piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział LIII



- Od kiedy to się stałeś takim romantykiem?- Wydukałam pomiędzy pocałunkami.
- Zawsze nim byłem.- Odparł. Zaczął całować moją szyję. To było naprawdę miłe i przyjemne, gdyby nie…
- Nie ma nikogo w domu?- Odsunęłam się troszkę od niego.
- Nie. Jesteśmy sami.- Przyrzekł. Po czym po raz kolejny wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek trochę uspokojona. Alan zaczął mnie kierować w stronę dużej kanapy.
Gdy usiadłam na niej, natychmiast znalazł się przy mnie. Chwilę później zaczął rozpinać moją bluzę…
Wiedziałam do czego to prowadzi. I wiedziałam, że muszę to jak najszybciej zatrzymać.
- Alan… Stój…- Poprosiłam, ale chyba nie usłyszał.- Alan. Przestań!- Warknęłam, gdy jego ręce zaczęły majstrować przy mojej bieliźnie. Odepchnęłam go od siebie.
- Co się stało, skarbie?- Zmarszczył czoło zdezorientowany. Nic nie odpowiedziałam skupiając się na zasunięciu bluzy. – Nie chcesz. Dlaczego?- W jego głosie słyszałam zawód i odrobinę cierpienia.
- Nie jestem jak Jolka.- Odpowiedziałam tylko nadal nie patrząc mu w oczy.
W sumie to sama siebie nie rozumiem.
- Nigdy nią nie byłaś i nie będziesz, Ola.- Uspokoił mnie i chwycił moją dłoń. – Kocham cię.
Uniosłam głowę i spojrzałam w jego lśniące oczy. Nie kłamie.
- Naprawdę?
- Nic na to nie poradzę.- Wzruszył ramionami. Zbliżyłam się do niego i dałam buziaka w policzek. Następnie usiadłam na jego kolanach.
- Po prostu nie chcę. Na razie. Za szybko.- Wyjaśniłam mu, głaszcząc grzbietem dłoni jego policzek.
- Ale przeciwko pizzy i całowaniu nic nie masz?- Upewnił się uśmiechając promiennie.
- Nie.- Pokręciłam głową śmiejąc się. Chłopak wplótł palce w moje włosy i pochylił nade mną.
- To dobrze.- Jego łobuzerski uśmieszek rozpalił we mnie iskrę.

***

W niedzielę rano obudziłam się na kanapie wtulona w Alana. Jeszcze spał. Jakim cudem usnęłam? To przez to piwo…
O cholera.
Natychmiast się podniosłam i zaczęłam szukać telefonu. Znalazłam go pod małym stoliczkiem obok kanapy.
Dziesięć nieodebranych od Igły, kolejne pięć od Iwony, następne od Bartmana…
- Osz kurwa.- Zaklęłam pod nosem.
- Co się stało?- Usłyszałam za plecami głos mojego chłopaka. Obróciłam się w jego stronę.
Naprawdę nie moja wina, że serce zaczęło mi szybciej bić na ten widok. Alan wygląda jak zaspany bóg. Całą siłę woli skoncentrowałam na to, aby nie zauważył mojej reakcji.
- Mam przechlapane.- Skrzywiłam się.- Igła mnie zabije, że nie wróciłam na noc do domu! A do tego nie poinformowałam go, gdzie jestem. Pewnie wychodzi z siebie. Ma najgorsze myśli… On mnie zabije!- Ostatnie słowa uświadomiły mi, w jak strasznym jestem położeniu.
- Uspokój się.- Odgarnął koc i podszedł do mnie. Objął w pasie.- Nic się nie stało. Wytłumaczysz mu.
- Nie tym razem.- Skrzywiłam się.
- Powiedz, że byłaś u mnie. Przecież chyba nie ma nic przeciwko temu, że spędzasz ze mną czas?
Oj, jak on bardzo się myli. Krzysiek bardziej by się wkurzył, gdybym powiedziała mu, że spała u Alana, niż gdybym wyjaśniła, że zasnęłam u Zibiego albo Kuby… Kuba!
- Mam pomysł.- Wyrwałam się z jego objęć i natychmiast wybrałam numer przyjaciela. Zignorowałam po drodze wszystkie smsy z błaganiami bym się odezwała, groźbami, że mam szlaban i innymi takimi. Kuba odebrał po siedmiu sygnałach.
- Haloooo?- Jęknął.- Człowieku dzwoniący do mnie. Czy zdajesz sobie sprawę, która jest godzina?
- Kuba! Musisz mnie ratować.
- Olka?- Jego głos nagle stał się żywszy.- Co się stało?!
- Mam kłopoty. I to duże….
Wyjaśniłam mu całą sytuację. Obiecał, że będzie po mnie za pół godziny.


