niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział LIV



Kilka dni przed przyjazdem Karoliny i Natalii dostałam wiadomość od Nieznanego. Tak naprawdę nazywa się Wiktor Sowecki. I jest starszym bratem mojego ojca… Ojczyma? Sama nie wiem, jak go nazywać. W każdym razie do tej pory jestem w szoku, że Mariusz ma brata. I nic mi nie powiedział!
Wiktor przysłał mi wiadomość, że dowiedział się czegoś od mego ojczyma, ale uważa, że powinnam zapytać o to swoich rodziców. On sam nie decyduje się mi nic powiedzieć.
Zrezygnowana cały dzień chodziłam struta.
W końcu coś do mnie dotarło. Powinnam spotkać się z Anetą.
Po południu zadzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Postanowiłam więc wybrać się na spontana. Znalazłam kartkę z zapisanym adresem, zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam. Na szczęście stać mnie na ten luksus bo jestem po wypłacie. Jezu, jak to brzmi… Zaśmiałam się w duchu.
Nie było czasu rozglądać się zbytnio po okolicy. Od razu weszłam na plac i nacisnęłam na dzwonek.
Chwilę później otworzyła mi Aneta.
- Ola? Co tutaj robisz?- Zaskoczona wpatrywała się we mnie.
- Muszę się Ciebie o coś spytać.- Niezręcznie zagryzłam wargę.
- Jasne. Wchodź…- Zaprosiła do środka.
Zaprowadziła mnie do salonu.
- To o co chodzi?- Spytała wskazując mi miejsce na kanapie. Zajęłam je, a ona obok mnie.
- Opowiesz mi swoją historię?
- Jaką historię?- Uśmiechnęła się. Gdzieś w tle słyszałam bawiące się dzieci. Czyżby to jej syn?
- Jak poznałaś moją mamę, Igłę… Arka.
Usłyszałam tylko jak mocno zaczerpuje tchu.
- Dlaczego?
- Muszę wiedzieć. Ale jeśli nie chcesz, zrozumiem.
Długo siedziałyśmy w kompletnej ciszy. Tylko śmiechy z drugiego pokoju co jakiś czas ją przerywały. W końcu się odezwała.
- Dobrze. Opowiem ci moją historię. 

*** 


Wracając do domu Ignaczaków starałam się to wszystko sobie poukładać. Nawet nie przejmowałam się reakcją Igły, gdy dowie się, że wyszłam z domu pomimo szlabanu.
Sorry, ale buntuję się.
Co z tego, że zaraz po moim nocnym wypadzie zadzwonił do mej matki. A ona do mnie. Zostałam złajana za złe zachowanie i groziła, że mnie zabierze. Szczerze? MAM TO GDZIEŚ.
Jeszcze kilka miesięcy temu byłabym w niebo wzięta, gdybym otrzymała taki telefon. Wręcz specjalnie bym się naraziła aby wrócić do Londynu. Teraz… nadal tęsknie za domem i chciałabym wrócić. Ale czuję, że to jeszcze nie czas. Nie dowiedziałam się wszystkiego, czego chciałam. Poza tym znalazłam wspaniałych przyjaciół!
I mam chłopaka.
Od początku wiedziałam, jak i on, że kiedyś będę musiała wrócić. Mimo to zaryzykowałam związać się z nim. Już wiem, że będę tego żałować. Ból mnie załamie.
Jednak teraz… Myślę przede wszystkim o moim ojcu. Kto nim jest? Gdzie i co teraz robi? Może ma rodzinę. Może mam przyrodnie rodzeństwo i nie jestem jedynaczką! Tylko, czy on wie? Czy ma świadomość, że jestem jego córką? Że gdzieś tam na świecie pozostawił cząstkę siebie? Jak wygląda? Czy to po nim odziedziczyłam uśmiech? A może nos?
Chcę go poznać.
Ta myśl narodziła się w mojej głowie dokładnie teraz. Wcześniej szukałam wyjaśnienia tylko po to, by zaspokoić ciekawość. Teraz zrozumiałam, że to coś ważniejszego.
Wróciłam do domu. Nie obyło się bez ochrzanu od Ignaczaka. Spojrzałam tylko na niego z nieobecnym spojrzeniem.
Już wiedział, że coś się stało. Dał mi spokój.
Przeszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Teraz właśnie piszę te słowa.
Aneta jest niesamowita kobietą. Płakała, gdy opowiadała o swoim zmarłym mężu. Jednocześnie śmiałą się z niektórych historyjek, anegdotek. Poznałam lepiej Arkadiusza Gołasia.
Aneta wiedziała, że on jest zakochany w kimś innym. Nie musiała się długo zastanawiać, aby zrozumieć, że w mojej mamie. Marzena była piękną, beztroską kobietą. Nie przejmowała się konsekwencjami swoich czynów. Czyżbym to po niej odziedziczyła? Zbliżyła się z Iwoną. Dlaczego? Bo Igła również kochał moją mamę. Powiem jedno, miała wzięcie!
W każdym razie ta jedna rzecz zbliżyła do siebie dwie kobiety, które zostały przyjaciółkami. Jednak Marzena nie pałała wielkim uczuciem do Arka. Kochała kogoś innego, jednak nikt nie był wstanie powiedzieć kogo. Sprytnie ukrywała swoje emocje. Aż pewnego dnia Gołaś zwrócił uwagę na Anetę. Sama nie wie, co się wtedy stało. I pobrali się. Niedługo potem w ślad za przyjacielem poszedł Krzysiek.
Czy czegoś się dowiedziałam? Tak. To już więcej, niż wiedziałam wcześniej.
Dzięki temu znalazłam pomysł, jak dowiedzieć się wszystkiego. Muszę poznać historię wszystkich przyjaciół. 

*** 
 
Przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Ola, wszystko okej?- Wystawił głowę przez uchylone drzwi Igła.
- Tak.
Nie dał się nabrać. Ale to chyba dlatego, że po prostu nie starałam się zamaskować swoich uczuć.
- Co się stało?- Zapytał siadając obok mnie.
- Po prostu… Nie wiem.- Spojrzałam na niego jak szalona. A to musiało go zaniepokoić. – Nic nie wiem.
Przypomniało mi się też jedno zdanie, które Nieznany do mnie wypowiedział, gdy rozmawialiśmy przez telefon.
„- Wiem, że chcesz się dowiedzieć. I pomogę ci. Znajdę tych ludzi, którzy kazali napisać mi książkę. Obiecuję.”
- Mogę mieć do ciebie jedną prośbę?- Wypaliłam.
- Dawaj.- Uśmiechnął się spodziewając nie wiadomo czego.
- Opowiesz mi swoją historię?
- Co?- Zaśmiał się. Ale widząc moja minę od razu spoważniał i odchrząknął.- Którą? Bo wiesz, trochę ich było…
- Wiesz, o co mi chodzi.
Spojrzał mi w oczy. Oczywiście, że wie. Kiwnął głową.

*** 

Znali się od dzieciństwa. Dorastali razem. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Każdy wiedział o sekretach, których nigdy nikomu by nie powiedzieli. Zawsze trzymali się razem. Była tylko jedna przeszkoda.
Gdy zaczęli dorastać, zaczęli również czuć coś więcej. Każdy z nich poczuł do Marzeny coś niezwykłego. Każdy z nich rozumiał siebie nawzajem. Ale nikt nie chciał odpuścić. Każdy chciał ją mieć. Ale ona mimo, że to widziała, nie dawała im do zrozumienia, że kogoś lubi bardziej. Zachowywała się, jak gdyby nic się nie działo.

*** 

- A co było wtedy, na ślubie Arka?
- Marzenia wyszła tak niespodziewanie…- W oczach siatkarza dostrzegałam cień smutku, złości i czegoś jeszcze. Nie potrafię określić, co to jest. Wydaje się, jakby przeżywał wszystko od nowa.- Nie mogłem na to patrzeć, więc wybiegłem za nią. Dogoniłem i mocno przytuliłem. Zapewniłem, że wszystko będzie dobrze… Ale ona wtedy zaprzeczała. Wciąż zaprzeczała! Nie mogłem nic zrobić. Nie potrafiłem ulżyć jej bólu. Wtedy zrozumiałem, że ona kocha Arka.
Zamilkł.
Wpatrywał się przed siebie niewidzącym wzrokiem. Ma łzy w oczach.
- Była moja pierwszą miłością.
- Nie rozumiem. Co jest takiego w mojej mamie, że wszyscy ją kochali?
- Była niesamowita. – Odparł, jakby to wszystko wyjaśniało. Przewróciłam tylko oczami świadoma, że on i tak tego nie zauważy.
- Więc dlaczego nie walczyłeś o nią?
- Bo wiedziałem, że nigdy nie zastąpię jego. – Uśmiechnął się smutno.- Nauczyłem się tłumić uczucie do niej. Pokochałem znowu. A teraz jestem szczęśliwy mając Iwoną i dwójkę dzieci.
- Więc czemu on wybrał Anetę?
- Bo nigdy nie uświadomiła go o swoich uczuciach. Wtedy na jego ślubie starała się być odważna. Ale to ją przerosło. Niedługo potem poprosiła mnie o przysługę. Powiedziała, że nie da rady dłużej żyć w Polsce. Że to zbyt blisko niego. Nie chciałem się zgodzić. Nie mogłem jej pozwolić wyjechać!
- Ale pozwoliłeś! Dlaczego?
- Powiedziała, że jest w ciąży.  Chciałem wiedzieć, kto jest ojcem. Ale unikała odpowiedzi.
- Więc nie wiesz kto nim jest?- Zawód w moim głosie był bardzo słyszalny.
- Nie wiem. Podejrzewałem, że Arek.
- Ale?
- Ale nie jestem pewny.
Kiwnęłam tylko głową. Moje serce zaczęło szybciej bić. Więc to może być odpowiedź? Ale jak?
- Przecież mówiłeś, że ona nigdy nie powiedziała mu, że go kocha! Więc jakim cudem…?
- Wiesz przecież, że to nie zawsze tak działa.- Mrugnął do mnie.
Zatkało mnie. Więc to może być prawda? Ale, czy Aneta wie? Czy zdaje sobie z tego sprawę?!
- Dziękuję, że mi powiedziałeś.
- Od dawna podejrzewałem, że nadal wiercisz dziurę w całym.- Zachichotał.
- I nie próbowałeś mnie powstrzymać?
- Masz charakter po matce. Wiedziałem, że nie dam rady.- Wyszczerzył się jeszcze szerzej. – To gdzie dzisiaj byłaś łamiąc mój zakaz?
- U Anety.- Odpowiedziałam bez wahania. Skoro on był ze mną szczery, nie ma powodu aby kłamać.
- Skąd wiesz, gdzie mieszka?- Zmarszczył brwi.
- Zaprzyjaźniłyśmy się…- Zrobiłam tajemniczą minę.- W każdym razie zaprosiłam ją na moją studniówkę.
- O! Właśnie. Kiedy przyjeżdżają twoje przyjaciółki?
- W czwartek wieczorem. A co?
Krzysiek wstał mierzwiąc mi włosy.
- Nic, nic.- Zaczął kierować się w stronę drzwi. W końcu przystanął i nie odwracając się, dopowiedział:
- Jak chcesz, to możesz jutro wybrać się na zakupy. Potrzebujesz sukienki, prawda?
Pisnęłam rozradowana i rzuciłam mu się na szyję. Dałam buziaka w policzek. Zaśmiał się głośno i wyszedł. 

*** 

Historia Iwony i Krzyśka pokrywała się z historią Anety. Wszystkie te trzy układanki połączyły się w całość. Jedyne czego mi brakuje to małego klocka, który zapełni najmniejszą, ale zarazem najważniejszą część obrazka.  Aż przypomniały mi się puzzle, które dostałam od ojczyma. Przebrał się za mikołaja i myślał, że nie mam pojęcia, kim jest. Miałam wtedy z sześć lat…
Zaczęłam je układać wieczorem. Nie chciałam iść spać, ale mama mnie zmusiła. Rano gdy tylko wstałam, natychmiast zabrałam się do dalszej pracy. Siedziałam przy nich cały dzień. Chciałam zobaczyć kota, który widniał na opakowaniu.
Rozczarowałam się bardzo, gdy okazało się, że nie ma jednego klocka. I to tego najważniejszego. Głowy zwierzęcia.
Przepłakałam cały dzień, dopóki Mariusz nie znalazł go pod dywanem.
Teraz czuję się podobnie.

***
- Ej, a może ta?- Uniósł wieszak Kuba.
- Nie.- Skrzywiłam się.
- Czemu?!- Oburzył się.- Jest śliczna! Aż sam bym ją założył.
- Proszę bardzo, nie bronię.- Zachichotałam.- Ale mnie nie zmusisz.
- Ty to jednak jesteś wybredna!- Naburmuszył się, odkładając sukienkę tam, gdzie wcześniej wisiała.
- To będzie wspaniały wieczór, Kuba. Sukienka musi tez być wyjątkowa.
- Zapewne zostawisz mnie, gdy tylko zjawi się Alanek.
- Wiem, że jesteś zazdrosny. Ale spokojnie. Może z tobą też zatańczę…- Rozczochrałam mu włosy, gdy obok przechodziłam.- O, a ta?
Spojrzał na ciemną sukienkę z krótkim rękawem.
- Idziesz na stypę, czy pogrzeb?
- Ładna jest.- Uśmiechnęłam się.
- Typowe dla czterdziestolatki.
- Kuba!- Syknęłam ze śmiechem.
- No co!- Zachichotał. Potem podał mi jakąś inną.- Masz, przymierz tę.
- Jest błękitna.
Przyjrzałam się jej.
- Okeeej. Chyba jednak rezygnuję z pomysłu by przyjść w spodniach.
Natychmiast ją przymierzyłam. Była idealna.
- Dziewczyno, będziesz najpiękniejszą dziewczyną na studniówce!- Przytulił mnie. A potem spoważniał.- Przynajmniej ty się będziesz dobrze bawić.
- Ty też przecież.
- Bez ciebie? W życiu!
- Masz Maćka, nie?- Puściłam mu oko i natychmiast zasunęłam zasłonkę by nie widział mojej miny.
Od tygodni próbuję ich razem spiknąć. Ale Kuba jest uparty. Nie chce mi uwierzyć, że Maćko się nim interesuje. Jedyny sposób by w końcu sobie wszystko wyjaśnili, jest na balu maturalnym.
Wyszłam z przymierzalni.
- Bierzemy?
- Bierzemy!- Uśmiechnęłam się.

*** 

W czwartek wieczorem pojechałam z Igłą na lotnisko by odebrać moje przyjaciółki.
Czekaliśmy w milczeniu. Co jak na nas było dziwne. Zwykle dużo mówimy, gdy jesteśmy razem.
W końcu je dojrzałam. Rozglądały się ciekawie aż w końcu mnie rozpoznały w tym tłumie ludzi.  Przyspieszyły kroku z szerokimi uśmiechami. Nie czekając dłużej zaczęłam biec.
Rzuciłam się na nie. Nasze piski przykuły uwagę wielu przyjezdnych.
- OMG! Sowa!- Krzyczała mi do ucha Natalia.
- Jezu, jak ja za wami tęskniłam!- Przytuliłam je jeszcze mocniej.
- My też! Nawet nie wiesz, jak bardzo!
- Ach, dobrze słyszeć ten angielski akcent…- Odsunęłam się od nich, gdy podszedł Igła.
- Krzysiu! Poznaj, to jest Karolina i Natalia.
- Olka mówiła, że jest pan strasznie upierdliwy.- Zmarszczyła nos Natka.
- Uspokój się!- Syknęła na nią Karo i przymilnie uśmiechnęła.
- Odwdzięczam się za jej upierdliwość.- Odpowiedział obojętnie Krzysiek.- Chodźcie. Iwona pewnie już przygotowała kolację.
Poszedł przodem odbierając od nich walizki. Chwyciłam dziewczyny pod ręce i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Jezuuu, Karolina! Obcięłaś włosy.- Przeraziłam się, gdy to zauważyłam.
- Musiałam.
- Czemu?- Nie odpowiedziała mi. Za to zabrała głos Natalia.
- W Noc Przypałów* w tamtym tygodniu, pojechaliśmy do naszej miejscówki. Było chyba ze dwadzieścia osób. Szkoda, że nie mogłaś tego widzieć! Karo zasnęła przy ognisku. A chłopcy postanowili jej obciąć włosy.
- Nawet ich nie powstrzymałaś, małpo!
- Nie od razu wiedziałam, co robią! Próbuję jej to wyjaśnić od dłuższego czasu.
- Na szczęście nie obcięli dużo, więc dało się jakoś je uratować. – Naburmuszyła się pokrzywdzona.
- Matko, jak ja za wami tęskniłam!
Założyłam im ramiona na szyje i tak szłyśmy do samochodu. 

_________________________
*Noc Przypałów - wymyślona na potrzeby opowiadania; główna bohaterka wraz ze swoimi przyjaciółmi raz do roku spędza noc pod gołym niebem; czas ten spędzają na robienie kawałów członkom grupy; 



*****
Witajcie! Dzisiaj troszkę poważniejszy ten rozdział mi wyszedł. W każdym razie zbliżamy się do końca pierwszej części. 

Pozdrawiam ;**
 

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział czekam na więcej 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra nie mogę sie doczekać

    OdpowiedzUsuń
  3. oby tak dalej :D rozdział mega mi się podoba i oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejny :* ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. noc przypałów :D mistrzostwo!! :D jeej, Arek ojcem Olki? ;o tylko nie rozumiem czemu mama Oli po prostu jej nie powie, skoro ona już wie, że nie zna swego prawdziwego ojca... jestem ciekawa jak to rozwiążesz.. pozdrawiam i czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń