Obróciłam
się i ujrzałam najpiękniejszy widok w życiu. No może nie w życiu, ale brakowało mi tego. Za otwartą szybą widziałam cały
Rzeszów. Ale to nie miasto mnie tak zachwyciło, a niebo.
- Wow-
szepnęłam i podeszłam do ogromnej szybie.
- Niezłe
nie?- ewidentnie czuje się dumny z siebie.
- To jest…
Niesamowite- przyznałam. W tym miejscu niebo i chmury tworzyły niezwykłą
całość. I nawet promyki słońca, którego tak ostatnio jest mało, oświetlały
świat. Niemal dostrzegałam w tym skrawku raju niedługo spadający śnieg.
Zapomniałam
o obecności siatkarza i wciągnęłam szkicownik z torby. Natychmiast usiadłam na
parapecie i zaczęłam szkicować.
- Co
robisz?- zainteresował się sprowadzając mnie za ziemię.
- Rysuję-
odparłam spokojnie. Zajął miejsce obok mnie. Czułam na sobie jego wzrok.
- Rysujesz?-
uniósł brwi.
- Trochę…-
przyznałam zajęta.
- Mógłbym
zobaczyć twoje rysunki?
- Nie!-
prawie krzyknęłam odsuwając się od niego.
- Okej,
okej!- podniósł dłonie w geście kapitulacji. – Tak tylko spytałem. Ale… ten
będę mógł zobaczyć?
- Jeśli
zasłużysz, to tak- uśmiechnęłam się szeroko, odwzajemnił.
- Hej, ale
to ja cię tutaj przyprowadziłem!- udawał wkurzonego.
-
Nielegalnie? Bardzo nieładnie, panie Bartman- pokręciłam głową.
- Pani
Amelia wpuściła nas bez problemu!
- Ciekawe co
jej zaproponowałeś, żeby się tu dostać- prychnęłam.
- Nie
wierzysz już w dobroć ludzką?
- Nigdy w
nią nie wierzyłam.
Na dachu
gmachu spędziliśmy ze dwie godziny. Bez problemu wróciliśmy do auta. Pojechaliśmy
do domu Ignaczaków, gdzie spędziliśmy wieczór z Iwoną i dzieciakami czekając na
Igłę. Gdy wrócił cały w skowronkach, nie musieliśmy pytać jak mecz. Zbyszek od
razu zadzwonił do Kubiaka i umówili się na miasto uczcić wygraną. Pożegnaliśmy
się a ja zaczęłam przygotowania do jutrzejszego dnia.
W weekend
zadzwonił do mnie tata. Wytłumaczył, że nie może odwiedzić mnie w święta,
jednak mama się postara przylecieć do Polski. Ucieszyłam się na tę wiadomość.
Potem miałam czas dla siebie, który wykorzystałam do prześledzenia wysłanych
przez moje przyjaciółki zdjęć.
- Wszędzie
to samo- mamrotałam pod nosem.- Nic nie rozumiem.
Wtedy
właśnie przybyli niespodziewani goście. Drzwi do pokoju się otworzyły a w nich
stanął nie kto inny jak Michał Kubiak.
- Co Tm
młoda?- szeroko się uśmiechnął i wkroczył pewnym krokiem do środka. Ja siedząc
na podłodze oparta o łóżko (co stało się moją najnormalniejszą pozycją) z
laptopem na kolanach i spoglądam na niego spode łba.
- Lepszego
powitania nie znasz?
- Ja znam!-
rozległ się kolejny głos. Bartman podszedł natychmiast i mnie przytulił. –
Teraz lepiej?
- O wiele-
przyznałam ze śmiechem.
- Panowie,
no ale proszę nie przeszkadzać młodej dziewczynie!- wydarł się Igła wbiegając
do nas.
- O,
następny! Ile jeszcze słoni tutaj przyjdzie?- prychnęłam.
- Czemu ty
nas porównujesz do słoni, to ja nadal nie rozumiem- pokręcił głową zniesmaczony
Kubiak.
- Takie
życie- wzruszyłam ramionami.
- Uczysz
się?- zagadał Zbyszek.
- Zależy o
co chodzi…
- Jedziemy
na pizzę- oświadczyła Iwona zaglądając do nas. – Co wy na to?
- Kochanie,
a nie miała dziś być zupa pieczarkowa?- uniósł brwi Ignaczak.
- Nie chce
mi się gotować- przyznała.- To jak będzie?- Zerknęłam na zegarek. Co prawda nie
mam ochoty na pizzę po ostatniej uczcie, jaką zafundowali mi siatkarze, ale
wolę to niż nic nie jeść do końca dnia.
- Okej,
tylko się przebiorę!- zakomunikowałam i wstałam. To miał być gest, który
Krzysiek zrozumiał i wyszedł. Dwóch pozostałych nadal siedziało na moich
krzesłach i gapiło przed siebie.- Eghm, a może tak wyjdziecie?- zasugerowałam.
- Aaa,
jasne. Chodź, Dziku!- pociągnął przyjaciela za ramię. Z głupimi uśmieszkami
zniknęli za zamykającymi się drzwiami.
***
- Znalazłaś
coś nowego?- zagadał w poniedziałek rano Kuba.
- Nic. Nie
ma tak żadnych nazwisk.
- Mógłbym
zobaczyć te zdjęcia?
- Jasne.
Poczekaj, zgrałam je na telefon…- wyciągnęłam komórkę i otworzyłam odpowiednią
galerię. Chwilę później na ekranie pojawiły się fotki.
- Może to
nie tak szukasz?- zasugerował, przeglądając telefon.
- To
znaczy?- zmarszczyłam brwi. Siedzimy na stołówce szkolnej w najdalszym kącie.
Nikt na nas nie zwraca już uwagi. Mi osobiście dali spokój i nie wlepiają gał
jak w pierwszych dwóch miesiącach szkoły.
- No spójrz.
W pierwszym wpisie jest: „Miło było ich wszystkich poznać. Takie szczęście mnie
spotkało. Aż musiałam to napisać!”. W ostatnim: „To koniec. Nie mogę dłużej z
nimi zostać. Kocham ich całym sercem, ale te wspomnienia… Wciąż nawiedza mnie w
snach. Wyjedziemy. Nie możemy zostać. Nie mogę zepsuć tego wszystkiego jeszcze
bardziej.”- Zamilkł.
- Fakt. Jest
tutaj pewna rozbieżność…- przerywam ciszę między nami, bo dookoła słychać tylko
szum rozmów, krzyków i innych. – Ale nie wiadomo o kogo chodzi.
- Skoro
znała się z Igłą, to na pewno chodzi o siatkarzy- uśmiechnął się.
- To znaczy…
- Że znał ją
nie tylko Ignaczak…
- Ale każdy
inny stąd.
- A to
oznacza…- podsunął.
- Że mamy
trop!- wydarłam się zadowolona. Prawie wszyscy popatrzyli na nas dziwnie w tym
samym momencie.- Kuba, jesteś niesamowity!
- No wiem
przecież- przewrócił oczami.- Któż by inny!
- Kocham
cię, kocham cię, kocham cię!- krzyczałam mu do ucha, jednocześnie przytulając
mocno.
- Poczekaj,
bo sobie pomyślą że zmieniłem orientację…- mamrotał.
- Muszę
znaleźć tych siatkarzy! Pomożesz mi, prawda?
- Nikt
inny.- Przyznał lekko wzdychając. Mam nadzieję, że nie udawał tej dezaprobaty.
- Dziś
kolejne spotkanie do tych jasełek całych- zaczęłam zmieniać temat. Schowałam
telefon i rozpoczęłam swoje jabłko.
- Wiem.
Jestem ciekawy, jak to będzie. Choinki i Marty dziś nie ma- zauważył.
- Taaa. A
Alan od rana kręci się sam po korytarzach. Z kumplami i torbą treningową.
- Pewnie
będzie miał dziś trening. Idziemy na górę? Zaraz dzwonek.
- Okej.-
Wstaliśmy i udaliśmy się do wyjścia. Na korytarzy Kuba kazał mi poczekać, bo
idzie do łazienki. Oparłam się więc o ścianę i przyglądałam ludziom. Jedni
stali w grupce i się naprawdę głośno śmiali. Inni siedzieli po drugiej stronie
na ławkach i słuchali muzyki, lub po prostu rozmawiali. Dzień, gdy nie ma
naszych dwóch gwiazdek w szkole jest piękny.
- Ola…-
szepnął mi ktoś do ucha. Wzdrygnęłam się i natychmiast obróciłam.
- Alan!-
wytrzeszczyłam oczy.- Co tu robisz?
-
Przyszedłem powiedzieć, że dzisiejsze spotkanie się nie odbędzie.
- Acha,
spoko- wzruszyłam ramionami.- Nie ma gwiazdek, to wszystko staje w miejscu-
mruknęłam do siebie, żeby nie usłyszał.
- Co?
- Nic, nic.
Masz dzisiaj trening?- zapytałam wskazując wzrokiem jego torbę.
- Tak. W
sumie to na tej lekcji- uśmiechnął się. Odwzajemniłam. Staliśmy tak przez
chwilę, aż w końcu ktoś szturchnął go za ramię i krzyknął:
- E,
Morczewski! Spinaj dupę.
- Zamknij
się Mario- syknął na tamtego. Kiwnął na niego ręką, więc chłopak podszedł do
nas.- Mario, to jest Ola.
- Odsuń się
głąbie, potrafię jeszcze się przedstawić!- Odepchnął kolegę i stanął przede
mną. Jest bardzo niskim, nawet troszkę niższym ode mnie jasnym blondynem o
zielonych oczach. Wyciągnął do mnie rękę.- Mariusz jestem.- Uścisnął moją dłoń
i cmoknął w policzek. Nie potrafiłam się nie zarumienić. – Morczewski, czemu ty
nie gadasz, że znasz takie piękne panny?
- Bo woli je
zostawić dla siebie!- Nagle pojawił się kolejny, tym razem w przybliżonym wzroście
do Alana, brunet, którego kojarzę. – Karol mam na imię- uśmiechnął się i
odepchnął Mariusza. – Spadaj mały.
- Ja mały?!
- Kurdupel!-
pokazał mu środkowy palec.- A jak ty masz na imię?
- Ola-
odparłam uśmiechnięta i bardzo zakłopotana. Co tutaj się dzieje? Gdzie do
cholery podział się Kubuś!
- Spadajcie
stąd!- warknął Alan, odpędzając ich ode mnie.
- Stary, no
weź…- jęknął Karol. –Rozmawiam z Olą!
- Idźcie na
trening, okej?- powtórzył obracając się do mnie.
- No jasne!
Tylko nie zapominaj, że masz dziewczynę!- krzyknął blondyn.
- Trzymaj
swojego w spodniach, Morczewski!- dodał brunet. Alan obrócił się w ich stronę.
Nie mam pojęcia, co im pokazał, ale natychmiast zrobili przerażone miny i
uciekli kłócąc się.
- Sorry za
nich- westchnął przepraszająco.- Są niezdrowo rąbnięci.
- Nawet
mili!- zaprotestowałam. GDZIE JEST KUBA?! Rozległ się dzwonek i wszyscy jak
jeden mąż zaczęli się zbierać. Tylko my staliśmy w jednym miejscu patrząc na
siebie.
-
Stuknięci.- Upierał się i wyszczerzył szeroko do mnie.
- Niech
będzie…- zachichotałam. Odgarnęłam włosy i wtedy zauważyłam Sokołowskiego
stojącego pięć metrów za Alanem i wpatrującego się we mnie z politowaniem. Potem
wskazał na zegarek.- Mam teraz religię.
- Z
księdzem?
- Nie.
Zastępstwo.
- To może
wpadłabyś na mój trening?
- Och-
wymsknęło mi się z zaskoczenia. Patrzył na mnie wyczekująco.
- Nie lubisz
siatkówki?- zmarszczył brwi.- Myślałem, że tak…
- Dlaczego?
- No wiesz…
mieszkasz u Ignaczaków. Znasz się z NIMI.
- I co w
związku z tym?- zaczynał mnie wkurzać. Dlaczego, do cholery zaczął gadać o
siatkarzach?!
- Nic. Po
prostu myślałem, ze to lubisz- wzruszył ramionami.
- I co
jeszcze?! Może mam mieć chłopaka siatkarza?!- zbulwersowana założyłam ręce na
piersi i spoglądałam na niego groźnie.
- Spokojnie,
dziewczyno! Nie chciałem cię wkurzyć. Po prostu miałem nadzieję, że spodoba ci
się jak gram.
- Och- znów mnie zaskoczył.- Nie, znaczy… Mogę
wpaść. Tylko, jak to wyjaśnię?
- Załatwię
to- obiecał. Zerknęłam na Kubę, coraz bardziej zdenerwowanego. Pokręciłam lekko
głową. Zrobił minę, jak próbująca nabrać powietrza ryba. Potem zacisnął pięści
i poszedł na górę. Mam nadzieję, że się nie obraził…
- Niech
będzie- uśmiechnęłam się do Alana.
- Okej,
chodź!- Położył rękę na moim ramieniu i poprowadził przez korytarz na salę
gimnastyczną.
Nie mogę
uwierzyć, że zaprosił mnie na swój trening. Na pewno Choinka wiele razy tutaj
bywała. Jednak reakcja jego kumpli z boiska sugerowała co innego. A zwłaszcza
komentarz jednego z nich:
- Czyżbyś
zmienił zasady, Alan?- uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
- Co to
znaczy?- zapytałam. Nie byłam skrępowana tym, że wszyscy wiązali buty już
ubrani i patrzyli na mnie z zaskoczeniem i… sama nie wiem czym. Już się do tego
przyzwyczaiłam na treningach Krzyśka.
- No nasz najlepszy
przyjmujący nigdy nie przyprowadzał swoich dziewczyn- wytłumaczył inny,
podchodząc do nas.- Jestem Jacek.
- Ja nie
jestem jego dziewczyną- zaprotestowałam natychmiast.
- To
koleżanka- wyjaśnił Alan.- Ola. Poznajcie się, a ja idę się przebrać do szatni.
- Jasne, my
się nią zajmiemy- mrugnął do mnie Karol, którego chwilę wcześniej poznałam.
- Tylko z
dala z łapami od niej!- wrzasnął na odchodne Alan. Ucieszyło mnie to zdanie.
Sama nie wiem dlaczego.
- Dobra.
Mnie i Mario już znasz- uśmiechnął się Karol.- To Jacek, Adrian, Tomek i
Piotrek- wskazywał kolejno na chłopaków, którzy mi machali. Powtórzyłam trzy
razy w myślach ich imiona. Mam nadzieję, że zapamiętam.
- Jakiego
macie trenera?- spytałam od niechcenia siadając pod ścianą.
- Nasz
wuefista- wyjaśnił najwyższy z nich, Tomek.
- Właśnie
idzie.- Drewniane drzwi Sali otworzyły się i do środka wkroczył nasz młody
wuefista, profesor Mruk. Z nim wu ef mają chłopcy, my mamy ze starszą babką.
Chociaż wiele dziewczyn z chęcią by się zamieniło.
- No chłopcy,
do roboty!- klasnął w ręce i wtedy mnie zauważył.- A to kto?
- Ola,
trenerze- wyjaśnił wbiegający Alan.- Bardzo chciała zobaczyć jak gramy.
- A ty nie
masz lekcji?- uśmiechnął się do mnie. Ma ładny uśmiech.
- Zastępstwo…
- … Jakby
trener mógł ją usprawiedliwić…- poprosił Alan patrząc mu w oczy. Przez chwilę
jakby mierzyli się wzrokiem. W końcu kiwnął głową.
- Dziękuję!-
uśmiechnęłam się do niego najpiękniej, jak potrafiłam.
Chłopcy
zaczęli się rozgrzewać, więc wyciągnęłam komórkę. Na pewno Kuba wysłał mi sms.
Sprawdziłam i się nie myliłam. Cztery wiadomości!
Kuba: MOŻESZ
MI POWIEDZIEĆ O CO DO CHOLERY CHODZI??!
Kuba: Co to
miało znaczyć Olka!
Kuba: Odpisz
natychmiast bo się nigdy więcej do ciebie nie odezwę!
Kuba: Olka,
do cholery!!
Westchnęłam
i napisałam:
Odpowiedz:
Nie denerwuj się tak wariacie! Jestem na treningu Alana. Sam mnie zaprosił, a
jego trener obiecał mnie usprawiedliwić. Wiem, że będziesz się beze mnie
nudził. Ale wiesz ile to dla mnie znaczy…
Wcisnęłam
wyślij. Po chwili przyszła odpowiedź:
Kuba: Jolka
cię zabije jak się dowie.
Nie
odpisałam. Nie mam ochoty w tym momencie myśleć o tej zdzirze. Najważniejsze
dla mnie jest to, że Alan mnie zaprosił na swój trening. A do tego, nigdy nie
zaprosił Choinki. I właśnie w tym momencie na mnie patrzy…
*****
Witajcie! Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Nie dodawałam długo :c Postaram się nadrobić zaległości :)
Dziękuję za komentarze!
Buziaki ;**
Jest świetnie. :D Ciekawe czy Olka z Kubą dotrą do tych siatkarzy z tamtych lat :) ?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
PS: Zapraszam na 14 :)
http://wrytmiesiatkowki.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Kasia.!
Dziękuję ;*
UsuńPozdrawiam! :)
Zapraszam na 15 :*
UsuńPozdrawiam :)
Kasia.!
Jestem oburzona! Dlaczego taki krótki?? Ja chcę WIĘCEJ!!! :) :D
OdpowiedzUsuńJolka jak sie dowie, to z pewnością będzie wkurzona (hmm... nawet mało powiedziane), ale Alan chyba Olkę polubił, co nie znaczy, że aprobuję takie rozwiązanie. Ale dobra jakoś to przeżyję :P czekam na kolejny i mam nadzieję, że pojawi się szybciej niż myślę :)
Pozdrawiam :*
Przepraszam, że krótki :c Niestety takie niektóre wychodzą ;)
UsuńPozdrawiam ;*
Genialne! A Choinka może się wypchać :D Siatkarze w razie czego pomogą Oli :D
OdpowiedzUsuńNie lubię Alana... Ale cieszę się, że Olka się cieszy :D Wolę ją i Zibiego :D
Buziaki :*
http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)
świetny! :3 ale będzie zadyma jak Jolka się dowie. :D czekam z niecierpliwością na kolejny! :*
OdpowiedzUsuńP S Zapraszam serdecznie do siebie - nowy rozdział. :3
http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/05/rozdzia-21-tacy-bedziemy-wariaci.html
Przeprosiny i to wielki ode mnie należą się Tobie, strasznie zaniedbałam Twojego bloga, ale to wszystko przez to, że przygotowania do matury mnie strasznie pochłonęły ;/ ale, że za mną już co najważniejsze, wpadłam wytłumaczyć swoją nieobecność ;>
OdpowiedzUsuńno co do opowiadania, to nie muszę ci powtarzać, że jestem nim zauroczona *.* przyznam Ci, że to moje ulubione, choć niestety ostatnio zaniedbane, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz ;
ale się dzieję!!!! Zibi bardzo zaprzyjaźnił się z Olą (no tak ich znajomość moim zdaniem można już nazwać przyjaźnią, albo przynajmniej jej początkiem) ;> bardzo mnie cieszy taki obrót spraw ;>
muszę ci to powiedzieć, no przepraszam po prostu muszę!!! NIE LUBIĘ TEGO CAŁEGO ALANA I WĄTPIĘ ABY SIĘ TO ZMIENIŁO!!! Ola powinna być z Zibim, jak z wiadomych przyczyn nie może być z Kubusiem, nad czym ja strasznie ubolewam xD
Ciekawa jestem co wyniknie ze śledztwa xD może na serio Igłą jest jej ojcem? a jeśli nie to o co chodzi? ;> tak mnie wciągnął ten wątek, że chyba będę tu teraz, olewając maturę zaglądać codziennie żeby się dowiedzieć xD
Jeszcze raz bardzo Cie przepraszam
Ściskam mocno, pozdrawiam, buziaki ;***
Alexia ;**
W żadnym wypadku nie olewaj matury! XD Właśnie, jak Ci idzie? Będzie 100%? ;D
UsuńNie musisz przepraszać, w pełni to rozumiem :)
Cieszę się, że tu jesteś <3
Buziaki ;**