- Od kiedy
to się stałeś takim romantykiem?- Wydukałam pomiędzy pocałunkami.
- Zawsze nim
byłem.- Odparł. Zaczął całować moją szyję. To było naprawdę miłe i przyjemne,
gdyby nie…
- Nie ma
nikogo w domu?- Odsunęłam się troszkę od niego.
- Nie.
Jesteśmy sami.- Przyrzekł. Po czym po raz kolejny wpił się w moje usta. Oddałam
pocałunek trochę uspokojona. Alan zaczął mnie kierować w stronę dużej kanapy.
Gdy usiadłam
na niej, natychmiast znalazł się przy mnie. Chwilę później zaczął rozpinać moją
bluzę…
Wiedziałam
do czego to prowadzi. I wiedziałam, że muszę to jak najszybciej zatrzymać.
- Alan…
Stój…- Poprosiłam, ale chyba nie usłyszał.- Alan. Przestań!- Warknęłam, gdy
jego ręce zaczęły majstrować przy mojej bieliźnie. Odepchnęłam go od siebie.
- Co się
stało, skarbie?- Zmarszczył czoło zdezorientowany. Nic nie odpowiedziałam
skupiając się na zasunięciu bluzy. – Nie chcesz. Dlaczego?- W jego głosie
słyszałam zawód i odrobinę cierpienia.
- Nie jestem
jak Jolka.- Odpowiedziałam tylko nadal nie patrząc mu w oczy.
W sumie to
sama siebie nie rozumiem.
- Nigdy nią
nie byłaś i nie będziesz, Ola.- Uspokoił mnie i chwycił moją dłoń. – Kocham
cię.
Uniosłam
głowę i spojrzałam w jego lśniące oczy. Nie kłamie.
- Naprawdę?
- Nic na to
nie poradzę.- Wzruszył ramionami. Zbliżyłam się do niego i dałam buziaka w
policzek. Następnie usiadłam na jego kolanach.
- Po prostu
nie chcę. Na razie. Za szybko.- Wyjaśniłam mu, głaszcząc grzbietem dłoni jego
policzek.
- Ale
przeciwko pizzy i całowaniu nic nie masz?- Upewnił się uśmiechając promiennie.
- Nie.-
Pokręciłam głową śmiejąc się. Chłopak wplótł palce w moje włosy i pochylił nade
mną.
- To
dobrze.- Jego łobuzerski uśmieszek rozpalił we mnie iskrę.
***
W niedzielę
rano obudziłam się na kanapie wtulona w Alana. Jeszcze spał. Jakim cudem
usnęłam? To przez to piwo…
O cholera.
Natychmiast
się podniosłam i zaczęłam szukać telefonu. Znalazłam go pod małym stoliczkiem
obok kanapy.
Dziesięć
nieodebranych od Igły, kolejne pięć od Iwony, następne od Bartmana…
- Osz
kurwa.- Zaklęłam pod nosem.
- Co się
stało?- Usłyszałam za plecami głos mojego chłopaka. Obróciłam się w jego
stronę.
Naprawdę nie
moja wina, że serce zaczęło mi szybciej bić na ten widok. Alan wygląda jak
zaspany bóg. Całą siłę woli skoncentrowałam na to, aby nie zauważył mojej reakcji.
- Mam
przechlapane.- Skrzywiłam się.- Igła mnie zabije, że nie wróciłam na noc do
domu! A do tego nie poinformowałam go, gdzie jestem. Pewnie wychodzi z siebie.
Ma najgorsze myśli… On mnie zabije!- Ostatnie słowa uświadomiły mi, w jak
strasznym jestem położeniu.
- Uspokój
się.- Odgarnął koc i podszedł do mnie. Objął w pasie.- Nic się nie stało.
Wytłumaczysz mu.
- Nie tym
razem.- Skrzywiłam się.
- Powiedz,
że byłaś u mnie. Przecież chyba nie ma nic przeciwko temu, że spędzasz ze mną
czas?
Oj, jak on
bardzo się myli. Krzysiek bardziej by się wkurzył, gdybym powiedziała mu, że
spała u Alana, niż gdybym wyjaśniła, że zasnęłam u Zibiego albo Kuby… Kuba!
- Mam
pomysł.- Wyrwałam się z jego objęć i natychmiast wybrałam numer przyjaciela.
Zignorowałam po drodze wszystkie smsy z błaganiami bym się odezwała, groźbami,
że mam szlaban i innymi takimi. Kuba odebrał po siedmiu sygnałach.
- Haloooo?-
Jęknął.- Człowieku dzwoniący do mnie. Czy zdajesz sobie sprawę, która jest
godzina?
- Kuba!
Musisz mnie ratować.
- Olka?-
Jego głos nagle stał się żywszy.- Co się stało?!
- Mam
kłopoty. I to duże….
Wyjaśniłam
mu całą sytuację. Obiecał, że będzie po mnie za pół godziny.
***
Czekał pod
furtką, kiedy wychodziłam żegnając się z Alanem.
- To co?
Odpokutowałem swoje winy?
-
Powiedzmy.- Zachichotałam i dołączyłam do przyjaciela. Nie odzywał się.- Kubuś…
- Jak mogłaś
spać u niego w domu?
- To nie
było planowane!- Pośpieszyłam z wyjaśnieniami.- Gadaliśmy do późna i…
zasnęliśmy.
- Jaaasne.
Tak sobie tylko gadaliście.- Prychnął wkurzony.- A teraz ja mam ci pomagać!
- Po prostu…
będę wdzięczna.
- Jak
postanowiłem być twoim przyjacielem, nie miałem pojęcia w co się pakuję.
Następnym razem zastanowię się tysiąc razy.- Mruknął pod nosem.
- Następnym
razem?- Pochwyciłam.
- Oj, wiesz co
mam na myśli.- Machnął ręką niemalże mnie uderzając. Jednak nie zareagowałam.
Cóż, zasłużyłam sobie na to.- Jego rodzinka nie miała nic przeciwko, że sobie
pod ich dachem gruchacie?
- Po
pierwsze do niczego nie doszło! Po drugie, nie było jego rodziców w domu. A po
trzecie, czy mógłbyś trochę się opanować?
- Nie.
- Oj,
przestań. Nie zrobiłam niczego, czego byś ty nie zrobił.
- No
właśnie!- Spanikował. Zobaczyłam to w jego oczach.
- Mówię ci
przecież, że do niczego nie doszło!
- Tak. I tak
po prostu zaprosił cię do swojego pustego domu. Żeby z tobą POROZMAWIAĆ.- To
ostatnie słowo niemal wykrzyczał mi w twarz.
Dotarliśmy
na przystanek autobusowy. Podeszłam do wywieszonego rozkładu jazdy. Następny
bus za kilka minut.
- Powiedzmy,
że właśnie tak.
- I tak ci
nie uwierzę. A szlaban i tak dostaniesz.
- Wiem.-
Westchnęłam.- Wysłałam mu wiadomość, że byłam u ciebie.
- Wiesz, że
to się nie trzyma kupy?
- Mam tylko
nadzieję, że Zbyszek mnie nie wkopał.- Jęknęłam, przypominając sobie, kto mnie
podwiózł do Alana.
- To się nie
uda.
- Ale z ciebie
optymista!- Warknęłam wchodząc do swojego autobusu.
Kilkanaście
minut później otwierałam drzwi domu Ignaczaków. Usłyszałam rozmowy w salonie.
Nakazałam gestem żeby Kuba był cicho.
Ściągnęłam
kurtkę i powiesiłam na wieszaku. Przyjaciel zrobił to samo. Tylko, że jego
spadła na podłogę i narobiła hałasu. Skrzywiłam się.
-
Przepraszam!- Wyszeptał. Pokręciłam tylko głową. Odwróciłam się i nagle przede
mną pojawił się wkurzony Ignaczak.
- Mogę
wyjaśnić!
- Marsz do
salonu!- Warknął.- Ty też.- Powiedział do Kuby.
Ze
spuszczoną głową weszłam do pomieszczenia. Na kanapie siedziała Iwona,
Sebastian, Zbyszek i co ciekawe nawet Tamara. Po chwili dołączył Igła.
- Aleksandro
Sowecka, czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo się martwiłem?!- Uniósł głos.
- Ja… wiem.
Przepraszam! Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło!- Zerknęłam na każdego.
Seba przyglądał się całej sytuacji z zainteresowaniem. Bardzo dobrze, niech
chłopak uczy się życia! Igła… wolę nie wiedzieć, co przeważa teraz w swojej
głowie: złość, desperacja, czy chęć zabicia mnie. A może wszystko na raz? Iwona patrzyła na mnie ze
smutkiem. Ale dostrzegłam tez błysk zrozumienia w jej oczach. Dobra, chyba nie
jest tak źle! Następna w kolejce Tamara… Szczerze to nie wiem, co jej chodzi po
głowie. Mało ją znam i przede wszystkim nie obchodzi mnie jej zdanie. Ale za to
Zbyszek…
Na dłużej
zatrzymałam wzrok przy nim. Starałam się dostrzec to, ile im powiedział.
POWIEDZIAŁEŚ
IM?- przesłałam wiadomość mentalną siłą. Jednak nie otrzymałam odpowiedzi.
Dobra. To
tak… Moja sytuacja wygląda na skomplikowaną. Dopiero teraz zauważyłam, że mój
opiekun coś do mnie mówi.
- …
ostatnio. Co? – To były jedyne słowa, jakie zdążyłam usłyszeć.
- Ona była u
mnie!- Wtrącił się Kuba.
- Milcz.
Ciebie przesłucham później, drogi kolego.- Posłał mojemu przyjacielowi
ostrzegawcze spojrzenie. To chyba czas, żeby załagodzić sytuację.
- Mogę
chociaż wyjaśnić, dlaczego nie odezwałam się wczoraj?- Spytałam poirytowana
tym, że Igła nie daje mi prawa głosu.
- Całe pięć
minut cię o to proszę!- Warknął.
Łups..
- Okej.
Byłam u Alana.- Na te słowa Igła tylko uniósł brwi. A więc dobrze myślałam, że
tą informacją podzielił się Bartman. – Potem pojechałam do Kuby w sprawie… Nie
ważne. W każdym razie gadaliśmy na ten temat do późna i zasnęliśmy.
Igła
wpatrywał się we mnie. Pewnie chce wyczuć kłamstwo. Jednak ja – pochodząca z
Anglii – dobrze wypracowałam sobie już swoją grę.
- Mogłaś
napisać chociaż, gdzie jesteś.
- Wiem. Ale
z tego wszystkiego… po prostu zapomniałam!
- Co to
znaczy „z tego wszystkiego”?- Podchwycił jak zwykle czujny.
- Była
sprawa, o której nie mogę ci powiedzieć.- Odpowiedziałam na płynnie. Nawet się
nie zająknęłam.
- Bo?
- To
tajemnica Kuby. – Już w autobusie przemyślałam sobie wszystko.
- Okej.-
Pokiwał głową.- W takim razie gdzie byłaś cały dzień, hę? Nie było cię w domu
dwadzieścia cztery godziny! Myślałem, że umrę ze zmartwienia! To, że jesteś
pełnoletnia, nie znaczy, że dorosła. A ja jestem za ciebie odpowiedzialny.
Nie
wiedziałam, co odpowiedzieć. Gdybym powiedziała prawdę, Igła by się wściekł. I
to nie tylko na mnie. Ale i na Zbyszka. Nawet nie chcę wiedzieć, co by sobie
Tamara pomyślała.
- Ja…
- Była ze
mną.- Nagłe słowa Bartmana zbiły mnie z tropu. Spojrzałam na niego
nie dowierzając. Nawet Tamara była zszokowana.
- Co?-
Zmarszczył brwi Krzysztof.- Chyba się pogubiłem.
- Nic
takiego. Obiecałem, że nauczę ją serwować.
Otworzyłam
szeroko oczy. Nie wierzę! Posłałam mu spojrzenie: dlaczego to robisz? Udawał,
że tego nie zauważył.
- Udało ci się chociaż?- Krzysiek miał minę, jakby zaraz miał ryknąć śmiechem.
- Chciałbym.- Westchnął teatralnie drugi siatkarz.
Przez Krzyśka twarz przeszedł ledwo widoczny uśmieszek. Jednak szybko się opanował.
- To nie
zmienia faktu, że zawiodłem się na tobie.- Zwrócił się do mnie Igła. – Masz szlaban
na wychodzenie z domu. Po szkole od razu wracasz. Zero imprez.
- Do
kiedy?!- Spanikowałam.
- Do
odwołania.- Odpowiedział z czystą satysfakcją. – A teraz sorry, ale muszę
skontaktować się z twoja mamą.
- Super.-
Burknęłam pod nosem. Jeszcze niech ona się wtrąca!
- A od
ciebie drogi kolego, poproszę numer telefonu.- Zwrócił się do Sokołowskiego.
No to
pięknie. Po prostu zajebiście!
Chwilę
później musiałam pożegnać Kubę. Przeprosiłam go za całe zamieszanie, jednak on
raczej nie wydawał się zły. Wręcz był szczęśliwy! Gdy spytałam go o to,
odpowiedział tylko:
- No co ty!
Pierwszy raz to ja mogłem się przyglądać, jak ktoś dostaje szlaban, a nie ja!
Po za tym mam numer KRZYSZTOFA IGNACZAKA! Czy może być piękniejszy dzień!-
Uściskał mnie i pobiegł na przystanek.
- Tak, my
też się zbieramy.- Usłyszałam ze środka domu głos Tamary.
- Na pewno
nie zostaniecie jeszcze na kawie?- Dopytywała Iwona.
- Nie, nie.
Już za dużo.- Zaśmiała się.
Nagle obok
mnie pojawił się Zbyszek.
- Upiekło ci
się.
- Skąd niby
wiesz, że to nie prawda?- Odszepnęłam.
- Znam cię,
Oluś.- uśmiechnął się nadal nade mną pochylony.
- Czemu to
zrobiłeś?- Spytałam nawiązując do tego jego kłamstwa. – Nie prosiłam cię o to.
- Chciałem
ci pomóc. – Odpowiedział szczerze.- Wiem, że nie chcesz, aby Krzysiek wiedział
o Nieznanym.
- Dziękuję.
Nie wiem, jak ci się odwdzięczę…- Odparłam zmieszana.
- Pozwól mi
nadal uczestniczyć w sprawie Nieznanego. I będziemy kwita. – Uśmiechnął się
szeroko. Wtedy weszła Iwona i Tamara. Zibi natychmiast się odsunął.
- To ja
czekam w samochodzie, Tami. Cześć Iwona.- Cmoknął ją w policzek i wyszedł.
- Dobrze, że
wszystko się wyjaśniło.- Uśmiechnęła się do mnie dziewczyna Zbyszka.
- Nie
rozumiem… Dlaczego przyjechaliście?- Spytałam ją.
-
Martwiliśmy się o ciebie. Po telefonie twojego męża…- Zwrócił się do Iwony. A
potem do mnie- Zbyszek zaczął się martwić, że coś ci się stało.
- Masz
dobrych przyjaciół.- Zauważyła Iwona.
- Wiem. Mam
szczęście.
Odprowadziłam
Tamarę kawałek dalej. Wtedy ona przytuliła mnie.
- Dlaczego
chcesz mi zabrać Zbyszka, skoro masz chłopaka?- Syknęła mi do ucha.
Że co?!
- Ja nie
chcę…- Tyle zdążyłam powiedzieć. Potem ona odwróciła się i dołączyła do
siatkarza.
- Ty też
jesteś na mnie zła?- Skierowałam się w stronę pani Ignaczak.
- Nie.
- Nie?-
Uniosłam brew w niemym szoku.
- Dzięki
tobie widzę, jaki kiedyś będzie Krzysztof dla naszych dzieci. Poza tym ja sama
miałam kiedyś tyle lat, co ty. I rozumiem. – Puściła mi oko i udała się w głąb
domu.
A więc tak: szlaban, szlaban,
szlaban, szlaban. I telefon do rodziców. Ale żem się wkopała! Teraz nie będę
mogła swobodnie spotkać się z Nieznanym.
Igła jest nadopiekuńczy. Tak bardzo
mnie to denerwuje. Ja już czuję, że za każdym razem jak go widzę, to rosną mi
kły i pazury aby zabić. Dlaczego akurat teraz? Jedyne co mogę zrobić to prosić
Kubę, Maćka i Zbyszka o pomoc.
Obawiam się, że Igła postanowi
pogadać z moim chłopakiem. A to może być niebezpieczne. Już poinformowałam
Alana, co się stało. Przeprosił mnie i nadal to roi. Cały czas przysyła mi
wiadomości z przeprosinami. Że powinien być bardziej odpowiedzialny. W sumie to
ja sama powinnam być. Teraz można tylko gdybać.
W każdym razie nie jestem na niego
zła. To była miła noc. I nie żałuję.
Inna sprawa. Dostałam wiadomość od
mego wujka Nieznanego. Stara się skontaktować ze swoim bratem – czyli moim
ojcem nie biologicznym. Tak, to trochę pomieszane. Sama się we wszystkim gubię.
W każdym razie jutro będę wiedzieć
coś nowego.
Nic, tylko czekać.
*****
No właśnie! Nic tylko czekać, co? ;) Postaram się jeszcze dzisiaj napisać na jutro lub niedzielę kolejny rozdział.
Dziękuję <3
To już ponad 50tys. wyświetleń :o Jesteście niesamowici ... ^^
*.*
OdpowiedzUsuńJa to bym się cieszyłam nawet ze szlabanu od Igły ♥ ♥ ♥ genialne, czekam na nn. ;* przy okazji zapraszam do mnie ;) milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com
OdpowiedzUsuńczekam, czekam na więcej* -*
OdpowiedzUsuńta Tamara w ogóle mi się nie podoba