sobie poradzić.
-
Wypierdalaj Misiek!- Warknąłem i jednym ruchem zrzuciłem przyjaciela z łóżka, a
następnie zająłem jego miejsce.
- Ej,
wyluzuj Zbychu! Tylko się droczę…- Posłał mi jeden z tych swoich głupich
uśmieszków i wyszedł z pokoju.
Przynajmniej
od tamtego momentu dane mi było mieć chwilę dla siebie. Tyle godzin w samolocie,
autokarze z całą tą bandą wyrośniętych małp było dla mnie za dużo. Założyłem
ręce pod głowę i wpatrywałem się w sufit pokoju hotelowego. To przypomniało mi
w jakiej części świata się znajduję i jak blisko Niej. Jęknąłem głośno
przewracając się na bok, aby znów nie myśleć o tym samym.
- A oto nasz
śpioszek…- Ktoś odezwał się zza mojej głowy głośnym szeptem. Nie wiem, jakim
cudem… Naprawdę nie mam pojęcia, ale od razu wyczułem, kto to jest.
- Igła, daj
mi spokój.
- Coś nie w
sosie dziś ten nasz młot… - Wysunął kamerę przed moją twarz. – Jak się czujesz,
Zbyszku?
-
Beznadziejnie.- Odmrukuję w nadziei, że po takiej odpowiedzi da mi spokój.
- To nie
dobrze… Proszę państwa, tutaj leży beznadziejnie konający człowiek.
- Wypad!-
Warczę.
- W takim
razie zostawimy go sami… Gdyby się rzucił, nie wiem, czy coś by ze mnie
pozostało.- Zaśmiał się i po chwili znów było spokojnie.
Nie na
długo. Jakieś pół godziny później wrócił Kubiak. Do tego przyprowadził
Możdżona, Igłę, Cichego Pita, Konarskiego, Boćka i Fabiana. Długo mnie musieli
namawiać, żebym z nimi wyszedł na kawę. Poddałem się tylko dlatego, że
chciałem zapomnieć. Musiałem zająć czymś myśli.
- To kto tym
razem zamawia?- Zapytałem, aby zmienić temat rozmowy. Szczerze nie wiedziałem,
co się wokół mnie dzieje. Nikt nie wiedział, jak bardzo cierpiałem. Może tylko
Kubiak i Igła. Jeden tylko dlatego, że mu powiedziałem. Drugi po prostu zgadł.
- Możdżon?-
Uniósł z rozbawieniem brwi Ignaczak.
- Wybaczcie
towarzysze, ale muszę odmówić. Nie po raz pierwszy zostałbym niechybnie
wykorzystany.
- Czujesz
się wykorzystany? Emocjonalnie czy fizycznie?- Zachichotał Dziku a my mu
zawtórowaliśmy.
- Niech
odezwie się najmłodszy w towarzystwie!- Zakomenderował Krzysiek. Nikt się
jednak nie odzywał.- No jasne, jak trzeba to nikt.
- Bocian, i
tak cie to nie ominie.- Klepnął kolegę pocieszająco w plecy Nowakowski. W
tamtej chwili podszedł kelner.
Zamówiliśmy
po kawie i wdaliśmy się w rozmowę. Znaczy oni. Ja wpatrywałem się obojętnie w
obraz.
- Znowu się
zawiesił.- Westchnął Michał.- Zaraz mu przypierdolę.
- Spokojnie.
Kiedyś mu przejdzie…- Pocieszał go Drzyzga. Oho, gadają o mnie – pomyślałem.
- No kurwa
okej. Rozumiałem w pierwszych miesiącach! Ale kurwa mać, minęły trzy lata! A
jestem pewny, że w tej chwili nawet nie zdaje sobie sprawy o czym mówimy.- Westchnął
już spokojniejszy.
- Może po
tym turnieju mu przejdzie.- Możdżonek starał się patrzeć jak najbardziej
optymistycznie.
-
Przestańcie pierdolić o mnie, jakby mnie tu nie było.- Przewróciłem oczami i
spojrzałem na nich gniewnie.
- Sorry
Zbychu, ale Misiek ma trochę racji. Musisz się ogarnąć.- Wzrusza ramionami
Igła.
- Mądrala
się znalazł. Ten, który wie najwięcej, a mówi… nic.- Warknąłem na niego po raz
nie wiem który, podczas naszej długiej podróży do Londynu. Oczywiście Ignaczak
lekko się zmieszał na moje słowa. Doskonale wie, czemu jestem na niego
wściekły.
- Gdzie te
kawy!- Jęknął z rozpaczą Konarski.
- Warto
czekać. Tu jest najlepsza na świecie.- Uśmiechnął się mój najlepszy przyjaciel.
Uśmiechnąłem się lekko. Przypomniał mi się weekendowy wypad kilka lat temu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem…
Usłyszałem
głośny śmiech.
Podniosłem
głowę natychmiast, gdy ten piękny dźwięk dotarł do moich uszu. Rozejrzałem się
i wtedy zamarłem. Serce zabiło mi szybciej, a oczy otworzyły szerzej. Znów
poczułem ten dziwny ból w dołku…
Patrzyłem
jak urzeczony mając nadzieję, że to nie sen. Szeroki uśmiech, błyszczące,
czarne oczy i ciemne kosmyki włosów zasłonięte ozdobną chustką na głowie. To
ONA.
Musiałem
wydać jakiś dźwięk, bo nagle spojrzała na mnie i zamarła. Nie wiedziałem, jakie
to są dokładnie emocje wypisane na jej twarzy. Szczęście, niedowierzanie,
zaskoczenie, strach, przerażenie… To wszystko zaczęło się ze sobą mieszać.
- O kurwa.
Czy to nie jest Ola?- Spytał z niedowierzaniem Kubiak.
*******
I jest prolog :) Jak Wam się podoba? Krótki - wiem. Ale tak to już ze mną jest w tej kwestii ;p
Czy w ogóle ktoś jeszcze czekał, aż coś dodam? Mam nadzieję!
W każdym razie, dla tych co ze mną pozostali: rozdziały postaram się dodawać co tydzień. Tak wiem, mam nadzieję, że dotrzymam słowa.
Długo mnie tu nie było!
Oglądaliście kwalifikacje w Berlinie? Nie wiem jak Wasze, ale moje nerwy są nieźle nadszarpnięte!
Zwłaszcza ten dzisiejszy mecz ------------ > > >
Ok, jeśli macie jakieś pytania do mnie to pisać w komentarzach, postaram się odpowiedzieć na wszystkie :)
Pozdrawiam ;**
Czekalismy i czekamy na kolejne.
OdpowiedzUsuńzapowiada sie ciekawie jak częsć poprzednia
Cieszę się :)
Usuńaaaaa tak długo czekałam na ten rozdział, serio :) z niecierpliwością czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńa co to Berlina, to JEDZIEMY DO TOKIO, A POTEM DO RIO, podczas meczu miałam lekki zawał XD :)
Pisząc o kwalifikacjach miałam na myśli cały turniej :D
UsuńCieszę się, że czekałaś!
Ja chce jeszcze takie super codzienie patrzyłam czy coś dodałaśL
OdpowiedzUsuńCieszę się, dziękuję ;**
UsuńOczywiście, że czekałam. No świetnie się zaczyna :D
OdpowiedzUsuńSuper! Dziękuję ;p
UsuńAaa w końcu się doczekałam.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOoooo no nie wierze coś tu sie wreszcie pojawiło :D
OdpowiedzUsuńRodział okej tylko jakby był troche dłuższy to była bym w pełni zadowolona. No ale cóz może następnym razem, wszystkiego w końcu mieć nie można ;)
Postaram się o następne aby były dłuższe :D
UsuńRozdzial swietny tylko oni sie nie widzieli 3 lata?(bo troche slabo czaje dzis)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny
Pozdrawiam <3
~SanDra
Tak, minęły trzy lata odkąd ostatni raz się widzieli :) Niedługo wszystko się będzie wyjaśniać, z każdym rozdziałem więcej... mam nadzieję ;p
UsuńPozdrawiam <3
ooo kurczaki, aż 3 lata? :O czekam czekam na resztę! :D
OdpowiedzUsuń*.* nareszcie *.*
OdpowiedzUsuńCzekałam i sprawdzalam bloga czy juz nie ma! I dzis w pełni zrezygnowana i zmarnowana po całym dniu wchodzę a tu cos nowego jest❤️ Prolog zapowiada kolejna ciekawa cześć wiec bede i czekam na kolejne części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Miska
Ps. Przepraszam ze bez polskich znaków i bez przecinków. Takie uroki pisania z telefonu