niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział LV



- Przez kamerkę wyglądałeś inaczej…- Mruczy pod nosem Natalia.
- Może dlatego, że przeszedłem operację nosa?
Spojrzałam na przyjaciela zdziwiona.
- Tak. To może dlatego.- Zachichotałam. Nat zerknęła na mnie ze złością.
- Wy się nabijacie, a ja mówię poważnie!
- Cała Natka.- Szturchnęła Kubę Karolina. – Tak samo upiera się przy tym, że nie miała pojęcia, iż nasi przyjaciele obcinają mi włosy…
- A ty znowu o tym! Ile razy mam mówić…
- … że nic nie widziałaś.
- Dokładnie. Poza tym… Z krótszymi włosami tez ci do twarzy.- Ruda wzruszyła obojętnie ramionami.
- Teraz tak mówisz, kiedy czujesz się winna!
Nie mogłam tego słuchać i je wyprzedziłam. Idziemy w czwórkę zwiedzać Rzeszów. Ogólnie moim zdaniem Karo i Nat nie będzie nic bardziej obchodziło iż sklep handlowy. Kuba stwierdził jednak, że musi się nimi zająć jak na prawdziwego Polaka przystało. W takim razie nie wnikam.
Jutro bal. Już jutro… Dziewczyny i Sokołowski zaczęli zawzięcie rozmawiać. Dopiero ostatnie słowa blondynki dotarły do moich uszu.
- No właśnie! Hej, Sowa! Kiedy poznamy twojego chłopaka?!
- Na balu dopiero. Już wam mówiłam…- Dogonili mnie i szliśmy obok siebie.
- A tych twoich siatkarzy? – Wtrąciła Nat. – Ten cały Igła jest okej. Wczoraj sobie z nim podyskutowałam o polityce.
- W życiu nie zapomnę.- Prychnęłam przerażona. Na wczorajszej kolacji zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, że zaprosiłam do Ignaczaków moje przyjaciółki.
- Wreszcie znalazłam z kimś wspólny język!
- Teoretycznie.
- Kuba, nie czepiaj się.
- Wiesz, Nat... Moim zdaniem to nie język. To wspólne posranie mózgu.- Szturchnęła ją łokciem Karolina.
- Hej, hej, hej! Proszę nie obrażać!- Interweniował Kuba.
- Widzisz, jak mnie broni? Kocham tego człowieka!- Rozczochrała mu włosy, na co chłopak natychmiast się spiął.
- Mówiłem o Ignaczaku.
Ja i Karolina wybuchłyśmy śmiechem.


*** 

- Olka! A jednak nie zapomniałaś o nas.- Fabio wziął mnie w ramiona i mocno przytulił. Gdy tylko odstawił znów ktoś mnie poderwał. Tym razem to był Noakowski. Okręciliśmy się kilka razy i mnie puścił.
- A kim są te piękne dziewczyny?- Zainteresował się Niko.
- A, fakt. Chłopcy, przedstawiam wam moje przyjaciółki Karolinę i Natalię.
Natychmiast obok blondynki pojawił się Kosok, a obok rudej Penchev. Zaczęli je zagadywać o siatkówce. Ewidentnie zawiedli się, gdy zrozumieli, że dziewczyny kompletnie nie wiedzą, o co chodzi.
- A gdzie Zbyszek?- Rozejrzałam się.
- W szatni z Kubiakiem i Igłą.- odpowiedział Lotman. – A co? Nie możesz już bez niego żyć?
- Nie przesadzajmy.- Zaśmiałam się. Jednak oni tylko się uśmiechnęli.- Hej, no co jest?
- Nic, nic. Zaraz przyjdzie trener. Lepiej zmykajcie z boiska.- Ostrzegł kapitan.
- Spokojnie, Endrju mnie lubi.- Puściłam im oczko i usiadłam na najbliższej ławce. Chwilę później dołączyły dziewczyny i Kuba, który dopiero teraz przyszedł na halę.
- Sowa, oni są tacy przystojni…- Szepnęła mi na ucho rudowłosa.
- Całkiem przyzwoici. Można z nimi pożartować.- Udawałam obojętność, jednak nie dała się nabrać.
- Ciekawe, czy ten twój Alan jest wart tego, żeby dać sobie spokój z nimi.
- Idiotko, oni są starsi od nas.
- Uwierzcie, Alan nie jest warty tego, co Olka robi.- Kuba natychmiast przedstawił swoje poglądy. Jak to on.
- Hej, kto idzie obok Igły?- Kiwnęła w stronę drzwi wejściowych Karolina.
- O mój Boże!- Pisnęła Natka.- Dobra, zmieniam zdanie. Oni są bardziej przystojni.
Zerknęłam i od razu poznałam Bartmana oraz Kubiaka. Obaj zbliżyli się w naszym kierunku z bananami na twarzy. Na mojej również pojawił się szeroki uśmiech, gdy zauważyłam, że Zbyszek ma odwrotnie założoną koszulkę. Zaczęłam się głośno śmiać.
- Co cię tak bawi, Oluś?- Podszedł pierwszy i potargał moje włosy. Jednak nie byłam w stanie nic powiedzieć, gdyż cały czas trzęsłam się ze śmiechu.
- Może to, że włożyłeś koszulkę na lewą stronę?- Podsunął Grzesiu Kosok, przechodząc obok.
- Serio?- Zdziwił się i spojrzał w dół. – O kurwa.
- Nawet „kurwa” z jego ust wychodzą tak, jakby to w ogóle nie było przekleństwo.- Szepnęła do nas Natalia. Jednak oni i tak usłyszeli. Wtedy jakoś się opanowałam.
- Prze-przepraszam za nią.- Odchrząknęłam.
- Zibi, ej!- Ryknął z drugiej strony Fabio.- Chyba za bardzo się śpieszyłeś żeby Olkę zobaczyć!
- Spierdalaj.- Syknął Kubiak, ale Bartman nie bardzo się przejął słowami kolegi. Ja natomiast poczerwieniałam, co od razu zauważyła Karolina.
- Może mamy wyjść?
- Nie, nie! Sorki. To są…- Przerwałam, bo właśnie w tej chwili przyszedł trener.
- No ale panowie! Co tutaj się dzieje!- Krzyknął.
- Mamy nowe koleżanki, Endju!- Odkrzyknął Ignaczak. Nagle wszyscy zebrali się wokół mnie i mojej trójki przyjaciół.
- A więc, to jest… Natalia. A to Karolina. A to są… siatkarze.- Nie bawiłam się w kolejne przedstawianie im sobie.
- Przyprowadziłaś swoje koleżanki…
- Eghm.- Odchrząknął Kuba.
- … i kolegę na trening?- Spytał trener.- Nie ma otwartego.
- Przepraszam. Nie mogłam je same zostawić w domu bo by się zgubiły. Dopiero przyjechały do Rzeszowa. I chciały poznać… was.- Dodałam, żeby nie było. Najbardziej to one chciały poznać sklepy w Polsce. Ale stwierdziłam, że tutaj bardziej im się spodoba. I chyba się nie myliłam. Obie robiły maślane oczy do przystojnych siatkarzy
- Dobra. Niech będzie. Tylko nie przeszkadzajcie. A wy do roboty!- Klasnął w ręce.- A! Bartman, czy ty masz odwrotnie założoną koszulkę? Zmieniaj ją! Wyglądaj jak człowiek.
Natychmiast wykonał polecenie trenera i zdjął górną część ubrania. Po raz kolejny mogłam podziwiać jego urzeźbioną klatkę piersiową.
- Dobra, chyba pokocham siatkówkę…- Westchnęła Karolina.


*** 

Po treningu zagadałam się ze Zbyszkiem.
- Przyjdziesz jutro na moją studniówkę?- Chciałam się upewnić. Tyle razy go już pytałam, ale nigdy mi nie odpowiedział.
- Postaram się. Przynajmniej na twojego poloneza.- Uśmiechnął się.
- Czemu tylko na poloneza?!- Ogarnął mną smutek. Miałam ochotę z nim zatańczyć! Niech by wszystkim gęby opadły z zazdrości. I Alanowi.
- Mam mecz. Jestem w pierwszym składzie na jutro.
- Ach, no ok. To się później zgadamy. Przyjdziesz po meczu.- Uśmiechnęłam się pocieszająco. Ale on nawet nie odwzajemnił.
- Potem mam spotkanie z Tamarą i jej rodzicami. – Nie wiem, jaką minę zrobiłam, ale zaczął mnie przepraszać.
- Nie, no. Spokojnie. Nic się nie stało.- Klepnęłam go lekko w ramię. – Muszę iść bo czekają na mnie.- Wskazałam za siebie.- To hej.
Odwróciłam się z udawanym uśmiechem. Ale zanim zdążyłam odejść, chwycił mnie za ramię, odwrócił przodem do siebie i po chwili stałam utopiona w jego ramionach.
- Przepraszam, Oluś. Kocham cię, wiesz o tym?
Zaśmiałam się głośno.
- Wiem, wiem. Ja ciebie też.- Cmoknęłam go w policzek i uciekłam. Dobrze wiedzieć, że mam kolejnego kochającego mnie przyjaciela. A mam ich już dość sporo: Karo, Nat, Kuba, Maciek, Igła, Zibi… I ogólnie siatkarze. Kocham ich wszystkich. Mam nadzieję, że oni mnie też.
Tylko… Dlaczego tak bardzo smutno mi się zrobiło, gdy usłyszałam od Zbyszka, że ma spotkanie rodzinne? W jednej chwili zachciało mi się płakać.
Nie wiem czemu, ale czuję jakbym coś traciła.
Głupia jestem, zaśmiałam się w duchu. Przecież nie tracę Zbyszka! Nadal będzie moim przyjacielem. I to się liczy.
- Dobra, to czas na przygotowanie się na jutrzejszą imprezę!- Pisnęła Natalia.
- Przecież to dopiero jutro.- Uniósł brwi Ignaczak. Dziewczyny tylko spojrzały na niego jak na idiotę.
- Wybaczcie mu. To mamut z epoki lodowcowej. – Powiedziałam to tak, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie.
- Nie jestem gruby! Tylko umięśniony.
- Jasne, jasne. Bujać to my a nie nas.- Mrugnęła do niego Karolina. Wszyscy ryknęliśmy śmiechem. Oprócz Igły.

***

- Szybko, bo się spóźnimy!- Krzyknął z salonu Alan.
- No już schodzę!- Odkrzyknęłam. Morczewski przyjechał po mnie, żebyśmy mogli razem wejść na salę gimnastyczną, gdzie odbędzie się nasza studniówka.
Natalia i Karolina już wcześniej umówiły się z Kubą, więc na pewno już są na miejscu. Wyszłam do niego.
- I jak?- Obróciłam się dwa razy.
- Wyglądasz pięknie, jak zawsze kochanie.- Podszedł pocałował mnie szybko.- A teraz, czy możemy już iść?
- Jakiś ty narwany.- Przewróciłam oczami.- Dobra, idź do samochodu. Ja zaraz przyjdę tylko odbiorę od Iwony klucz do domu.
- Okej.- Wyszedł na dwór. Gdy ubierałam płaszczyk, wyszła do mnie Iwona z dzieciakami.
- Baw się dobrze!
- Mam nadzieję.- Uśmiechnęłam się nerwowo. – Myślałam, że to będzie trochę inaczej wyglądać… Ale cóż.
Dominika wybiegła do mnie i objęła za nogi. Pożegnałam się z nimi i wyszłam do swojego chłopaka.
Przyjechaliśmy kilkanaście minut przed naszym polonezem. Na szczęście nie byliśmy jedynymi spóźnionymi. Z Alanem rozstałam się zaraz na początku. On poszedł odszukać Jolki, z którą niestety musi zatańczyć. A ja Kuby i swoich przyjaciółek. Cały czas mam nadzieję, że moja matka się zjawi. I ojciec. Teoretycznie mieli tutaj być…
- Sowa!- Usłyszałam za sobą. Machała do mnie Karolina.
- A ja was szukam!- Westchnęłam.
- Gdzie ten twój?- Dopytywała Natalia.
- Później, okej? Teraz muszę znaleźć Kubę!
- Rozmawia z tamtym chłopakiem.- Wyjaśniła Karo wskazując na dwie postacie stojące kilka metrów dalej.- Czy tylko mi się wydaje, że oni…
- Tak. Ale uparcie nie chcą tego sobie powiedzieć.- Westchnęłam. Dobrze wiem, że muszę im przerwać i odciągnąć Kubę. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia! A co jak właśnie w tej chwili wyjaśniają sobie coś bardzo ważnego? Mimo to, podeszłam do nich razem z przyjaciółkami.
Na drodze stanęła mi Jolka i Marta.
- Czyżby Sowa odnalazła nowe koleżanki?- Zakpiła Marta.
- Odwalcie się. Nie mam ochoty się z wami akurat dzisiaj kłócić.- Podniosłam głos zirytowana.
- Żyłka ci pęknie! I wtedy kolor sukienki już tak nie będzie pasował do twarzy… Ups. Przecież nawet teraz nie pasuje!- Zachichotała Choinka.
- Czy to ta krowa, o której nam opowiadałaś?- Syknęła Natalia na tyle głośno, żeby dwie dziewczyny usłyszały.- Powiem ci, że z twoich opowieści nie wnioskowałam, że ma tak słaby gust…- Obczaiła obie wzorkiem z góry do dołu. Choinka i jej Cień poczerwieniały ze złości.
- W sumie teraz…- Przechyliła lekko głowę Karolina robiąc krok do przodu, jakby była ekspertem w ocenie nastolatek.- Faktycznie. Twój kolor twarzy bardziej pasuje do twojej czerwono krwistej sukienki.- Odezwała się do Jolki. Obie zrobiły tak wzburzone miny, że miałam ochotę płakać ze śmiechu.- A, gdzie moje maniery? Jestem Karo.- Wyciągnęła rękę do Marty.
Obie tylko spojrzały na nas groźnie.
- Mój polonez będzie moim wmarzonym. A twój, Sowa?- Uśmiechnęła się wrednie Choinka i odeszły z pola widzenia.
Wtedy zaczęłam się śmiać.
- Jesteście mistrzynie!- Obie przyjaciółki przytuliłam.- Naprawdę za wami tęskniłam.
W polonezie tańczyłam z Kubą. Czułam się jak we śnie. Wszystko zaczęło się układać. Rozglądałam się po hali i zobaczyłam Igłę, który wyszedł na sam przód i filmował całe show. W międzyczasie rozmawiał z Natalią, Karoliną oraz Maćkiem. Szkoda, że nie ma tu Zbyszka. I moich rodziców…
Obrót, lewo, lewo, przód, prawo, prawo, obór, obrót…
I końcowe ukłony.
Gdy było po wszystkim nauczyciele, rodzice, przyjaciele i inni goście zaczęli bić brawo, poczułam ulgę. Już po wszystkim. Teraz mogę być sobą! Podeszłam do przyjaciółek i Ignaczaka.
- Dobra robota, młoda!- Pochwalił mnie i przytulił.- Mam wszystko nagrane, będzie się czym zachwycać!
- Czemu czuję, że się żegnasz?
- Muszę wracać do domu. I pogratulować chłopakom zwycięstwa.
- Wygrali?!- Podekscytowałam się.
- Też się dziwiłem, że dali sobie radę beze mnie.- Przyznał ze śmiechem.
- Dobra, to pogratuluj im też ode mnie, okej?
- Jasne.- Jeszcze raz mnie uściskał i wybiegł.
- To co?
- Czas na szaleństwo!

*** 

Kilka minut później odnalazłam Alana, który również mnie szukał. Ale jednocześnie zgubiłam gdzieś Kubę, Maćka i dziewczyny. Więc przez następną godzinę, a może więcej, zajęta byłam tylko moim chłopakiem.
Jednak z tyłu głowy wciąż miałam wczorajsze słowa Zbyszka. Pewnie teraz cieszy się ze zwycięstwa. A może już oblewa je z Tamarą i jej rodzicami?
- Halo? Jesteś obecna?
- Tak, tak. Co mówiłeś?- Ocknęłam się z zadumy.
- Mówiłem, że chciałbym w końcu gdzieś się stąd z tobą wyrwać…- Mruknął mi do ucha.
- Nie mogę. Przyprowadziłam tu swoje przyjaciółki. Bardzo chciały cie poznać.
- To gdzie one są?
- Nie wiem. Pewnie przed halą gadają z jakimiś sportowcami z naszej szkoły. To w ich stylu.
- Okej. To idź je znaleźć, a ja zaraz dołączę.- Cmoknął mnie w policzek i już go nie było.
Zostałam sama.
Nie pozostało mi nic innego jak odnaleźć moje przyjaciółki. Przeszukałam każdy zakamarek, gdzie mogły być. I odnalazłam. Ale Kubę i Maćka, którzy siedzieli obok siebie. Maciuś opierał głowę na ramieniu Sokołowskiego, a ten uśmiechał się pod nosem.
- No nareszcie!- Ryknęłam. Oboje odskoczyli od siebie.
- Co nareszcie?- Odchrząknął Kuba, jakby nie wiedział, o co mi chodzi.
- Błagam, powiedzcie mi, że jesteście razem! Bo ja już nie wiem, jak mam was połączyć.
- My… To znaczy… Ale…- Jąkał się Maćko.
- Cieszę się!- Pisnęłam i podbiegłam do nich na moich szpilkach, co graniczyło z cudem. Obu przytuliłam.- Nareszcie! Dzięki Bogu!
- Szukałaś kogoś?- Przerwał mi Kubuś.
- Widzieliście gdzieś moje dziewczyny? Wszędzie się za nimi oglądam.
- Karolina wychodziła gdzieś z Matim na dwór. A Natalia… Pewnie gdzieś też tam jest.
- Pomożecie mi je znaleźć?
Zgodzili się.
Następne minuty mijały mi jak w zwolnionym tempie. Najpierw zobaczyłam Karolinę. I zaczęliśmy razem szukać Natalii.
Znalazłam ją w objęciach jakiegoś chłopaka, dość mi znajomego z daleka. Dopiero gdy podeszłam rozpoznałam twarz Alana. Czułam się, jakbym w łeb łopatą dostała.
- Co to do cholery ma znaczyć!?- Krzyknęłam, aż kila osób po drugiej stronie palących fajki, odwróciło się zaciekawionych.
Natka słysząc mnie, natychmiast odskoczyła od niego. Za to Alan… Stał i patrzył na mnie z nieobecnymi oczami. Pił.
- Oluś! Nie… Ja ci to wszystko wyjaśnię…- Podczas tego krótkiego zdania plątał mu się język.
- Nie wysilaj się, Alan!- Podeszłam i przyłożyłam mu w twarz.
- O kurwa! Olka! To jest TEN ALAN?!- Jęknęła zrozpaczona ruda.
- Całowałaś się z jej chłopakiem?!- Krzyknęła na nią blondynka.
- Ja nie wiedziałam! Przysięgam!- Podbiegła do mnie. Dobrze wiem, że mówi prawdę. Wiem, że nie wiedziała, kim on jest. Przecież nawet ich sobie nie przedstawiłam.
- To nie jest już mój chłopak.- Miałam łzy w oczach.
- Oooolaaa!- Chwycił mnie od tyłu Morczewski i przytulił.- Ja nic. To ona się na mnie rzuciła…
Zaczęłam się szarpać.
- Puść ją skurwielu!- Warknął Kuba i odciągnął pijanego Alana razem z Maćkiem.
Nie rozumiem tylko, jak Alan mógł się upić w tak krótkim czasie? Minęło może z pół godziny…
- Olciu, no…
- Daj mi spokój!- Krzyknęłam i zaczęłam kierować się w stronę przystanku autobusowego.- Wszyscy mi dajcie spokój!- Dodałam, gdy usłyszałam ciągłe tłumaczenia się Natalii. Mimo, i wiem, że ona nie zrobiła tego specjalnie… Sama świadomość, że akurat całowała się z Alanem…
Nie wiem, jak dotarłam do domu. To było cholernie trudne. Musiałam czekać na kolejny autobus prawie godzinę, więc w ten czas przeszłam się na kolejny przystanek. Cały czas płakałam. Miałam ochotę zdzwonić do Zbyszka, żeby po mnie przyjechał. Żeby mi pomógł. Jedynie on by mi potrafił pomóc. Ale dobrze wiedziałam, że nie mogę. Nie mogę popsuć mu spotkania z przyszłymi teściami. Z Tamarą. Cieszę się, że Bartman ułoży sobie życie.
Tymczasem ja muszę zapomnieć.
Alan nie był do końca pijany. Już kilka razy go widziałam w gorszym stanie. Teraz kontaktował. Wypił najwyżej dwa piwa. To znaczy, że był świadomy tego, co robi. Całował się z inną – moją przyjaciółką do tego – wiedząc, że ma dziewczynę. Że ma mnie.
Mogłam się już wcześniej domyślić, jaki jest. Ale ślepo wierzyłam w jego miłość. Tylko, czy faktycznie udawał? A może jednak trochę mnie kochał?
Nie wiedziałam, że tak łatwo zapomnę tych myśli, gdy tylko wejdę do domu.
Igła nie wprowadził samochodu. Do tego, kiedy zamknęłam za sobą drzwi frontowe ucichły wszelkie rozmowy w salonie.
- Już wróciłaś?- Zdziwiła się Iwona, wychodząc do mnie. Jednak dostrzegła zapłakane oczy, chociaż starałam się, by je zasłonić.- Co się stało?!
Natychmiast pojawił się Igła.
- Co się stało?- Powtórzył.
- Nic.- Odpowiedziałam głucho.- Po prostu… Zmęczona jestem. Czy mi się wydaje, czy mamy gości?
- Nie wydaje ci się.- Odpowiedział Krzysiek, ale nadal wpatrywał się we mnie czujnie.
Razem z Iwoną weszliśmy do salonu. Zamarłam, gdy ujrzałam osobę siedzącą na kanapie.
- Co ty tutaj robisz?- Szepnęłam zaskoczona i jednocześnie dziwnie zdenerwowana.
- Przykro mi Ola. Przykro mi, że teraz… Ale musimy wracać do Anglii.
Cały grunt zawalił mi się pod nogami. 







KONIEC CZĘŚCI I





*****
Witajcie! To ostatni rozdział pierwszej części. Za tydzień pojawi się EPILOG I :)
Druga część opowiadania dopiero w nowym roku. Potrzebuję czasu na napisanie czegoś do przodu. 
Taki obrót sprawy... Co o tym myślicie? Czy Aleksandra wyjedzie do Londynu? Jak zareagują jej przyjaciele w Polsce? I co dalej ze Zbyszkiem? Alanem? 
Jakie kolejne przygody i zagadki czekają na Olę?

To wszystko w nowej części. 

Już ostrzegam, że w CZĘŚCI II będę pisała z perspektywy ZBYSZKA. Może będę przeplatać z kartkami z pamiętnika Soweckiej. 

W każdym razie mam nadzieję, że będziecie czekać na nowości :)
Dziękuję za komentarze, za to, że w ogóle czytacie... No i za wyświetlenia. DZIĘKUJĘ! 

Do następnego ;)*

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział LIV



Kilka dni przed przyjazdem Karoliny i Natalii dostałam wiadomość od Nieznanego. Tak naprawdę nazywa się Wiktor Sowecki. I jest starszym bratem mojego ojca… Ojczyma? Sama nie wiem, jak go nazywać. W każdym razie do tej pory jestem w szoku, że Mariusz ma brata. I nic mi nie powiedział!
Wiktor przysłał mi wiadomość, że dowiedział się czegoś od mego ojczyma, ale uważa, że powinnam zapytać o to swoich rodziców. On sam nie decyduje się mi nic powiedzieć.
Zrezygnowana cały dzień chodziłam struta.
W końcu coś do mnie dotarło. Powinnam spotkać się z Anetą.
Po południu zadzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Postanowiłam więc wybrać się na spontana. Znalazłam kartkę z zapisanym adresem, zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam. Na szczęście stać mnie na ten luksus bo jestem po wypłacie. Jezu, jak to brzmi… Zaśmiałam się w duchu.
Nie było czasu rozglądać się zbytnio po okolicy. Od razu weszłam na plac i nacisnęłam na dzwonek.
Chwilę później otworzyła mi Aneta.
- Ola? Co tutaj robisz?- Zaskoczona wpatrywała się we mnie.
- Muszę się Ciebie o coś spytać.- Niezręcznie zagryzłam wargę.
- Jasne. Wchodź…- Zaprosiła do środka.
Zaprowadziła mnie do salonu.
- To o co chodzi?- Spytała wskazując mi miejsce na kanapie. Zajęłam je, a ona obok mnie.
- Opowiesz mi swoją historię?
- Jaką historię?- Uśmiechnęła się. Gdzieś w tle słyszałam bawiące się dzieci. Czyżby to jej syn?
- Jak poznałaś moją mamę, Igłę… Arka.
Usłyszałam tylko jak mocno zaczerpuje tchu.
- Dlaczego?
- Muszę wiedzieć. Ale jeśli nie chcesz, zrozumiem.
Długo siedziałyśmy w kompletnej ciszy. Tylko śmiechy z drugiego pokoju co jakiś czas ją przerywały. W końcu się odezwała.
- Dobrze. Opowiem ci moją historię. 

*** 


Wracając do domu Ignaczaków starałam się to wszystko sobie poukładać. Nawet nie przejmowałam się reakcją Igły, gdy dowie się, że wyszłam z domu pomimo szlabanu.
Sorry, ale buntuję się.
Co z tego, że zaraz po moim nocnym wypadzie zadzwonił do mej matki. A ona do mnie. Zostałam złajana za złe zachowanie i groziła, że mnie zabierze. Szczerze? MAM TO GDZIEŚ.
Jeszcze kilka miesięcy temu byłabym w niebo wzięta, gdybym otrzymała taki telefon. Wręcz specjalnie bym się naraziła aby wrócić do Londynu. Teraz… nadal tęsknie za domem i chciałabym wrócić. Ale czuję, że to jeszcze nie czas. Nie dowiedziałam się wszystkiego, czego chciałam. Poza tym znalazłam wspaniałych przyjaciół!
I mam chłopaka.
Od początku wiedziałam, jak i on, że kiedyś będę musiała wrócić. Mimo to zaryzykowałam związać się z nim. Już wiem, że będę tego żałować. Ból mnie załamie.
Jednak teraz… Myślę przede wszystkim o moim ojcu. Kto nim jest? Gdzie i co teraz robi? Może ma rodzinę. Może mam przyrodnie rodzeństwo i nie jestem jedynaczką! Tylko, czy on wie? Czy ma świadomość, że jestem jego córką? Że gdzieś tam na świecie pozostawił cząstkę siebie? Jak wygląda? Czy to po nim odziedziczyłam uśmiech? A może nos?
Chcę go poznać.
Ta myśl narodziła się w mojej głowie dokładnie teraz. Wcześniej szukałam wyjaśnienia tylko po to, by zaspokoić ciekawość. Teraz zrozumiałam, że to coś ważniejszego.
Wróciłam do domu. Nie obyło się bez ochrzanu od Ignaczaka. Spojrzałam tylko na niego z nieobecnym spojrzeniem.
Już wiedział, że coś się stało. Dał mi spokój.
Przeszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Teraz właśnie piszę te słowa.
Aneta jest niesamowita kobietą. Płakała, gdy opowiadała o swoim zmarłym mężu. Jednocześnie śmiałą się z niektórych historyjek, anegdotek. Poznałam lepiej Arkadiusza Gołasia.
Aneta wiedziała, że on jest zakochany w kimś innym. Nie musiała się długo zastanawiać, aby zrozumieć, że w mojej mamie. Marzena była piękną, beztroską kobietą. Nie przejmowała się konsekwencjami swoich czynów. Czyżbym to po niej odziedziczyła? Zbliżyła się z Iwoną. Dlaczego? Bo Igła również kochał moją mamę. Powiem jedno, miała wzięcie!
W każdym razie ta jedna rzecz zbliżyła do siebie dwie kobiety, które zostały przyjaciółkami. Jednak Marzena nie pałała wielkim uczuciem do Arka. Kochała kogoś innego, jednak nikt nie był wstanie powiedzieć kogo. Sprytnie ukrywała swoje emocje. Aż pewnego dnia Gołaś zwrócił uwagę na Anetę. Sama nie wie, co się wtedy stało. I pobrali się. Niedługo potem w ślad za przyjacielem poszedł Krzysiek.
Czy czegoś się dowiedziałam? Tak. To już więcej, niż wiedziałam wcześniej.
Dzięki temu znalazłam pomysł, jak dowiedzieć się wszystkiego. Muszę poznać historię wszystkich przyjaciół. 

*** 
 
Przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Ola, wszystko okej?- Wystawił głowę przez uchylone drzwi Igła.
- Tak.
Nie dał się nabrać. Ale to chyba dlatego, że po prostu nie starałam się zamaskować swoich uczuć.
- Co się stało?- Zapytał siadając obok mnie.
- Po prostu… Nie wiem.- Spojrzałam na niego jak szalona. A to musiało go zaniepokoić. – Nic nie wiem.
Przypomniało mi się też jedno zdanie, które Nieznany do mnie wypowiedział, gdy rozmawialiśmy przez telefon.
„- Wiem, że chcesz się dowiedzieć. I pomogę ci. Znajdę tych ludzi, którzy kazali napisać mi książkę. Obiecuję.”
- Mogę mieć do ciebie jedną prośbę?- Wypaliłam.
- Dawaj.- Uśmiechnął się spodziewając nie wiadomo czego.
- Opowiesz mi swoją historię?
- Co?- Zaśmiał się. Ale widząc moja minę od razu spoważniał i odchrząknął.- Którą? Bo wiesz, trochę ich było…
- Wiesz, o co mi chodzi.
Spojrzał mi w oczy. Oczywiście, że wie. Kiwnął głową.

*** 

Znali się od dzieciństwa. Dorastali razem. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Każdy wiedział o sekretach, których nigdy nikomu by nie powiedzieli. Zawsze trzymali się razem. Była tylko jedna przeszkoda.
Gdy zaczęli dorastać, zaczęli również czuć coś więcej. Każdy z nich poczuł do Marzeny coś niezwykłego. Każdy z nich rozumiał siebie nawzajem. Ale nikt nie chciał odpuścić. Każdy chciał ją mieć. Ale ona mimo, że to widziała, nie dawała im do zrozumienia, że kogoś lubi bardziej. Zachowywała się, jak gdyby nic się nie działo.

*** 

- A co było wtedy, na ślubie Arka?
- Marzenia wyszła tak niespodziewanie…- W oczach siatkarza dostrzegałam cień smutku, złości i czegoś jeszcze. Nie potrafię określić, co to jest. Wydaje się, jakby przeżywał wszystko od nowa.- Nie mogłem na to patrzeć, więc wybiegłem za nią. Dogoniłem i mocno przytuliłem. Zapewniłem, że wszystko będzie dobrze… Ale ona wtedy zaprzeczała. Wciąż zaprzeczała! Nie mogłem nic zrobić. Nie potrafiłem ulżyć jej bólu. Wtedy zrozumiałem, że ona kocha Arka.
Zamilkł.
Wpatrywał się przed siebie niewidzącym wzrokiem. Ma łzy w oczach.
- Była moja pierwszą miłością.
- Nie rozumiem. Co jest takiego w mojej mamie, że wszyscy ją kochali?
- Była niesamowita. – Odparł, jakby to wszystko wyjaśniało. Przewróciłam tylko oczami świadoma, że on i tak tego nie zauważy.
- Więc dlaczego nie walczyłeś o nią?
- Bo wiedziałem, że nigdy nie zastąpię jego. – Uśmiechnął się smutno.- Nauczyłem się tłumić uczucie do niej. Pokochałem znowu. A teraz jestem szczęśliwy mając Iwoną i dwójkę dzieci.
- Więc czemu on wybrał Anetę?
- Bo nigdy nie uświadomiła go o swoich uczuciach. Wtedy na jego ślubie starała się być odważna. Ale to ją przerosło. Niedługo potem poprosiła mnie o przysługę. Powiedziała, że nie da rady dłużej żyć w Polsce. Że to zbyt blisko niego. Nie chciałem się zgodzić. Nie mogłem jej pozwolić wyjechać!
- Ale pozwoliłeś! Dlaczego?
- Powiedziała, że jest w ciąży.  Chciałem wiedzieć, kto jest ojcem. Ale unikała odpowiedzi.
- Więc nie wiesz kto nim jest?- Zawód w moim głosie był bardzo słyszalny.
- Nie wiem. Podejrzewałem, że Arek.
- Ale?
- Ale nie jestem pewny.
Kiwnęłam tylko głową. Moje serce zaczęło szybciej bić. Więc to może być odpowiedź? Ale jak?
- Przecież mówiłeś, że ona nigdy nie powiedziała mu, że go kocha! Więc jakim cudem…?
- Wiesz przecież, że to nie zawsze tak działa.- Mrugnął do mnie.
Zatkało mnie. Więc to może być prawda? Ale, czy Aneta wie? Czy zdaje sobie z tego sprawę?!
- Dziękuję, że mi powiedziałeś.
- Od dawna podejrzewałem, że nadal wiercisz dziurę w całym.- Zachichotał.
- I nie próbowałeś mnie powstrzymać?
- Masz charakter po matce. Wiedziałem, że nie dam rady.- Wyszczerzył się jeszcze szerzej. – To gdzie dzisiaj byłaś łamiąc mój zakaz?
- U Anety.- Odpowiedziałam bez wahania. Skoro on był ze mną szczery, nie ma powodu aby kłamać.
- Skąd wiesz, gdzie mieszka?- Zmarszczył brwi.
- Zaprzyjaźniłyśmy się…- Zrobiłam tajemniczą minę.- W każdym razie zaprosiłam ją na moją studniówkę.
- O! Właśnie. Kiedy przyjeżdżają twoje przyjaciółki?
- W czwartek wieczorem. A co?
Krzysiek wstał mierzwiąc mi włosy.
- Nic, nic.- Zaczął kierować się w stronę drzwi. W końcu przystanął i nie odwracając się, dopowiedział:
- Jak chcesz, to możesz jutro wybrać się na zakupy. Potrzebujesz sukienki, prawda?
Pisnęłam rozradowana i rzuciłam mu się na szyję. Dałam buziaka w policzek. Zaśmiał się głośno i wyszedł. 

*** 

Historia Iwony i Krzyśka pokrywała się z historią Anety. Wszystkie te trzy układanki połączyły się w całość. Jedyne czego mi brakuje to małego klocka, który zapełni najmniejszą, ale zarazem najważniejszą część obrazka.  Aż przypomniały mi się puzzle, które dostałam od ojczyma. Przebrał się za mikołaja i myślał, że nie mam pojęcia, kim jest. Miałam wtedy z sześć lat…
Zaczęłam je układać wieczorem. Nie chciałam iść spać, ale mama mnie zmusiła. Rano gdy tylko wstałam, natychmiast zabrałam się do dalszej pracy. Siedziałam przy nich cały dzień. Chciałam zobaczyć kota, który widniał na opakowaniu.
Rozczarowałam się bardzo, gdy okazało się, że nie ma jednego klocka. I to tego najważniejszego. Głowy zwierzęcia.
Przepłakałam cały dzień, dopóki Mariusz nie znalazł go pod dywanem.
Teraz czuję się podobnie.

***
- Ej, a może ta?- Uniósł wieszak Kuba.
- Nie.- Skrzywiłam się.
- Czemu?!- Oburzył się.- Jest śliczna! Aż sam bym ją założył.
- Proszę bardzo, nie bronię.- Zachichotałam.- Ale mnie nie zmusisz.
- Ty to jednak jesteś wybredna!- Naburmuszył się, odkładając sukienkę tam, gdzie wcześniej wisiała.
- To będzie wspaniały wieczór, Kuba. Sukienka musi tez być wyjątkowa.
- Zapewne zostawisz mnie, gdy tylko zjawi się Alanek.
- Wiem, że jesteś zazdrosny. Ale spokojnie. Może z tobą też zatańczę…- Rozczochrałam mu włosy, gdy obok przechodziłam.- O, a ta?
Spojrzał na ciemną sukienkę z krótkim rękawem.
- Idziesz na stypę, czy pogrzeb?
- Ładna jest.- Uśmiechnęłam się.
- Typowe dla czterdziestolatki.
- Kuba!- Syknęłam ze śmiechem.
- No co!- Zachichotał. Potem podał mi jakąś inną.- Masz, przymierz tę.
- Jest błękitna.
Przyjrzałam się jej.
- Okeeej. Chyba jednak rezygnuję z pomysłu by przyjść w spodniach.
Natychmiast ją przymierzyłam. Była idealna.
- Dziewczyno, będziesz najpiękniejszą dziewczyną na studniówce!- Przytulił mnie. A potem spoważniał.- Przynajmniej ty się będziesz dobrze bawić.
- Ty też przecież.
- Bez ciebie? W życiu!
- Masz Maćka, nie?- Puściłam mu oko i natychmiast zasunęłam zasłonkę by nie widział mojej miny.
Od tygodni próbuję ich razem spiknąć. Ale Kuba jest uparty. Nie chce mi uwierzyć, że Maćko się nim interesuje. Jedyny sposób by w końcu sobie wszystko wyjaśnili, jest na balu maturalnym.
Wyszłam z przymierzalni.
- Bierzemy?
- Bierzemy!- Uśmiechnęłam się.

*** 

W czwartek wieczorem pojechałam z Igłą na lotnisko by odebrać moje przyjaciółki.
Czekaliśmy w milczeniu. Co jak na nas było dziwne. Zwykle dużo mówimy, gdy jesteśmy razem.
W końcu je dojrzałam. Rozglądały się ciekawie aż w końcu mnie rozpoznały w tym tłumie ludzi.  Przyspieszyły kroku z szerokimi uśmiechami. Nie czekając dłużej zaczęłam biec.
Rzuciłam się na nie. Nasze piski przykuły uwagę wielu przyjezdnych.
- OMG! Sowa!- Krzyczała mi do ucha Natalia.
- Jezu, jak ja za wami tęskniłam!- Przytuliłam je jeszcze mocniej.
- My też! Nawet nie wiesz, jak bardzo!
- Ach, dobrze słyszeć ten angielski akcent…- Odsunęłam się od nich, gdy podszedł Igła.
- Krzysiu! Poznaj, to jest Karolina i Natalia.
- Olka mówiła, że jest pan strasznie upierdliwy.- Zmarszczyła nos Natka.
- Uspokój się!- Syknęła na nią Karo i przymilnie uśmiechnęła.
- Odwdzięczam się za jej upierdliwość.- Odpowiedział obojętnie Krzysiek.- Chodźcie. Iwona pewnie już przygotowała kolację.
Poszedł przodem odbierając od nich walizki. Chwyciłam dziewczyny pod ręce i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Jezuuu, Karolina! Obcięłaś włosy.- Przeraziłam się, gdy to zauważyłam.
- Musiałam.
- Czemu?- Nie odpowiedziała mi. Za to zabrała głos Natalia.
- W Noc Przypałów* w tamtym tygodniu, pojechaliśmy do naszej miejscówki. Było chyba ze dwadzieścia osób. Szkoda, że nie mogłaś tego widzieć! Karo zasnęła przy ognisku. A chłopcy postanowili jej obciąć włosy.
- Nawet ich nie powstrzymałaś, małpo!
- Nie od razu wiedziałam, co robią! Próbuję jej to wyjaśnić od dłuższego czasu.
- Na szczęście nie obcięli dużo, więc dało się jakoś je uratować. – Naburmuszyła się pokrzywdzona.
- Matko, jak ja za wami tęskniłam!
Założyłam im ramiona na szyje i tak szłyśmy do samochodu. 

_________________________
*Noc Przypałów - wymyślona na potrzeby opowiadania; główna bohaterka wraz ze swoimi przyjaciółmi raz do roku spędza noc pod gołym niebem; czas ten spędzają na robienie kawałów członkom grupy; 



*****
Witajcie! Dzisiaj troszkę poważniejszy ten rozdział mi wyszedł. W każdym razie zbliżamy się do końca pierwszej części. 

Pozdrawiam ;**
 

piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział LIII



- Od kiedy to się stałeś takim romantykiem?- Wydukałam pomiędzy pocałunkami.
- Zawsze nim byłem.- Odparł. Zaczął całować moją szyję. To było naprawdę miłe i przyjemne, gdyby nie…
- Nie ma nikogo w domu?- Odsunęłam się troszkę od niego.
- Nie. Jesteśmy sami.- Przyrzekł. Po czym po raz kolejny wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek trochę uspokojona. Alan zaczął mnie kierować w stronę dużej kanapy.
Gdy usiadłam na niej, natychmiast znalazł się przy mnie. Chwilę później zaczął rozpinać moją bluzę…
Wiedziałam do czego to prowadzi. I wiedziałam, że muszę to jak najszybciej zatrzymać.
- Alan… Stój…- Poprosiłam, ale chyba nie usłyszał.- Alan. Przestań!- Warknęłam, gdy jego ręce zaczęły majstrować przy mojej bieliźnie. Odepchnęłam go od siebie.
- Co się stało, skarbie?- Zmarszczył czoło zdezorientowany. Nic nie odpowiedziałam skupiając się na zasunięciu bluzy. – Nie chcesz. Dlaczego?- W jego głosie słyszałam zawód i odrobinę cierpienia.
- Nie jestem jak Jolka.- Odpowiedziałam tylko nadal nie patrząc mu w oczy.
W sumie to sama siebie nie rozumiem.
- Nigdy nią nie byłaś i nie będziesz, Ola.- Uspokoił mnie i chwycił moją dłoń. – Kocham cię.
Uniosłam głowę i spojrzałam w jego lśniące oczy. Nie kłamie.
- Naprawdę?
- Nic na to nie poradzę.- Wzruszył ramionami. Zbliżyłam się do niego i dałam buziaka w policzek. Następnie usiadłam na jego kolanach.
- Po prostu nie chcę. Na razie. Za szybko.- Wyjaśniłam mu, głaszcząc grzbietem dłoni jego policzek.
- Ale przeciwko pizzy i całowaniu nic nie masz?- Upewnił się uśmiechając promiennie.
- Nie.- Pokręciłam głową śmiejąc się. Chłopak wplótł palce w moje włosy i pochylił nade mną.
- To dobrze.- Jego łobuzerski uśmieszek rozpalił we mnie iskrę.

***

W niedzielę rano obudziłam się na kanapie wtulona w Alana. Jeszcze spał. Jakim cudem usnęłam? To przez to piwo…
O cholera.
Natychmiast się podniosłam i zaczęłam szukać telefonu. Znalazłam go pod małym stoliczkiem obok kanapy.
Dziesięć nieodebranych od Igły, kolejne pięć od Iwony, następne od Bartmana…
- Osz kurwa.- Zaklęłam pod nosem.
- Co się stało?- Usłyszałam za plecami głos mojego chłopaka. Obróciłam się w jego stronę.
Naprawdę nie moja wina, że serce zaczęło mi szybciej bić na ten widok. Alan wygląda jak zaspany bóg. Całą siłę woli skoncentrowałam na to, aby nie zauważył mojej reakcji.
- Mam przechlapane.- Skrzywiłam się.- Igła mnie zabije, że nie wróciłam na noc do domu! A do tego nie poinformowałam go, gdzie jestem. Pewnie wychodzi z siebie. Ma najgorsze myśli… On mnie zabije!- Ostatnie słowa uświadomiły mi, w jak strasznym jestem położeniu.
- Uspokój się.- Odgarnął koc i podszedł do mnie. Objął w pasie.- Nic się nie stało. Wytłumaczysz mu.
- Nie tym razem.- Skrzywiłam się.
- Powiedz, że byłaś u mnie. Przecież chyba nie ma nic przeciwko temu, że spędzasz ze mną czas?
Oj, jak on bardzo się myli. Krzysiek bardziej by się wkurzył, gdybym powiedziała mu, że spała u Alana, niż gdybym wyjaśniła, że zasnęłam u Zibiego albo Kuby… Kuba!
- Mam pomysł.- Wyrwałam się z jego objęć i natychmiast wybrałam numer przyjaciela. Zignorowałam po drodze wszystkie smsy z błaganiami bym się odezwała, groźbami, że mam szlaban i innymi takimi. Kuba odebrał po siedmiu sygnałach.
- Haloooo?- Jęknął.- Człowieku dzwoniący do mnie. Czy zdajesz sobie sprawę, która jest godzina?
- Kuba! Musisz mnie ratować.
- Olka?- Jego głos nagle stał się żywszy.- Co się stało?!
- Mam kłopoty. I to duże….
Wyjaśniłam mu całą sytuację. Obiecał, że będzie po mnie za pół godziny.


***

Czekał pod furtką, kiedy wychodziłam żegnając się z Alanem.
- To co? Odpokutowałem swoje winy?
- Powiedzmy.- Zachichotałam i dołączyłam do przyjaciela. Nie odzywał się.- Kubuś…
- Jak mogłaś spać u niego w domu?
- To nie było planowane!- Pośpieszyłam z wyjaśnieniami.- Gadaliśmy do późna i… zasnęliśmy.
- Jaaasne. Tak sobie tylko gadaliście.- Prychnął wkurzony.- A teraz ja mam ci pomagać!
- Po prostu… będę wdzięczna.
- Jak postanowiłem być twoim przyjacielem, nie miałem pojęcia w co się pakuję. Następnym razem zastanowię się tysiąc razy.- Mruknął pod nosem.
- Następnym razem?- Pochwyciłam.
- Oj, wiesz co mam na myśli.- Machnął ręką niemalże mnie uderzając. Jednak nie zareagowałam. Cóż, zasłużyłam sobie na to.- Jego rodzinka nie miała nic przeciwko, że sobie pod ich dachem gruchacie?
- Po pierwsze do niczego nie doszło! Po drugie, nie było jego rodziców w domu. A po trzecie, czy mógłbyś trochę się opanować?
- Nie.
- Oj, przestań. Nie zrobiłam niczego, czego byś ty nie zrobił.
- No właśnie!- Spanikował. Zobaczyłam to w jego oczach.
- Mówię ci przecież, że do niczego nie doszło!
- Tak. I tak po prostu zaprosił cię do swojego pustego domu. Żeby z tobą POROZMAWIAĆ.- To ostatnie słowo niemal wykrzyczał mi w twarz.
Dotarliśmy na przystanek autobusowy. Podeszłam do wywieszonego rozkładu jazdy. Następny bus za kilka minut.
- Powiedzmy, że właśnie tak.
- I tak ci nie uwierzę. A szlaban i tak dostaniesz.
- Wiem.- Westchnęłam.- Wysłałam mu wiadomość, że byłam u ciebie.
- Wiesz, że to się nie trzyma kupy?
- Mam tylko nadzieję, że Zbyszek mnie nie wkopał.- Jęknęłam, przypominając sobie, kto mnie podwiózł do Alana.
- To się nie uda.
- Ale z ciebie optymista!- Warknęłam wchodząc do swojego autobusu.
Kilkanaście minut później otwierałam drzwi domu Ignaczaków. Usłyszałam rozmowy w salonie. Nakazałam gestem żeby Kuba był cicho.
Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku. Przyjaciel zrobił to samo. Tylko, że jego spadła na podłogę i narobiła hałasu. Skrzywiłam się.
- Przepraszam!- Wyszeptał. Pokręciłam tylko głową. Odwróciłam się i nagle przede mną pojawił się wkurzony Ignaczak.
- Mogę wyjaśnić!
- Marsz do salonu!- Warknął.- Ty też.- Powiedział do Kuby.
Ze spuszczoną głową weszłam do pomieszczenia. Na kanapie siedziała Iwona, Sebastian, Zbyszek i co ciekawe nawet Tamara. Po chwili dołączył Igła.
- Aleksandro Sowecka, czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo się martwiłem?!- Uniósł głos.
- Ja… wiem. Przepraszam! Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło!- Zerknęłam na każdego. Seba przyglądał się całej sytuacji z zainteresowaniem. Bardzo dobrze, niech chłopak uczy się życia! Igła… wolę nie wiedzieć, co przeważa teraz w swojej głowie: złość, desperacja, czy chęć zabicia mnie. A może wszystko na raz? Iwona patrzyła na mnie ze smutkiem. Ale dostrzegłam tez błysk zrozumienia w jej oczach. Dobra, chyba nie jest tak źle! Następna w kolejce Tamara… Szczerze to nie wiem, co jej chodzi po głowie. Mało ją znam i przede wszystkim nie obchodzi mnie jej zdanie. Ale za to Zbyszek…
Na dłużej zatrzymałam wzrok przy nim. Starałam się dostrzec to, ile im powiedział.
POWIEDZIAŁEŚ IM?- przesłałam wiadomość mentalną siłą. Jednak nie otrzymałam odpowiedzi.
Dobra. To tak… Moja sytuacja wygląda na skomplikowaną. Dopiero teraz zauważyłam, że mój opiekun coś do mnie mówi.
- … ostatnio. Co? – To były jedyne słowa, jakie zdążyłam usłyszeć.
- Ona była u mnie!- Wtrącił się Kuba.
- Milcz. Ciebie przesłucham później, drogi kolego.- Posłał mojemu przyjacielowi ostrzegawcze spojrzenie. To chyba czas, żeby załagodzić sytuację.
- Mogę chociaż wyjaśnić, dlaczego nie odezwałam się wczoraj?- Spytałam poirytowana tym, że Igła nie daje mi prawa głosu.
- Całe pięć minut cię o to proszę!- Warknął.
Łups..
- Okej. Byłam u Alana.- Na te słowa Igła tylko uniósł brwi. A więc dobrze myślałam, że tą informacją podzielił się Bartman. – Potem pojechałam do Kuby w sprawie… Nie ważne. W każdym razie gadaliśmy na ten temat do późna i zasnęliśmy.
Igła wpatrywał się we mnie. Pewnie chce wyczuć kłamstwo. Jednak ja – pochodząca z Anglii – dobrze wypracowałam sobie już swoją grę.
- Mogłaś napisać chociaż, gdzie jesteś.
- Wiem. Ale z tego wszystkiego… po prostu zapomniałam!
- Co to znaczy „z tego wszystkiego”?- Podchwycił jak zwykle czujny.
- Była sprawa, o której nie mogę ci powiedzieć.- Odpowiedziałam na płynnie. Nawet się nie zająknęłam.
- Bo?
- To tajemnica Kuby. – Już w autobusie przemyślałam sobie wszystko.
- Okej.- Pokiwał głową.- W takim razie gdzie byłaś cały dzień, hę? Nie było cię w domu dwadzieścia cztery godziny! Myślałem, że umrę ze zmartwienia! To, że jesteś pełnoletnia, nie znaczy, że dorosła. A ja jestem za ciebie odpowiedzialny.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Gdybym powiedziała prawdę, Igła by się wściekł. I to nie tylko na mnie. Ale i na Zbyszka. Nawet nie chcę wiedzieć, co by sobie Tamara pomyślała.
- Ja…
- Była ze mną.- Nagłe słowa Bartmana zbiły mnie z tropu. Spojrzałam na niego nie dowierzając. Nawet Tamara była zszokowana.
- Co?- Zmarszczył brwi Krzysztof.- Chyba się pogubiłem.
- Nic takiego. Obiecałem, że nauczę ją serwować.
Otworzyłam szeroko oczy. Nie wierzę! Posłałam mu spojrzenie: dlaczego to robisz? Udawał, że tego nie zauważył. 
- Udało ci się chociaż?- Krzysiek miał minę, jakby zaraz miał ryknąć śmiechem.
- Chciałbym.- Westchnął teatralnie drugi siatkarz. 
Przez Krzyśka twarz przeszedł ledwo widoczny uśmieszek. Jednak szybko się opanował.
- To nie zmienia faktu, że zawiodłem się na tobie.- Zwrócił się do mnie Igła. – Masz szlaban na wychodzenie z domu. Po szkole od razu wracasz. Zero imprez.
- Do kiedy?!- Spanikowałam.
- Do odwołania.- Odpowiedział z czystą satysfakcją. – A teraz sorry, ale muszę skontaktować się z twoja mamą.
- Super.- Burknęłam pod nosem. Jeszcze niech ona się wtrąca!
- A od ciebie drogi kolego, poproszę numer telefonu.- Zwrócił się do Sokołowskiego.
No to pięknie. Po prostu zajebiście!

Chwilę później musiałam pożegnać Kubę. Przeprosiłam go za całe zamieszanie, jednak on raczej nie wydawał się zły. Wręcz był szczęśliwy! Gdy spytałam go o to, odpowiedział tylko:
- No co ty! Pierwszy raz to ja mogłem się przyglądać, jak ktoś dostaje szlaban, a nie ja! Po za tym mam numer KRZYSZTOFA IGNACZAKA! Czy może być piękniejszy dzień!- Uściskał mnie i pobiegł na przystanek.
- Tak, my też się zbieramy.- Usłyszałam ze środka domu głos Tamary.
- Na pewno nie zostaniecie jeszcze na kawie?- Dopytywała Iwona.
- Nie, nie. Już za dużo.- Zaśmiała się.
Nagle obok mnie pojawił się Zbyszek.
- Upiekło ci się.
- Skąd niby wiesz, że to nie prawda?- Odszepnęłam.
- Znam cię, Oluś.- uśmiechnął się nadal nade mną pochylony.
- Czemu to zrobiłeś?- Spytałam nawiązując do tego jego kłamstwa. – Nie prosiłam cię o to.
- Chciałem ci pomóc. – Odpowiedział szczerze.- Wiem, że nie chcesz, aby Krzysiek wiedział o Nieznanym.
- Dziękuję. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę…- Odparłam zmieszana.
- Pozwól mi nadal uczestniczyć w sprawie Nieznanego. I będziemy kwita. – Uśmiechnął się szeroko. Wtedy weszła Iwona i Tamara. Zibi natychmiast się odsunął.
- To ja czekam w samochodzie, Tami. Cześć Iwona.- Cmoknął ją w policzek i wyszedł.
- Dobrze, że wszystko się wyjaśniło.- Uśmiechnęła się do mnie dziewczyna Zbyszka.
- Nie rozumiem… Dlaczego przyjechaliście?- Spytałam ją.
- Martwiliśmy się o ciebie. Po telefonie twojego męża…- Zwrócił się do Iwony. A potem do mnie- Zbyszek zaczął się martwić, że coś ci się stało.
- Masz dobrych przyjaciół.- Zauważyła Iwona.
- Wiem. Mam szczęście.
Odprowadziłam Tamarę kawałek dalej. Wtedy ona przytuliła mnie.
- Dlaczego chcesz mi zabrać Zbyszka, skoro masz chłopaka?- Syknęła mi do ucha.
Że co?!
- Ja nie chcę…- Tyle zdążyłam powiedzieć. Potem ona odwróciła się i dołączyła do siatkarza.
- Ty też jesteś na mnie zła?- Skierowałam się w stronę pani Ignaczak.
- Nie.
- Nie?- Uniosłam brew w niemym szoku.
- Dzięki tobie widzę, jaki kiedyś będzie Krzysztof dla naszych dzieci. Poza tym ja sama miałam kiedyś tyle lat, co ty. I rozumiem. – Puściła mi oko i udała się w głąb domu.

A więc tak: szlaban, szlaban, szlaban, szlaban. I telefon do rodziców. Ale żem się wkopała! Teraz nie będę mogła swobodnie spotkać się z Nieznanym.
Igła jest nadopiekuńczy. Tak bardzo mnie to denerwuje. Ja już czuję, że za każdym razem jak go widzę, to rosną mi kły i pazury aby zabić. Dlaczego akurat teraz? Jedyne co mogę zrobić to prosić Kubę, Maćka i Zbyszka o pomoc.
Obawiam się, że Igła postanowi pogadać z moim chłopakiem. A to może być niebezpieczne. Już poinformowałam Alana, co się stało. Przeprosił mnie i nadal to roi. Cały czas przysyła mi wiadomości z przeprosinami. Że powinien być bardziej odpowiedzialny. W sumie to ja sama powinnam być. Teraz można tylko gdybać.
W każdym razie nie jestem na niego zła. To była miła noc. I nie żałuję.
Inna sprawa. Dostałam wiadomość od mego wujka Nieznanego. Stara się skontaktować ze swoim bratem – czyli moim ojcem nie biologicznym. Tak, to trochę pomieszane. Sama się we wszystkim gubię.
W każdym razie jutro będę wiedzieć coś nowego.
Nic, tylko czekać.



*****
No właśnie! Nic tylko czekać, co? ;) Postaram się jeszcze dzisiaj napisać na jutro lub niedzielę kolejny rozdział.
Dziękuję <3
To już ponad 50tys. wyświetleń :o Jesteście niesamowici ... ^^