***

Czekał pod furtką, kiedy wychodziłam żegnając się z Alanem.
- To co? Odpokutowałem swoje winy?
- Powiedzmy.- Zachichotałam i dołączyłam do przyjaciela. Nie odzywał się.- Kubuś…
- Jak mogłaś spać u niego w domu?
- To nie było planowane!- Pośpieszyłam z wyjaśnieniami.- Gadaliśmy do późna i… zasnęliśmy.
- Jaaasne. Tak sobie tylko gadaliście.- Prychnął wkurzony.- A teraz ja mam ci pomagać!
- Po prostu… będę wdzięczna.
- Jak postanowiłem być twoim przyjacielem, nie miałem pojęcia w co się pakuję. Następnym razem zastanowię się tysiąc razy.- Mruknął pod nosem.
- Następnym razem?- Pochwyciłam.
- Oj, wiesz co mam na myśli.- Machnął ręką niemalże mnie uderzając. Jednak nie zareagowałam. Cóż, zasłużyłam sobie na to.- Jego rodzinka nie miała nic przeciwko, że sobie pod ich dachem gruchacie?
- Po pierwsze do niczego nie doszło! Po drugie, nie było jego rodziców w domu. A po trzecie, czy mógłbyś trochę się opanować?
- Nie.
- Oj, przestań. Nie zrobiłam niczego, czego byś ty nie zrobił.
- No właśnie!- Spanikował. Zobaczyłam to w jego oczach.
- Mówię ci przecież, że do niczego nie doszło!
- Tak. I tak po prostu zaprosił cię do swojego pustego domu. Żeby z tobą POROZMAWIAĆ.- To ostatnie słowo niemal wykrzyczał mi w twarz.
Dotarliśmy na przystanek autobusowy. Podeszłam do wywieszonego rozkładu jazdy. Następny bus za kilka minut.
- Powiedzmy, że właśnie tak.
- I tak ci nie uwierzę. A szlaban i tak dostaniesz.
- Wiem.- Westchnęłam.- Wysłałam mu wiadomość, że byłam u ciebie.
- Wiesz, że to się nie trzyma kupy?
- Mam tylko nadzieję, że Zbyszek mnie nie wkopał.- Jęknęłam, przypominając sobie, kto mnie podwiózł do Alana.
- To się nie uda.
- Ale z ciebie optymista!- Warknęłam wchodząc do swojego autobusu.
Kilkanaście minut później otwierałam drzwi domu Ignaczaków. Usłyszałam rozmowy w salonie. Nakazałam gestem żeby Kuba był cicho.
Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku. Przyjaciel zrobił to samo. Tylko, że jego spadła na podłogę i narobiła hałasu. Skrzywiłam się.
- Przepraszam!- Wyszeptał. Pokręciłam tylko głową. Odwróciłam się i nagle przede mną pojawił się wkurzony Ignaczak.
- Mogę wyjaśnić!
- Marsz do salonu!- Warknął.- Ty też.- Powiedział do Kuby.
Ze spuszczoną głową weszłam do pomieszczenia. Na kanapie siedziała Iwona, Sebastian, Zbyszek i co ciekawe nawet Tamara. Po chwili dołączył Igła.
- Aleksandro Sowecka, czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo się martwiłem?!- Uniósł głos.
- Ja… wiem. Przepraszam! Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło!- Zerknęłam na każdego. Seba przyglądał się całej sytuacji z zainteresowaniem. Bardzo dobrze, niech chłopak uczy się życia! Igła… wolę nie wiedzieć, co przeważa teraz w swojej głowie: złość, desperacja, czy chęć zabicia mnie. A może wszystko na raz? Iwona patrzyła na mnie ze smutkiem. Ale dostrzegłam tez błysk zrozumienia w jej oczach. Dobra, chyba nie jest tak źle! Następna w kolejce Tamara… Szczerze to nie wiem, co jej chodzi po głowie. Mało ją znam i przede wszystkim nie obchodzi mnie jej zdanie. Ale za to Zbyszek…
Na dłużej zatrzymałam wzrok przy nim. Starałam się dostrzec to, ile im powiedział.
POWIEDZIAŁEŚ IM?- przesłałam wiadomość mentalną siłą. Jednak nie otrzymałam odpowiedzi.
Dobra. To tak… Moja sytuacja wygląda na skomplikowaną. Dopiero teraz zauważyłam, że mój opiekun coś do mnie mówi.
- … ostatnio. Co? – To były jedyne słowa, jakie zdążyłam usłyszeć.
- Ona była u mnie!- Wtrącił się Kuba.
- Milcz. Ciebie przesłucham później, drogi kolego.- Posłał mojemu przyjacielowi ostrzegawcze spojrzenie. To chyba czas, żeby załagodzić sytuację.
- Mogę chociaż wyjaśnić, dlaczego nie odezwałam się wczoraj?- Spytałam poirytowana tym, że Igła nie daje mi prawa głosu.
- Całe pięć minut cię o to proszę!- Warknął.
Łups..
- Okej. Byłam u Alana.- Na te słowa Igła tylko uniósł brwi. A więc dobrze myślałam, że tą informacją podzielił się Bartman. – Potem pojechałam do Kuby w sprawie… Nie ważne. W każdym razie gadaliśmy na ten temat do późna i zasnęliśmy.
Igła wpatrywał się we mnie. Pewnie chce wyczuć kłamstwo. Jednak ja – pochodząca z Anglii – dobrze wypracowałam sobie już swoją grę.
- Mogłaś napisać chociaż, gdzie jesteś.
- Wiem. Ale z tego wszystkiego… po prostu zapomniałam!
- Co to znaczy „z tego wszystkiego”?- Podchwycił jak zwykle czujny.
- Była sprawa, o której nie mogę ci powiedzieć.- Odpowiedziałam na płynnie. Nawet się nie zająknęłam.
- Bo?
- To tajemnica Kuby. – Już w autobusie przemyślałam sobie wszystko.
- Okej.- Pokiwał głową.- W takim razie gdzie byłaś cały dzień, hę? Nie było cię w domu dwadzieścia cztery godziny! Myślałem, że umrę ze zmartwienia! To, że jesteś pełnoletnia, nie znaczy, że dorosła. A ja jestem za ciebie odpowiedzialny.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Gdybym powiedziała prawdę, Igła by się wściekł. I to nie tylko na mnie. Ale i na Zbyszka. Nawet nie chcę wiedzieć, co by sobie Tamara pomyślała.
- Ja…
- Była ze mną.- Nagłe słowa Bartmana zbiły mnie z tropu. Spojrzałam na niego nie dowierzając. Nawet Tamara była zszokowana.
- Co?- Zmarszczył brwi Krzysztof.- Chyba się pogubiłem.
- Nic takiego. Obiecałem, że nauczę ją serwować.
Otworzyłam szeroko oczy. Nie wierzę! Posłałam mu spojrzenie: dlaczego to robisz? Udawał, że tego nie zauważył. 
- Udało ci się chociaż?- Krzysiek miał minę, jakby zaraz miał ryknąć śmiechem.
- Chciałbym.- Westchnął teatralnie drugi siatkarz. 
Przez Krzyśka twarz przeszedł ledwo widoczny uśmieszek. Jednak szybko się opanował.
- To nie zmienia faktu, że zawiodłem się na tobie.- Zwrócił się do mnie Igła. – Masz szlaban na wychodzenie z domu. Po szkole od razu wracasz. Zero imprez.
- Do kiedy?!- Spanikowałam.
- Do odwołania.- Odpowiedział z czystą satysfakcją. – A teraz sorry, ale muszę skontaktować się z twoja mamą.
- Super.- Burknęłam pod nosem. Jeszcze niech ona się wtrąca!
- A od ciebie drogi kolego, poproszę numer telefonu.- Zwrócił się do Sokołowskiego.
No to pięknie. Po prostu zajebiście!

Chwilę później musiałam pożegnać Kubę. Przeprosiłam go za całe zamieszanie, jednak on raczej nie wydawał się zły. Wręcz był szczęśliwy! Gdy spytałam go o to, odpowiedział tylko:
- No co ty! Pierwszy raz to ja mogłem się przyglądać, jak ktoś dostaje szlaban, a nie ja! Po za tym mam numer KRZYSZTOFA IGNACZAKA! Czy może być piękniejszy dzień!- Uściskał mnie i pobiegł na przystanek.
- Tak, my też się zbieramy.- Usłyszałam ze środka domu głos Tamary.
- Na pewno nie zostaniecie jeszcze na kawie?- Dopytywała Iwona.
- Nie, nie. Już za dużo.- Zaśmiała się.
Nagle obok mnie pojawił się Zbyszek.
- Upiekło ci się.
- Skąd niby wiesz, że to nie prawda?- Odszepnęłam.
- Znam cię, Oluś.- uśmiechnął się nadal nade mną pochylony.
- Czemu to zrobiłeś?- Spytałam nawiązując do tego jego kłamstwa. – Nie prosiłam cię o to.
- Chciałem ci pomóc. – Odpowiedział szczerze.- Wiem, że nie chcesz, aby Krzysiek wiedział o Nieznanym.
- Dziękuję. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę…- Odparłam zmieszana.
- Pozwól mi nadal uczestniczyć w sprawie Nieznanego. I będziemy kwita. – Uśmiechnął się szeroko. Wtedy weszła Iwona i Tamara. Zibi natychmiast się odsunął.
- To ja czekam w samochodzie, Tami. Cześć Iwona.- Cmoknął ją w policzek i wyszedł.
- Dobrze, że wszystko się wyjaśniło.- Uśmiechnęła się do mnie dziewczyna Zbyszka.
- Nie rozumiem… Dlaczego przyjechaliście?- Spytałam ją.
- Martwiliśmy się o ciebie. Po telefonie twojego męża…- Zwrócił się do Iwony. A potem do mnie- Zbyszek zaczął się martwić, że coś ci się stało.
- Masz dobrych przyjaciół.- Zauważyła Iwona.
- Wiem. Mam szczęście.
Odprowadziłam Tamarę kawałek dalej. Wtedy ona przytuliła mnie.
- Dlaczego chcesz mi zabrać Zbyszka, skoro masz chłopaka?- Syknęła mi do ucha.
Że co?!
- Ja nie chcę…- Tyle zdążyłam powiedzieć. Potem ona odwróciła się i dołączyła do siatkarza.
- Ty też jesteś na mnie zła?- Skierowałam się w stronę pani Ignaczak.
- Nie.
- Nie?- Uniosłam brew w niemym szoku.
- Dzięki tobie widzę, jaki kiedyś będzie Krzysztof dla naszych dzieci. Poza tym ja sama miałam kiedyś tyle lat, co ty. I rozumiem. – Puściła mi oko i udała się w głąb domu.

A więc tak: szlaban, szlaban, szlaban, szlaban. I telefon do rodziców. Ale żem się wkopała! Teraz nie będę mogła swobodnie spotkać się z Nieznanym.
Igła jest nadopiekuńczy. Tak bardzo mnie to denerwuje. Ja już czuję, że za każdym razem jak go widzę, to rosną mi kły i pazury aby zabić. Dlaczego akurat teraz? Jedyne co mogę zrobić to prosić Kubę, Maćka i Zbyszka o pomoc.
Obawiam się, że Igła postanowi pogadać z moim chłopakiem. A to może być niebezpieczne. Już poinformowałam Alana, co się stało. Przeprosił mnie i nadal to roi. Cały czas przysyła mi wiadomości z przeprosinami. Że powinien być bardziej odpowiedzialny. W sumie to ja sama powinnam być. Teraz można tylko gdybać.
W każdym razie nie jestem na niego zła. To była miła noc. I nie żałuję.
Inna sprawa. Dostałam wiadomość od mego wujka Nieznanego. Stara się skontaktować ze swoim bratem – czyli moim ojcem nie biologicznym. Tak, to trochę pomieszane. Sama się we wszystkim gubię.
W każdym razie jutro będę wiedzieć coś nowego.
Nic, tylko czekać.



*****
No właśnie! Nic tylko czekać, co? ;) Postaram się jeszcze dzisiaj napisać na jutro lub niedzielę kolejny rozdział.
Dziękuję <3
To już ponad 50tys. wyświetleń :o Jesteście niesamowici ... ^^ 

3 komentarze:

  1. Ja to bym się cieszyłam nawet ze szlabanu od Igły ♥ ♥ ♥ genialne, czekam na nn. ;* przy okazji zapraszam do mnie ;) milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam, czekam na więcej* -*
    ta Tamara w ogóle mi się nie podoba

    OdpowiedzUsuń