Pierwsza
myśl?
Niemożliwe.
Zbyszek nie może mieć narzeczonej.
Druga myśl?
A co ciebie
to obchodzi?
Trzecia
myśl?
Zabiję, że
mi nie powiedział.
Moje
zaskoczenie musiało być widoczne.
- Ola?-
Zaniepokoił się siatkarz.
-Ehm, to
wspaniale! Nie wiedziałam, przepraszam.- Posłałam im szczerz (moim zdaniem)
uśmiech.
- O coś
chciałaś mnie zapytać, tak?- Przypomniał atakujący.
- To może
poczekać.- Odparłam szybko się wycofując.- Zapytam później.
- Ola!
Zanim zdążył
mnie zatrzymać, mnie już nie było. Czułam się skołowana. Dlaczego? Przecież to normalne, że Bartman kogoś ma.
Dziewczynę. Narzeczoną. Nie Kubiaka. On ma narzeczoną. A mnie nie powinno to
obchodzić.
Więc
dlaczego poczułam się źle z tą wiadomością?
Skrzywiłam
się na samo wspomnienie Tamary. Jest piękna. Czarne, długie włosy. Chyba piwne
oczy. I ten uśmiech… Nic dziwnego, że są parą. Zbyszek ma gust.
DOŚĆ!
To jego
życie. On decyduje z kim się spotyka.
Ale dlaczego
mi nie powiedział?
- Uważaj,
jak chodzisz!- Wrzasnął za mną jakiś facet. Zaraz potem usłyszałam trąbienie
aut. Rozejrzałam się zdezorientowana.
Jestem na
środku drogi.
-
Przepraszam, przepraszam…- Pokazywałam gestem i szybko przebiegłam na drugą
stronę.
Znów lunęło.
***
Długi spacer
w deszczu dał mi odpocząć. Weszłam do domu już spokojna i opanowana.
- Jezus
Maria!- Krzyknęła Iwona.
- To tylko
ja.- Mruknęłam pod nosem.
- Co ci się
stało?!- Natychmiast do mnie podbiegła i zaczęła ściągać moją mokrą kurtkę.
- Zastała
mnie ulewa.- Uśmiechnęłam się.
- Ło Matko
Boska!- Tym razem krzyknął Igła.
- Mówiłam
już! To tylko ja.- Wzruszyłam ramionami.
- No nie
wierzę! No i gdzieś ty się szlajała? – Jęknął.
- Tu i tam…
Sama nie wiem.- Wyszczerzyłam się.- Mogę iść się przebrać?
- Szybko bo będziesz chora!- Rozkazała Iwona.- Zrobię ci gorącej herbaty…
Udałam więc
się do swojego pokoju. Wzięłam suche ciuchy, poszłam pod prysznic. Pół godziny
później siedziałam na kanapie popijając herbatką Iwony i oglądając Wiadomości.
W sumie całe zaskoczenie już minęło. Czas przyzwyczaić się, że nie będę już
jedyną przyjaciółką kobietą w życiu Bartmana.
Wiadomość: Oluś, cała jesteś? Martwiłem się. O co chodziło?
Odpowiedz: Miałam tylko takie jedno pytanie. Ale to może poczekać do jutra. Teraz
mam kolejne. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
Wiadomość: O Tamarze?
Odpowiedz: No. Przecież to było kompletne zaskoczenie. Zwłaszcza, że od jakiegoś
czasu starałam się wydobyć z Ciebie jakieś informacje o Twoich byłych.
Wiadomość: Wiem, przepraszam. Jakoś nie mogłem się zdobyć. Chciałem, żebyście inaczej
się poznały. Możemy o tym pogadać jutro? Po treningu? :)
Odpowiedz: Ok.
Wyłączyłam
telefon i skupiłam się na ekranie telewizora.
- Młoda,
przegięłaś. Ja rozumiem, że możesz mieć swoje bunty. Ale to jest nie do
przyjęcia!
Igła stanął
przede mną zasłaniając mi widok.
- Krzysiek,
możesz się odsunąć?- Poprosiłam. Ale on tylko patrzył na mnie tymi swoimi
rozgniewanymi oczami. – Wiem, wiem. Sorki no. Mówiłam już. To wszystko przez
deszcz. Nad żywiołami nie zapanuję! Nie rób ze mnie jakiejś bogini czy coś.
- Nie trzeba
było po mnie zadzwonić?
- Telefon mi
się rozładował.
- Czyżby?-
Uniósł brwi. Skubaniec wie, kiedy kłamię.
- Po prostu…
Musiałam się przejść. Pomyśleć.
- W
deszczu?!- Zirytował się.- Jesteś nienormalna.
- Po kimś to
odziedziczyłam.- Uniosłam brwi. Igła udawał, jakby nie wie, o co chodzi. – Może
teraz powiesz, po kim?
- Chciałbym,
żeby po mnie.- Mrugnął i usiadł Obok na kanapie. Najwyraźniej konflikt
zażegnany.
- Może być
po tobie.- Wyszczerzyłam się.
- A tak
serio… Co się stało?- Spojrzał na mnie więc natychmiast odwróciłam wzrok.
- Pokłóciłam
się z Alanem. Znaczy… Sama nie wiem, co mam robić.
- Tematy
miłosne…- Pokiwał głową.- Z tym to może
do Iwony?
- Ale to ty
znasz całą sytuację!
W końcu się zgodził.
Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, jak czekałam pod kinem, jak byłam zła na
Kubę, o Alanie, który mnie okłamał. A jak Ignaczak to skomentował?
- Łał.
- Dzięki.
Tego mi było trzeba!- Zakpiłam.
- Czyli ten
Maciek to tez gej?
- Czy z
całego tego mojego monologu zapamiętałeś tylko tą jedną rzecz?- Wkurzyłam się.-
Bardziej mi chodzi o to, żebyś powiedział, co mam robić.
- Nie mogę. Sama
musisz podjąć decyzję. Pamiętaj jedno: człowiek jest gorszy niż zwierzę. Ale
każdy zasługuje na drugą szansę.
***
Wybaczyłam
Alanowi. Ale postanowiłam być bardziej czujna i na wszelki wypadek trzymać go z
daleka od Jolki.
- Jestes najlepsza. Kocham cię!- Pocałował mnie tak namiętnie, że brakło mi tchu.
- Jestem za dobra.- Jęknęłam.
- W sobotę wieczorem moich starych nie ma w domu. Wpadniesz? Mam dla ciebie niespodziankę.
- Niech będzie fajna.
- Będzie najlepsza.- Znów mnie pocałował.
I niech lepiej ma rację. Bo jak nie, to inaczej sobie z nim porozmawiam!
Po pracy
miałam spotkać się ze Zbyszkiem. Wyszłam z budynku a on już czekał na mnie.
- Mieliśmy
pogadać.- Przypomniał.
- Wiem.
Musimy. Gdzie?
- Wsiadaj do
auta.- Zaprosił i sam zrobił to samo.
Kilka minut
później spacerowaliśmy po parku, gdzie kilka miesięcy temu rysowałam w swoim
szkicowniku zachód słońca. Szliśmy w milczeniu, aż w końcu on się pierwszy
odezwał.
-
Przepraszam.
Zdezorientowana
spojrzałam na niego.
- Za co?
- Że ci nie
powiedziałem. Ale to jest bardziej skomplikowane niż sądzisz.
- To może mi
opowiedz? Jeśli chcesz.- Dodałam szybko. – Wiesz, troszkę mnie zaskoczyło, że
masz narzeczoną.
- Nie mam.
- Jak to?-
Aż się zatrzymałam.- Przecież Tamara…
- Była moją
narzeczoną.
- Chwila.
Pogubiłam się…
- Mówiłem,
że to trochę skomplikowane. – Uśmiechnął się. Zachęciłam go, żeby opowiadał.-
No dobra. Tamara w sumie to jest moją narzeczoną tylko fikcyjnie. Nigdy
oficjalnie jej się nie oświadczyłem. Poznaliśmy się jakieś pięć lat temu,
zakochaliśmy. W końcu ja musiałem wrócić do Polski.
- Wrócić?-
Przerwałam mu.
- Mieszkałem
we Włoszech. Tamara stamtąd pochodzi. Ona nie mogła wyjechać, bo miała chorą
matkę i musiała się nią zajmować. Swego czasu pomagałem jej. I Kubiak. Graliśmy
wtedy w plażówkę.
- Grałeś w
siatkówkę plażową!?
- No.
- To czemu
grasz teraz w halową?
-
Postanowiłem sprawdzić czegoś nowego. I tak już zostało. Ale wracając do tematu…
Naprawdę ją kochałem. Była moją pierwszą miłością.
- Więc czemu
nie byliście razem? Tamte rzeczy w twoim domu… to były jej, prawda?
- Tak. Jej
książki, niektóre ubrania. Nie mogłem się ich pozbyć. Jakiś miesiąc temu wróciła
do Polski. Powiedziała, że nadal mnie kocha i musiała mnie odnaleźć.
- To
ciekawe, że akurat teraz.- Zamyśliłam się. A potem się uśmiechnęłam.- Ale teraz
przynajmniej możecie być razem!
- Aż tak cię
to uszczęśliwia?- Spytał dziwnie poważny.
- Kochasz
ją?- Długo milczał. Naprawdę długo, aż zaczęłam się martwić. – Kochasz?
Stanął
przede mną i spojrzał się w oczy.
- Kochałem.
I jakaś część mnie nadal ją kocha.
- Czyli ją
kochasz?- Ponownie spytałam pragnąc odpowiedzi. Nie wiem, dlaczego. Po prostu
zaczęło mi zależeć na jego odpowiedzi. Znów ruszył przed siebie.- No powiedz
mi!
- Tak.
Nawet na
mnie nie spojrzał. Po czym po raz kolejny się zatrzymał i zrobił coś dziwnego.
Przytulił mnie mocno do siebie. Tak bez powodu.
- Hej!
Udusisz mnie!- Jęknęłam.
- Dzięki.
- Za co?- Uśmiechnęłam
się.
- Za to, że
jesteś moją… przyjaciółką. I że mogłem z tobą pogadać.
- Słuchaj,
tylko mam prośbę. Nie mów nic Kubiakowi, że się spotkaliśmy, co?- Poprosiłam.
- Czemu? Co
on ci nagadał?!- W oczach Zibiego pojawiły się groźne błyski.
- Nic, nic.
Tylko… proszę.- Przyglądał mi się uważnie aż w końcu kiwnął głową.
- Dobra. A
teraz mów, co chciałaś mnie zapytać?- Zmienił temat siadając na ławce. Zajęłam
miejsce obok.
-
Kontaktowałeś się z Nieznanym?
- Tak.
- Przysłał
mi list, że chce mi pomóc. Jak udało ci się go przekonać?
- Poleciał
na moją urodę.- Wyszczerzył się.
- Chyba jej
brak.- Zażartowałam. Natychmiast zaczął mnie łaskotać za karę.
- Uważasz,
że nie jestem przystojny?- Naburmuszył się.
- A jesteś?-
Zachichotałam. Wtedy porwał mnie, przerzucił sobie przez plecy i zaczął mną
kręcić.- Nieeee. Zbyszek, nie!
Zaraz
zwymiotuję.
Ale wtedy
się zatrzymał.
- Nadal
uważasz, że jestem brzydki?
- Nie!
Uważam, że jesteś przystojny.- Dałam za wygraną. Z wielkoludem nie wygram. On
przecież ma pięć razy więcej siły niż ja!
- Tylko
tyle?- I znów obroty…
- Nie, nie!
Jesteś bardzo przystojny i… miły!- Dopowiedziałam.
- I…?
- Jeszcze
coś?- Zdziwiłam się. Poczułam kolejne… O nie!- Dobra no! Jesteś jeszcze mądry.
- I
wielkoduszny.- Dopowiedział stawiając mnie na ziemi. Odetchnęłam z ulga ale na
wszelki wypadek odsunęłam się do tyłu.
- I
wielkoduszny.- Powtórzyłam.
- Naprawdę?
Dziękuję!- Uśmiechnął się na co ja tylko parsknęłam śmiechem. Dzięki niemu
poprawiłam sobie humor. – No dobra. Skoro najważniejsza rzecz ustalona, to
powiedz mi, co jeszcze napisał ten twój Nieznany.
- Ogólnie to
wszystko i nic. Staram się zrozumieć czy chciał mnie obrazić, czy faktycznie
pomóc. W każdym razie mam się z nim spotkać.
- Kiedy?
- Z tego co
się dowiedziałam… w tę sobotę.
- Jutro?
- Tak.
-
Potrzebujesz towarzystwa?
- A twoja
narzeczona nie będzie mieć do mnie pretensji, że pożyczam sobie jej faceta?-
Uniosłam brew.
- Przecież
mówiłem ci, że ona nie jest moją narzeczoną!- Westchnął zrezygnowany.- Na razie
dążymy do tego, co było kiedyś. Poza tym nie jestem jej. A ty jesteś moją
przyjaciółką. Jadę z tobą.- Ostrzegł.
- Okej,
spasuję.- Wyszczerzyłem się.
Dlaczego
cieszę się na samą myśl, że Zbyszek zostawi Tamarę a pojedzie ze mną? Nie podoba
mi się to.
Bardzo mi
się nie podoba.
Wróciłam do
domu i od razu wzięłam się za szkicowanie. Nie widziałam, co wyjdzie. Dopóki
nie odłożyłam ołówka nie byłam świadoma, co rysuję. Teraz to widzę.
Bartmana.
***
- Sowa, bilety zarezerwowane! Przylatujemy do Ciebie!- Wydarła się Natalia.
- Super! Czemu to jeszcze całe dwa tygodnie?- Zasmuciłam się,- Chciałabym już was przytulić!
- My też! Nawet nie wiesz, jak tęsknimy!- Karolina zrobiła smutną minkę.
- Twoja mama stwierdziła, że chyba też przyjedzie na twoją studniówkę!
- Wiem. Jakoś się nie cieszę.
- Przestań, no! To twoja matka.- Skarciła mnie Karo.
- Wiem. Ale nadal nie wybaczyłam jej, że nie powiedziała mi, kto jest moim biologicznym ojcem.
- Zapytaj jej, jak przyleci do Polski. Wedy będziesz miała ją w garści. Bo tak przez telefon to nie bardzo.- Stwierdziła Natka.
- W ogóle to ustaliłaś już coś?
- Tak. Na sto procent moim ojcem nie jest Igła.
- Skąd wiesz?!- Zaciekawione zbliżyły się do ekranu.
- Wczoraj z nim gadałam. Wymieniliśmy kilka zdań na ten temat. Powiedział, że bardzo chciałby być moim ojcem.
- A może sam nie wie?- Podsunęła myśl Karolina.
- Wie. I ja i on żałujemy, że nie jest jak chcemy żeby było.
Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Aż podskoczyłam na łóżku, a laptop spadł mi z kolan na poduszki.
- Ale mam wejście!
- Kuba! Idioto!- Krzyknęłam.- Puka się.
- Czyżby to ten przystojny gej?- Zapytała Nat.
- Nie. to ten idiota gej. - Poprawiłam.
- Przestań. Nie uwierzę, że się nie cieszysz, że mnie widzisz!- Podszedł, walnął się na moje łóżko i do mnie przytulił. - Cześć dziewczęta!- Pomachał do kamery.
- Hej Kubuś.- Wysłały buziaczki.
- Widzisz! One mnie kochają.- Uśmiechnął się szeroko. - A ty?
- Nie.
- Nie?
- Nie, bo ona kocha nas!- Krzyknęła Karolina.
- I tak was zdradza. Tylko wam tego nie mówi.
Poczułam, jakby rozmowa przestała mnie dotyczyć, a tak naprawdę dotyczy, ale nie dotyczy. Dobra, co ja pieprzę?
- Już, dość!- Krzyknęłam. - Kuba, co robisz u mnie w pokoju? Na moim łóżku?
- Przyjechałem obgadać jutrzejszy plan wyjazdu.
- A jedna jedziesz?- Ucieszyłam się. Nie będę musiała być sama z Bartmanem i będę czuła się bezpieczniej!
- Nadal nie mogę.
- To co robisz mi nadzieję!- Walnęłam go mocno w ramię. Natychmiast mi oddał, aż musiałam je rozmasować.
- Bo może byś chciała, żeby jechał Maciek?- Zaproponował.
- Maciuś? A po co on?- Uniosłam brew.
- Może sie przydać. Skoro ja nie mogę...
- Kuba, kim jest Maciek?- Przerwała nam Natalia.- Bo panna Sowecka nie raczyła nas poinformować.
- Nie było czasu.- Wykręciłam się.
- Maciuś to nasz nowy przyjaciel. Podoba się Oli.
- Naprawdę?- Wyrwało się nam wszystkim trzem.
- Tak. I oni do siebie pasują! Mówię wam! Niedługo...
Miałam ochotę palnąć go w łeb żeby się ogarnął. czy naprawdę jest taki ślepy?
- Kuba, Kuba, Kuba.- Zatrzymałam jego dalszą wypowiedź.- Nie rozpędzaj sie tak.
- No ale daj mu mówić! Może w końcu się dowiemy, czegoś ciekawego.
- Nie. Bo to, co on mówi to bzdury.
- Jak to?
- Kuba... Maciek mi się nie podoba. Nie jest w moim typie.
- Ale Alan jest?- Zdenerwował się.
- Kubuś...- Przytuliłam go.- Ja wiem, że ty chcesz dla mnie dobrze. Ale musisz mi zaufać. I w końcu pomyśleć trochę o sobie.
- Bardziej martwię sie o ciebie.- Przyznał.
- A ja o ciebie. Więc proszę cię, daj już spokój i nie próbuj więcej mnie z nikim swatać. Okej?
Patrzył na mnie lekko urażony. W końcu kiwnął głową na znak zgody.
- Więc jutro jedziesz sama?- Dopytywała Karolina.
- Z Bartmanem. Powiedział, że pojedzie ze mną.
- Chociaż jestem pewien, że jego narzeczona nie będzie tak wspaniałomyślna!- Przypomniał przyjaciel.
- Bartman ma narzeczoną?!- Krzyknęła Natalia. Karo również była zdziwiona.
- Czemu nam nie powiedziałaś Sowa?!
- Hej! Ja sama sie niedawno dowiedziałam!- Broniłam się.
- I mimo wszystko pojedziesz z nim na cały dzień do Krakowa?
- Nie mogę nikogo innego prosić o to.
- Albo nie chcesz.- Dodał Kuba.
- Uwierz, nie chcę zajść za skórę Tamarze! Ale ty nie możesz jechać. A byłoby mi łatwiej!
- Mówiłem ci. Weź ze sobą Maćka.
- Nie. Nie ufam mu na tyle.
- Niech będzie.- Zgodził się.
- Chcę poznać tego Maciusia, jak przyjadę do Polski!- Ostrzegła Natalia.
- Przecież masz już Marca.
- Jakiego Marca? Przecież Nat jest z Filipem.- Karolina najwyraźniej ogarnia co się dzieje w życiu miłosnym Natalii. Ja nie.
- Nie ważne. Ma chłopaka.
- I co z tego?- Tym razem odezwała sama zainteresowana. - Nie mogę mieć przyjaciół? Z Polski?
- Możesz.- Westchnęłam.
Pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Ola zaproś kolegę na kolację. Już gotowa.- Uśmiechnęła się Iwona.
- Zaraz przyjdziemy.- Gdy wyszła, zepchnęłam z łóżka Kubę.- My musimy kończyć.
- Smacznego! I napisz jutro, jak było.
- Napiszę.- Obiecałam i się rozłączyłam.- Kuba, wstawaj!
- Pomóż mi...- Jęknął.
- Trudno, nie zjesz zapiekanki.- Wzruszyłam ramionami i wyszła. Dwie sekundy później dołączyłd o mnie. - A jednak udało ci się podnieść?
- Ta zapiekanka dała mi motywację.
Parsknęliśmy śmiechem i dołączyliśmy do rodziny Ignaczaków.
Na nieszczęście Kuby nie czekała na nas zapiekanka, ale kanapki i kakao.
*****
Hejka ;** Długi? Podoba się? Mam nadzieję, że tak. W każdym razie jeszcze kilka rozdziałów i koniec części I
Przepraszam za błędy.
Po ostatnim rozdziale widzę, że bardzo ruszyła Was wiadomość o narzeczonej Zbyszka. Więc w tym postarałam się to jeszcze bardziej skomplikować.XD
W kolejnym rozdziale: ponowne spotkanie Oli i Nieznanego , bliższe poznanie Tamary, oraz niespodzianka Alana.
Do następnego ;**
*.*
OdpowiedzUsuń;czekam, czekam, czekam! :*
OdpowiedzUsuńCzy ja do kurwy nędzy pisze nie wyraźnie czy jak?
OdpowiedzUsuńCholernico której nie znam czemu ty tak złośliwcze katarski przekupiony ich hajsami żeby mnie wnerwiać tak wszystko komplikujesz nie wytrzymam z tobą psychicznie i jeszcze tyle każesz czekać na rozdziały no foch forever
z niecierpliwością czekam na następny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńJa.Cię.Zabję. No le razy mozna powtarzać, niech go ten tir przejedzie! Przecież Ona+Zbyszek to była by takie czudwona para *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Zapraszam serdecznie na epizod piąty: http://memory-of-summer.blogspot.com/2015/11/epizod-piaty-czyli-gdyby-son-zderzy-sie.html :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)