Rano każdy
pytał się mnie, czy na pewno jestem w stanie iść do szkoły. Najchętniej bym nie
szła, jednak nie mogę pozwolić sobie teraz na opuszczenie lekcji.
Igła
podwiózł mnie pod samą szkołę. Tam czekał już Kuba.
- Witaj
Jakubie!
- Siemka
Sowa!- Uścisnął mnie mocno.- Gotowa na starcie z Choinką i jej Świtą?
- Musiałeś
mi od razu przypominać?- skrzywiłam się. Ruszyliśmy po schodach i weszliśmy do
szkoły. Od razu ściągnęłam szalik i kurtkę.
- I jak było
na meczu?- zagadał.
- Powiedzmy,
że okej.
- Co się
wydarzyło?
- Nic.-
Włożyłam rzeczy do szafki i gwałtownie ją zamknęłam. Stał oparty o ścianę i
patrzył na mnie z byka. – No co?!
- Ty mi
powiedz…- Minęłam go i wyszłam z korytarza, gdzie była szatnia. Natychmiast
mnie dogonił.
- Nic się
nie stało oprócz tego, że zgubiłam dziecko.
- Co
zrobiłaś?!- niemal wrzasnął.
- Musiałam
zabrać dzieciaki na mecz razem z Bartmanem! Jakby tego było mało, Dominika mi
uciekła…- Nie zdążyłam dokończyć, bo Kuba zaczął się śmiać w niebo głosy.
Wkurzona walnęłam go w tył głowy.
- Sorki…
Ale.. Nie mogę się powstrzymać…
- To nie
było śmieszne! Ponad godzinę jej szukaliśmy!
- I co się
okazało?- Chłopak jakoś się pozbierał i ruszyliśmy dalej rozmawiając, ale on
nadal ma wielkiego banana na twarzy.
- Nic.
Ochroniarz ją przyprowadził.
- Nie ma co…
O!
- Co?-
zaskoczona spojrzałam w tym samym kierunku. Był tam Alan z kolegami z drużyny,
a na jego kolanach siedziała… Jolka. – Czyli wracamy do normalności…-
Zasmuciłam się i starałam się tam nie patrzeć.
- Ej, nie
smuć się! Nie możesz przez niego, pamiętaj. Przez nikogo! – Uśmiechnęłam się do
niego i zerknęłam w stronę mego crusha. On tez mnie zauważył i szeroko się
uśmiechnął. Przeprosił Choinkę i wstał. Nie mogłam uwierzyć, kiedy okazało się,
że ruszył w moim kierunku.
- No to
chyba jednak nie koniec…- mruknął ledwo zrozumiale Sokołowski.
- O matko,
czy on właśnie tutaj idzie?! Zostawił ją i idzie do mnie?!- niemal piszczałam.
- Uspokój
się, bo pomyśli, że dostałaś ataku…- prychnął.
- Oj, bądź
cicho!- Spiorunowałam go wzrokiem, kiedy podszedł Alan.
- Cześć
Ola!- Uśmiechnął się do mnie. Kiwnął głową do Kuby ledwo tolerując jego
obecność.
- Hej –
wyszczerzyłam się w odpowiedzi.
- Lepiej się
już czujesz?- zainteresował się.- Miałem do ciebie napisać, czy wszystko
okej,ale nie mam twojego numeru nawet…
- Jak to
lepiej?- wtrącił się Kuba, co mi kompletnie nie odpowiadało. Do cholery, nie w
takim momencie!
- Nie
powiedziała ci?- Zaskoczony chłopak zerknął na mnie, a później widocznie
zadowolony z tego faktu, odpowiedział:
- Ciekawe,
dlaczego ci nie powiedziała, że zemdlała?
- Olka!-
wrzasnął Kuba, a z jego oczu (jak słowo daję) ciskały pioruny.
- No co?
Przecież nic się nie stało… Czuję się już okej.
- To
dobrze.- Alan najwyraźniej nie tylko po to tutaj przyszedł.- Tak właściwie…
Chciałem zapytać, czy nie dałabyś mi swojego numeru telefonu? Wiesz, na wszelki
wypadek…
- Ehm,
jasne!
- Olka!- Mój
przyjaciel był jeszcze bardziej wściekły i niezadowolony. Ale nie zwracam na
niego zbytniej uwagi. Morczewski wpisał mnie do listy kontaktów w telefonie i
dziękując wrócił do swoich przyjaciół. Jolka była mega na niego wkurzona i
ewidentnie zdezorientowana. Obrzuciła mnie tak zimnym wzrokiem, że prawie
poczułam ciarki na plecach. Chyba ktoś poczuł się zagrożony… Upss.
- Tak! Tak!-
Prawie skakałam z radości. Obróciłam się przodem do przyjaciela i wtedy
przestałam się cieszyć. Nigdy jeszcze nie widziałam go tak złego.- Kuba?
- Nie Kubuj
mi teraz!- syknął.- Czemu mi nie powiedziałaś?! Chciałaś ukryć przede mną fakt,
że zemdlałaś?! I że wie o tym każdy, tylko nie ja?!
- Natka i
Karo tez nie wiedzą! I się nie dowiedzą…
- Czemu
zemdlałaś?
- Z emocji…
Wiesz jaki to był stres?! Zgubić dziecko! I do tego nie swoje! A jakas kobieta
pomagająca jej szukać, uznała, że to dziewczynka moja i Zbyszka! Nie mam
pojęcia skąd wziął się tam Alan. Musiał się zjawić, jak już leżałam na
podłodze.
- Nie
wierzę,że chciałaś to przede mną ukryć!
- Będziesz
mi przez to robił wyrzuty?- zdziwiłam się.- Kuba, niepotrzebnie byś się
martwił.
- Jesteś
moją przyjaciółką. Czy trzeba czegoś więcej?- Nie odpowiedziałam tylko udałam
się do pierwszej klasy.
Pod koniec
zajęć Jolka zorganizowała spotkanie do jasełek. Kolejne. Usiadłam w najdalszym
kącie pokoju i słuchałam, co ma do powiedzenia. Oczywiście, jak zawsze udawała,
że mnie nie widzi. Kompletnie ignorowała, co zauważył Kuba. Nie pocieszał mnie
swoim narzekaniem przez cały dzień. Przynajmniej teraz się zamknął.
-…
Sokołowski!- Głos Marty rozniósł się po całym pomieszczeniu. – Chodź tutaj,
musisz mi pomóc z głośnikami!
- Super-
westchnął. Nie był zadowolony.- Poradzisz sobie?
- Jasne. –
Poklepałam go po ramieniu, więc poszedł. Marta od razu pociągnęła go za ramię w
stronę wyjścia.
- … NAPRAWDĘ
JESTEŚ TAKA TĘPA, CZY TYLKO UDAJESZ!- Skupiłam całą swoją uwagę na Choince.
Właśnie robiła wyrzuty jakiemuś pierwszakowi.
- No ale nie
mogłam tego na dzisiaj przynieść!- broniła się dziewczyna.
- Mogła się
postarać! Miało być na dzisiaj, a ty…
- Lubi sobie
porządzić.- Obok mnie odezwał się Alan. Zaskoczona, spojrzałam na niego.- To czasem
przerażające, ale już się przyzwyczaiłem.
- Nie
rozumiem, jak z nią wytrzymujesz… - zanim pomyślałam, już powiedziałam.
Wstrzymałam powietrze.
- Mówiłem
ci, nie jest najgorsza. Trzeba ją tylko lepiej poznać…- Uśmiechnął się do mnie.
– Umiesz już swój tekst piosenki?
- Jeszcze
nic nie zaczęłam…
- Zostały trzy tygodnie. Prawdopodobnie zaraz po świętach będziemy ćwiczyć poloneza.
- No cóż, ja
chyba nie przyjdę na studniówkę…
- Czemu
niby?- zaskoczony zmarszczył brwi.
- Raz, że
nie mam z kim iść. A dwa… Niekoniecznie mi się chce.
- Oj,
przesadzasz…- Wyszczerzył się.- Jest wiele chłopaków, którzy chcieliby z tobą
iść potańczyć. I nie może ciebie zabraknąć!
- Do tego
jeszcze dużo czasu- uśmiechnęłam się. Zrobił to samo i przez dłuższą chwilę
patrzyłam na niego. W jego oczy.
- Ehm, nie
przeszkadzam wam?- Nad nami stanęła Choinka z założonymi rękami. Mogę przysiąc,
że z jej uszu leci para.
- Jasne, że
nie. Właśnie mówiliśmy o przedstawieniu!- Wstał do niej Alan i objął ramieniem.
- Marcin coś
tam od ciebie chciał- zwróciła się do niego.
- A który
to?- Zmarszczył czoło i się rozejrzał.
- Ten w
pomarańczowej bluzce.
- Okej, to
idę!- Dał jej buziaka w czoło i kolejny raz posłał mi oczko, kiedy Jolka nie
patrzyła. Miałam nadzieję, że i ona sobie pójdzie. A jednak los ma dla mnie
inne przeznaczenie. Choinka nadal się nie ruszała, tylko wpatrywała we mnie z
jadem w oczach.
- Co?-
Zagadałam udając wyluzowaną.
- Już drugi
raz widzę cię w jego towarzystwie!- Ewidentnie jest poirytowana.
- Chyba nie
przeszkadza ci to, że czasem sobie rozmawiamy?- Zrobiłam niewinną minkę, na co
ona jeszcze bardziej się wkurzyła.
- Nie wiem
co kombinujesz, ale raczej nie uda ci się. Jak wszystko zresztą, prawda?-
Uśmiechnęła się słodko.
- Wiesz, przynajmniej
nie jestem zakochaną w sobie lalunią próbującą udowodnić światu, że jestem
najlepsza. Ach, mogłabyś się przesunąć? Bo zasłaniasz mi widok…- Była na
skraju, żeby nie wybuchnąć. Ale obie dobrze wiemy, że gdyby na mnie naskoczyła,
Alan od razu się zorientuje, że między nami w ogóle się nie polepszyło. Na czym
mu zależy, czego ja z kolei w ogóle nie rozumiem. Blondyna zacisnęła mocno
pięści i odeszła wyżywać się na kimś innym. A ja zadowolona z tego starcia,
rozparłam się na krzesełku.
- Jeden do
zera dla ciebie!- Natychmiast zjawił się Kuba i przybił mi piątkę.
***
Otworzyłam
furtkę Ignaczaków zamyślona tym, że jutro sobota. I powinnam zacząć
się uczyć, bo przecież nie zdam tej matury!
Z takimi
myślami szłam sobie chodnikiem, całkiem na luzie. Kiedy nagle coś zaczęło
szczekać. Natychmiast się ocknęłam z zamyślenia.
- Znowu ty!-
warknęłam na psa. Azur nie zatrzymywał się, a wręcz zaczął biec w moim
kierunku. Z doświadczenia wiem, że wtedy należy się poddać. Natychmiast opadłam
na kolana, przez co przemoczyłam spodnie. Schowałam głowę i zakryłam ramionami.
Pies podszedł i zaczął mnie obwąchiwać.
- Proszę
cię, idź sobie…- szeptałam.- Proszę…
- A ty co?
Jogę ćwiczysz?- Głos bardzo znajomy.
-
Oczywiście, że tak, z psem na karku… Weźcie go ode mnie!- pisnęłam.
- Azur,
chodź tutaj!- Igła zjawił się natychmiast. Gdy poczułam, że pies odszedł,
natychmiast się podniosłam na nogi.
- Niech to
przeklęty pies!- Syknęłam. Otrzepałam kolana i usłyszałam wtedy śmiech.
- Kubiak,
nie śmiej się!- warknęłam.
- To było
takie wspaniałe widowisko!- Nie mógł się powstrzymać.
- Nie
rozumiem, jakim cudem on wam nic nie robi! Jesteście wielcy jak słonie, a ja
mała jak myszka. To oczywiste, że wy jesteście zagrożeniem!- Mówiłam szybko i
mało wyraźnie.- A tylko na mnie warczy.
- Wiesz,
tutaj chyba chodzi tylko i wyłącznie o to, że my lubimy siatkówkę.- Z twarzy
Michała nie schodził uśmiech.
- Nie
wierzę… Tylko o to chodzi?!
- O nic
innego- mrugnął do mnie. Igła zamykał
właśnie Azura w kojcu.
- Taki już
los dobrego człowieka- prychnęłam. – Dobra, gdzie się Bartman chowa?
- Jak to
Bartman?
- No taki
wysoki, czarnowłosy siatkarz. Zawsze was razem widzę, więc gdzie on się chowa?
-
Zapomniałaś dodać przystojny, więc mógłbym się obrazić.- Za mną odezwał się sam
wywołany.
- Jakoś nie
przypominam sobie, żebym o tym zapomniała…
- Osz ty!
Obrażam się.
- Proszę
bardzo- wzruszyłam ramionami pewna, że zaraz obróci wszystko w żart. Ale jego
milczenie trwało.
- No proszę,
jeszcze dobrze się nie przywitali, a już zdążyli się posprzeczać! – Krzysiek
był w niebo wzięty.
- Ty się nie
odzywaj! Szczujesz na mnie psa!
- To nie
moja wina, że nie lubi nielubiących siatkówki.- Wzruszył ramionami.
Przewróciłam oczami i zaczęłam iść w stronę domu.
- A ty
dokąd!?- Zawołał za mną Michał.
- Zjeść coś,
położyć się i spać.
- Nie ma
mowy o żadnym spaniu młoda damo!- Niemal wrzasnął. Zatrzymałam się w pół kroku i
obróciłam w jego stronę.
- A to niby
dlaczego?
- Bo
jedziesz z nami.
- Gdzie?
- Zobaczysz.
*****
Hej ;) Wiem, że krótki... Musicie mi wybaczyć. Po prostu chciałam, żeby reszta była niespodzianką :D Postaram się już w kolejnych rozdziałach nie nudzić.
WAKACJE!
Tyko na to czekałam xD Jak tam świadectwa? Z paskiem? Plany na wakacje jakieś macie? ;)
Najprawdopodobniej jadę do Pragi pod koniec lipca ;D
A na razie robię to, co kocham nie musząc się uczyć: czytam książki, oglądam seriale i oczywiście piszę ;)
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia ;**
Wciąż nie mogę wyjść z szoku, że jeszcze ktokolwiek czyta mój poprzedni blog i mimo rzadko pojawiających się rozdziałów, jest ktoś tutaj ;o
Pozdrawiam ;**
Super <3 Kuba zazdrosny o Olę :) W sumie mnie też trochę denerwuje ten Alan, ale czekam czy on coś namiesza w życiu głównej bohaterki :D Zbliża się studniówka....może Ola pójdzie z Zibim ? :D Fajnie by było :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co ci panowie wymyślili ? xD
Czekam na następny :**
PS: zapraszam do siebie :D
http://enjoy--every--moment.blogspot.com/
Pozdrawiam :**
Starcie na szczycie :P wreszcie Jolkę "zgasiła" :)
OdpowiedzUsuńhej.chciałabym cię zaprosić do mnie na mojego bloga, mam nadzieję,że wpadniesz i zostaniesz.http://siatkowka--przyjazn-milosc-nadzieja.blog.pl/
OdpowiedzUsuńps. informuj mnie o nowych rozdziałach
pozdrawiam :*