niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział L



- To ty nie wiesz! Ach, jak mi przykro… - Jolka zachichotała udając zakłopotanie.- Ale myślałam, że nie macie przed sobą tajemnic?
No cóż. Najwyraźniej się pomyliłam.
- Alan?- Spróbowałam ponownie.
- Dlaczego mi to robisz?- Syknął do Blondyny.
- Ach, co ja takiego zrobiłam? Przecież powiedziałam prawdę! Najwyraźniej to nie moja wina.- Mrugnęła do niego, posłała mi jeden z tych swoich zwycięskich uśmieszków. I odeszła.
Omijając mnie, szepnęła:
- Skoro ja nie mogłam go mieć. Nikt nie będzie.
Odeszła. Ledwo zwróciłam uwagę na jej słowa. Po prostu wpatrywałam się w niego z rozczarowaniem w oczach i bólem wypisanym na twarzy.
- Powiesz coś w końcu?
- Oluś…
- Nie. Mów. Tak. Do. Mnie.- Warknęłam.
- Ola, to nie tak, jak myślisz…
- Nie? Naprawdę! Alan, mam jedno pytanie. Gdzie wczoraj byłeś?
- Na spotkaniu z rodzicami.
- I znowu kłamiesz?- Zaczęłam się obracać z zamiarem odejścia w innym kierunku.
- Daj mi wyjaśnić…- Chwycił mnie za łokieć i zatrzymał.
- Puść mnie, Alan.
- Olka, do cholery! Nie kłamię!
- Więc to Choinka kłamie?
- Kto?- Zrobił zdezorientowaną minę. Ale chyba uznał, że to nieważne.- Ola. Byłem z rodzicami na spotkaniu z ważnymi ludźmi. Ojciec ma dostać awans. Ma zostać zastępca dyrektora firmy.
- Co to ma wspólnego z Jolką?!- Krzyknęłam. Wtedy zabrzmiał dzwonek.- Wiesz co? Daj mi spokój!
Wkurzona udałam się do łazienki. Na matematykę się spóźniłam, więc jako pierwsza poszłam do tablicy. Nawet dostałam dwa z rozwiązywania zadań.
- Jakiś postęp jest, panno Sowecka.- Pochwalił nauczyciel.- Niedostateczny zatrzymam dla kogoś innego.
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Z największą chęcią podeszłam do niego i z całej siły uderzyłam w twarz pięścią. Druj złapał się za noc, a ja za dłoń. Zaczał coś do mnie mówić, ale ja tylko się śmiałam. Nic mnie nie obchodziło. Nawet przerażone okrzyki uczennic za moimi plecami i dopingujące słowa ze strony chłopców.
- Pani może usiąść!
Ocknęłam się. A więc to była tylko taka moja mała fantazja? Westchnęłam i zajęłam swoje miejsce.
- Wiesz co? Jeszcze chwila i postawiłbym pięć dych, że mu przywalisz.- Szepnął Kuba.
- Nawet nie wiesz…
- Co się stało?
- Nie wiem. Chyba potrzebuję trochę rozrywki.- Mruknęłam przepisując kolejny przykład z tablicy.
- Zapytam Maćka. Może by się gdzieś z tobą wybrał…- Już nabierałam powietrza, żeby krzyknąć. Naprawdę miałam ochotę wrzeszczeć. Zamiast tego zamilkłam i do końca lekcji się nie odzywałam.
Pod każdą klasą, gdzie kończyłam lekcje, czekał na mnie Alan. Kuba dopiero za trzecim razem zorientował się, że nie mam ochoty widzieć swojego chłopaka. Więc z pełną satysfakcją podstawiał obok mnie Maciusia. Jaka ja byłam głupia, że wcześniej tego nie zauważyłam! Kuba naprawdę stara się żebym była z kimś, komu się nie podobam. A mogę nawet stwierdzić, że i Kubie podoba się nowy kolega. Tylko nie chce tego przyznać.
Tak, jak ustaliłam dzień wcześniej z Maćkiem, dziś realizowaliśmy plan. Usiedliśmy w naszym stałym miejscu, nawet oparłam głowę o ramię chłopaka.
- Kuba jest w niebo wzięty.- Stwierdził.
- Nie przeczę. Z pewnością moja mała kłótnia z Alanem upewniła go w przekonaniu, że wczorajsze kino coś zdziałało.
- O co się pokłóciliście?
- Okłamał mnie.
Kolejna osoba mnie okłamała. Nie wytrzymam tego. Wstałam i poszłam do bufetu. Kupiałam Jogobellę o smaku owoców leśnych i zaczęłam jeść przechodząc między korytarzami.
- Ola! Tutaj jesteś!- Dogonił mnie.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Nie dokończyłem ci wyjaśniać…
- Tamtych bzdur? Nie musisz.
- Nie wierzysz mi.
- Jak mogę ci uwierzyć, skoro dopiero co mnie okłamałeś?
- Jolka w pewnym sensie miała racje. Bo ona też tam była.
- O, widzę kolejne kłamstwo?
- Posłuchaj mnie przez chwilę!- Zatrzymał mnie i przycisnął do ściany zezłoszczony. Moje zaskoczenie kazało mu się rozluźnić. Puścił mnie. Nie byłam w stanie się odezwać.
- Jej ojciec również pracuje w tej firmie. Rywalizują o stanowisko. Byłem zmuszony tam iść. I jeszcze z nią tańczyć. Zakazano mi zabierać ciebie.
- Ale mogłeś mi powiedzieć! A ja jak głupia czekałam na ten dzień ,kiedy razem wyjdziemy do kina!- Syknęłam. Kilaka osób ciekawie nam się przyglądało. Z pewnością połowa z nich to szpiedzy Choinki, a druga połowa to szpiedzy Kuby.
Nigdzie prywatności!
- Wiem, powinienem był. Ale bałem się, że źle odbierzesz to, że nie możesz ze mną iść…
- Uważasz, że obchodzi mnie to? Pozycja twoich rodziców? Serio, myślałam, że mnie znasz Alan.- Prychnęłam.
- Kolejny raz proszę żebyś się na mnie nie gniewała.
- Nie proś. Nie wiem. Muszę się zastanowić, czy w ogóle jest sens być z tobą.- Wyminęłam go biorąc kolejną łyżeczkę jogurtu. Jakby nic się nie stało. Jakby to co się stało, mnie nie ruszyło.
- Oluś!- Krzyknął za mną. Odwróciłam się i szłam przodem do niego.
- I nie mówi do mnie Oluś!

***
- Olka! Myślałem, ze jesteś z Maćkiem!- Zaskoczenie mojego przyjaciela nieźle mnie rozbawiło.
- Poszłam coś zjeść. A co?
- Nic, nic… Jak było wczoraj w kinie?
- A powiem ci, że nawet fajnie. Maciek to spoko gość.- Uśmiechnęłam się.
- No widzę, że dzisiaj tak jakoś lepiej się dogadujecie i w ogóle!
- No pogadaliśmy sobie wczoraj tak od serca, pośmialiśmy się… Było super.
- To może umówcie się znowu?- Wyszczerzył się.
- Z chęcią. Ale na razie muszę coś załatwić.
Nic nie odpowiedział.

***
- Oluś, co jest?
- Bartman, ty też przeszedłeś mnie  męczyć? – Zamknęłam oczy.
- Nie, dlaczego? Widzę, że coś jest nie tak. O co chodzi?
- Naprawdę cię to obchodzi?
- Jasne.- Usiadł na klozetce klubowego lekarza. Właśnie w tym pomieszczeniu się znajduję i odpoczywam od całego świata. Dopóki nie przerwał mi on.- Co tu tak ciemno?
- Głowa mnie boli.- Jęknęłam ukrywając ją między ramionami.
- A już myślałem, że taki nastrój chciałaś zrobić!
- Chciałbyś.- Zachichotałam. – Nawet nie mam tabletki.
- Bidulko ty moja!- Wstał i zaczął szperać po szufladach.
- Co ty wyprawiasz! Przestań, dostaniemy ochrzan!- Ale on nie przerywał. Po prostu wyjął jakieś opakowanie i podał mi tabletkę. Następnie nalał wody do plastikowego kubeczka i postawił przede mną.
- Popij. – Nakazał. Wykonałam polecenie. Przysunął dodatkowe krzesło do mnie, usiadł na nim i obrócił mnie przodem do siebie. – Tylko nie krzycz.- Ostrzegł szeptem. Wziął w dłonie moją głowę i zaczął masować.
W pierwszej chwili miałam go odepchnąć od siebie. Ale spojrzałam w jego oczy i zatonęłam. Pierwszy raz od dawna po prostu utonęłam w czyichś oczach. Uspokoiłam się mrużąc swoje.
- Lepiej?
- Yhym… Matko, jak dobrze.- Szepnęłam.
Nie wiem, ile tak siedzieliśmy. W każdym razie znalazł nas Kubiak.
- Hej, hej! Tylko bez takich! Bo poskarżę Ignaczakowi.- Ostrzegł ze śmiechem. – Zbychu, chodź. Przypominam, że ktoś na ciebie czeka.
- Wiem, wiem. Już idę.- Wstał, odkładając stołek na swoje miejsce.
- Kto na ciebie czeka?- Zainteresowałam się.
- Nikt taki.- Uśmiechnął się.- Do jutra, Oluś.
- No pa.- Westchnęłam, gdy usłyszałam zamykające się za nim drzwi. Dlaczego Alanowi zakazałam do siebie tak mówić, kiedy Bartman w każdej chwili zdrabnia moje imię i nic z tym nie robię?
- Musisz mu dać spokój.- Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam za swoimi plecami głos Kubiego.
- Co?- Odwróciłam się.
- Nie mam nic przeciwko waszej przyjaźni. Ale to może się źle dla niego skończyć.
- Nie rozumiem. Każesz mi się trzymać od niego z daleka? – Uśmiechnęłam się kpiarsko.
- Coś w tym stylu.
- Co ja takiego zrobiłam?
- Jestem jego przyjacielem i wiem więcej, niż myślisz. Znam go na wylot. Po prostu, jeśli ci na nim zależy to proszę, nie krzywdź go.
Po tych słowach wyszedł. A ja zaczęłam płakać.

Już w domu wyjęłam pamiętnik.

Nie rozumiem. Dlaczego miałabym krzywdzić swojego przyjaciela? Przecież jak niby? Zbyszek to wyjątkowy człowiek. I rozumiem Miśka, że się o niego martwi, bo ja ostatnio też. Ale sorry no. Żeby mnie o wszystko obwiniać?! Chyba czeka mnie poważna rozmowa ze Zbigniewem Bartmanem.
Alan cały czas do mnie pisze, abym mu wybaczyła. Już w sumie się nie gniewam. Ale inna sprawa, że mnie okłamał. Już za dużo ludzi mnie okłamało. Czyli kolejna rozmowa.
Kuba. Eh, ten idiota próbuje mnie spiknąć z Maćkiem. Czy on naprawdę nie widzi, co się dzieje? Trzeba będzie go uświadomić, ale jeszcze nie wiem, jak.
A teraz powtórzę z wosu i idę spać. Mam dość jak na jeden dzień.

***
Wybaczyłam Alanowi. Postawiłam jeden warunek: żadnych kłamstw i niedomówień. Jeśli jeszcze raz będzie taka sytuacja, to koniec. Cieszył się jak dziecko.
Wychodząc z placu szkolnego, pożegnałam się z nim i Kubą. Ten drugi nie był zbytnio zadowolony takim obrotem sprawy. Trudo, musi przeboleć. Właśnie kieruję się na przystanek, kiedy czyjaś ręka opada na moje ramię.
- Przecież się już pożegnaliśmy!- Jęknęłam obracając się. Myślałam, że zobaczę Alana. Ale się myliłam.- Kim pan jest?!
Odsunęłam się dwa kroki do tyłu.
- Przysyła mnie Nieznany. Kazał przekazać ten list.- Wyciągnął do mnie kopertę.
- Czego on znowu chce? Nie mógł po prostu wysłać go pocztą?
- Najwyraźniej to coś ważnego. – Wzruszył ramionami na oko trzydziesto-pięcio letni mężczyzna.
- Jak mnie znalazłeś?- Uniosłam podejrzliwie jedną brew i odebrałam od niego list.
- Mam swoje sposoby.- Kiwnęłam głową czytając staranne pismo na środku białego papieru. Kiedy znów chciałam się odezwać do faceta, jego już nie było.
- Co on jakiś Ninja?- Zdziwiłam się rozglądając dookoła. – Pięknie.
Westchnęłam i natychmiast zaczęłam rozpakowywać. W środku znajdowała się zwykła kartka w kratkę, zapisana jakimiś słowami. Zaczęłam czytać.

Droga Alexandro.
Wiem, że po tym, jak ostatnio potraktowałem Ciebie i Twoich przyjaciół, na pewno nie pałasz do mnie sympatią. Wiem i rozumiem. Czasem zachowuję się dziwnie – taką już mam naturę. Za to masz niewiarygodnie lojalnych przyjaciół.
Od jednego z nich otrzymałem wiadomość, a raczej prośbę, bym pomógł Ci odnaleźć to, czego szukasz. Domyślam się, że chodzi o  mężczyznę, lub kobietę, których mnie wypytywałaś. Postaram się zrobić co w mojej mocy.
Nie oczekuję zapłaty od Ciebie. Byłem wiernym przyjacielem Twojej matki, naprawdę. Znam ją. I Ciebie też. Dlatego musimy się spotkać. Na mojej kolejnej imprezie.
Będę czekał z nadzieją, że mi wybaczyłaś. I pozwolisz sobie pomóc.
Pozdrawiam.
Ps. Zabierz ze sobą tego przystojniaka, któremu tak na Tobie zależy.”

Przez chwilę nie wiedziałam, co mam zrobić. Właściwie to jest już mój naturalny stan.
Tego, że otrzymam taki list od Nieznanego się nie spodziewałam! Chwila, o kim tak właściwie mówił? O mnie, moich przyjaciołach, moim ojcu? Czy o sobie samym? Prześledziłam wzrokiem jeszcze raz całą wiadomość.
Jaki mój przyjaciel? Jedyną osobą, która wie o wszystkim jest Kuba. I Bartman. Nie wierzę, że to któryś z nich mógł „poprosić” Nieznanego o pomoc dla mnie. To niewiarygodne.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer Kuby. Dwa sygnały, pięć…
- Halo?
- Kuba!
- Tak, to ja Sowa.- Zachichotał.
- Czy kontaktowałeś się może z Nieznanym w ostatnim czasie?
- Co? O co chodzi?- Wydaje się być naprawdę zdziwiony.
- To nie ty.- Szepnęłam bardziej do siebie niż do niego. Ale i tak usłyszał.
- Olka, co jest? Gdzie jesteś?!
- Co? Nic. Muszę lecieć. Dzięki.
- Ale co się stało?!
- Później ci wyjaśnię…
- Tylko spróbuj się rozłączyć, a…
I się rozłączyłam. Następnym krokiem moim było wysłanie wiadomości do Zbyszka.
Wiadomość: Hejka. Masz czas? Mam sprawę do Ciebie.
Odpowiedź: Coś się stało?? Mam przyjechać?
Wiadomość: Właściwie to ja przyjadę do Ciebie. Gdzie jesteś?
Odpowiedź: W tej chwili w kawiarni. Mam spotkanie, ale jak chcesz to przyjedź.
Wiadomość: W której?!
Odpowiedź: Zaraz wyślę Ci adres.
Czekałam chwilę na sms’a. Gdy przyszedł, od razu wsiadłam do odpowiedniego autobusu i pojechałam.
Podróż trwała jakieś dwadzieścia minut. Przez cały czas ściskałam w ręce kopertę i zastanawiałam się, dlaczego Zbyszek to zrobił. Nie kazałam mu, nawet nie prosiłam. Więc dlaczego?
Wysiadłam na odpowiednim przystanku i pognałam do kawiarni. Na nieszczęście moje zaczął padać deszcz, więc wpadłam do pomieszczenia z prawie całkiem przemoczonymi włosami. Ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. Po prostu zaczęłam się rozglądać po pomalowanej na żółto brązowo kawiarni i szukałam swojego przyjaciela.
Chyba spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie. Jego szeroki uśmiech rozjaśnił całą aurę dookoła niego. I w tej chwili dostrzegłam kogoś jeszcze.
Osoba ta siedziała naprzeciwko niego i głośno się śmiała. A ten uśmiech nie był kierowany do mnie, lecz do tego osobnika.
Podeszłam więc bliżej. Wtedy Zibi mnie zobaczył.
- O, jesteś!- Ucieszył się i wstał.
- Sorki, że tak długo. Autobusy mają swoje wady.- Odpowiedziałam zerkając na piękną, czarnowłosą kobietę.
- A! Tamaro, powinnaś poznać Olę, moją przyjaciółkę. Ola, to jest Tamara.- Przedstawił nas sobie.
- Miło cie poznać.- Wyciągnęłam dłoń, którą uścisnęła taksując mnie wzrokiem.- Jesteś przyjaciółką Zbyszka?
- Przyjaciółką?- Zaśmiała się i spojrzała na siatkarza z szerokim uśmiechem.- Zbyszku, nic nie powiesz?
Spojrzałam na niego. Tego, który wyglądał jakby zaraz miał zamiar zemdleć. W końcu kobieta sama odpowiedziała.
- Jestem jego dziewczyną.A właściwie... narzeczoną.



*****
Tak jak powiedziałam, tak robię. Więc.... troszkę się pomieszało, co? ;D 

14 komentarzy:

  1. O kurczaczek. Bartman na narzeczona. Tego bym sie nie spodziewała. czuje że ta Tamara może troche namieszac. Mam nadzieje że Ola wnet dowie sie wszystkiego czego chce wiedzieć. A ten Alan to mnie już denerwuje. Niech Ola z nim zerwie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się zaskoczyć :D Tego właśnie chciałam ;)
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Zibi ma kogo? :O oo lol.. xd Jeju, Alan to kretyn.. -,- czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, jestem ciekawa co wymyśliłaś. :3 pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ale i tak wciąż mam nadzieję, że Zbyszek będzie z Olą :) czekam na więcej, bardzo mnie to wciągnęło i chciałoby się więcej, i więcej ;) kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! :D Jak dobrze pójdzie to dodam w najbliższy weekend ;)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dziwne wrażenie, że Ola będzie z Zibim... I przy końcu opowiadania jak Olka będzie wracać do Anglii to powie Zbyszkowi "Nie zapomnij o mnie" xd Jestem chora xd Rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, zobaczymy jak to będzie ;D
      Dziękuję.

      Usuń
  6. Mamuniu.. Co to się porobiło? Jak to Bartman ma narzeczoną? Kubiak? A miałam taką nadzieję że Bartman i Ola będą kiedyś tam razem.. A tutaj mi wyskakuje jakaś Tamara. W sumie.. Dziewczyna nie ściana, da się przestawić. No i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Tola.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znajdę,zamorduję,zastrzelę dla pewności poćwiartuje później włożę do gustownego różowego worka i cie zakopię później cie odkopię poskładam postawie przed komputerem i będziesz Musiała mi wszytko sprostować czyli:
    1.Igła będzie ojcem,
    2.Tamara zdradzi ZB9,
    3.Olka go pocieeszy,
    4.Olka i Zbych zeswatają Maciusia i Kubusia.
    5.Zbych jej wyzna miłość
    IO będzie
    H A P P Y
    E N D
    !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. W 100% zgadzam się z powyzym komentarzem :-D

    OdpowiedzUsuń