sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział XXVIII



Rano każdy pytał się mnie, czy na pewno jestem w stanie iść do szkoły. Najchętniej bym nie szła, jednak nie mogę pozwolić sobie teraz na opuszczenie lekcji.
Igła podwiózł mnie pod samą szkołę. Tam czekał już Kuba.
- Witaj Jakubie!
- Siemka Sowa!- Uścisnął mnie mocno.- Gotowa na starcie z Choinką i jej Świtą?
- Musiałeś mi od razu przypominać?- skrzywiłam się. Ruszyliśmy po schodach i weszliśmy do szkoły. Od razu ściągnęłam szalik i kurtkę.
- I jak było na meczu?- zagadał.
- Powiedzmy, że okej.
- Co się wydarzyło?
- Nic.- Włożyłam rzeczy do szafki i gwałtownie ją zamknęłam. Stał oparty o ścianę i patrzył na mnie z byka. – No co?!
- Ty mi powiedz…- Minęłam go i wyszłam z korytarza, gdzie była szatnia. Natychmiast mnie dogonił.
- Nic się nie stało oprócz tego, że zgubiłam dziecko.
- Co zrobiłaś?!- niemal wrzasnął.
- Musiałam zabrać dzieciaki na mecz razem z Bartmanem! Jakby tego było mało, Dominika mi uciekła…- Nie zdążyłam dokończyć, bo Kuba zaczął się śmiać w niebo głosy. Wkurzona walnęłam go w tył głowy.
- Sorki… Ale.. Nie mogę się powstrzymać…
- To nie było śmieszne! Ponad godzinę jej szukaliśmy!
- I co się okazało?- Chłopak jakoś się pozbierał i ruszyliśmy dalej rozmawiając, ale on nadal ma wielkiego banana na twarzy.
- Nic. Ochroniarz ją przyprowadził.
- Nie ma co… O!
- Co?- zaskoczona spojrzałam w tym samym kierunku. Był tam Alan z kolegami z drużyny, a na jego kolanach siedziała… Jolka. – Czyli wracamy do normalności…- Zasmuciłam się i starałam się tam nie patrzeć.
- Ej, nie smuć się! Nie możesz przez niego, pamiętaj. Przez nikogo! – Uśmiechnęłam się do niego i zerknęłam w stronę mego crusha. On tez mnie zauważył i szeroko się uśmiechnął. Przeprosił Choinkę i wstał. Nie mogłam uwierzyć, kiedy okazało się, że ruszył w moim kierunku.
- No to chyba jednak nie koniec…- mruknął ledwo zrozumiale Sokołowski.
- O matko, czy on właśnie tutaj idzie?! Zostawił ją i idzie do mnie?!- niemal piszczałam.
- Uspokój się, bo pomyśli, że dostałaś ataku…- prychnął.
- Oj, bądź cicho!- Spiorunowałam go wzrokiem, kiedy podszedł Alan.
- Cześć Ola!- Uśmiechnął się do mnie. Kiwnął głową do Kuby ledwo tolerując jego obecność.
- Hej – wyszczerzyłam się w odpowiedzi.
- Lepiej się już czujesz?- zainteresował się.- Miałem do ciebie napisać, czy wszystko okej,ale nie mam twojego numeru nawet…
- Jak to lepiej?- wtrącił się Kuba, co mi kompletnie nie odpowiadało. Do cholery, nie w takim momencie!
- Nie powiedziała ci?- Zaskoczony chłopak zerknął na mnie, a później widocznie zadowolony z tego faktu, odpowiedział:
- Ciekawe, dlaczego ci nie powiedziała, że zemdlała?
- Olka!- wrzasnął Kuba, a z jego oczu (jak słowo daję) ciskały pioruny.
- No co? Przecież nic się nie stało… Czuję się już okej.
- To dobrze.- Alan najwyraźniej nie tylko po to tutaj przyszedł.- Tak właściwie… Chciałem zapytać, czy nie dałabyś mi swojego numeru telefonu? Wiesz, na wszelki wypadek…
- Ehm, jasne!
- Olka!- Mój przyjaciel był jeszcze bardziej wściekły i niezadowolony. Ale nie zwracam na niego zbytniej uwagi. Morczewski wpisał mnie do listy kontaktów w telefonie i dziękując wrócił do swoich przyjaciół. Jolka była mega na niego wkurzona i ewidentnie zdezorientowana. Obrzuciła mnie tak zimnym wzrokiem, że prawie poczułam ciarki na plecach. Chyba ktoś poczuł się zagrożony… Upss.
- Tak! Tak!- Prawie skakałam z radości. Obróciłam się przodem do przyjaciela i wtedy przestałam się cieszyć. Nigdy jeszcze nie widziałam go tak złego.- Kuba?
- Nie Kubuj mi teraz!- syknął.- Czemu mi nie powiedziałaś?! Chciałaś ukryć przede mną fakt, że zemdlałaś?! I że wie o tym każdy, tylko nie ja?!
- Natka i Karo tez nie wiedzą! I się nie dowiedzą…
- Czemu zemdlałaś?
- Z emocji… Wiesz jaki to był stres?! Zgubić dziecko! I do tego nie swoje! A jakas kobieta pomagająca jej szukać, uznała, że to dziewczynka moja i Zbyszka! Nie mam pojęcia skąd wziął się tam Alan. Musiał się zjawić, jak już leżałam na podłodze.
- Nie wierzę,że chciałaś to przede mną ukryć!
- Będziesz mi przez to robił wyrzuty?- zdziwiłam się.- Kuba, niepotrzebnie byś się martwił.
- Jesteś moją przyjaciółką. Czy trzeba czegoś więcej?- Nie odpowiedziałam tylko udałam się do pierwszej klasy.
Pod koniec zajęć Jolka zorganizowała spotkanie do jasełek. Kolejne. Usiadłam w najdalszym kącie pokoju i słuchałam, co ma do powiedzenia. Oczywiście, jak zawsze udawała, że mnie nie widzi. Kompletnie ignorowała, co zauważył Kuba. Nie pocieszał mnie swoim narzekaniem przez cały dzień. Przynajmniej teraz się zamknął.
-… Sokołowski!- Głos Marty rozniósł się po całym pomieszczeniu. – Chodź tutaj, musisz mi pomóc z głośnikami!
- Super- westchnął. Nie był zadowolony.- Poradzisz sobie?
- Jasne. – Poklepałam go po ramieniu, więc poszedł. Marta od razu pociągnęła go za ramię w stronę wyjścia.
- … NAPRAWDĘ JESTEŚ TAKA TĘPA, CZY TYLKO UDAJESZ!- Skupiłam całą swoją uwagę na Choince. Właśnie robiła wyrzuty jakiemuś pierwszakowi.
- No ale nie mogłam tego na dzisiaj przynieść!- broniła się dziewczyna.
- Mogła się postarać! Miało być na dzisiaj, a ty…
- Lubi sobie porządzić.- Obok mnie odezwał się Alan. Zaskoczona, spojrzałam na niego.- To czasem przerażające, ale już się przyzwyczaiłem.
- Nie rozumiem, jak z nią wytrzymujesz… - zanim pomyślałam, już powiedziałam. Wstrzymałam powietrze.
- Mówiłem ci, nie jest najgorsza. Trzeba ją tylko lepiej poznać…- Uśmiechnął się do mnie. – Umiesz już swój tekst piosenki?
- Jeszcze nic nie zaczęłam…
- Zostały trzy tygodnie. Prawdopodobnie zaraz po świętach będziemy ćwiczyć poloneza.
- No cóż, ja chyba nie przyjdę na studniówkę…
- Czemu niby?- zaskoczony zmarszczył brwi.
- Raz, że nie mam z kim iść. A dwa… Niekoniecznie mi się chce.
- Oj, przesadzasz…- Wyszczerzył się.- Jest wiele chłopaków, którzy chcieliby z tobą iść potańczyć. I nie może ciebie zabraknąć!
- Do tego jeszcze dużo czasu- uśmiechnęłam się. Zrobił to samo i przez dłuższą chwilę patrzyłam na niego. W jego oczy.
- Ehm, nie przeszkadzam wam?- Nad nami stanęła Choinka z założonymi rękami. Mogę przysiąc, że z jej uszu leci para.
- Jasne, że nie. Właśnie mówiliśmy o przedstawieniu!- Wstał do niej Alan i objął ramieniem.
- Marcin coś tam od ciebie chciał- zwróciła się do niego.
- A który to?- Zmarszczył czoło i się rozejrzał.
- Ten w pomarańczowej bluzce.
- Okej, to idę!- Dał jej buziaka w czoło i kolejny raz posłał mi oczko, kiedy Jolka nie patrzyła. Miałam nadzieję, że i ona sobie pójdzie. A jednak los ma dla mnie inne przeznaczenie. Choinka nadal się nie ruszała, tylko wpatrywała we mnie z jadem w oczach.
- Co?- Zagadałam udając wyluzowaną.
- Już drugi raz widzę cię w jego towarzystwie!- Ewidentnie jest poirytowana.
- Chyba nie przeszkadza ci to, że czasem sobie rozmawiamy?- Zrobiłam niewinną minkę, na co ona jeszcze bardziej się wkurzyła.
- Nie wiem co kombinujesz, ale raczej nie uda ci się. Jak wszystko zresztą, prawda?- Uśmiechnęła się słodko.
- Wiesz, przynajmniej nie jestem zakochaną w sobie lalunią próbującą udowodnić światu, że jestem najlepsza. Ach, mogłabyś się przesunąć? Bo zasłaniasz mi widok…- Była na skraju, żeby nie wybuchnąć. Ale obie dobrze wiemy, że gdyby na mnie naskoczyła, Alan od razu się zorientuje, że między nami w ogóle się nie polepszyło. Na czym mu zależy, czego ja z kolei w ogóle nie rozumiem. Blondyna zacisnęła mocno pięści i odeszła wyżywać się na kimś innym. A ja zadowolona z tego starcia, rozparłam się na krzesełku.
- Jeden do zera dla ciebie!- Natychmiast zjawił się Kuba i przybił mi piątkę. 


*** 


Otworzyłam furtkę Ignaczaków zamyślona tym, że  jutro sobota. I powinnam zacząć się uczyć, bo przecież nie zdam tej matury!
Z takimi myślami szłam sobie chodnikiem, całkiem na luzie. Kiedy nagle coś zaczęło szczekać. Natychmiast się ocknęłam z zamyślenia.
- Znowu ty!- warknęłam na psa. Azur nie zatrzymywał się, a wręcz zaczął biec w moim kierunku. Z doświadczenia wiem, że wtedy należy się poddać. Natychmiast opadłam na kolana, przez co przemoczyłam spodnie. Schowałam głowę i zakryłam ramionami. Pies podszedł i zaczął mnie obwąchiwać.
- Proszę cię, idź sobie…- szeptałam.- Proszę…
- A ty co? Jogę ćwiczysz?- Głos bardzo znajomy.
- Oczywiście, że tak, z psem na karku… Weźcie go ode mnie!- pisnęłam.
- Azur, chodź tutaj!- Igła zjawił się natychmiast. Gdy poczułam, że pies odszedł, natychmiast się podniosłam na nogi.
- Niech to przeklęty pies!- Syknęłam. Otrzepałam kolana i usłyszałam wtedy śmiech.
- Kubiak, nie śmiej się!- warknęłam.
- To było takie wspaniałe widowisko!- Nie mógł się powstrzymać.
- Nie rozumiem, jakim cudem on wam nic nie robi! Jesteście wielcy jak słonie, a ja mała jak myszka. To oczywiste, że wy jesteście zagrożeniem!- Mówiłam szybko i mało wyraźnie.- A tylko na mnie warczy.
- Wiesz, tutaj chyba chodzi tylko i wyłącznie o to, że my lubimy siatkówkę.- Z twarzy Michała nie schodził uśmiech.
- Nie wierzę… Tylko o to chodzi?!
- O nic innego- mrugnął do mnie.  Igła zamykał właśnie Azura w kojcu.
- Taki już los dobrego człowieka- prychnęłam. – Dobra, gdzie się Bartman chowa?
- Jak to Bartman?
- No taki wysoki, czarnowłosy siatkarz. Zawsze was razem widzę, więc gdzie on się chowa?
- Zapomniałaś dodać przystojny, więc mógłbym się obrazić.- Za mną odezwał się sam wywołany.
- Jakoś nie przypominam sobie, żebym o tym zapomniała…
- Osz ty! Obrażam się.
- Proszę bardzo- wzruszyłam ramionami pewna, że zaraz obróci wszystko w żart. Ale jego milczenie trwało.
- No proszę, jeszcze dobrze się nie przywitali, a już zdążyli się posprzeczać! – Krzysiek był w niebo wzięty.
- Ty się nie odzywaj! Szczujesz na mnie psa!
- To nie moja wina, że nie lubi nielubiących siatkówki.- Wzruszył ramionami. Przewróciłam oczami i zaczęłam iść w stronę domu.
- A ty dokąd!?- Zawołał za mną Michał.
- Zjeść coś, położyć się i spać.
- Nie ma mowy o żadnym spaniu młoda damo!- Niemal wrzasnął. Zatrzymałam się w pół kroku i obróciłam w jego stronę.
- A to niby dlaczego?
- Bo jedziesz z nami.
- Gdzie?
- Zobaczysz.



*****
Hej ;) Wiem, że krótki... Musicie mi wybaczyć. Po prostu chciałam, żeby reszta była niespodzianką :D Postaram się już w kolejnych rozdziałach nie nudzić. 

WAKACJE!

Tyko na to czekałam xD Jak tam świadectwa? Z paskiem? Plany na wakacje jakieś macie? ;)

Najprawdopodobniej jadę do Pragi pod koniec lipca ;D 

A na razie robię to, co kocham nie musząc się uczyć: czytam książki, oglądam seriale i oczywiście piszę ;) 

Dziękuję za komentarze i wyświetlenia ;**
Wciąż nie mogę wyjść z szoku, że jeszcze ktokolwiek czyta mój poprzedni blog i mimo rzadko pojawiających się rozdziałów, jest ktoś tutaj ;o 

Pozdrawiam ;**



3 komentarze:

  1. Super <3 Kuba zazdrosny o Olę :) W sumie mnie też trochę denerwuje ten Alan, ale czekam czy on coś namiesza w życiu głównej bohaterki :D Zbliża się studniówka....może Ola pójdzie z Zibim ? :D Fajnie by było :D
    Ciekawe co ci panowie wymyślili ? xD
    Czekam na następny :**
    PS: zapraszam do siebie :D
    http://enjoy--every--moment.blogspot.com/
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Starcie na szczycie :P wreszcie Jolkę "zgasiła" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hej.chciałabym cię zaprosić do mnie na mojego bloga, mam nadzieję,że wpadniesz i zostaniesz.http://siatkowka--przyjazn-milosc-nadzieja.blog.pl/
    ps. informuj mnie o nowych rozdziałach
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń