piątek, 1 maja 2015

Rozdział XXIII



Obróciłam się i ujrzałam najpiękniejszy widok w życiu. No może nie w życiu, ale brakowało mi tego. Za otwartą szybą widziałam cały Rzeszów. Ale to nie miasto mnie tak zachwyciło, a niebo.
- Wow- szepnęłam i podeszłam do ogromnej szybie.
- Niezłe nie?- ewidentnie czuje się dumny z siebie.
- To jest… Niesamowite- przyznałam. W tym miejscu niebo i chmury tworzyły niezwykłą całość. I nawet promyki słońca, którego tak ostatnio jest mało, oświetlały świat. Niemal dostrzegałam w tym skrawku raju niedługo spadający śnieg.
Zapomniałam o obecności siatkarza i wciągnęłam szkicownik z torby. Natychmiast usiadłam na parapecie i zaczęłam szkicować.
- Co robisz?- zainteresował się sprowadzając mnie za ziemię.
- Rysuję- odparłam spokojnie. Zajął miejsce obok mnie. Czułam na sobie jego wzrok.
- Rysujesz?- uniósł brwi.
- Trochę…- przyznałam zajęta.
- Mógłbym zobaczyć twoje rysunki?
- Nie!- prawie krzyknęłam odsuwając się od niego.
- Okej, okej!- podniósł dłonie w geście kapitulacji. – Tak tylko spytałem. Ale… ten będę mógł zobaczyć?
- Jeśli zasłużysz, to tak- uśmiechnęłam się szeroko, odwzajemnił.
- Hej, ale to ja cię tutaj przyprowadziłem!- udawał wkurzonego.
- Nielegalnie? Bardzo nieładnie, panie Bartman- pokręciłam głową.
- Pani Amelia wpuściła nas bez problemu!
- Ciekawe co jej zaproponowałeś, żeby się tu dostać- prychnęłam.
- Nie wierzysz już w dobroć ludzką?
- Nigdy w nią nie wierzyłam.
Na dachu gmachu spędziliśmy ze dwie godziny. Bez problemu wróciliśmy do auta. Pojechaliśmy do domu Ignaczaków, gdzie spędziliśmy wieczór z Iwoną i dzieciakami czekając na Igłę. Gdy wrócił cały w skowronkach, nie musieliśmy pytać jak mecz. Zbyszek od razu zadzwonił do Kubiaka i umówili się na miasto uczcić wygraną. Pożegnaliśmy się a ja zaczęłam przygotowania do jutrzejszego dnia.
W weekend zadzwonił do mnie tata. Wytłumaczył, że nie może odwiedzić mnie w święta, jednak mama się postara przylecieć do Polski. Ucieszyłam się na tę wiadomość. Potem miałam czas dla siebie, który wykorzystałam do prześledzenia wysłanych przez moje przyjaciółki zdjęć.
- Wszędzie to samo- mamrotałam pod nosem.- Nic nie rozumiem.
Wtedy właśnie przybyli niespodziewani goście. Drzwi do pokoju się otworzyły a w nich stanął nie kto inny jak Michał Kubiak.
- Co Tm młoda?- szeroko się uśmiechnął i wkroczył pewnym krokiem do środka. Ja siedząc na podłodze oparta o łóżko (co stało się moją najnormalniejszą pozycją) z laptopem na kolanach i spoglądam na niego spode łba.
- Lepszego powitania nie znasz?
- Ja znam!- rozległ się kolejny głos. Bartman podszedł natychmiast i mnie przytulił. – Teraz lepiej?
- O wiele- przyznałam ze śmiechem.
- Panowie, no ale proszę nie przeszkadzać młodej dziewczynie!- wydarł się Igła wbiegając do nas.
- O, następny! Ile jeszcze słoni tutaj przyjdzie?- prychnęłam.
- Czemu ty nas porównujesz do słoni, to ja nadal nie rozumiem- pokręcił głową zniesmaczony Kubiak.
- Takie życie- wzruszyłam ramionami.
- Uczysz się?- zagadał Zbyszek.
- Zależy o co chodzi…
- Jedziemy na pizzę- oświadczyła Iwona zaglądając do nas. – Co wy na to?
- Kochanie, a nie miała dziś być zupa pieczarkowa?- uniósł brwi Ignaczak.
- Nie chce mi się gotować- przyznała.- To jak będzie?- Zerknęłam na zegarek. Co prawda nie mam ochoty na pizzę po ostatniej uczcie, jaką zafundowali mi siatkarze, ale wolę to niż nic nie jeść do końca dnia.
- Okej, tylko się przebiorę!- zakomunikowałam i wstałam. To miał być gest, który Krzysiek zrozumiał i wyszedł. Dwóch pozostałych nadal siedziało na moich krzesłach i gapiło przed siebie.- Eghm, a może tak wyjdziecie?- zasugerowałam.
- Aaa, jasne. Chodź, Dziku!- pociągnął przyjaciela za ramię. Z głupimi uśmieszkami zniknęli za zamykającymi się drzwiami.

***

- Znalazłaś coś nowego?- zagadał w poniedziałek rano Kuba.
- Nic. Nie ma tak żadnych nazwisk.
- Mógłbym zobaczyć te zdjęcia?
- Jasne. Poczekaj, zgrałam je na telefon…- wyciągnęłam komórkę i otworzyłam odpowiednią galerię. Chwilę później na ekranie pojawiły się fotki.
- Może to nie tak szukasz?- zasugerował, przeglądając telefon.
- To znaczy?- zmarszczyłam brwi. Siedzimy na stołówce szkolnej w najdalszym kącie. Nikt na nas nie zwraca już uwagi. Mi osobiście dali spokój i nie wlepiają gał jak w pierwszych dwóch miesiącach szkoły.
- No spójrz. W pierwszym wpisie jest: „Miło było ich wszystkich poznać. Takie szczęście mnie spotkało. Aż musiałam to napisać!”. W ostatnim: „To koniec. Nie mogę dłużej z nimi zostać. Kocham ich całym sercem, ale te wspomnienia… Wciąż nawiedza mnie w snach. Wyjedziemy. Nie możemy zostać. Nie mogę zepsuć tego wszystkiego jeszcze bardziej.”- Zamilkł.
- Fakt. Jest tutaj pewna rozbieżność…- przerywam ciszę między nami, bo dookoła słychać tylko szum rozmów, krzyków i innych. – Ale nie wiadomo o kogo chodzi.
- Skoro znała się z Igłą, to na pewno chodzi o siatkarzy- uśmiechnął się.
- To znaczy…
- Że znał ją nie tylko Ignaczak…
- Ale każdy inny stąd.
- A to oznacza…- podsunął.
- Że mamy trop!- wydarłam się zadowolona. Prawie wszyscy popatrzyli na nas dziwnie w tym samym momencie.- Kuba, jesteś niesamowity!
- No wiem przecież- przewrócił oczami.- Któż by inny!
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię!- krzyczałam mu do ucha, jednocześnie przytulając mocno.
- Poczekaj, bo sobie pomyślą że zmieniłem orientację…- mamrotał.
- Muszę znaleźć tych siatkarzy! Pomożesz mi, prawda?
- Nikt inny.- Przyznał lekko wzdychając. Mam nadzieję, że nie udawał tej dezaprobaty.
- Dziś kolejne spotkanie do tych jasełek całych- zaczęłam zmieniać temat. Schowałam telefon i rozpoczęłam swoje jabłko.
- Wiem. Jestem ciekawy, jak to będzie. Choinki i Marty dziś nie ma- zauważył.
- Taaa. A Alan od rana kręci się sam po korytarzach. Z kumplami i torbą treningową.
- Pewnie będzie miał dziś trening. Idziemy na górę? Zaraz dzwonek.
- Okej.- Wstaliśmy i udaliśmy się do wyjścia. Na korytarzy Kuba kazał mi poczekać, bo idzie do łazienki. Oparłam się więc o ścianę i przyglądałam ludziom. Jedni stali w grupce i się naprawdę głośno śmiali. Inni siedzieli po drugiej stronie na ławkach i słuchali muzyki, lub po prostu rozmawiali. Dzień, gdy nie ma naszych dwóch gwiazdek w szkole jest piękny.
- Ola…- szepnął mi ktoś do ucha. Wzdrygnęłam się i natychmiast obróciłam.
- Alan!- wytrzeszczyłam oczy.- Co tu robisz?
- Przyszedłem powiedzieć, że dzisiejsze spotkanie się nie odbędzie.
- Acha, spoko- wzruszyłam ramionami.- Nie ma gwiazdek, to wszystko staje w miejscu- mruknęłam do siebie, żeby nie usłyszał.
- Co?
- Nic, nic. Masz dzisiaj trening?- zapytałam wskazując wzrokiem jego torbę.
- Tak. W sumie to na tej lekcji- uśmiechnął się. Odwzajemniłam. Staliśmy tak przez chwilę, aż w końcu ktoś szturchnął go za ramię i krzyknął:
- E, Morczewski! Spinaj dupę.
- Zamknij się Mario- syknął na tamtego. Kiwnął na niego ręką, więc chłopak podszedł do nas.- Mario, to jest Ola.
- Odsuń się głąbie, potrafię jeszcze się przedstawić!- Odepchnął kolegę i stanął przede mną. Jest bardzo niskim, nawet troszkę niższym ode mnie jasnym blondynem o zielonych oczach. Wyciągnął do mnie rękę.- Mariusz jestem.- Uścisnął moją dłoń i cmoknął w policzek. Nie potrafiłam się nie zarumienić. – Morczewski, czemu ty nie gadasz, że znasz takie piękne panny?
- Bo woli je zostawić dla siebie!- Nagle pojawił się kolejny, tym razem w przybliżonym wzroście do Alana, brunet, którego kojarzę. – Karol mam na imię- uśmiechnął się i odepchnął Mariusza. – Spadaj mały.
- Ja mały?!
- Kurdupel!- pokazał mu środkowy palec.- A jak ty masz na imię?
- Ola- odparłam uśmiechnięta i bardzo zakłopotana. Co tutaj się dzieje? Gdzie do cholery podział się Kubuś!
- Spadajcie stąd!- warknął Alan, odpędzając ich ode mnie.
- Stary, no weź…- jęknął Karol. –Rozmawiam z Olą!
- Idźcie na trening, okej?- powtórzył obracając się do mnie.
- No jasne! Tylko nie zapominaj, że masz dziewczynę!- krzyknął blondyn.
- Trzymaj swojego w spodniach, Morczewski!- dodał brunet. Alan obrócił się w ich stronę. Nie mam pojęcia, co im pokazał, ale natychmiast zrobili przerażone miny i uciekli kłócąc się.
- Sorry za nich- westchnął przepraszająco.- Są niezdrowo rąbnięci.
- Nawet mili!- zaprotestowałam. GDZIE JEST KUBA?! Rozległ się dzwonek i wszyscy jak jeden mąż zaczęli się zbierać. Tylko my staliśmy w jednym miejscu patrząc na siebie.
- Stuknięci.- Upierał się i wyszczerzył szeroko do mnie.
- Niech będzie…- zachichotałam. Odgarnęłam włosy i wtedy zauważyłam Sokołowskiego stojącego pięć metrów za Alanem i wpatrującego się we mnie z politowaniem. Potem wskazał na zegarek.- Mam teraz religię.
- Z księdzem?
- Nie. Zastępstwo.
- To może wpadłabyś na mój trening?
- Och- wymsknęło mi się z zaskoczenia. Patrzył na mnie wyczekująco.
- Nie lubisz siatkówki?- zmarszczył brwi.- Myślałem, że tak…
- Dlaczego?
- No wiesz… mieszkasz u Ignaczaków. Znasz się z NIMI.
- I co w związku z tym?- zaczynał mnie wkurzać. Dlaczego, do cholery zaczął gadać o siatkarzach?!
- Nic. Po prostu myślałem, ze to lubisz- wzruszył ramionami.
- I co jeszcze?! Może mam mieć chłopaka siatkarza?!- zbulwersowana założyłam ręce na piersi i spoglądałam na niego groźnie.
- Spokojnie, dziewczyno! Nie chciałem cię wkurzyć. Po prostu miałem nadzieję, że spodoba ci się jak gram.
- Och- znów mnie zaskoczył.- Nie, znaczy… Mogę wpaść. Tylko, jak to wyjaśnię?
- Załatwię to- obiecał. Zerknęłam na Kubę, coraz bardziej zdenerwowanego. Pokręciłam lekko głową. Zrobił minę, jak próbująca nabrać powietrza ryba. Potem zacisnął pięści i poszedł na górę. Mam nadzieję, że się nie obraził…
- Niech będzie- uśmiechnęłam się do Alana.
- Okej, chodź!- Położył rękę na moim ramieniu i poprowadził przez korytarz na salę gimnastyczną.
Nie mogę uwierzyć, że zaprosił mnie na swój trening. Na pewno Choinka wiele razy tutaj bywała. Jednak reakcja jego kumpli z boiska sugerowała co innego. A zwłaszcza komentarz jednego z nich:
- Czyżbyś zmienił zasady, Alan?- uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
- Co to znaczy?- zapytałam. Nie byłam skrępowana tym, że wszyscy wiązali buty już ubrani i patrzyli na mnie z zaskoczeniem i… sama nie wiem czym. Już się do tego przyzwyczaiłam na treningach Krzyśka.
- No nasz najlepszy przyjmujący nigdy nie przyprowadzał swoich dziewczyn- wytłumaczył inny, podchodząc do nas.- Jestem Jacek.
- Ja nie jestem jego dziewczyną- zaprotestowałam natychmiast.
- To koleżanka- wyjaśnił Alan.- Ola. Poznajcie się, a ja idę się przebrać do szatni.
- Jasne, my się nią zajmiemy- mrugnął do mnie Karol, którego chwilę wcześniej poznałam.
- Tylko z dala z łapami od niej!- wrzasnął na odchodne Alan. Ucieszyło mnie to zdanie. Sama nie wiem dlaczego.
- Dobra. Mnie i Mario już znasz- uśmiechnął się Karol.- To Jacek, Adrian, Tomek i Piotrek- wskazywał kolejno na chłopaków, którzy mi machali. Powtórzyłam trzy razy w myślach ich imiona. Mam nadzieję, że zapamiętam.
- Jakiego macie trenera?- spytałam od niechcenia siadając pod ścianą.
- Nasz wuefista- wyjaśnił najwyższy z nich, Tomek.
- Właśnie idzie.- Drewniane drzwi Sali otworzyły się i do środka wkroczył nasz młody wuefista, profesor Mruk. Z nim wu ef mają chłopcy, my mamy ze starszą babką. Chociaż wiele dziewczyn z chęcią by się zamieniło.
- No chłopcy, do roboty!- klasnął w ręce i wtedy mnie zauważył.- A to kto?
- Ola, trenerze- wyjaśnił wbiegający Alan.- Bardzo chciała zobaczyć jak gramy.
- A ty nie masz lekcji?- uśmiechnął się do mnie. Ma ładny uśmiech.
- Zastępstwo…
- … Jakby trener mógł ją usprawiedliwić…- poprosił Alan patrząc mu w oczy. Przez chwilę jakby mierzyli się wzrokiem. W końcu kiwnął głową.
- Dziękuję!- uśmiechnęłam się do niego najpiękniej, jak potrafiłam.
Chłopcy zaczęli się rozgrzewać, więc wyciągnęłam komórkę. Na pewno Kuba wysłał mi sms. Sprawdziłam i się nie myliłam. Cztery wiadomości!

Kuba: MOŻESZ MI POWIEDZIEĆ O CO DO CHOLERY CHODZI??!
Kuba: Co to miało znaczyć Olka!
Kuba: Odpisz natychmiast bo się nigdy więcej do ciebie nie odezwę!
Kuba: Olka, do cholery!!

Westchnęłam i napisałam:

Odpowiedz: Nie denerwuj się tak wariacie! Jestem na treningu Alana. Sam mnie zaprosił, a jego trener obiecał mnie usprawiedliwić. Wiem, że będziesz się beze mnie nudził. Ale wiesz ile to dla mnie znaczy…
Wcisnęłam wyślij. Po chwili przyszła odpowiedź:

Kuba: Jolka cię zabije jak się dowie.

Nie odpisałam. Nie mam ochoty w tym momencie myśleć o tej zdzirze. Najważniejsze dla mnie jest to, że Alan mnie zaprosił na swój trening. A do tego, nigdy nie zaprosił Choinki. I właśnie w tym momencie na mnie patrzy…



*****
Witajcie! Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Nie dodawałam długo :c Postaram się nadrobić zaległości :)

Dziękuję za komentarze! 

Buziaki ;**

9 komentarzy:

  1. Jest świetnie. :D Ciekawe czy Olka z Kubą dotrą do tych siatkarzy z tamtych lat :) ?
    Czekam na następny :)
    PS: Zapraszam na 14 :)
    http://wrytmiesiatkowki.blogspot.com/

    Pozdrawiam :*
    Kasia.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem oburzona! Dlaczego taki krótki?? Ja chcę WIĘCEJ!!! :) :D
    Jolka jak sie dowie, to z pewnością będzie wkurzona (hmm... nawet mało powiedziane), ale Alan chyba Olkę polubił, co nie znaczy, że aprobuję takie rozwiązanie. Ale dobra jakoś to przeżyję :P czekam na kolejny i mam nadzieję, że pojawi się szybciej niż myślę :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że krótki :c Niestety takie niektóre wychodzą ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Genialne! A Choinka może się wypchać :D Siatkarze w razie czego pomogą Oli :D
    Nie lubię Alana... Ale cieszę się, że Olka się cieszy :D Wolę ją i Zibiego :D
    Buziaki :*
    http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny! :3 ale będzie zadyma jak Jolka się dowie. :D czekam z niecierpliwością na kolejny! :*
    P S Zapraszam serdecznie do siebie - nowy rozdział. :3
    http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/05/rozdzia-21-tacy-bedziemy-wariaci.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeprosiny i to wielki ode mnie należą się Tobie, strasznie zaniedbałam Twojego bloga, ale to wszystko przez to, że przygotowania do matury mnie strasznie pochłonęły ;/ ale, że za mną już co najważniejsze, wpadłam wytłumaczyć swoją nieobecność ;>

    no co do opowiadania, to nie muszę ci powtarzać, że jestem nim zauroczona *.* przyznam Ci, że to moje ulubione, choć niestety ostatnio zaniedbane, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz ;

    ale się dzieję!!!! Zibi bardzo zaprzyjaźnił się z Olą (no tak ich znajomość moim zdaniem można już nazwać przyjaźnią, albo przynajmniej jej początkiem) ;> bardzo mnie cieszy taki obrót spraw ;>

    muszę ci to powiedzieć, no przepraszam po prostu muszę!!! NIE LUBIĘ TEGO CAŁEGO ALANA I WĄTPIĘ ABY SIĘ TO ZMIENIŁO!!! Ola powinna być z Zibim, jak z wiadomych przyczyn nie może być z Kubusiem, nad czym ja strasznie ubolewam xD

    Ciekawa jestem co wyniknie ze śledztwa xD może na serio Igłą jest jej ojcem? a jeśli nie to o co chodzi? ;> tak mnie wciągnął ten wątek, że chyba będę tu teraz, olewając maturę zaglądać codziennie żeby się dowiedzieć xD

    Jeszcze raz bardzo Cie przepraszam

    Ściskam mocno, pozdrawiam, buziaki ;***
    Alexia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W żadnym wypadku nie olewaj matury! XD Właśnie, jak Ci idzie? Będzie 100%? ;D
      Nie musisz przepraszać, w pełni to rozumiem :)
      Cieszę się, że tu jesteś <3

      Buziaki ;**

      Usuń