***
Za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić”
***
- Co?! Ja nigdzie nie jadę!-
Zbuntowałam się. Minęło kilka chwil, zanim jej słowa dotarły do mnie. – Mam
jeszcze trzy miesiące.
- Aleks, musimy porozmawiać.
- Nie ma o czym!
- Właśnie, że jest.- Przerwała mi,
zanim zdążyłabym po raz kolejny obrazić cały świat.
- To my zostawimy was same.-
Powiedziała Iwona i wyciągnęła męża z salonu.
- Może usiądziesz?
- Nie. Najpierw mi wyjaśnij, po co
przyjechałaś? Dlaczego mam wcześniej wyjeżdżać? I przede wszystkim, kim jest
mój prawdziwy ojciec!
Zamurowało ją. Opadła na kanapę i po
chwili już płakała. To zbiło mnie z tropu, więc natychmiast się do niej
przysiadłam.
- Powiesz mi?- Spytałam tym razem już
delikatniej.
- Ola, musimy wracać do Londynu.-
Wydukała ocierając łzy.- Mariusz miał wypadek w pracy. Jest w szpitalu,
przechodzi operację kręgosłupa. Nie wiadomo, czy będzie mógł chodzić.
Wybuchła płaczem. A mnie zatkało.
Nabierałam powietrza do płuc tak gwałtownie, a mimo to, nie mogłam oddychać.
- O Boże!- Po moich policzkach
zaczęły cieknąć łzy. – Jak to się stało?!
- Nie wiem. Nie mam pojęcia.
Prawdopodobnie miał zawał i spadł z dużej wysokości.
- Mamo! Ale przecież on w życiu na
serce chory nie był!
- Dlatego nie rozumiem. Gdy wrócimy,
wszystkiego się dowiemy…
Potem już tylko czułam potworny ból w
klatce piersiowej. Dobrze wiedziałam, że muszę teraz wyjechać. Sprawa zdrowia
mojego ojczyma przekonała mnie całkowicie.
Wspomnienie
tej rozmowy nadal rozrywa mi serce. A potem zaczęłam pytać o mojego prawdziwego
ojca.
- Mamo, dobrze wiem. Wiem, że
ukrywasz przede mną prawdę. Powiedz mi, proszę… Ja już nie mogę!
I mi
powiedziała. Zrobiła to po krótkiej chwili wahania ale najwyraźniej uznała, że
zasługuję na prawdę. Potem zaczęłam się pakować. Bez słowa udałam się do
swojego pokoju. Wywaliłam wszystko z szafek i półek, jednocześnie płacząc i
myśląc o tym, co po raz kolejny zostawiam za sobą. I właśnie teraz, kiedy
dowiedziałam się prawdy, muszę wyjechać. Dlaczego los mnie tak kara? Za co!?
Wysłałam
Kubie wiadomość, że wyjeżdżam. I jak chce, spotkamy się na lotnisku za trzy
godziny. Odebrałam sms’a, którego właśnie przysłał mi Nieznany. Wyjaśnił, że
wie kim byli ci ludzie wtedy u niego. Napisał mi ich imiona i nazwiska.
Z mojego
gardła wydobył się ryk, jak u jakiegoś zwierzęcia. Zamachnęłam się i rzuciłam
telefonem o ścianę. Nie bardzo interesowało mnie, gdzie się rozpadł. Raz po raz
rzucałam ciuchami do walizki. Na koniec upchnęłam mój szkicownik, książki, oraz
pamiętnik do plecaka.
Wyszłam z pokoju
wściekła na siebie, na mamę, na ojczyma… Na cały świat.
Pożegnałam
się z Iwoną, Sebastianem i Dominiką. Igła zapakował nasze rzeczy do samochodu.
Wyszłam za moją matką i w towarzystwie moich przyjaciółek. Jednak wolałabym być
teraz sama. Wszystko zaczęło się walić. A jeszcze kilka godzin temu pomyślałam,
że wszystko się układa tak pięknie…
Azur biegł w moją stronę, ale nie skoczył na mnie jak to ma w zwyczaju.
Nawet będę
tęsknić za tym psem Ignaczaków…
W drodze na
lotnisko siedzieliśmy w milczeniu. Wtedy przypomniało mi się, że nie
poinformowałam o moim nagłym wyjeździe Zbyszka…
Zaczęłam szukać
telefonu. Ale go nie miałam. Wtedy przypomniałam sobie, że rzuciłam nim o
ścianę i wpadł gdzieś za łóżko… Super.
Na miejscu,
Krzysiek zatrzymał mnie i oświadczył, że „już go powiadomił”. Nie miałam
pojęcia, czy myślimy o tej samej osobie. Do tego, jeśli tak, to skąd wiedział?
Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że zdążę się z nim pożegnać.
Muszę mu coś
powiedzieć!
Kuba już
czekał na nas. Do odlotu miałam jeszcze niecałe czterdzieści minut. Ustawiliśmy
się w kolejce, która nie była za długa. Starałam się opóźnić wszystko, jak
tylko umiałam. Gdy zbyt blisko znajdowaliśmy się bramek, natychmiast „przez
przypadek” kogoś przepuszczałam przed nami. Albo chodziłam do toalety. W ciągu
dwudziestu minut byłam już za potrzebą z sześć razy. Najlepsze jest to, że Kuba
nie opuszczał mnie na krok. Dopiero przed damską toaletą.
Wszystkie te
obrazy przelatują mi przed oczami. I pożegnanie…
Nawet, Kidy
opuszczałam kilka miesięcy temu Londyn, tak bardzo nie przeżywałam. Bo
wiedziałam, że wrócę. A tutaj… Mogłam już ich nigdy nie zobaczyć! Ta myśl
zalęgła się w moim mózgu i nie chciała go opuścić.
Widziałam,
jak Igła żegna się z moją matką. Jak ucałował ją delikatni w policzek, nieco
dłużej zatrzymując wargi na jej skórze. Potem ona go przytuliła i zaczęli sobie
coś szeptać. Krzysiek był tak smutny… Ja w tym czasie stałam przytulona do
mojego przyjaciela.
- Nigdy cię nie zapomnę, Ola.-
Szlochał w moje włosy.
- Nie maż się idioto, bo mi się
udziela!- Warknęłam przez łzy.- Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
- Jestem twoim przyjacielem i zawsze
będę.- Szepnął mi do ucha. W moim gardle zrobiła się wielka gula, której za
cholerę przełknąć nie mogłam. Wiedziałam, że jeśli się odezwę, nie powstrzymam
krzyku rozpaczy. – Obiecaj mi, że będziesz do mnie pisać.
- Obiecuję.- Jęknęłam, chowając twarz
w jego bluzie. – Podziękuj ode mnie Maćkowi. A, no i życz
Jolce i Alanowi szczęścia. Bo są siebie warci.
- Nie myśl teraz o nim!- Przerwał mi.
- Ostrzegałeś mnie. A ja nie
posłuchałam.
- Za to cię kocham.- Pocałował mnie w
czoło. Gdy już miał się odsunąć, po raz kolejny rzuciłam mu się na szyję.
- Też cie kocham. I… Powiedz… powiedz
mu. Gdyby nie zdążył. Powiedz, że…
- Dobrze.- Przyrzekł. Chwilę później
żegnał się z moimi przyjaciółkami, a ja podeszłam do Igły.
- To co, młoda? Widzimy się za rok?-
Uśmiechnął się chociaż wiem, że kosztowało go to więcej, niż wygląda.
- Obawiam się, że nie ma szans.-
Otarłam dłońmi policzki. – Ale przynajmniej wiem już, kto jest moim tatą
- O, chodź tu Ola…- Przyciągnął mnie
do siebie i przytulił tak, że brakowało mi tchu. Ale nie interweniowałam. Wiem,
że tego będzie mi brakować, więc muszę zapamiętać każdy szczegół.- Oglądaj nas
na kanałach sportowych.
- Będę tęsknić.
- Ja też. My wszyscy będziemy.
- Nie próbuj być twardy! Rycz razem
ze mną.- Poprosiłam.
- Chłopaki nie płaczą.- Mrugnął do
mnie, odsuwając się na wyciągnięcie rąk.
- Już nie udawaj, że taki facet
jesteś.- Zażartowałam, co w obecnej sytuacji w moim przypadku graniczyło z
cudem. Wiedziałam, że mama i dziewczyny już przeszły na drugą stronę. Musiałam
się pośpieszyć. – Pozdrów ich wszystkich ode mnie. I przeproś, że się nie
pożegnałam.
- Zrozumieją.
Rozejrzałam się.
- Wysłałem mu sms’a.- Objaśnił.- Nie
wiem, dlaczego jeszcze go nie ma.
Zerknęłam do góry. Igła przyglądał mi
się ze smutną miną. Wiedział, ile dla mnie znaczy Zbyszek.
- Jest z Tamarą. I jej rodzicami.-
Odpowiedziałam niby obojętnie.- To oczywiste, że nie mógł…
- Będzie dobrze.- Przytulił mnie po
raz ostatni.
Przeszłam dalej, zerkając za siebie.
Wiedziałam, że to nie ma sensu. On i tak nie przyjedzie.
Jest tylko twoim przyjacielem, Olka!
– pouczyłam się.
Nabrałam głęboko powietrza i zmusiłam
się, żeby nie oglądać za siebie. Wiedziałam, że gdybym to zrobiła,
prawdopodobnie bym się wróciła.
A czeka na mnie chory ojciec. Właściwie to ojczym.
Teraz siedzę
w samolocie i staram się oglądać puszczony film. Staram się nie myśleć. Staram
się oddychać. Ale to nie jest łatwe. Jak mam żyć ze świadomością, że być może
nigdy nie poznam swojego ojca? Ze świadomością, że być może nigdy nie przytulę
się do Zbyszka? Że już nigdy nie ponabijam się z Kubą?
Jak mam żyć?
Błagam niech Olka wruci do Polski i wreszcie będzie z Zibim! Błagam! Super rozdział aż mi się szkoda Oli zrobiło gdy na lotnisku nie było Zbyszka. I kto u diabła jest jej ojcem?! Nie mogę uwierzyć że kończysz a dopiero co zaczynalaś tego bloga. Pozdrawiam i życzę ci wesołych świat.Czekam na kolejny rozdział za tydzień.
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział pojawi się troszkę później niż planowałam niestety :C
OdpowiedzUsuńDziękuję, Tobie również życzę wesołych świąt :)
A ja myślałam że się dowiem kto jest ojcem Olki a tu nic. Miałam nadzieje że Zibi się pojawi szkoda. Pozostało mi tylko czekam na II cześć.
OdpowiedzUsuńO nie! Ale skoro jest "Epilog I" to liczę, że jeszcze coś napiszesz do tej części. Proszę...
OdpowiedzUsuńWesołych świąt i weny :)
Do tej części już nic się nie pojawi... Zaplanowałam, że tak się skończy już dawno ;D
UsuńDziękuję, wzajemnie ;**
Jak to????? Jak Zibi mogł nie pojawić sie na lotnisku?????? Tak nie wolno!!! Mam po tym rozdziale złamane serce, przez to ze sie nie pojawił dlatego liczę ze w drugiej części uda sie i bede razem!
OdpowiedzUsuńNooo nieźle pomotałaś. To teraz pozostaje mi czekać tylko na wyjaśnienie tego wszystkiego ;)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu tutaj!!! :*
Gdzie ten Zbyszek? Zabrakło tylko jego :( Ta sprawa z ojcem, mam nadzieję, że w następnym rozdziale się wyjaśni, bo strasznie mnie dręczy. 😞
OdpowiedzUsuńA kiedy mniej więcej pojawi się następny rozdział?
OdpowiedzUsuńNa pewno dopiero po Nowym Roku. Nie wiem jeszcze, kiedy dokładnie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na epizod szósty: http://memory-of-summer.blogspot.com/2015/12/epizod-szosty-czyli-mysle-ze-powinnismy.html.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
kto jest do cholery jej ojcem!? nienawidzę Cię za to, że skończyłaś w takim momencie... XD czekam z niecierpliwością! ♥
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
P S Zapraszam do siebie :3 http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/12/rozdzia-29-szczypiorniak-jest-jak-jazda.html
Wiem, ze komentarz w czas xD Kto.Jest.Jej.Ojcem?! Ty robisz to specjalnie prawda? chesz żeby ci wszyscy ludzie umarli z ciekawości ;-; ty brutlany człowieku :o
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny,
Pozdrawiam <3
Zapraszam serdecznie na epizod siódmy: http://memory-of-summer.blogspot.com/2016/01/epizod-siodmy-czyli-brawo-zbychu_6.html. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń