piątek, 27 marca 2015

Rozdział XX



Około godziny siódmej przyszedł do mnie Kuba.
- Widać, że tryskasz energią- zakpił, gdy zastał mnie leżącej jak trup na łóżku.
- Przepraszam, że cię przestraszyłam.
- No wiesz, ja na co dzień widuję dziewczyny mdlejące na mój widok…
- A nie facetów?- uniosłam lekko głowę.
- Nie ważne!- machnął ręką kończąc ten temat. Jak zwykle.- O co chodzi? Bo nie wierzę, że zaprosiłaś mnie tylko po to, aby obgadywać Alana i użalać się nad swoim losem, jaki zadali ci siatkarze.
- Czy ty zawsze myślisz, że mam jakieś ukryte motywy?- z jękiem przetoczyłam się na plecy i spojrzałam na niego. Dżinsowe rurki i biały podkoszulek.- Pocieszę cię, że wyglądasz dziś jak gej.
- Dzięki- wyszczerzył zęby. – A co do twojego pytania… Tak. Ty nigdy nie jesteś bezinteresowna.
- Hej, znasz mnie dopiero jakieś… niecałe trzy miesiące!- oburzyłam się.
- Szybko można wystawić opinię- wzruszył ramionami. Przesunął mnie na drugi koniec łóżka i sam położył się obok.
- Jesteś tak ciężki… To łóżko się zaraz załamie!- jęknęłam.
- Uwierz, na pewno wytrzymało nie jedno- mrugnął porozumiewawczo, a ja nabrałam ochoty żeby mu przyłożyć.
- O, zamknij się!- Zamiast tego przewróciłam tylko oczami.
- Dziś nie gadałaś z Alanem.- Raczej stwierdził niż zapytał.
- Nie widziałam go. Pewnie miał jakiś trening, albo coś.- Sama nie wiem czego bronię. Jego? Siebie?
- Joli i Marty też nie widziałem.
- Coś sugerujesz?- zmarszczyłam gniewnie brwi.
- Tak tylko chciałem cię podrażnić…
- To ci się udało!- lekko uderzyłam go pięścią w udo. – Nie chcę o nich gadać.
- W takim razie zaprosiłaś mnie po to, aby zabić.
- Nie uważasz, że wtedy bym cię związała?- spytałam.
- Oglądasz za dużo horrorów- zachichotał.
- I kto to mówi!- prychnęłam. – Za jakieś… pięć minut kogoś poznasz.
- Nie będziemy sami?- zrobił smutną minkę. Po chwili udawał rozczarowanego.- Już ci nie wystarczam?! Chcesz stworzy trójkącik?
- W zasadzie… to dwie dziewczyny- wyznałam ze skruchą.
- Boże… mogłaś się chociaż postarać o jakiegoś faceta. Dla mnie. W ogóle o mnie nie myślisz!
- To Karolina i Natalia.
- Przyjaciółki? Czyli zaliczam się już do tego grona?- uśmiechnął się łobuzersko. Z trudem przeszłam do pozycji siedzącej. Następnie przewaliłam się na niego całym ciężarem. Jęknął.- Dziewczyno, ja już wiem. Ale śmierć naprawdę wolałbym inną…
- O, zamknij się!- walnęłam go lekko w ramię, przetoczyłam i spadłam na podłogę.- Miękkie lądowanie, nie ma co.
- Mogę wiedzieć, co ty kombinujesz?
- Idę po laptopa. Nigdzie się stąd nie ruszaj!- zagroziłam.
- Jasne. Specjalnie ucieknę ci przez okno żebyś mogła mnie gonić- westchnął teatralnie. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Wyszłam do salonu, gdzie na moim laptopie Dominika grała w jakąś grę.
- Hej… Dominisia, mogłabym już laptopa?- uklękłam przy niej.- Mam bardzo ważną sprawę, wiesz?- Dziewczynka spojrzała na mnie nieugięta. – Jutro znów ci go dam, dobra?
- Ale nie ubrałam barbie!- zaprotestowała.
- Obiecuję, że ci to jakoś wynagrodzę- posłałam małej najpiękniejszy uśmiech na jaki mnie było stać. Wewnątrz się gotowałam. Nie dość, że musiałam dać jej swój laptop, gdyż Ignaczakowie na swoich robili coś „bardzo ważnego”, to jeszcze w najbliższej przyszłości będę musiała za to zapłacić. Nie ma co, umiem się targować!
- Ale nie ubrałam jej!- pisnęła.
- Wiem, wiem…
- Co się dzieje?- w tej chwili weszła Iwona.
- Potrzebuję laptopa- wyjaśniłam wstając.
- Dominika, pora spać!- Kobieta wzięła dziewczynkę na ręce.
- Dzięki- posłałam uśmiech i uciekłam do siebie.
- Wyglądasz, jakby cię duch gonił- zachichotał Kuba.
- A co ciebie tak na porównania naszło, hę?- odgryzłam się. Usiadłam na podłodze opierając się o łóżko.
- Widzę gustujesz w ubieraniu lalek Barbie- wskazał podbródkiem ekran. Położył się na brzuchu.
- Tak. To moje ulubione zajęcie- mruknęłam i zamknęłam kartę. Przez chwilę razem z Kubą oglądałam profil Alana na fb. Jak się spodziewałam: siatkówka, sport, siatkówka, przyjaciele. Ale żadnych zdjęć z Jolką.
- Od kiedy oni są razem?- zapytałam w końcu przyjaciela.
- Niedługo. Choinka bardzo za nim latała. Aż w końcu chyba jej uległ.
- O, chyba dziewczyny chcą pogadać!- Wcisnęłam zieloną słuchawkę na Skype i szeroko uśmiechnęłam.- Cześć kochane!
- Słońce! Jesteś!- zapiszczały. Sekundę później zorientowały się, że nie jesteśmy same.
- A co to za chłopak leży za tobą?- uśmiechnęła się Natalia.
- To jest…
- Kuba- przerwał mi.- Kuba jestem.
- Aaa to ty!- klasnęła w ręce Karolina.- Ola dużo o tobie mówi.
- Wszystko co od niej wiecie złego na mój temat, to nie prawda!- ostrzegł.
- Spokojnie. Wiedzą, że jesteś gejem- oświadczyłam.
- Miałaś rację Sowa. Ten przystojniak się marnuje- cmoknęła z niezadowoleniem Natalia.
- Serio tak uważasz?- szepnął mi do ucha.
- Tak. Więc… Ta blondynka to Karolina, ruda Natalia.
- Miło was poznać dziewczyny- wyszczerzył się do nich.
- Ciebie też- posłała mu oczko Karola.
- Dobra, a teraz do rzeczy- przerwałam te uprzejmości.
- Wiedziałem, że coś się za tym kryje! O co chodzi?
- Łączy nas wspólna sprawa, kochani!- Oświadczyłam uroczyście.- Musze się dowiedzieć, co się stało kilkanaście lat temu. Zanim się urodziłam. I czy to ma coś wspólnego z dziwnym zachowaniem moich rodziców. I Igły.
- Czyli bawimy się w detektywów?- z sceptyczną miną spytała Karolcia.
- Tak. Jeżeli nie chcecie mi pomóc, to teraz jest szansa się wycofać.- Po minucie milczenia uznałam, że wszyscy są ze mną.- Okej. Dziękuję.
- Nie musisz! Przecież wiesz, że dla ciebie wszystko- odezwał się Kuba opierający głowę o moje ramię.
- To od czego zaczynamy?- wyszczerzyła się Natalia.
- Na razie nie mam żadnych informacji. Przydałoby się pogadać z kimś, kto miał w tamtych latach kontakt z moją mamą. Bo tak naprawdę wszystko kręci się wokół niej.
- Ale jak zdobędziemy nazwiska?- zmarszczyła brwi Karolina.
- Ktoś musi je zdobyć- wzruszył ramionami Kuba.- Najlepiej, żeby ten ktoś miał blisko do samej osoby…
- Wiem!- Niemal krzyknęłam.- Dziewczyny, to zadanie do was. Musicie poszperać w moim domu. Pewnie będą jakieś zdjęcia… cokolwiek. Ja nigdy się tym nie interesowałam.
- Mamy się włamać do TWOJEGO domu i ukraść albumy?!- wkurzyła się Natalia.- Zwariowałaś?
- Nie będziecie się włamywać- uspokoiłam. – Na poją prośbę wejdziecie do domu, oczywiście będzie o tym wiedzieć moja mama. Wyjaśnicie jej, że prosiłam was żebyście coś zabrały z mojego pokoju.
- Będą się bawić w żółwie Ninja?- zachichotał chłopak.
- Coś w tym rodzaju- podchwyciłam.- W piątek tata zazwyczaj wyjeżdża w delegację i wraca w niedzielę. Tymczasem mama odwiedza przyjaciółkę. Piątek to jedyny dzień, kiedy będziecie mogły spokojnie przemieszczać się po chacie bez świadków- zaczęłam wyjaśniać.
- A nie lepiej, żeby twoja mama nic nie wiedziała? Jeżeli zauważy brak jakichś rzeczy, oskarży nas o kradzież!- zaproponowała Karolina.
- Wiecie przecież, że mamy włączony alarm.
- No tak- skrzywiłyśmy się wszystkie trzy. Najwyraźniej pomyślałyśmy o tej samej sytuacji. Miałyśmy czternaście lat i próbowałyśmy uciec na imprezę do znajomych z wyższej klasy. Nat i Karo miały u mnie nocować. Na wymykaniu się w środku nocy przyłapał nas drugi alarm, o którym nie miałam pojęcia. Pierwszy wyłączyłam, a drugi zaczął wyć. Miałam szlaban przez trzy miesiące na jakiekolwiek wychodzenie z domu. Poza szkołą.
- Więc rozumiecie. Musi o tym wiedzieć. Ale jestem pewna, że spokojnie zostawi was same. Przyjaźnimy się od dziecka.
- Ale lepiej się upewnij, że w ten weekend będzie tak, jak mówisz- upomniał mnie Kuba.
- Zadzwonię do rodziców jutro wieczorem. Potem przekażę wam wszystkie szczegóły- obiecałam.
- Co będziemy miały szukać?- dociekała ruda.
- Odpuście sobie salon i biuro ojca- ostrzegłam.- Tam nic nie ma, a lepiej żeby jego rzeczy pozostały nietknięte. Bo będzie wojna. Skupcie się na sypialni rodziców.
- Sowa, mamy grzebać w prywatnych rzeczach twoich rodziców?- zirytowała się Natalia.
- I do tego w sypialni!- dodała wkurzona blondynka.
- Easy, laski- wykonałam nieokreślony ruch ręką.- Jest pewna szafka… zamykana na klucz. Należy do mamy. Nie mam pojęcia co się w niej znajduje ale czuję, że to ma związek z naszą sprawą.
- A klucz?- to pytanie zadał Kuba, chociaż każdy chciał je zadać.
- Tu się zaczynają schody- cmoknęłam niezadowolona.- Szukałam, ale nie mam pojęcia gdzie jest schowany.
- Więc niby jak mamy się tam dostać!?- irytacja moich przyjaciółek jest coraz większa.
- Znajdziecie go. Od wyjścia mamy będziecie miały około czterech godzin. – Po tym zdaniu zapadło milczenie. Długo trwało, dopóki Kubuś go nie przerwał.
- Czego oczekujesz? Jesteśmy z tobą, pomożemy ci.
- Nie będę się czuła z tym dobrze, Olka. Będę musiała okłamać twoją mamę- kolejny raz próbowała mi uświadomić Karolina. Chociaż od początku to wiem.
- Jeżeli nie chcecie… Zrozumiem. Znajdę inny sposób.
- Przestań! Oczywiście, że chcemy!- opanowała Natka.
- Dzięki wam, kochane- posłałam całusa.
- Też cię kochamy- odpowiedziały tym samym gestem. – Będziesz nam winna grubą przysługę!
- Nie wiem, jak wam się odwdzięczę, serio. Nie oczekuję, ze ten plan wypali sukcesem.
- Postaramy się- obiecała Natka.
- Ale musimy spadać- posmutniała Karolina.- Trzymajcie się!
- Pa Kubusiu- posłała mu oczko Natka.- Odezwij się jutro Sowa, co dalej.
- Obiecuję.- Rozłączyły się, a ja wyłączyłam laptopa. Kuba usiadł obok mnie na podłodze i objął ramieniem.
- Będzie dobrze. Dowiemy się, co to za tajemnicę wszyscy ukrywają przed tobą.
- Wiesz, dziś na siłowni Igła powiedział dziwne zdanie… „Ma to po mnie”.
- Nie rozumiem- przyznał chłopak zbity z tropu. Wyjaśniłam pokrótce całą sytuację.
- Tak czasem się mówi… Ja też nie raz tak mówię. Na przykład do młodszego kolegi.
- Wiem, wiem… Ale to mi się wryło w pamięć.
- Sugerujesz, że Igła może być twoim… ojcem?- uniósł lekko brwi. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Pyta poważnie.
- Nie wiem. Ale czy to by nie było logiczne? Matka przysyła cię rok przed maturą do Polski, nowej szkoły, nowe otoczenie, nowi ludzie. Do tego mieszkasz u jej przyjaciela z młodych lat. Nie uzyskujesz żadnych wyjaśnień…
- To nie możliwe…- próbował mnie pocieszyć, jednak w jego głosie usłyszałam nutkę niepewności.
- Tego nie możesz wiedzieć na pewno.
- Ale wiesz co, Ola?
- No?- mruknęłam posępnie.
- Jeśli to cię pocieszy… Wcale nie jesteś do niego podobna. Bynajmniej z wyglądu.
Spojrzałam na niego wilkiem, a on w odpowiedzi tylko się wyszczerzył.


