Kilka dni
przed przyjazdem Karoliny i Natalii dostałam wiadomość od Nieznanego. Tak
naprawdę nazywa się Wiktor Sowecki. I jest starszym bratem mojego ojca…
Ojczyma? Sama nie wiem, jak go nazywać. W każdym razie do tej pory jestem w
szoku, że Mariusz ma brata. I nic mi nie powiedział!
Wiktor
przysłał mi wiadomość, że dowiedział się czegoś od mego ojczyma, ale uważa, że
powinnam zapytać o to swoich rodziców. On sam nie decyduje się mi nic
powiedzieć.
Zrezygnowana
cały dzień chodziłam struta.
W końcu coś
do mnie dotarło. Powinnam spotkać się z Anetą.
Po południu
zadzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Postanowiłam więc wybrać się na
spontana. Znalazłam kartkę z zapisanym adresem, zadzwoniłam po taksówkę i
pojechałam. Na szczęście stać mnie na ten luksus bo jestem po wypłacie. Jezu,
jak to brzmi… Zaśmiałam się w duchu.
Nie było
czasu rozglądać się zbytnio po okolicy. Od razu weszłam na plac i nacisnęłam na
dzwonek.
Chwilę
później otworzyła mi Aneta.
- Ola? Co tutaj
robisz?- Zaskoczona wpatrywała się we mnie.
- Muszę się
Ciebie o coś spytać.- Niezręcznie zagryzłam wargę.
- Jasne.
Wchodź…- Zaprosiła do środka.
Zaprowadziła
mnie do salonu.
- To o co
chodzi?- Spytała wskazując mi miejsce na kanapie. Zajęłam je, a ona obok mnie.
- Opowiesz
mi swoją historię?
- Jaką
historię?- Uśmiechnęła się. Gdzieś w tle słyszałam bawiące się dzieci. Czyżby
to jej syn?
- Jak
poznałaś moją mamę, Igłę… Arka.
Usłyszałam
tylko jak mocno zaczerpuje tchu.
- Dlaczego?
- Muszę
wiedzieć. Ale jeśli nie chcesz, zrozumiem.
Długo
siedziałyśmy w kompletnej ciszy. Tylko śmiechy z drugiego pokoju co jakiś czas
ją przerywały. W końcu się odezwała.
- Dobrze.
Opowiem ci moją historię.
***
Wracając do domu Ignaczaków starałam
się to wszystko sobie poukładać. Nawet nie przejmowałam się reakcją Igły, gdy
dowie się, że wyszłam z domu pomimo szlabanu.
Sorry, ale buntuję się.
Co z tego, że zaraz po moim nocnym
wypadzie zadzwonił do mej matki. A ona do mnie. Zostałam złajana za złe zachowanie
i groziła, że mnie zabierze. Szczerze? MAM TO GDZIEŚ.
Jeszcze kilka miesięcy temu byłabym w
niebo wzięta, gdybym otrzymała taki telefon. Wręcz specjalnie bym się naraziła
aby wrócić do Londynu. Teraz… nadal tęsknie za domem i chciałabym wrócić. Ale
czuję, że to jeszcze nie czas. Nie dowiedziałam się wszystkiego, czego chciałam.
Poza tym znalazłam wspaniałych przyjaciół!
I mam chłopaka.
Od początku wiedziałam, jak i on, że
kiedyś będę musiała wrócić. Mimo to zaryzykowałam związać się z nim. Już wiem,
że będę tego żałować. Ból mnie załamie.
Jednak teraz… Myślę przede wszystkim o
moim ojcu. Kto nim jest? Gdzie i co teraz robi? Może ma rodzinę. Może mam przyrodnie
rodzeństwo i nie jestem jedynaczką! Tylko, czy on wie? Czy ma świadomość, że
jestem jego córką? Że gdzieś tam na świecie pozostawił cząstkę siebie? Jak
wygląda? Czy to po nim odziedziczyłam uśmiech? A może nos?
Chcę go poznać.
Ta myśl narodziła się w mojej głowie
dokładnie teraz. Wcześniej szukałam wyjaśnienia tylko po to, by zaspokoić
ciekawość. Teraz zrozumiałam, że to coś ważniejszego.
Wróciłam do domu. Nie obyło się bez
ochrzanu od Ignaczaka. Spojrzałam tylko na niego z nieobecnym spojrzeniem.
Już wiedział, że coś się stało. Dał
mi spokój.
Przeszłam do swojego pokoju i
położyłam się na łóżku. Teraz właśnie piszę te słowa.
Aneta jest niesamowita kobietą.
Płakała, gdy opowiadała o swoim zmarłym mężu. Jednocześnie śmiałą się z
niektórych historyjek, anegdotek. Poznałam lepiej Arkadiusza Gołasia.
Aneta wiedziała, że on jest zakochany
w kimś innym. Nie musiała się długo zastanawiać, aby zrozumieć, że w mojej
mamie. Marzena była piękną, beztroską kobietą. Nie przejmowała się
konsekwencjami swoich czynów. Czyżbym to po niej odziedziczyła? Zbliżyła się z
Iwoną. Dlaczego? Bo Igła również kochał moją mamę. Powiem jedno, miała wzięcie!
W każdym razie ta jedna rzecz
zbliżyła do siebie dwie kobiety, które zostały przyjaciółkami. Jednak Marzena
nie pałała wielkim uczuciem do Arka. Kochała kogoś innego, jednak nikt nie był
wstanie powiedzieć kogo. Sprytnie ukrywała swoje emocje. Aż pewnego dnia Gołaś
zwrócił uwagę na Anetę. Sama nie wie, co się wtedy stało. I pobrali się.
Niedługo potem w ślad za przyjacielem poszedł Krzysiek.
Czy czegoś się dowiedziałam? Tak. To
już więcej, niż wiedziałam wcześniej.
Dzięki temu znalazłam pomysł, jak
dowiedzieć się wszystkiego. Muszę poznać historię wszystkich przyjaciół.
***
Przerwało mi
pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Ola,
wszystko okej?- Wystawił głowę przez uchylone drzwi Igła.
- Tak.
Nie dał się
nabrać. Ale to chyba dlatego, że po prostu nie starałam się zamaskować swoich
uczuć.
- Co się
stało?- Zapytał siadając obok mnie.
- Po prostu…
Nie wiem.- Spojrzałam na niego jak szalona. A to musiało go zaniepokoić. – Nic nie
wiem.
Przypomniało
mi się też jedno zdanie, które Nieznany do mnie wypowiedział, gdy rozmawialiśmy
przez telefon.
„- Wiem, że chcesz się dowiedzieć. I
pomogę ci. Znajdę tych ludzi, którzy kazali napisać mi książkę. Obiecuję.”
- Mogę mieć
do ciebie jedną prośbę?- Wypaliłam.
- Dawaj.-
Uśmiechnął się spodziewając nie wiadomo czego.
- Opowiesz
mi swoją historię?
- Co?-
Zaśmiał się. Ale widząc moja minę od razu spoważniał i odchrząknął.- Którą? Bo
wiesz, trochę ich było…
- Wiesz, o
co mi chodzi.
Spojrzał mi
w oczy. Oczywiście, że wie. Kiwnął głową.
***
Znali się od dzieciństwa. Dorastali
razem. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Każdy wiedział o sekretach, których nigdy
nikomu by nie powiedzieli. Zawsze trzymali się razem. Była tylko jedna
przeszkoda.
Gdy zaczęli dorastać, zaczęli również
czuć coś więcej. Każdy z nich poczuł do Marzeny coś niezwykłego. Każdy z nich
rozumiał siebie nawzajem. Ale nikt nie chciał odpuścić. Każdy chciał ją mieć.
Ale ona mimo, że to widziała, nie dawała im do zrozumienia, że kogoś lubi
bardziej. Zachowywała się, jak gdyby nic się nie działo.
***
- A co było
wtedy, na ślubie Arka?
- Marzenia
wyszła tak niespodziewanie…- W oczach siatkarza dostrzegałam cień smutku,
złości i czegoś jeszcze. Nie potrafię określić, co to jest. Wydaje się, jakby
przeżywał wszystko od nowa.- Nie mogłem na to patrzeć, więc wybiegłem za nią. Dogoniłem
i mocno przytuliłem. Zapewniłem, że wszystko będzie dobrze… Ale ona wtedy
zaprzeczała. Wciąż zaprzeczała! Nie mogłem nic zrobić. Nie potrafiłem ulżyć jej
bólu. Wtedy zrozumiałem, że ona kocha Arka.
Zamilkł.
Wpatrywał
się przed siebie niewidzącym wzrokiem. Ma łzy w oczach.
- Była moja
pierwszą miłością.
- Nie
rozumiem. Co jest takiego w mojej mamie, że wszyscy ją kochali?
- Była
niesamowita. – Odparł, jakby to wszystko wyjaśniało. Przewróciłam tylko oczami
świadoma, że on i tak tego nie zauważy.
- Więc
dlaczego nie walczyłeś o nią?
- Bo
wiedziałem, że nigdy nie zastąpię jego. – Uśmiechnął się smutno.- Nauczyłem się
tłumić uczucie do niej. Pokochałem znowu. A teraz jestem szczęśliwy mając Iwoną
i dwójkę dzieci.
- Więc czemu
on wybrał Anetę?
- Bo nigdy
nie uświadomiła go o swoich uczuciach. Wtedy na jego ślubie starała się być
odważna. Ale to ją przerosło. Niedługo potem poprosiła mnie o przysługę.
Powiedziała, że nie da rady dłużej żyć w Polsce. Że to zbyt blisko niego. Nie
chciałem się zgodzić. Nie mogłem jej pozwolić wyjechać!
- Ale
pozwoliłeś! Dlaczego?
-
Powiedziała, że jest w ciąży. Chciałem wiedzieć, kto jest ojcem. Ale
unikała odpowiedzi.
- Więc nie
wiesz kto nim jest?- Zawód w moim głosie był bardzo słyszalny.
- Nie wiem.
Podejrzewałem, że Arek.
- Ale?
- Ale nie
jestem pewny.
Kiwnęłam
tylko głową. Moje serce zaczęło szybciej bić. Więc to może być odpowiedź? Ale
jak?
- Przecież
mówiłeś, że ona nigdy nie powiedziała mu, że go kocha! Więc jakim cudem…?
- Wiesz przecież,
że to nie zawsze tak działa.- Mrugnął do mnie.
Zatkało
mnie. Więc to może być prawda? Ale, czy Aneta wie? Czy zdaje sobie z tego
sprawę?!
- Dziękuję,
że mi powiedziałeś.
- Od dawna
podejrzewałem, że nadal wiercisz dziurę w całym.- Zachichotał.
- I nie
próbowałeś mnie powstrzymać?
- Masz
charakter po matce. Wiedziałem, że nie dam rady.- Wyszczerzył się jeszcze
szerzej. – To gdzie dzisiaj byłaś łamiąc mój zakaz?
- U Anety.-
Odpowiedziałam bez wahania. Skoro on był ze mną szczery, nie ma powodu aby
kłamać.
- Skąd
wiesz, gdzie mieszka?- Zmarszczył brwi.
-
Zaprzyjaźniłyśmy się…- Zrobiłam tajemniczą minę.- W każdym razie zaprosiłam ją
na moją studniówkę.
- O!
Właśnie. Kiedy przyjeżdżają twoje przyjaciółki?
- W czwartek
wieczorem. A co?
Krzysiek
wstał mierzwiąc mi włosy.
- Nic, nic.-
Zaczął kierować się w stronę drzwi. W końcu przystanął i nie odwracając się,
dopowiedział:
- Jak
chcesz, to możesz jutro wybrać się na zakupy. Potrzebujesz sukienki, prawda?
Pisnęłam
rozradowana i rzuciłam mu się na szyję. Dałam buziaka w policzek. Zaśmiał się
głośno i wyszedł.
***
Historia Iwony i Krzyśka pokrywała
się z historią Anety. Wszystkie te trzy układanki połączyły się w całość.
Jedyne czego mi brakuje to małego klocka, który zapełni najmniejszą, ale
zarazem najważniejszą część obrazka. Aż
przypomniały mi się puzzle, które dostałam od ojczyma. Przebrał się za mikołaja
i myślał, że nie mam pojęcia, kim jest. Miałam wtedy z sześć lat…
Zaczęłam je układać wieczorem. Nie chciałam
iść spać, ale mama mnie zmusiła. Rano gdy tylko wstałam, natychmiast zabrałam
się do dalszej pracy. Siedziałam przy nich cały dzień. Chciałam zobaczyć kota,
który widniał na opakowaniu.
Rozczarowałam się bardzo, gdy okazało
się, że nie ma jednego klocka. I to tego najważniejszego. Głowy zwierzęcia.
Przepłakałam cały dzień, dopóki
Mariusz nie znalazł go pod dywanem.
Teraz czuję się podobnie.
***
- Ej, a może
ta?- Uniósł wieszak Kuba.
- Nie.-
Skrzywiłam się.
- Czemu?!-
Oburzył się.- Jest śliczna! Aż sam bym ją założył.
- Proszę
bardzo, nie bronię.- Zachichotałam.- Ale mnie nie zmusisz.
- Ty to
jednak jesteś wybredna!- Naburmuszył się, odkładając sukienkę tam, gdzie wcześniej
wisiała.
- To będzie
wspaniały wieczór, Kuba. Sukienka musi tez być wyjątkowa.
- Zapewne
zostawisz mnie, gdy tylko zjawi się Alanek.
- Wiem, że
jesteś zazdrosny. Ale spokojnie. Może z tobą też zatańczę…- Rozczochrałam mu
włosy, gdy obok przechodziłam.- O, a ta?
Spojrzał na
ciemną sukienkę z krótkim rękawem.
- Idziesz na
stypę, czy pogrzeb?
- Ładna
jest.- Uśmiechnęłam się.
- Typowe dla
czterdziestolatki.
- Kuba!-
Syknęłam ze śmiechem.
- No co!-
Zachichotał. Potem podał mi jakąś inną.- Masz, przymierz tę.
- Jest
błękitna.
Przyjrzałam
się jej.
- Okeeej.
Chyba jednak rezygnuję z pomysłu by przyjść w spodniach.
Natychmiast
ją przymierzyłam. Była idealna.
-
Dziewczyno, będziesz najpiękniejszą dziewczyną na studniówce!- Przytulił mnie.
A potem spoważniał.- Przynajmniej ty się będziesz dobrze bawić.
- Ty też
przecież.
- Bez
ciebie? W życiu!
- Masz
Maćka, nie?- Puściłam mu oko i natychmiast zasunęłam zasłonkę by nie widział
mojej miny.
Od tygodni
próbuję ich razem spiknąć. Ale Kuba jest uparty. Nie chce mi uwierzyć, że Maćko
się nim interesuje. Jedyny sposób by w końcu sobie wszystko wyjaśnili, jest na
balu maturalnym.
Wyszłam z
przymierzalni.
- Bierzemy?
- Bierzemy!-
Uśmiechnęłam się.
***
W czwartek
wieczorem pojechałam z Igłą na lotnisko by odebrać moje przyjaciółki.
Czekaliśmy w
milczeniu. Co jak na nas było dziwne. Zwykle dużo mówimy, gdy jesteśmy razem.
W końcu je
dojrzałam. Rozglądały się ciekawie aż w końcu mnie rozpoznały w tym tłumie
ludzi. Przyspieszyły kroku z szerokimi
uśmiechami. Nie czekając dłużej zaczęłam biec.
Rzuciłam się
na nie. Nasze piski przykuły uwagę wielu przyjezdnych.
- OMG!
Sowa!- Krzyczała mi do ucha Natalia.
- Jezu, jak
ja za wami tęskniłam!- Przytuliłam je jeszcze mocniej.
- My też!
Nawet nie wiesz, jak bardzo!
- Ach,
dobrze słyszeć ten angielski akcent…- Odsunęłam się od nich, gdy podszedł Igła.
- Krzysiu!
Poznaj, to jest Karolina i Natalia.
- Olka
mówiła, że jest pan strasznie upierdliwy.- Zmarszczyła nos Natka.
- Uspokój
się!- Syknęła na nią Karo i przymilnie uśmiechnęła.
-
Odwdzięczam się za jej upierdliwość.- Odpowiedział obojętnie Krzysiek.-
Chodźcie. Iwona pewnie już przygotowała kolację.
Poszedł
przodem odbierając od nich walizki. Chwyciłam dziewczyny pod ręce i zaczęłyśmy
rozmawiać.
- Jezuuu,
Karolina! Obcięłaś włosy.- Przeraziłam się, gdy to zauważyłam.
- Musiałam.
- Czemu?-
Nie odpowiedziała mi. Za to zabrała głos Natalia.
- W Noc
Przypałów* w tamtym tygodniu, pojechaliśmy do naszej miejscówki. Było chyba ze dwadzieścia
osób. Szkoda, że nie mogłaś tego widzieć! Karo zasnęła przy ognisku. A chłopcy
postanowili jej obciąć włosy.
- Nawet ich
nie powstrzymałaś, małpo!
- Nie od
razu wiedziałam, co robią! Próbuję jej to wyjaśnić od dłuższego czasu.
- Na
szczęście nie obcięli dużo, więc dało się jakoś je uratować. – Naburmuszyła się
pokrzywdzona.
- Matko, jak
ja za wami tęskniłam!
Założyłam im
ramiona na szyje i tak szłyśmy do samochodu.
_________________________
*Noc Przypałów - wymyślona na potrzeby opowiadania; główna bohaterka wraz ze swoimi przyjaciółmi raz do roku spędza noc pod gołym niebem; czas ten spędzają na robienie kawałów członkom grupy;
*****
Witajcie! Dzisiaj troszkę poważniejszy ten rozdział mi wyszedł. W każdym razie zbliżamy się do końca pierwszej części.
Pozdrawiam ;**
Świetny rozdział czekam na więcej 😀
OdpowiedzUsuńEkstra nie mogę sie doczekać
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńoby tak dalej :D rozdział mega mi się podoba i oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejny :* ;*
OdpowiedzUsuńnoc przypałów :D mistrzostwo!! :D jeej, Arek ojcem Olki? ;o tylko nie rozumiem czemu mama Oli po prostu jej nie powie, skoro ona już wie, że nie zna swego prawdziwego ojca... jestem ciekawa jak to rozwiążesz.. pozdrawiam i czekam na nn ;**
OdpowiedzUsuń