sobota, 21 listopada 2015

Rozdział LI



Pierwsza myśl?
Niemożliwe. Zbyszek nie może mieć narzeczonej.
Druga myśl?
A co ciebie to obchodzi?
Trzecia myśl?
Zabiję, że mi nie powiedział.
Moje zaskoczenie musiało być widoczne.
- Ola?- Zaniepokoił się siatkarz.
-Ehm, to wspaniale! Nie wiedziałam, przepraszam.- Posłałam im szczerz (moim zdaniem) uśmiech.
- O coś chciałaś mnie zapytać, tak?- Przypomniał atakujący.
- To może poczekać.- Odparłam szybko się wycofując.- Zapytam później.
- Ola!
Zanim zdążył mnie zatrzymać, mnie już nie było. Czułam się skołowana. Dlaczego?  Przecież to normalne, że Bartman kogoś ma. Dziewczynę. Narzeczoną. Nie Kubiaka. On ma narzeczoną. A mnie nie powinno to obchodzić.
Więc dlaczego poczułam się źle z tą wiadomością?
Skrzywiłam się na samo wspomnienie Tamary. Jest piękna. Czarne, długie włosy. Chyba piwne oczy. I ten uśmiech… Nic dziwnego, że są parą. Zbyszek ma gust.
DOŚĆ!
To jego życie. On decyduje z kim się spotyka.
Ale dlaczego mi nie powiedział?
- Uważaj, jak chodzisz!- Wrzasnął za mną jakiś facet. Zaraz potem usłyszałam trąbienie aut. Rozejrzałam się zdezorientowana.
Jestem na środku drogi.
- Przepraszam, przepraszam…- Pokazywałam gestem i szybko przebiegłam na drugą stronę. 
Znów lunęło.

*** 

Długi spacer w deszczu dał mi odpocząć. Weszłam do domu już spokojna i opanowana.
- Jezus Maria!- Krzyknęła Iwona.
- To tylko ja.-  Mruknęłam pod nosem.
- Co ci się stało?!- Natychmiast do mnie podbiegła i zaczęła ściągać moją mokrą kurtkę.
- Zastała mnie ulewa.- Uśmiechnęłam się.
- Ło Matko Boska!- Tym razem krzyknął Igła.
- Mówiłam już! To tylko ja.- Wzruszyłam ramionami.
- No nie wierzę! No i gdzieś ty się szlajała? – Jęknął.
- Tu i tam… Sama nie wiem.- Wyszczerzyłam się.- Mogę iść się przebrać?
- Szybko bo będziesz chora!- Rozkazała Iwona.- Zrobię ci gorącej herbaty…
Udałam więc się do swojego pokoju. Wzięłam suche ciuchy, poszłam pod prysznic. Pół godziny później siedziałam na kanapie popijając herbatką Iwony i oglądając Wiadomości. W sumie całe zaskoczenie już minęło. Czas przyzwyczaić się, że nie będę już jedyną przyjaciółką kobietą w życiu Bartmana. 

Wiadomość: Oluś, cała jesteś? Martwiłem się. O co chodziło?
Odpowiedz: Miałam tylko takie jedno pytanie. Ale to może poczekać do jutra. Teraz mam kolejne. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
Wiadomość: O Tamarze?
Odpowiedz: No. Przecież to było kompletne zaskoczenie. Zwłaszcza, że od jakiegoś czasu starałam się wydobyć z Ciebie jakieś informacje o Twoich byłych.
Wiadomość: Wiem, przepraszam. Jakoś nie mogłem się zdobyć. Chciałem, żebyście inaczej się poznały. Możemy o tym pogadać jutro? Po treningu? :)
Odpowiedz: Ok.

Wyłączyłam telefon i skupiłam się na ekranie telewizora.
- Młoda, przegięłaś. Ja rozumiem, że możesz mieć swoje bunty. Ale to jest nie do przyjęcia!
Igła stanął przede mną zasłaniając mi widok.
- Krzysiek, możesz się odsunąć?- Poprosiłam. Ale on tylko patrzył na mnie tymi swoimi rozgniewanymi oczami. – Wiem, wiem. Sorki no. Mówiłam już. To wszystko przez deszcz. Nad żywiołami nie zapanuję! Nie rób ze mnie jakiejś bogini czy coś.
- Nie trzeba było po mnie zadzwonić?
- Telefon mi się rozładował.
- Czyżby?- Uniósł brwi. Skubaniec wie, kiedy kłamię.
- Po prostu… Musiałam się przejść. Pomyśleć.
- W deszczu?!- Zirytował się.- Jesteś nienormalna.
- Po kimś to odziedziczyłam.- Uniosłam brwi. Igła udawał, jakby nie wie, o co chodzi. – Może teraz powiesz, po kim?
- Chciałbym, żeby po mnie.- Mrugnął i usiadł Obok na kanapie. Najwyraźniej konflikt zażegnany.
- Może być po tobie.- Wyszczerzyłam się.
- A tak serio… Co się stało?- Spojrzał na mnie więc natychmiast odwróciłam wzrok.
- Pokłóciłam się z Alanem. Znaczy… Sama nie wiem, co mam robić.
- Tematy miłosne…- Pokiwał  głową.- Z tym to może do Iwony?
- Ale to ty znasz całą sytuację!
W końcu się zgodził. Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, jak czekałam pod kinem, jak byłam zła na Kubę, o Alanie, który mnie okłamał. A jak Ignaczak to skomentował?
- Łał.
- Dzięki. Tego mi było trzeba!- Zakpiłam.
- Czyli ten Maciek to tez gej?
- Czy z całego tego mojego monologu zapamiętałeś tylko tą jedną rzecz?- Wkurzyłam się.- Bardziej mi chodzi o to, żebyś powiedział, co mam robić.
- Nie mogę. Sama musisz podjąć decyzję. Pamiętaj jedno: człowiek jest gorszy niż zwierzę. Ale każdy zasługuje na drugą szansę.

*** 

Wybaczyłam Alanowi. Ale postanowiłam być bardziej czujna i na wszelki wypadek trzymać go z daleka od Jolki. 
- Jestes najlepsza. Kocham cię!- Pocałował mnie tak namiętnie, że brakło mi tchu.
- Jestem za dobra.- Jęknęłam.
- W sobotę wieczorem moich starych nie ma w domu. Wpadniesz? Mam dla ciebie niespodziankę.
- Niech będzie fajna.
- Będzie najlepsza.-  Znów mnie pocałował.
I niech lepiej ma rację. Bo jak nie, to inaczej sobie z nim porozmawiam!
 
Po pracy miałam spotkać się ze Zbyszkiem. Wyszłam z budynku a on już czekał na mnie.
- Mieliśmy pogadać.- Przypomniał.
- Wiem. Musimy. Gdzie?
- Wsiadaj do auta.- Zaprosił i sam zrobił to samo.
Kilka minut później spacerowaliśmy po parku, gdzie kilka miesięcy temu rysowałam w swoim szkicowniku zachód słońca. Szliśmy w milczeniu, aż w końcu on się pierwszy odezwał.
- Przepraszam.
Zdezorientowana spojrzałam na niego.
- Za co?
- Że ci nie powiedziałem. Ale to jest bardziej skomplikowane niż sądzisz.
- To może mi opowiedz? Jeśli chcesz.- Dodałam szybko. – Wiesz, troszkę mnie zaskoczyło, że masz narzeczoną.
- Nie mam.
- Jak to?- Aż się zatrzymałam.- Przecież Tamara…
- Była moją narzeczoną.
- Chwila. Pogubiłam się…
- Mówiłem, że to trochę skomplikowane. – Uśmiechnął się. Zachęciłam go, żeby opowiadał.- No dobra. Tamara w sumie to jest moją narzeczoną tylko fikcyjnie. Nigdy oficjalnie jej się nie oświadczyłem. Poznaliśmy się jakieś pięć lat temu, zakochaliśmy. W końcu ja musiałem wrócić do Polski.
- Wrócić?- Przerwałam mu.
- Mieszkałem we Włoszech. Tamara stamtąd pochodzi. Ona nie mogła wyjechać, bo miała chorą matkę i musiała się nią zajmować. Swego czasu pomagałem jej. I Kubiak. Graliśmy wtedy w plażówkę.
- Grałeś w siatkówkę plażową!?
- No.
- To czemu grasz teraz w halową?
- Postanowiłem sprawdzić czegoś nowego. I tak już zostało. Ale wracając do tematu… Naprawdę ją kochałem. Była moją pierwszą miłością.
- Więc czemu nie byliście razem? Tamte rzeczy w twoim domu… to były jej, prawda?
- Tak. Jej książki, niektóre ubrania. Nie mogłem się ich pozbyć. Jakiś miesiąc temu wróciła do Polski. Powiedziała, że nadal mnie kocha i musiała mnie odnaleźć.
- To ciekawe, że akurat teraz.- Zamyśliłam się. A potem się uśmiechnęłam.- Ale teraz przynajmniej możecie być razem!
- Aż tak cię to uszczęśliwia?- Spytał dziwnie poważny.
- Kochasz ją?- Długo milczał. Naprawdę długo, aż zaczęłam się martwić. – Kochasz?
Stanął przede mną i spojrzał się w oczy.
- Kochałem. I jakaś część mnie nadal ją kocha.
- Czyli ją kochasz?- Ponownie spytałam pragnąc odpowiedzi. Nie wiem, dlaczego. Po prostu zaczęło mi zależeć na jego odpowiedzi. Znów ruszył przed siebie.- No powiedz mi!
- Tak.
Nawet na mnie nie spojrzał. Po czym po raz kolejny się zatrzymał i zrobił coś dziwnego. Przytulił mnie mocno do siebie. Tak bez powodu.
- Hej! Udusisz mnie!- Jęknęłam.
- Dzięki.
- Za co?- Uśmiechnęłam się.
- Za to, że jesteś moją… przyjaciółką. I że mogłem z tobą pogadać.
- Słuchaj, tylko mam prośbę. Nie mów nic Kubiakowi, że się spotkaliśmy, co?- Poprosiłam.
- Czemu? Co on ci nagadał?!- W oczach Zibiego pojawiły się groźne błyski.
- Nic, nic. Tylko… proszę.- Przyglądał mi się uważnie aż w końcu kiwnął głową.
- Dobra. A teraz mów, co chciałaś mnie zapytać?- Zmienił temat siadając na ławce. Zajęłam miejsce obok.
- Kontaktowałeś się z Nieznanym?
- Tak.
- Przysłał mi list, że chce mi pomóc. Jak udało ci się go przekonać?
- Poleciał na moją urodę.- Wyszczerzył się.
- Chyba jej brak.- Zażartowałam. Natychmiast zaczął mnie łaskotać za karę.
- Uważasz, że nie jestem przystojny?- Naburmuszył się.
- A jesteś?- Zachichotałam. Wtedy porwał mnie, przerzucił sobie przez plecy i zaczął mną kręcić.- Nieeee. Zbyszek, nie!
Zaraz zwymiotuję.
Ale wtedy się zatrzymał.
- Nadal uważasz, że jestem brzydki?
- Nie! Uważam, że jesteś przystojny.- Dałam za wygraną. Z wielkoludem nie wygram. On przecież ma pięć razy więcej siły niż ja!
- Tylko tyle?- I znów obroty…
- Nie, nie! Jesteś bardzo przystojny i… miły!- Dopowiedziałam.
- I…?
- Jeszcze coś?- Zdziwiłam się. Poczułam kolejne… O nie!- Dobra no! Jesteś jeszcze mądry.
- I wielkoduszny.- Dopowiedział stawiając mnie na ziemi. Odetchnęłam z ulga ale na wszelki wypadek odsunęłam się do tyłu.
- I wielkoduszny.- Powtórzyłam.
- Naprawdę? Dziękuję!- Uśmiechnął się na co ja tylko parsknęłam śmiechem. Dzięki niemu poprawiłam sobie humor. – No dobra. Skoro najważniejsza rzecz ustalona, to powiedz mi, co jeszcze napisał ten twój Nieznany.
- Ogólnie to wszystko i nic. Staram się zrozumieć czy chciał mnie obrazić, czy faktycznie pomóc. W każdym razie mam się z nim spotkać.
- Kiedy?
- Z tego co się dowiedziałam… w tę sobotę.
- Jutro?
- Tak.
- Potrzebujesz towarzystwa?
- A twoja narzeczona nie będzie mieć do mnie pretensji, że pożyczam sobie jej faceta?- Uniosłam brew.
- Przecież mówiłem ci, że ona nie jest moją narzeczoną!- Westchnął zrezygnowany.- Na razie dążymy do tego, co było kiedyś. Poza tym nie jestem jej. A ty jesteś moją przyjaciółką. Jadę z tobą.- Ostrzegł.
- Okej, spasuję.- Wyszczerzyłem się.
Dlaczego cieszę się na samą myśl, że Zbyszek zostawi Tamarę a pojedzie ze mną? Nie podoba mi się to.
Bardzo mi się nie podoba.

Wróciłam do domu i od razu wzięłam się za szkicowanie. Nie widziałam, co wyjdzie. Dopóki nie odłożyłam ołówka nie byłam świadoma, co rysuję. Teraz to widzę.
Bartmana. 


***

- Sowa, bilety zarezerwowane! Przylatujemy do Ciebie!- Wydarła się Natalia. 
- Super! Czemu to jeszcze całe dwa tygodnie?- Zasmuciłam się,- Chciałabym już was przytulić!
- My też! Nawet nie wiesz, jak tęsknimy!- Karolina zrobiła smutną minkę. 
- Twoja mama stwierdziła, że chyba też przyjedzie na twoją studniówkę!
- Wiem. Jakoś się nie cieszę.
- Przestań, no! To twoja matka.- Skarciła mnie Karo.
- Wiem. Ale nadal nie wybaczyłam jej, że nie powiedziała mi, kto jest moim biologicznym ojcem.
- Zapytaj jej, jak przyleci do Polski. Wedy będziesz miała ją w garści. Bo tak przez telefon to nie bardzo.- Stwierdziła Natka.
- W ogóle to ustaliłaś już coś?
- Tak. Na sto procent moim ojcem nie jest Igła.
- Skąd wiesz?!- Zaciekawione zbliżyły się do ekranu. 
- Wczoraj z nim gadałam. Wymieniliśmy kilka zdań na ten temat. Powiedział, że bardzo chciałby być moim ojcem. 
- A może sam nie wie?- Podsunęła myśl Karolina.
- Wie. I ja i on żałujemy, że nie jest jak chcemy żeby było.
Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Aż podskoczyłam na łóżku, a laptop spadł mi z kolan na poduszki.
- Ale mam wejście!
- Kuba! Idioto!- Krzyknęłam.- Puka się.
- Czyżby to ten przystojny gej?- Zapytała Nat.
- Nie. to ten idiota gej. - Poprawiłam.
- Przestań. Nie uwierzę, że się nie cieszysz, że mnie widzisz!- Podszedł, walnął się na moje łóżko i do mnie przytulił.  - Cześć dziewczęta!- Pomachał do kamery.
- Hej Kubuś.- Wysłały buziaczki.
- Widzisz! One mnie kochają.- Uśmiechnął się szeroko. - A ty?
- Nie.
- Nie?
- Nie, bo ona kocha nas!- Krzyknęła Karolina. 
- I tak was zdradza. Tylko wam tego nie mówi.
Poczułam, jakby rozmowa przestała mnie dotyczyć, a tak naprawdę dotyczy, ale nie dotyczy. Dobra, co ja pieprzę?
- Już, dość!- Krzyknęłam. - Kuba, co robisz u mnie w pokoju? Na moim łóżku? 
- Przyjechałem obgadać jutrzejszy plan wyjazdu.
- A jedna jedziesz?- Ucieszyłam się. Nie będę musiała być sama z Bartmanem i będę czuła się bezpieczniej! 
- Nadal nie mogę.
- To co robisz mi nadzieję!- Walnęłam go mocno w ramię. Natychmiast mi oddał, aż musiałam je rozmasować. 
- Bo może byś chciała, żeby jechał Maciek?- Zaproponował.
- Maciuś? A po co on?- Uniosłam brew.
- Może sie przydać. Skoro ja nie mogę...
- Kuba, kim jest Maciek?- Przerwała nam Natalia.- Bo panna Sowecka nie raczyła nas poinformować.
- Nie było czasu.- Wykręciłam się.
- Maciuś to nasz nowy przyjaciel. Podoba się Oli. 
- Naprawdę?- Wyrwało się nam wszystkim trzem. 
- Tak. I oni do siebie pasują! Mówię wam! Niedługo...
Miałam ochotę palnąć go w łeb żeby się ogarnął. czy naprawdę jest taki ślepy?
- Kuba, Kuba, Kuba.- Zatrzymałam jego dalszą wypowiedź.- Nie rozpędzaj sie tak.
- No ale daj mu mówić! Może w końcu się dowiemy, czegoś ciekawego.
- Nie. Bo to, co on mówi to bzdury.
- Jak to?
- Kuba... Maciek mi się nie podoba. Nie jest w moim typie.
- Ale Alan jest?- Zdenerwował się.
- Kubuś...- Przytuliłam go.- Ja wiem, że ty chcesz dla mnie dobrze. Ale musisz mi zaufać. I w końcu pomyśleć trochę o sobie.
- Bardziej martwię sie o ciebie.- Przyznał. 
- A ja o ciebie. Więc proszę cię, daj już spokój i nie próbuj więcej mnie z nikim swatać. Okej?
Patrzył na mnie lekko urażony. W końcu kiwnął głową na znak zgody. 
- Więc jutro jedziesz sama?- Dopytywała Karolina.
- Z Bartmanem. Powiedział, że pojedzie ze mną.
- Chociaż jestem pewien, że jego narzeczona nie będzie tak wspaniałomyślna!- Przypomniał przyjaciel. 
- Bartman ma narzeczoną?!- Krzyknęła Natalia. Karo również była zdziwiona. 
- Czemu nam nie powiedziałaś Sowa?!
- Hej! Ja sama sie niedawno dowiedziałam!- Broniłam się.
- I mimo wszystko pojedziesz z nim na cały dzień do Krakowa?
- Nie mogę nikogo innego prosić o to.
- Albo nie chcesz.- Dodał Kuba.
- Uwierz, nie chcę zajść za skórę Tamarze! Ale ty nie możesz jechać. A byłoby mi łatwiej!
- Mówiłem ci. Weź ze sobą Maćka. 
- Nie. Nie ufam mu na tyle.
- Niech będzie.- Zgodził się.
- Chcę poznać tego Maciusia, jak przyjadę do Polski!- Ostrzegła Natalia. 
- Przecież masz już Marca. 
- Jakiego Marca? Przecież Nat jest z Filipem.- Karolina najwyraźniej ogarnia co się dzieje w życiu miłosnym Natalii. Ja nie.
- Nie ważne. Ma chłopaka.
- I co z tego?- Tym razem odezwała sama zainteresowana. - Nie mogę mieć przyjaciół? Z Polski? 
- Możesz.- Westchnęłam. 
Pukanie do drzwi. 
- Proszę.
- Ola zaproś kolegę na kolację. Już gotowa.- Uśmiechnęła się Iwona.
- Zaraz przyjdziemy.- Gdy wyszła, zepchnęłam z łóżka Kubę.- My musimy kończyć.
- Smacznego! I napisz jutro, jak było.
- Napiszę.- Obiecałam i się rozłączyłam.- Kuba, wstawaj! 
- Pomóż mi...- Jęknął. 
- Trudno, nie zjesz zapiekanki.- Wzruszyłam ramionami i wyszła. Dwie sekundy później dołączyłd o mnie. - A jednak udało ci się podnieść?
- Ta zapiekanka dała mi motywację.
Parsknęliśmy śmiechem i dołączyliśmy do rodziny Ignaczaków.
Na nieszczęście Kuby nie czekała na nas zapiekanka, ale kanapki i kakao. 



*****
Hejka ;** Długi? Podoba się? Mam nadzieję, że tak. W każdym razie jeszcze kilka rozdziałów i koniec części I 

Przepraszam za błędy.

Po ostatnim rozdziale widzę, że bardzo ruszyła Was wiadomość o narzeczonej Zbyszka. Więc w tym postarałam się to jeszcze bardziej skomplikować.XD
W kolejnym rozdziale:  ponowne spotkanie Oli i Nieznanego , bliższe poznanie Tamary, oraz niespodzianka Alana. 

Do następnego ;**

7 komentarzy:

  1. Czy ja do kurwy nędzy pisze nie wyraźnie czy jak?
    Cholernico której nie znam czemu ty tak złośliwcze katarski przekupiony ich hajsami żeby mnie wnerwiać tak wszystko komplikujesz nie wytrzymam z tobą psychicznie i jeszcze tyle każesz czekać na rozdziały no foch forever

    OdpowiedzUsuń
  2. z niecierpliwością czekam na następny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. z niecierpliwością czekam na następny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja.Cię.Zabję. No le razy mozna powtarzać, niech go ten tir przejedzie! Przecież Ona+Zbyszek to była by takie czudwona para *.*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam serdecznie na epizod piąty: http://memory-of-summer.blogspot.com/2015/11/epizod-piaty-czyli-gdyby-son-zderzy-sie.html :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń