- Przez
kamerkę wyglądałeś inaczej…- Mruczy pod nosem Natalia.
- Może
dlatego, że przeszedłem operację nosa?
Spojrzałam
na przyjaciela zdziwiona.
- Tak. To
może dlatego.- Zachichotałam. Nat zerknęła na mnie ze złością.
- Wy się
nabijacie, a ja mówię poważnie!
- Cała
Natka.- Szturchnęła Kubę Karolina. – Tak samo upiera się przy tym, że nie miała
pojęcia, iż nasi przyjaciele obcinają mi włosy…
- A ty znowu
o tym! Ile razy mam mówić…
- … że nic
nie widziałaś.
- Dokładnie.
Poza tym… Z krótszymi włosami tez ci do twarzy.- Ruda wzruszyła obojętnie
ramionami.
- Teraz tak
mówisz, kiedy czujesz się winna!
Nie mogłam
tego słuchać i je wyprzedziłam. Idziemy w czwórkę zwiedzać Rzeszów. Ogólnie
moim zdaniem Karo i Nat nie będzie nic bardziej obchodziło iż sklep handlowy.
Kuba stwierdził jednak, że musi się nimi zająć jak na prawdziwego Polaka
przystało. W takim razie nie wnikam.
Jutro bal.
Już jutro… Dziewczyny i Sokołowski zaczęli zawzięcie rozmawiać. Dopiero
ostatnie słowa blondynki dotarły do moich uszu.
- No właśnie!
Hej, Sowa! Kiedy poznamy twojego chłopaka?!
- Na balu
dopiero. Już wam mówiłam…- Dogonili mnie i szliśmy obok siebie.
- A tych
twoich siatkarzy? – Wtrąciła Nat. – Ten cały Igła jest okej. Wczoraj sobie z
nim podyskutowałam o polityce.
- W życiu nie
zapomnę.- Prychnęłam przerażona. Na wczorajszej kolacji zaczęłam się
zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, że zaprosiłam do Ignaczaków moje
przyjaciółki.
- Wreszcie
znalazłam z kimś wspólny język!
-
Teoretycznie.
- Kuba, nie
czepiaj się.
- Wiesz,
Nat... Moim zdaniem to nie język. To wspólne posranie mózgu.- Szturchnęła ją
łokciem Karolina.
- Hej, hej,
hej! Proszę nie obrażać!- Interweniował Kuba.
- Widzisz,
jak mnie broni? Kocham tego człowieka!- Rozczochrała mu włosy, na co chłopak
natychmiast się spiął.
- Mówiłem o
Ignaczaku.
Ja i
Karolina wybuchłyśmy śmiechem.
***
- Olka! A
jednak nie zapomniałaś o nas.- Fabio wziął mnie w ramiona i mocno przytulił.
Gdy tylko odstawił znów ktoś mnie poderwał. Tym razem to był Noakowski.
Okręciliśmy się kilka razy i mnie puścił.
- A kim są
te piękne dziewczyny?- Zainteresował się Niko.
- A, fakt.
Chłopcy, przedstawiam wam moje przyjaciółki Karolinę i Natalię.
Natychmiast
obok blondynki pojawił się Kosok, a obok rudej Penchev. Zaczęli je zagadywać o
siatkówce. Ewidentnie zawiedli się, gdy zrozumieli, że dziewczyny kompletnie
nie wiedzą, o co chodzi.
- A gdzie
Zbyszek?- Rozejrzałam się.
- W szatni z
Kubiakiem i Igłą.- odpowiedział Lotman. – A co? Nie możesz już bez niego żyć?
- Nie
przesadzajmy.- Zaśmiałam się. Jednak oni tylko się uśmiechnęli.- Hej, no co
jest?
- Nic, nic.
Zaraz przyjdzie trener. Lepiej zmykajcie z boiska.- Ostrzegł kapitan.
- Spokojnie,
Endrju mnie lubi.- Puściłam im oczko i usiadłam na najbliższej ławce. Chwilę
później dołączyły dziewczyny i Kuba, który dopiero teraz przyszedł na halę.
- Sowa, oni
są tacy przystojni…- Szepnęła mi na ucho rudowłosa.
- Całkiem
przyzwoici. Można z nimi pożartować.- Udawałam obojętność, jednak nie dała się
nabrać.
- Ciekawe,
czy ten twój Alan jest wart tego, żeby dać sobie spokój z nimi.
- Idiotko,
oni są starsi od nas.
- Uwierzcie,
Alan nie jest warty tego, co Olka robi.- Kuba natychmiast przedstawił swoje
poglądy. Jak to on.
- Hej, kto
idzie obok Igły?- Kiwnęła w stronę drzwi wejściowych Karolina.
- O mój
Boże!- Pisnęła Natka.- Dobra, zmieniam zdanie. Oni są bardziej przystojni.
Zerknęłam i
od razu poznałam Bartmana oraz Kubiaka. Obaj zbliżyli się w naszym kierunku z
bananami na twarzy. Na mojej również pojawił się szeroki uśmiech, gdy
zauważyłam, że Zbyszek ma odwrotnie założoną koszulkę. Zaczęłam się głośno
śmiać.
- Co cię tak
bawi, Oluś?- Podszedł pierwszy i potargał moje włosy. Jednak nie byłam w stanie
nic powiedzieć, gdyż cały czas trzęsłam się ze śmiechu.
- Może to,
że włożyłeś koszulkę na lewą stronę?- Podsunął Grzesiu Kosok, przechodząc obok.
- Serio?-
Zdziwił się i spojrzał w dół. – O kurwa.
- Nawet
„kurwa” z jego ust wychodzą tak, jakby to w ogóle nie było przekleństwo.-
Szepnęła do nas Natalia. Jednak oni i tak usłyszeli. Wtedy jakoś się opanowałam.
-
Prze-przepraszam za nią.- Odchrząknęłam.
- Zibi, ej!-
Ryknął z drugiej strony Fabio.- Chyba za bardzo się śpieszyłeś żeby Olkę
zobaczyć!
-
Spierdalaj.- Syknął Kubiak, ale Bartman nie bardzo się przejął słowami kolegi.
Ja natomiast poczerwieniałam, co od razu zauważyła Karolina.
- Może mamy
wyjść?
- Nie, nie!
Sorki. To są…- Przerwałam, bo właśnie w tej chwili przyszedł trener.
- No ale
panowie! Co tutaj się dzieje!- Krzyknął.
- Mamy nowe
koleżanki, Endju!- Odkrzyknął Ignaczak. Nagle wszyscy zebrali się wokół mnie i
mojej trójki przyjaciół.
- A więc, to
jest… Natalia. A to Karolina. A to są… siatkarze.- Nie bawiłam się w kolejne
przedstawianie im sobie.
-
Przyprowadziłaś swoje koleżanki…
- Eghm.-
Odchrząknął Kuba.
- … i kolegę
na trening?- Spytał trener.- Nie ma otwartego.
-
Przepraszam. Nie mogłam je same zostawić w domu bo by się zgubiły. Dopiero
przyjechały do Rzeszowa. I chciały poznać… was.- Dodałam, żeby nie było.
Najbardziej to one chciały poznać sklepy w Polsce. Ale stwierdziłam, że tutaj
bardziej im się spodoba. I chyba się nie myliłam. Obie robiły maślane oczy do
przystojnych siatkarzy
- Dobra.
Niech będzie. Tylko nie przeszkadzajcie. A wy do roboty!- Klasnął w ręce.- A!
Bartman, czy ty masz odwrotnie założoną koszulkę? Zmieniaj ją! Wyglądaj jak
człowiek.
Natychmiast
wykonał polecenie trenera i zdjął górną część ubrania. Po raz kolejny mogłam
podziwiać jego urzeźbioną klatkę piersiową.
- Dobra,
chyba pokocham siatkówkę…- Westchnęła Karolina.
***
Po treningu
zagadałam się ze Zbyszkiem.
-
Przyjdziesz jutro na moją studniówkę?- Chciałam się upewnić. Tyle razy go już
pytałam, ale nigdy mi nie odpowiedział.
- Postaram
się. Przynajmniej na twojego poloneza.- Uśmiechnął się.
- Czemu
tylko na poloneza?!- Ogarnął mną smutek. Miałam ochotę z nim zatańczyć! Niech
by wszystkim gęby opadły z zazdrości. I Alanowi.
- Mam mecz.
Jestem w pierwszym składzie na jutro.
- Ach, no ok.
To się później zgadamy. Przyjdziesz po meczu.- Uśmiechnęłam się pocieszająco.
Ale on nawet nie odwzajemnił.
- Potem mam
spotkanie z Tamarą i jej rodzicami. – Nie wiem, jaką minę zrobiłam, ale zaczął
mnie przepraszać.
- Nie, no.
Spokojnie. Nic się nie stało.- Klepnęłam go lekko w ramię. – Muszę iść bo czekają
na mnie.- Wskazałam za siebie.- To hej.
Odwróciłam się
z udawanym uśmiechem. Ale zanim zdążyłam odejść, chwycił mnie za ramię,
odwrócił przodem do siebie i po chwili stałam utopiona w jego ramionach.
- Przepraszam,
Oluś. Kocham cię, wiesz o tym?
Zaśmiałam
się głośno.
- Wiem,
wiem. Ja ciebie też.- Cmoknęłam go w policzek i uciekłam. Dobrze wiedzieć, że
mam kolejnego kochającego mnie przyjaciela. A mam ich już dość sporo: Karo,
Nat, Kuba, Maciek, Igła, Zibi… I ogólnie siatkarze. Kocham ich wszystkich.
Mam nadzieję, że oni mnie też.
Tylko…
Dlaczego tak bardzo smutno mi się zrobiło, gdy usłyszałam od Zbyszka, że ma
spotkanie rodzinne? W jednej chwili zachciało mi się płakać.
Nie wiem
czemu, ale czuję jakbym coś traciła.
Głupia
jestem, zaśmiałam się w duchu. Przecież nie tracę Zbyszka! Nadal będzie moim
przyjacielem. I to się liczy.
- Dobra, to
czas na przygotowanie się na jutrzejszą imprezę!- Pisnęła Natalia.
- Przecież
to dopiero jutro.- Uniósł brwi Ignaczak. Dziewczyny tylko spojrzały na niego
jak na idiotę.
- Wybaczcie
mu. To mamut z epoki lodowcowej. – Powiedziałam to tak, jakby to była
najbardziej normalna rzecz na świecie.
- Nie jestem
gruby! Tylko umięśniony.
- Jasne,
jasne. Bujać to my a nie nas.- Mrugnęła do niego Karolina. Wszyscy ryknęliśmy
śmiechem. Oprócz Igły.
***
- Szybko, bo
się spóźnimy!- Krzyknął z salonu Alan.
- No już
schodzę!- Odkrzyknęłam. Morczewski przyjechał po mnie, żebyśmy mogli razem
wejść na salę gimnastyczną, gdzie odbędzie się nasza studniówka.
Natalia i
Karolina już wcześniej umówiły się z Kubą, więc na pewno już są na miejscu. Wyszłam
do niego.
- I jak?-
Obróciłam się dwa razy.
- Wyglądasz
pięknie, jak zawsze kochanie.- Podszedł pocałował mnie szybko.- A teraz, czy
możemy już iść?
- Jakiś ty
narwany.- Przewróciłam oczami.- Dobra, idź do samochodu. Ja zaraz przyjdę tylko
odbiorę od Iwony klucz do domu.
- Okej.-
Wyszedł na dwór. Gdy ubierałam płaszczyk, wyszła do mnie Iwona z dzieciakami.
- Baw się dobrze!
- Mam
nadzieję.- Uśmiechnęłam się nerwowo. – Myślałam, że to będzie trochę inaczej
wyglądać… Ale cóż.
Dominika
wybiegła do mnie i objęła za nogi. Pożegnałam się z nimi i wyszłam do swojego
chłopaka.
Przyjechaliśmy
kilkanaście minut przed naszym polonezem. Na szczęście nie byliśmy jedynymi
spóźnionymi. Z Alanem rozstałam się zaraz na początku. On poszedł odszukać
Jolki, z którą niestety musi zatańczyć. A ja Kuby i swoich przyjaciółek. Cały
czas mam nadzieję, że moja matka się zjawi. I ojciec. Teoretycznie mieli tutaj
być…
- Sowa!-
Usłyszałam za sobą. Machała do mnie Karolina.
- A ja was
szukam!- Westchnęłam.
- Gdzie ten
twój?- Dopytywała Natalia.
- Później,
okej? Teraz muszę znaleźć Kubę!
- Rozmawia z
tamtym chłopakiem.- Wyjaśniła Karo wskazując na dwie postacie stojące kilka
metrów dalej.- Czy tylko mi się wydaje, że oni…
- Tak. Ale
uparcie nie chcą tego sobie powiedzieć.- Westchnęłam. Dobrze wiem, że muszę im
przerwać i odciągnąć Kubę. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia! A co jak właśnie
w tej chwili wyjaśniają sobie coś bardzo ważnego? Mimo to, podeszłam do nich
razem z przyjaciółkami.
Na drodze stanęła
mi Jolka i Marta.
- Czyżby Sowa
odnalazła nowe koleżanki?- Zakpiła Marta.
- Odwalcie
się. Nie mam ochoty się z wami akurat dzisiaj kłócić.- Podniosłam głos
zirytowana.
- Żyłka ci
pęknie! I wtedy kolor sukienki już tak nie będzie pasował do twarzy… Ups.
Przecież nawet teraz nie pasuje!- Zachichotała Choinka.
- Czy to ta
krowa, o której nam opowiadałaś?- Syknęła Natalia na tyle głośno, żeby dwie
dziewczyny usłyszały.- Powiem ci, że z twoich opowieści nie wnioskowałam, że ma
tak słaby gust…- Obczaiła obie wzorkiem z góry do dołu. Choinka i jej Cień
poczerwieniały ze złości.
- W sumie
teraz…- Przechyliła lekko głowę Karolina robiąc krok do przodu, jakby była
ekspertem w ocenie nastolatek.- Faktycznie. Twój kolor twarzy bardziej pasuje
do twojej czerwono krwistej sukienki.- Odezwała się do Jolki. Obie zrobiły tak
wzburzone miny, że miałam ochotę płakać ze śmiechu.- A, gdzie moje maniery? Jestem
Karo.- Wyciągnęła rękę do Marty.
Obie tylko
spojrzały na nas groźnie.
- Mój
polonez będzie moim wmarzonym. A twój, Sowa?- Uśmiechnęła się wrednie Choinka i
odeszły z pola widzenia.
Wtedy
zaczęłam się śmiać.
- Jesteście
mistrzynie!- Obie przyjaciółki przytuliłam.- Naprawdę za wami tęskniłam.
W polonezie
tańczyłam z Kubą. Czułam się jak we śnie. Wszystko zaczęło się układać.
Rozglądałam się po hali i zobaczyłam Igłę, który wyszedł na sam przód i
filmował całe show. W międzyczasie rozmawiał z Natalią, Karoliną oraz Maćkiem.
Szkoda, że nie ma tu Zbyszka. I moich rodziców…
Obrót, lewo,
lewo, przód, prawo, prawo, obór, obrót…
I końcowe
ukłony.
Gdy było po
wszystkim nauczyciele, rodzice, przyjaciele i inni goście zaczęli bić brawo,
poczułam ulgę. Już po wszystkim. Teraz mogę być sobą! Podeszłam do przyjaciółek
i Ignaczaka.
- Dobra robota,
młoda!- Pochwalił mnie i przytulił.- Mam wszystko nagrane, będzie się czym
zachwycać!
- Czemu
czuję, że się żegnasz?
- Muszę
wracać do domu. I pogratulować chłopakom zwycięstwa.
- Wygrali?!-
Podekscytowałam się.
- Też się dziwiłem,
że dali sobie radę beze mnie.- Przyznał ze śmiechem.
- Dobra, to
pogratuluj im też ode mnie, okej?
- Jasne.-
Jeszcze raz mnie uściskał i wybiegł.
- To co?
- Czas na szaleństwo!
***
Kilka minut
później odnalazłam Alana, który również mnie szukał. Ale jednocześnie zgubiłam
gdzieś Kubę, Maćka i dziewczyny. Więc przez następną godzinę, a może więcej,
zajęta byłam tylko moim chłopakiem.
Jednak z
tyłu głowy wciąż miałam wczorajsze słowa Zbyszka. Pewnie teraz cieszy się ze zwycięstwa.
A może już oblewa je z Tamarą i jej rodzicami?
- Halo?
Jesteś obecna?
- Tak, tak.
Co mówiłeś?- Ocknęłam się z zadumy.
- Mówiłem,
że chciałbym w końcu gdzieś się stąd z tobą wyrwać…- Mruknął mi do ucha.
- Nie mogę.
Przyprowadziłam tu swoje przyjaciółki. Bardzo chciały cie poznać.
- To gdzie
one są?
- Nie wiem.
Pewnie przed halą gadają z jakimiś sportowcami z naszej szkoły. To w ich stylu.
- Okej. To
idź je znaleźć, a ja zaraz dołączę.- Cmoknął mnie w policzek i już go nie było.
Zostałam
sama.
Nie
pozostało mi nic innego jak odnaleźć moje przyjaciółki. Przeszukałam każdy
zakamarek, gdzie mogły być. I odnalazłam. Ale Kubę i Maćka, którzy siedzieli
obok siebie. Maciuś opierał głowę na ramieniu Sokołowskiego, a ten uśmiechał
się pod nosem.
- No
nareszcie!- Ryknęłam. Oboje odskoczyli od siebie.
- Co
nareszcie?- Odchrząknął Kuba, jakby nie wiedział, o co mi chodzi.
- Błagam,
powiedzcie mi, że jesteście razem! Bo ja już nie wiem, jak mam was połączyć.
- My… To
znaczy… Ale…- Jąkał się Maćko.
- Cieszę
się!- Pisnęłam i podbiegłam do nich na moich szpilkach, co graniczyło z cudem. Obu
przytuliłam.- Nareszcie! Dzięki Bogu!
- Szukałaś
kogoś?- Przerwał mi Kubuś.
-
Widzieliście gdzieś moje dziewczyny? Wszędzie się za nimi oglądam.
- Karolina
wychodziła gdzieś z Matim na dwór. A Natalia… Pewnie gdzieś też tam jest.
- Pomożecie
mi je znaleźć?
Zgodzili
się.
Następne
minuty mijały mi jak w zwolnionym tempie. Najpierw zobaczyłam Karolinę. I
zaczęliśmy razem szukać Natalii.
Znalazłam ją
w objęciach jakiegoś chłopaka, dość mi znajomego z daleka. Dopiero gdy
podeszłam rozpoznałam twarz Alana. Czułam się, jakbym w łeb łopatą dostała.
- Co to do
cholery ma znaczyć!?- Krzyknęłam, aż kila osób po drugiej stronie palących
fajki, odwróciło się zaciekawionych.
Natka
słysząc mnie, natychmiast odskoczyła od niego. Za to Alan… Stał i patrzył na
mnie z nieobecnymi oczami. Pił.
- Oluś! Nie…
Ja ci to wszystko wyjaśnię…- Podczas tego krótkiego zdania plątał mu się język.
- Nie
wysilaj się, Alan!- Podeszłam i przyłożyłam mu w twarz.
- O kurwa!
Olka! To jest TEN ALAN?!- Jęknęła zrozpaczona ruda.
- Całowałaś
się z jej chłopakiem?!- Krzyknęła na nią blondynka.
- Ja nie
wiedziałam! Przysięgam!- Podbiegła do mnie. Dobrze wiem, że mówi prawdę. Wiem,
że nie wiedziała, kim on jest. Przecież nawet ich sobie nie przedstawiłam.
- To nie
jest już mój chłopak.- Miałam łzy w oczach.
- Oooolaaa!-
Chwycił mnie od tyłu Morczewski i przytulił.- Ja nic. To ona się na mnie
rzuciła…
Zaczęłam się
szarpać.
- Puść ją
skurwielu!- Warknął Kuba i odciągnął pijanego Alana razem z Maćkiem.
Nie rozumiem
tylko, jak Alan mógł się upić w tak krótkim czasie? Minęło może z pół godziny…
- Olciu, no…
- Daj mi
spokój!- Krzyknęłam i zaczęłam kierować się w stronę przystanku autobusowego.-
Wszyscy mi dajcie spokój!- Dodałam, gdy usłyszałam ciągłe tłumaczenia się
Natalii. Mimo, i wiem, że ona nie zrobiła tego specjalnie… Sama świadomość, że
akurat całowała się z Alanem…
Nie wiem,
jak dotarłam do domu. To było cholernie trudne. Musiałam czekać na kolejny
autobus prawie godzinę, więc w ten czas przeszłam się na kolejny przystanek.
Cały czas płakałam. Miałam ochotę zdzwonić do Zbyszka, żeby po mnie przyjechał.
Żeby mi pomógł. Jedynie on by mi potrafił pomóc. Ale dobrze wiedziałam, że nie
mogę. Nie mogę popsuć mu spotkania z przyszłymi teściami. Z Tamarą. Cieszę się,
że Bartman ułoży sobie życie.
Tymczasem ja
muszę zapomnieć.
Alan nie był
do końca pijany. Już kilka razy go widziałam w gorszym stanie. Teraz kontaktował.
Wypił najwyżej dwa piwa. To znaczy, że był świadomy tego, co robi. Całował się z
inną – moją przyjaciółką do tego – wiedząc, że ma dziewczynę. Że ma mnie.
Mogłam się już
wcześniej domyślić, jaki jest. Ale ślepo wierzyłam w jego miłość. Tylko, czy
faktycznie udawał? A może jednak trochę mnie kochał?
Nie
wiedziałam, że tak łatwo zapomnę tych myśli, gdy tylko wejdę do domu.
Igła nie
wprowadził samochodu. Do tego, kiedy zamknęłam za sobą drzwi frontowe ucichły wszelkie
rozmowy w salonie.
- Już
wróciłaś?- Zdziwiła się Iwona, wychodząc do mnie. Jednak dostrzegła zapłakane
oczy, chociaż starałam się, by je zasłonić.- Co się stało?!
Natychmiast
pojawił się Igła.
- Co się stało?-
Powtórzył.
- Nic.-
Odpowiedziałam głucho.- Po prostu… Zmęczona jestem. Czy mi się wydaje, czy mamy
gości?
- Nie wydaje
ci się.- Odpowiedział Krzysiek, ale nadal wpatrywał się we mnie czujnie.
Razem z
Iwoną weszliśmy do salonu. Zamarłam, gdy ujrzałam osobę siedzącą na kanapie.
- Co ty
tutaj robisz?- Szepnęłam zaskoczona i jednocześnie dziwnie zdenerwowana.
- Przykro mi
Ola. Przykro mi, że teraz… Ale musimy wracać do Anglii.
Cały grunt
zawalił mi się pod nogami.
KONIEC CZĘŚCI I
*****
Witajcie! To ostatni rozdział pierwszej części. Za tydzień pojawi się EPILOG I :)
Druga część opowiadania dopiero w nowym roku. Potrzebuję czasu na napisanie czegoś do przodu.
Taki obrót sprawy... Co o tym myślicie? Czy Aleksandra wyjedzie do Londynu? Jak zareagują jej przyjaciele w Polsce? I co dalej ze Zbyszkiem? Alanem?
Jakie kolejne przygody i zagadki czekają na Olę?
To wszystko w nowej części.
Już ostrzegam, że w CZĘŚCI II będę pisała z perspektywy ZBYSZKA. Może będę przeplatać z kartkami z pamiętnika Soweckiej.
W każdym razie mam nadzieję, że będziecie czekać na nowości :)
Dziękuję za komentarze, za to, że w ogóle czytacie... No i za wyświetlenia. DZIĘKUJĘ!
Do następnego ;)*