*** 


Gdy tylko pojawiłam się w szkole, od razu na wielkim korytarzu złapał mnie Alan.
- Hej! Szukałem cię wszędzie!- uśmiechnął się wyprzedzając mnie i zatrzymując.
- Goniłeś za mną po całej szkole?- uniosłam w pytająco brew.- Co na to twoja dziewczyna?
- Jo nie ma tu nic do gadania- przewrócił oczami z niewyraźną miną.- Chciałem spytać, czy zostaniesz dziś po szkole?
- Co?- Moje zaskoczenie chyba go rozbawiło.
- Spokojnie, nie mam zamiaru stać się postacią z horrorów!- Zachichotał odgarniając włosy z czoła.- Dziś jest kolejne spotkanie związane z tym występem…
- Eh, muszę?- miałam iść na trening chłopaków. Nie żeby mi zależało… ale jednak. Poza tym jestem ciekawa kolejnej misji, której będę musiała się podjąć.
- To zajmie jakieś pół godziny. Wybierzemy tylko listę utworów, między innymi dla ciebie do zaśpiewania.
- Ale ja zgodziłam się tylko na jedną piosenkę!- zaprotestowałam.
- Nic z tego skarbie. Nigdzie nie możemy znaleźć dobrych głosów. Jesteś naszą jedyną nadzieją- uśmiechnął się. A ja przy słowie „skarbie” myślałam, że odlecę. Czy on właśnie tak mnie nazwał? Nie, daj spokój Olka! Chłopaki tak się zwracają do dziewczyn. To NIC nie znaczy. Nic.
- Ehm.- Odchrząknęłam, żeby nabrać pewności w głosie.- Powiem tylko Kubie.
- Dzięki!- ucieszył się.- To czekamy na sali gimnastycznej!- odchodząc pomachał mi. Natychmiast u mojego drugiego boku zjawił się Kubuś.
- Co znów chciał?
- Kuba!- wzdrygnęłam się.- Przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam, nie chciałem. Więc?- Ruszyliśmy w stronę bocznego korytarza.
- Dziś po lekcjach kolejne spotkanie. Półgodzinne.
- Marzyłem o tym- prychnął i mnie wyprzedził. Wiem, że nie jest zachwycony tym, iż go wciągnęłam do tej całej szopki. Jednak rozumie, bo z nim się czuję pewniej. I bezpieczniej. Tylko co mi może zrobić Choinka i jej cień Marta? Obiecały dać mi spokój. Czy się do tego stosują? Trudno powiedzieć. Ciekawe na ile ceni sobie słowo dane swojemu chłopakowi. Napisałam sms Krzyśkowi, że nie będę mogła dziś być na jego treningu. 

Odpowiedź: „Kolejne spotkanie, na które nie mam ochoty”
Wiadomość: „To może wpadniesz później? Dziś będziemy grać. Nie chcesz popatrzeć?”
Odpowiedź: „Wiesz, że nie. Ale może coś wykombinuję ;p”
Wiadomość: „Na Twoim miejscu bałbym się gniewu reszty grupy.”

Oj, chyba wiem już na co ich stać. Tak mi się przynajmniej wydaje. Będę musiała jakoś dostać się do hali.
Sześć godzin później razem z Kubą maszerowałam do sali gimnastycznej, gdzie większość grupy już czekała. Pięć minut później przyszła nasza Święta Dwójka i Alan. Nadal nie rozumiem, co go przy niej trzyma. Ale tego najwyraźniej nigdy nie ogarnę. Miłe jest to, że gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i puścił oczko. Oczywiście Jolka nie była tym zachwycona i od razu odciągnęła jego uwagę ode mnie. To znak! To musi być znak. Ona serio boi się, że go jej zabiorę. To już coś!
- Dobra, ludzie!- odezwała się klaszcząc w ręce.- Dzięki za przybycie. A teraz do roboty. Musimy wybrać piosenki dla naszych wokalistów.
- A to nie miały być kolędy?- odezwał się jakiś niski blondyn.
- Tak. To też. Ale na koniec będzie piosenka zwyczajna. Którą zaśpiewa Ola Sowecka.- Wszystkie twarzy zwróciły się do mnie. Nawet Kuba, który zazwyczaj w takich sytuacjach unikał mojego wzroku. Niektórzy byli zawiedzeni tą informacją, niektórzy w szoku… W każdym razie największy uśmiech posłała mi Marta.
- Poradzisz sobie, prawda?- zapytała wychodząc do mnie.- Nie zepsujesz finiszu?
- Mówisz do mnie?- udawałam oburzenie i pewność siebie, ale w duchu przeszło mi przez myśl: „teraz to już koniec.”
- Oj, daj spokój Marta- nieoczekiwanie odezwał się Alan.- Dlaczego Ola nie miałaby sobie dać rady?
- No nie wiem… Jeszcze nie słyszeliśmy jak śpiewa.
- Wszystko w swoim czasie- uspokoiła ich Jolka.- Najważniejsze to wybrać w końcu utwory.
- A prowadzący?- odezwał się stojący obok mnie Kuba. Dziewczyna ztasowała go wzrokiem i niechętnie odpowiedziała.
- To oczywiste. Ja i Alan.
No tak. Jak mogłoby być inaczej? Kolejne dwadzieścia minut przeznaczyliśmy na wybieranie piosenki. 
Potem szybko wybiegłam przed szkołę. W głowie miałam jedno: nie mam pojęcia jak dam sobie radę. Nagle zadzwonił telefon. Nie sprawdzałam, nawet kto się dobija. Byłam pewna, że to Ignaczak.
- Igła, serio chciałabym przyjść. Ale nie mogę!- Irytacja w moim głosie była bardzo słyszalna.
- Rozumiem, że masz swoje powody- odezwał się inny głos.
- Zbyszek?- zerknęłam na ekran w komórce. Faktycznie.- Sorki, myślałam…
- … że to Krzysiek.- Dokończył za mnie.- Czemu cię nie będzie? Jochen już wymyśla dla ciebie kolejne ekstremalne zadanie.
- Chciałabym przyjść- powiedziałam szczerze.- Ale muszę trochę siąść do książek. Niedługo matura, a ja jestem w kropce.
- Dobra. Nie będę cię przecież odganiał od nauki. – Westchnęłam z ulgą, że zrozumiał.- Ucz się, ucz. Oni jakoś przeżyją twoją nieobecność. Ale ja? Co ja biedny zrobię bez ciebie?
- Ty tak serio, czy udajesz bo nie ogarniam- przyznałam.
- Oczywiście, że serio!- oburzył się.- Jeżeli jutro Igła cię nie przywiezie, osobiście po ciebie przyjadę.- Po tych sowach się rozłączył. A ja sama nie wiedziałam, co o tym myśleć. Sprawdziłam autobus na przystanku. Mam szczęście. Kolejny autobus jadący w stronę domu Ignaczaków pojedzie za dziesięć minut! Usiadłam więc na ławeczce i wyciągnęłam telefon. Skoro mam chwilkę czasu, postanowiłam zadzwonić do mamy. Odebrała po czwartym sygnale.
- No, co tam Olu?- usłyszałam po drugiej stronie.
- Nic. Tak dzwonię, co słychać…- Zaczęłam. Oczywiście mój telefon miał jeden konkretny cel.
- Nic takiego. Szykuję się do pracy- odparła po chwili.- Co porabiasz?
- Czekam na autobus.- Normalnie to nasza rozmowa wyglądałaby tak, jak poprzednie. Tym razem potrzebuję informacji.- Miałam iść na trening siatkarzy.
- O, widzę już się z nimi zaprzyjaźniłaś!- chyba naprawdę z tego powodu się ucieszyła. Jest miłośniczką siatkówki. Nigdy tego nie zrozumiem.
- Zaprzyjaźniłam to za duże słowo, mamo- jęknęłam.
- Niech ci będzie- spasowała.
- A co u taty?- zagadnęłam niby od niechcenia. Przez chwilę się nie odzywała. W końcu usłyszałam odpowiedź:
- Jak zawsze. Jutro jedzie w delegację.
- Gdzie tym razem?- udałam zainteresowanie. Tak naprawdę w głowie już układał mi się cały plan.
- Sam jeszcze nie wie- odparła.- Córcia ja już muszę kończyć.
- Tak, mój autobus właśnie jedzie.- Rozłączyłyśmy się bez żadnego pożegnania. Autobus faktycznie przyjechał. Usiadłam na samym tyle od okna. Oparłam czoło o szybę i uśmiechnęłam się do swojego niewyraźnego odbicia.


Tak. Chyba wszystko pomału będzie się układać. Mam nadzieję, że plan z uzyskanie nazwisk znajomych mamy się uda. To jedyny sposób, skoro nikt nie chce mi nic powiedzieć. Mam nadzieję, że Natce i Karo wszystko pójdzie gładko. Już je poinformowałam na fb. Nic, tylko czekać do weekendu!
Jeśli chodzi o samo to przedstawienie szkolne… Nie rozumiem po jaką cholerkę mieszają do tego klasy trzecie, które będą pisać maturę?! Jeszcze trafiła mi się piosenka… Dość wymagająca. Nic tylko płakać nad moim losem. Przynajmniej ludzie się pośmieją. A Alan zrozumie, że nic we mnie nadzwyczajnego. Bo przecież idealna jest Jolka! Mają razem prowadzić cały ten występ.
Przydałoby się coś powtórzyć do próbnych. Będę mieć na to cały weekend. O ile uda mi się skoncentrować na nauce, zamiast wyłącznie na sprawie odnalezienia prawdy.
Nie ma wyjścia.
Idę się uczyć :c 



*****
Cześć wszystkim! Dziś serio długi rozdział. Chciałam chociaż w taki sposób Wam wynagrodzić to, że tydzień temu nic nie dodałam. Nie miałam czasu, przepraszam... :c

Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)

Dziękuję za wszystkie komentarze i te wyświetlenia... Robią wrażenie! Jesteście wspaniali <3

PS. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. 
 

4 komentarze:

  1. Oj ta Olka...ma szalone pomysly :D mam jednak nadzieje, ze chociaz troche dziewczyny pomoga jej w rozwiazaniu zagadki :) No ta Swieta Trojca mnie tak irytuje, ze ja tu bialej goraczki dostaje.:)
    Czekam na nastepny.:*
    Pozdrawiam Kasia.:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak długo wyczekiwany *.* wreszcie się pojawił :)
    Ola ma szczęście, że ma takiego przyjaciela jak Kuba :) no i oczywiście ma za sobą drużynę Resovii :) a ten sekret nie daje mi spokoju... Czyżby Krzyś serio był ojcem Oli? czy może jest przyrodnim bratem jej mamy/taty czy tam coś? Już nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha. Ola ma szalone pomysły ;) Liczę, że dziewczynom się uda i nie wpadną w kłopoty. :D
    A Kuba jest słodki! Nie rozumiem, jak może być gejem, chociaż... Właśnie na byciu słodkim polega urok geji *=*
    A Igła serio mógłby być ojcem Oli... Jakby się tak głębiej zastanowić....
    Pozdrawiam!
    walczycomilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Czekam na następny!
    Nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć, czy Igła jest faktycznie jej ojcem O.o Oby był xD
    Zapraszam do mnie:
    http://boimy-sie-uczuc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń