- To ty nie
wiesz! Ach, jak mi przykro… - Jolka zachichotała udając zakłopotanie.- Ale
myślałam, że nie macie przed sobą tajemnic?
No cóż.
Najwyraźniej się pomyliłam.
- Alan?-
Spróbowałam ponownie.
- Dlaczego
mi to robisz?- Syknął do Blondyny.
- Ach, co ja
takiego zrobiłam? Przecież powiedziałam prawdę! Najwyraźniej to nie moja wina.-
Mrugnęła do niego, posłała mi jeden z tych swoich zwycięskich uśmieszków. I
odeszła.
Omijając
mnie, szepnęła:
- Skoro ja
nie mogłam go mieć. Nikt nie będzie.
Odeszła.
Ledwo zwróciłam uwagę na jej słowa. Po prostu wpatrywałam się w niego z
rozczarowaniem w oczach i bólem wypisanym na twarzy.
- Powiesz
coś w końcu?
- Oluś…
- Nie. Mów.
Tak. Do. Mnie.- Warknęłam.
- Ola, to
nie tak, jak myślisz…
- Nie?
Naprawdę! Alan, mam jedno pytanie. Gdzie wczoraj byłeś?
- Na
spotkaniu z rodzicami.
- I znowu
kłamiesz?- Zaczęłam się obracać z zamiarem odejścia w innym kierunku.
- Daj mi
wyjaśnić…- Chwycił mnie za łokieć i zatrzymał.
- Puść mnie,
Alan.
- Olka, do
cholery! Nie kłamię!
- Więc to
Choinka kłamie?
- Kto?-
Zrobił zdezorientowaną minę. Ale chyba uznał, że to nieważne.- Ola. Byłem z
rodzicami na spotkaniu z ważnymi ludźmi. Ojciec ma dostać awans. Ma zostać
zastępca dyrektora firmy.
- Co to ma
wspólnego z Jolką?!- Krzyknęłam. Wtedy zabrzmiał dzwonek.- Wiesz co? Daj mi
spokój!
Wkurzona
udałam się do łazienki. Na matematykę się spóźniłam, więc jako pierwsza poszłam
do tablicy. Nawet dostałam dwa z rozwiązywania zadań.
- Jakiś
postęp jest, panno Sowecka.- Pochwalił nauczyciel.- Niedostateczny zatrzymam
dla kogoś innego.
Spojrzałam
na niego jak na idiotę. Z największą chęcią podeszłam do niego i z całej siły
uderzyłam w twarz pięścią. Druj złapał się za noc, a ja za dłoń. Zaczał coś do
mnie mówić, ale ja tylko się śmiałam. Nic mnie nie obchodziło. Nawet przerażone
okrzyki uczennic za moimi plecami i dopingujące słowa ze strony chłopców.
- Pani może
usiąść!
Ocknęłam
się. A więc to była tylko taka moja mała fantazja? Westchnęłam i zajęłam swoje
miejsce.
- Wiesz co?
Jeszcze chwila i postawiłbym pięć dych, że mu przywalisz.- Szepnął Kuba.
- Nawet nie
wiesz…
- Co się
stało?
- Nie wiem.
Chyba potrzebuję trochę rozrywki.- Mruknęłam przepisując kolejny przykład z
tablicy.
- Zapytam
Maćka. Może by się gdzieś z tobą wybrał…- Już nabierałam powietrza, żeby
krzyknąć. Naprawdę miałam ochotę wrzeszczeć. Zamiast tego zamilkłam i do końca
lekcji się nie odzywałam.
Pod każdą
klasą, gdzie kończyłam lekcje, czekał na mnie Alan. Kuba dopiero za trzecim
razem zorientował się, że nie mam ochoty widzieć swojego chłopaka. Więc z pełną
satysfakcją podstawiał obok mnie Maciusia. Jaka ja byłam głupia, że wcześniej
tego nie zauważyłam! Kuba naprawdę stara się żebym była z kimś, komu się nie podobam.
A mogę nawet stwierdzić, że i Kubie podoba się nowy kolega. Tylko nie chce tego
przyznać.
Tak, jak
ustaliłam dzień wcześniej z Maćkiem, dziś realizowaliśmy plan. Usiedliśmy w
naszym stałym miejscu, nawet oparłam głowę o ramię chłopaka.
- Kuba jest
w niebo wzięty.- Stwierdził.
- Nie
przeczę. Z pewnością moja mała kłótnia z Alanem upewniła go w przekonaniu, że
wczorajsze kino coś zdziałało.
- O co się
pokłóciliście?
- Okłamał
mnie.
Kolejna
osoba mnie okłamała. Nie wytrzymam tego. Wstałam i poszłam do bufetu. Kupiałam
Jogobellę o smaku owoców leśnych i zaczęłam jeść przechodząc między
korytarzami.
- Ola! Tutaj
jesteś!- Dogonił mnie.
- Nie mam
ochoty z tobą rozmawiać.
- Nie
dokończyłem ci wyjaśniać…
- Tamtych
bzdur? Nie musisz.
- Nie
wierzysz mi.
- Jak mogę
ci uwierzyć, skoro dopiero co mnie okłamałeś?
- Jolka w
pewnym sensie miała racje. Bo ona też tam była.
- O, widzę
kolejne kłamstwo?
- Posłuchaj
mnie przez chwilę!- Zatrzymał mnie i przycisnął do ściany zezłoszczony. Moje
zaskoczenie kazało mu się rozluźnić. Puścił mnie. Nie byłam w stanie się
odezwać.
- Jej ojciec
również pracuje w tej firmie. Rywalizują o stanowisko. Byłem zmuszony tam iść.
I jeszcze z nią tańczyć. Zakazano mi zabierać ciebie.
- Ale mogłeś
mi powiedzieć! A ja jak głupia czekałam na ten dzień ,kiedy razem wyjdziemy do
kina!- Syknęłam. Kilaka osób ciekawie nam się przyglądało. Z pewnością połowa z
nich to szpiedzy Choinki, a druga połowa to szpiedzy Kuby.
Nigdzie
prywatności!
- Wiem,
powinienem był. Ale bałem się, że źle odbierzesz to, że nie możesz ze mną iść…
- Uważasz,
że obchodzi mnie to? Pozycja twoich rodziców? Serio, myślałam, że mnie znasz
Alan.- Prychnęłam.
- Kolejny
raz proszę żebyś się na mnie nie gniewała.
- Nie proś.
Nie wiem. Muszę się zastanowić, czy w ogóle jest sens być z tobą.- Wyminęłam go
biorąc kolejną łyżeczkę jogurtu. Jakby nic się nie stało. Jakby to co się
stało, mnie nie ruszyło.
- Oluś!-
Krzyknął za mną. Odwróciłam się i szłam przodem do niego.
- I nie mówi
do mnie Oluś!
***
- Olka!
Myślałem, ze jesteś z Maćkiem!- Zaskoczenie mojego przyjaciela nieźle mnie
rozbawiło.
- Poszłam
coś zjeść. A co?
- Nic, nic…
Jak było wczoraj w kinie?
- A powiem
ci, że nawet fajnie. Maciek to spoko gość.- Uśmiechnęłam się.
- No widzę,
że dzisiaj tak jakoś lepiej się dogadujecie i w ogóle!
- No
pogadaliśmy sobie wczoraj tak od serca, pośmialiśmy się… Było super.
- To może
umówcie się znowu?- Wyszczerzył się.
- Z chęcią.
Ale na razie muszę coś załatwić.
Nic nie
odpowiedział.
***
- Oluś, co
jest?
- Bartman,
ty też przeszedłeś mnie męczyć? –
Zamknęłam oczy.
- Nie,
dlaczego? Widzę, że coś jest nie tak. O co chodzi?
- Naprawdę
cię to obchodzi?
- Jasne.-
Usiadł na klozetce klubowego lekarza. Właśnie w tym pomieszczeniu się znajduję
i odpoczywam od całego świata. Dopóki nie przerwał mi on.- Co tu tak ciemno?
- Głowa mnie
boli.- Jęknęłam ukrywając ją między ramionami.
- A już
myślałem, że taki nastrój chciałaś zrobić!
-
Chciałbyś.- Zachichotałam. – Nawet nie mam tabletki.
- Bidulko ty
moja!- Wstał i zaczął szperać po szufladach.
- Co ty
wyprawiasz! Przestań, dostaniemy ochrzan!- Ale on nie przerywał. Po prostu
wyjął jakieś opakowanie i podał mi tabletkę. Następnie nalał wody do
plastikowego kubeczka i postawił przede mną.
- Popij. –
Nakazał. Wykonałam polecenie. Przysunął dodatkowe krzesło do mnie, usiadł na
nim i obrócił mnie przodem do siebie. – Tylko nie krzycz.- Ostrzegł szeptem.
Wziął w dłonie moją głowę i zaczął masować.
W pierwszej
chwili miałam go odepchnąć od siebie. Ale spojrzałam w jego oczy i zatonęłam.
Pierwszy raz od dawna po prostu utonęłam w czyichś oczach. Uspokoiłam się
mrużąc swoje.
- Lepiej?
- Yhym…
Matko, jak dobrze.- Szepnęłam.
Nie wiem,
ile tak siedzieliśmy. W każdym razie znalazł nas Kubiak.
- Hej, hej!
Tylko bez takich! Bo poskarżę Ignaczakowi.- Ostrzegł ze śmiechem. – Zbychu,
chodź. Przypominam, że ktoś na ciebie czeka.
- Wiem,
wiem. Już idę.- Wstał, odkładając stołek na swoje miejsce.
- Kto na
ciebie czeka?- Zainteresowałam się.
- Nikt taki.-
Uśmiechnął się.- Do jutra, Oluś.
- No pa.-
Westchnęłam, gdy usłyszałam zamykające się za nim drzwi. Dlaczego Alanowi
zakazałam do siebie tak mówić, kiedy Bartman w każdej chwili zdrabnia moje imię
i nic z tym nie robię?
- Musisz mu
dać spokój.- Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam za swoimi plecami głos Kubiego.
- Co?-
Odwróciłam się.
- Nie mam
nic przeciwko waszej przyjaźni. Ale to może się źle dla niego skończyć.
- Nie
rozumiem. Każesz mi się trzymać od niego z daleka? – Uśmiechnęłam się kpiarsko.
- Coś w tym
stylu.
- Co ja
takiego zrobiłam?
- Jestem
jego przyjacielem i wiem więcej, niż myślisz. Znam go na wylot. Po prostu,
jeśli ci na nim zależy to proszę, nie krzywdź go.
Po tych
słowach wyszedł. A ja zaczęłam płakać.
Już w domu
wyjęłam pamiętnik.
Nie rozumiem. Dlaczego miałabym
krzywdzić swojego przyjaciela? Przecież jak niby? Zbyszek to wyjątkowy
człowiek. I rozumiem Miśka, że się o niego martwi, bo ja ostatnio też. Ale
sorry no. Żeby mnie o wszystko obwiniać?! Chyba czeka mnie poważna rozmowa ze Zbigniewem
Bartmanem.
Alan cały czas do mnie pisze, abym mu
wybaczyła. Już w sumie się nie gniewam. Ale inna sprawa, że mnie okłamał. Już
za dużo ludzi mnie okłamało. Czyli kolejna rozmowa.
Kuba. Eh, ten idiota próbuje mnie
spiknąć z Maćkiem. Czy on naprawdę nie widzi, co się dzieje? Trzeba będzie go
uświadomić, ale jeszcze nie wiem, jak.
A teraz powtórzę z wosu i idę spać.
Mam dość jak na jeden dzień.
***
Wybaczyłam
Alanowi. Postawiłam jeden warunek: żadnych kłamstw i niedomówień. Jeśli jeszcze
raz będzie taka sytuacja, to koniec. Cieszył się jak dziecko.
Wychodząc z
placu szkolnego, pożegnałam się z nim i Kubą. Ten drugi nie był zbytnio
zadowolony takim obrotem sprawy. Trudo, musi przeboleć. Właśnie kieruję się na
przystanek, kiedy czyjaś ręka opada na moje ramię.
- Przecież
się już pożegnaliśmy!- Jęknęłam obracając się. Myślałam, że zobaczę Alana. Ale się
myliłam.- Kim pan jest?!
Odsunęłam
się dwa kroki do tyłu.
- Przysyła
mnie Nieznany. Kazał przekazać ten list.- Wyciągnął do mnie kopertę.
- Czego on
znowu chce? Nie mógł po prostu wysłać go pocztą?
- Najwyraźniej
to coś ważnego. – Wzruszył ramionami na oko trzydziesto-pięcio letni mężczyzna.
- Jak mnie
znalazłeś?- Uniosłam podejrzliwie jedną brew i odebrałam od niego list.
- Mam swoje
sposoby.- Kiwnęłam głową czytając staranne pismo na środku białego papieru.
Kiedy znów chciałam się odezwać do faceta, jego już nie było.
- Co on
jakiś Ninja?- Zdziwiłam się rozglądając dookoła. – Pięknie.
Westchnęłam
i natychmiast zaczęłam rozpakowywać. W środku znajdowała się zwykła kartka w
kratkę, zapisana jakimiś słowami. Zaczęłam czytać.
„Droga Alexandro.
Wiem, że po tym, jak ostatnio
potraktowałem Ciebie i Twoich przyjaciół, na pewno nie pałasz do mnie sympatią.
Wiem i rozumiem. Czasem zachowuję się dziwnie – taką już mam naturę. Za to masz
niewiarygodnie lojalnych przyjaciół.
Od jednego z nich otrzymałem
wiadomość, a raczej prośbę, bym pomógł Ci odnaleźć to, czego szukasz. Domyślam
się, że chodzi o mężczyznę, lub kobietę,
których mnie wypytywałaś. Postaram się zrobić co w mojej mocy.
Nie oczekuję zapłaty od Ciebie. Byłem
wiernym przyjacielem Twojej matki, naprawdę. Znam ją. I Ciebie też. Dlatego
musimy się spotkać. Na mojej kolejnej imprezie.
Będę czekał z nadzieją, że mi
wybaczyłaś. I pozwolisz sobie pomóc.
Pozdrawiam.
Ps. Zabierz ze sobą tego
przystojniaka, któremu tak na Tobie zależy.”
Przez chwilę
nie wiedziałam, co mam zrobić. Właściwie to jest już mój naturalny stan.
Tego, że
otrzymam taki list od Nieznanego się nie spodziewałam! Chwila, o kim tak
właściwie mówił? O mnie, moich przyjaciołach, moim ojcu? Czy o sobie samym?
Prześledziłam wzrokiem jeszcze raz całą wiadomość.
Jaki mój
przyjaciel? Jedyną osobą, która wie o wszystkim jest Kuba. I Bartman. Nie
wierzę, że to któryś z nich mógł „poprosić” Nieznanego o pomoc dla mnie. To
niewiarygodne.
Wyjęłam
telefon i wybrałam numer Kuby. Dwa sygnały, pięć…
- Halo?
- Kuba!
- Tak, to ja
Sowa.- Zachichotał.
- Czy
kontaktowałeś się może z Nieznanym w ostatnim czasie?
- Co? O co
chodzi?- Wydaje się być naprawdę zdziwiony.
- To nie
ty.- Szepnęłam bardziej do siebie niż do niego. Ale i tak usłyszał.
- Olka, co
jest? Gdzie jesteś?!
- Co? Nic.
Muszę lecieć. Dzięki.
- Ale co się
stało?!
- Później ci
wyjaśnię…
- Tylko
spróbuj się rozłączyć, a…
I się
rozłączyłam. Następnym krokiem moim było wysłanie wiadomości do Zbyszka.
Wiadomość: Hejka. Masz czas? Mam sprawę do Ciebie.
Odpowiedź: Coś się stało?? Mam przyjechać?
Wiadomość: Właściwie to ja przyjadę do Ciebie. Gdzie jesteś?
Odpowiedź: W tej chwili w kawiarni. Mam spotkanie, ale jak chcesz to przyjedź.
Wiadomość: W której?!
Odpowiedź: Zaraz wyślę Ci adres.
Czekałam
chwilę na sms’a. Gdy przyszedł, od razu wsiadłam do odpowiedniego autobusu i
pojechałam.
Podróż
trwała jakieś dwadzieścia minut. Przez cały czas ściskałam w ręce kopertę i
zastanawiałam się, dlaczego Zbyszek to zrobił. Nie kazałam mu, nawet nie
prosiłam. Więc dlaczego?
Wysiadłam na
odpowiednim przystanku i pognałam do kawiarni. Na nieszczęście moje zaczął
padać deszcz, więc wpadłam do pomieszczenia z prawie całkiem przemoczonymi
włosami. Ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. Po prostu zaczęłam się rozglądać
po pomalowanej na żółto brązowo kawiarni i szukałam swojego przyjaciela.
Chyba
spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie. Jego szeroki uśmiech rozjaśnił
całą aurę dookoła niego. I w tej chwili dostrzegłam kogoś jeszcze.
Osoba ta
siedziała naprzeciwko niego i głośno się śmiała. A ten uśmiech nie był
kierowany do mnie, lecz do tego osobnika.
Podeszłam
więc bliżej. Wtedy Zibi mnie zobaczył.
- O, jesteś!-
Ucieszył się i wstał.
- Sorki, że
tak długo. Autobusy mają swoje wady.- Odpowiedziałam zerkając na piękną,
czarnowłosą kobietę.
- A! Tamaro,
powinnaś poznać Olę, moją przyjaciółkę. Ola, to jest Tamara.- Przedstawił nas
sobie.
- Miło cie
poznać.- Wyciągnęłam dłoń, którą uścisnęła taksując mnie wzrokiem.- Jesteś
przyjaciółką Zbyszka?
-
Przyjaciółką?- Zaśmiała się i spojrzała na siatkarza z szerokim uśmiechem.- Zbyszku,
nic nie powiesz?
Spojrzałam
na niego. Tego, który wyglądał jakby zaraz miał zamiar zemdleć. W końcu kobieta
sama odpowiedziała.
- Jestem
jego dziewczyną.A właściwie... narzeczoną.
*****
Tak jak powiedziałam, tak robię. Więc.... troszkę się pomieszało, co? ;D
O kurczaczek. Bartman na narzeczona. Tego bym sie nie spodziewała. czuje że ta Tamara może troche namieszac. Mam nadzieje że Ola wnet dowie sie wszystkiego czego chce wiedzieć. A ten Alan to mnie już denerwuje. Niech Ola z nim zerwie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się zaskoczyć :D Tego właśnie chciałam ;)
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam.
Zibi ma kogo? :O oo lol.. xd Jeju, Alan to kretyn.. -,- czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, jestem ciekawa co wymyśliłaś. :3 pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję! Również pozdrawiam ;**
Usuńale i tak wciąż mam nadzieję, że Zbyszek będzie z Olą :) czekam na więcej, bardzo mnie to wciągnęło i chciałoby się więcej, i więcej ;) kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńCieszę się! :D Jak dobrze pójdzie to dodam w najbliższy weekend ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńMam dziwne wrażenie, że Ola będzie z Zibim... I przy końcu opowiadania jak Olka będzie wracać do Anglii to powie Zbyszkowi "Nie zapomnij o mnie" xd Jestem chora xd Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, zobaczymy jak to będzie ;D
UsuńDziękuję.
Mamuniu.. Co to się porobiło? Jak to Bartman ma narzeczoną? Kubiak? A miałam taką nadzieję że Bartman i Ola będą kiedyś tam razem.. A tutaj mi wyskakuje jakaś Tamara. W sumie.. Dziewczyna nie ściana, da się przestawić. No i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńTola.
Hahaha nic nie jest niemożliwe ;3
UsuńZnajdę,zamorduję,zastrzelę dla pewności poćwiartuje później włożę do gustownego różowego worka i cie zakopię później cie odkopię poskładam postawie przed komputerem i będziesz Musiała mi wszytko sprostować czyli:
OdpowiedzUsuń1.Igła będzie ojcem,
2.Tamara zdradzi ZB9,
3.Olka go pocieeszy,
4.Olka i Zbych zeswatają Maciusia i Kubusia.
5.Zbych jej wyzna miłość
IO będzie
H A P P Y
E N D
!!!
W 100% zgadzam się z powyzym komentarzem :-D
OdpowiedzUsuń