sobota, 14 listopada 2015

Rozdział XLIX



Odpowiedz: Dlaczego nie?
Wiadomość: Nie mam czasu dzisiaj, skarbie :C Wiem, że chciałaś iść na ten film do kina. Ale mam wyjazd z rodzicami. Nie mogę dzisiaj się urwać.

Przeczytałam trzy razy tę wiadomość. Czy on sobie kpi? Ustaliliśmy tydzień wcześniej, że dzisiaj wieczorem idziemy na film. Miało być pięknie! 

Odpowiedz: Okej. Baw się dobrze.

Tylko na tyle było mnie stać. Kiedy ostatnio gdzieś razem wyszliśmy? Tak po prostu? Chyba tylko na jego mecz.
Wiadomość:  Jakoś Ci się odwdzięczę kochanie ;**

Westchnęłam z rezygnacją.
- Będziesz musiał się bardzo postarać.- Mruknęłam pod nosem. Nie potrafię się na niego złościć. Wystarczy jeden uśmiech, jeden pocałunek i zły nastrój mija. Jest taką… przystanią spokoju.
- Kto się będzie musiał postarać?- Zagadał Zbyszek. No tak. Zapomniałam, że nie jestem sama bo dookoła mnie sami siatkarze. Jest po treningu, a ja jak prawie codziennie im towarzyszę.
- Szkoda gadać. Na facetów nie można liczyć.- Wzruszyłam ramionami i schowałam telefon do kieszeni dżinsów.
- Nie na wszystkich.- Poprawił. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Właśnie, na niego zawsze mogę liczyć. Nie raz to udowodnił.
- Wiem. Przepraszam… - Zawstydzona zwiesiłam głowę.
- Co jest?- Szturchnął mnie w żebro i oparł obok mnie o ścianę.
- Po prostu… Umówiliśmy się już dość dawno, że dzisiaj idziemy na film. Zarezerwowałam bilety.
- I nie chce iść.
- Podobno ma gdzieś jechać z rodzicami.
- Z rodzicami?- Prychnął. Zerknęłam na niego zaciekawiona. Zauważył to i zaraz zaczął wyjaśniać.- Wiesz, niektórzy potrafią ze wszystkiego zrezygnować dla swojej dziewczyny.
- Na przykład ty?
- Ja na pewno!
Przyglądałam się mu dłuższą chwilę. A może…? Nie. Na pewno nie.
- Zbyszek?
- Hę?
- A może ty byś chciał iść ze mną? Szkoda żeby miejsca się zmarnowały.- Nerwow zagryzłam wargę.
- O, nie. Nie. Lepiej nie. Alan by mnie zabił, gdyby się dowiedział.
- Nie wmówisz mi, że się go boisz!
- Niekoniecznie się go boję, masz rację. Raczej chodzi o coś innego.
- O co?- Naprawdę chciałam wiedzieć.
- Nie musisz wiedzieć.- Uśmiechnął się i zaczął iść w stronę swojego samochodu, gdy tylko na horyzoncie pojawił się Igła.
- Muszę!- Krzyknęłam za nim. Bartman tylko pomachał mi na pożegnanie i odjechał.- Cholerni faceci.
- Hej! Czy my obrażamy ciebie? Nie. Więc szanujmy się!- Powiedział stojący za mną Kubiak.
- Co ty nie powiesz?- Prychnęłam. – Nie da się szanować osoby, która ciebie nie szanuje.
- Mądre słowa. Moja krew!- Pochwalił się Krzysiek, który właśnie do nas dołączył.
- Ja rozumiem, że chcesz pokazać swoją mądrość, ale… Nie wykorzystuj do tego mnie, co?
- Młoda ma racje.- Fabian rozmawiał o czymś z Nowakowskim, ale na chwilę do nas podeszli.- Ona ma po tobie co najwyżej idiotyczne riposty.
- A może wy wiecie, co ostatnio jest nie tak ze Zbyszkiem?- Zmieniłam temat. Nadal coś mi nie pasuje w jego zachowaniu. Odkąd jestem z Alanem, między nami zrobiła się przerażająca wyrwa. Praktycznie wąwóz. Urwisko. Ale od miesiąca jest jeszcze gorzej. Boję się do niego nawet zadzwonić, czy by ze mną się nie spotkał. Z góry wiem, jaka będzie odpowiedź. Tylko dlaczego? Przecież powiedział, że nie przeszkadza mu mój związek z Alanem. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Musi być ukryty inny motyw.
- Ostatnio jest dziwny, nie?- Spytałam ponownie.
- Powiem jedno. Może wreszcie zmądrzał.- Misiek nawet nie ukrywał wrogiego spojrzenia kierowanego w moją stronę.
- Co to miało znaczyć?- Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niego z groźną miną i opartymi na biodrach rękami.
- Nic, nic. Po prostu chyba coś zrozumiał, co starałem się mu wpoić od kilku miesięcy.
 - Ale…?
- Dobra, ja się zbieram. I tak wieczorem czeka na mnie kolacja z Asią.- Przerwał mi Dziku.
- Kim?
- Dziewczyną.- Poruszył śmiesznie brwiami. Siatkarze dookoła zrobili jedno wielkie: „uuuuuu”.
- Będzie kolacja…
- Będzie śniadanie…
- A w nocy będzie…- Natychmiast Drzyzga zakrył usta Krzyśkowi.
- Stary, ale nie przy kobiecie!
- Także ten… Misiek leć.- Walnął go mocno w plecy Nowakowski.
- Ale wy głupi jesteście.- Prychnął. – Od razu takie rzeczy podejrzewać…
- Trochę cię już znamy, przyjacielu.- Zaśmiał się Ignaczak.
- Palant.
- Dzik.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
Ostatecznie wyszło na to, że miałam się spotkać z Kubą pod kinem. Więc wyszłam godzinę wcześniej, żeby zdążyć na autobus. Na miejscu rozglądałam się za swoim przyjacielem, ale nigdzie go nie było. Zrezygnowana usiadłam na stołku i wpatrywałam się w dwa bilety.
- Bu!- Przestraszona krzyknęłam natychmiast wstając.
- O, Boże! Maciek, przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam. Nie chciałem.
- Co tutaj robisz?- Spytałam spoglądając na duży zegar wiszący na ścianie w poczekalni.
- Kuba prosił, żebym przyszedł i przeprosił za niego.
- Nie przyjdzie?! No cholera jasna, wszyscy mnie dziś wystawiają!- Wkurzona znów usiadłam na krzesełku totalnie zrezygnowana.
- Przysłał mnie na zastępstwo.- Usiadł naprzeciwko mnie i nerwowo przebierał palcami.
- Chcesz iść na komedię?- Prychnęłam.
- No przecież szkoda tych biletów.- Uniosłam głowę.
- Mówisz, że Kuba Cię przysłał?
- Num. Prosił, błagał. To się zgodziłem.
- Ale jestem pewna, że to raczej z nim chciałbyś tutaj teraz być.- Uśmiechnęłam się nagle podekscytowana. Chłopak przestraszył się.
- Nie! Nie, nie… No co ty. Stanowczo nie!
- Daj spokój. Przecież wiem.- Mrugnęłam do niego.
- To znaczy, że… Że ty…? Wiesz?- Ostatnie sowo już tylko szepnął. Kiwnęłam głową.- I… nie jesteś zła? Przestraszona? Obrzydzona?
- No co ty! Maciuś, nie jestem taka. – Złapałam go za dłoń i mocno ścisnęłam.- Jestem pewna, że Kuba odwzajemnia twoje uczucia. Tylko boi się przyznać.
- Taaaa. Już to widzę.
- Powiedziałeś mu?
- Że jestem gejem? Zwariowałaś?
- Ale mi chodziło o… Chwila! Nie powiedziałeś mu, że jesteś gejem?!- Syknęłam.
- Nie potrafiłem. On wydaje się być nieobecny. Powiedział, że ma już kogoś. Słyszałem, jak ci to mówił.
- Nie wierzę.- Oparłam się o oparcie krzesła z krzywym uśmieszkiem na twarzy.
- On chyba myśli, że trzymam się z wami dla ciebie.
Po tych słowach w głowie usłyszałam dzwonek ostrzegawczy. Nie wierzę. Nie, Kuba. Jęknęłam głośno.
- Cholerny spiskowiec!
- Co?
- Wiem, dlaczego ciebie przysłała. On myśli, że to ja się tobie podobam. A że nie przepada za Alanem… Stara się nas spiknąć. – Uderzyłam się dłonią w czoło. Oczywiście, że o to cały czas chodziło!
- Serio? On jest do tego zdolny?- Nie dowierzał Maciuś.
- Najwyraźniej. – Zmrużyłam oczy.
- To co teraz? Powiemy mu?
- Oj nieeee. Nie. To by było zbyt proste!- Uśmiechnęłam się złowieszczo. – Zrobimy coś lepszego.
- To znaczy?- Uniósł pytająco brwi.
- Zagramy w jego grę.

***

Następnego dnia nawet nie próbowałam szukać Alana. Sam mnie znalazł na drugiej przerwie.
- Ola…- Przytulił się do mnie od tyłu.- Przepraszam.
Nic nie mówiłam. Nawet nie starałam się spojrzeć na niego, bo cała złość minie. Po prostu stałam i patrzyłam na śmiejących się ludzi.
- Ola… No nie gniewaj się na mnie już więcej. Proszę… Wynagrodzę ci to. Pójdziemy coś zjeść dzisiaj po szkole?
- Nie.- Mój stanowczy głos był dokładnie taki, jaki sobie zaplanowałam.
- Oluś…
- Nie mów tak do mnie.- Strzepnęłam jego ręce.- Nie mów do mnie per Oluś, Oluń, Olunia, Oleńka. Rozumiesz?
Sama nie wiem, dlaczego tak na niego naskoczyłam.
- Okej. Wiem, że jesteś zła… Ale…
- Miałeś spotkanie.
- Rodzice nie mogli czekać. Obiecałem.
- Mi tez coś obiecałeś.- Przypomniałam zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Nadrobimy to. Obiecuję!
- Przestań! Przestań mi obiecywać. Jesteśmy ze sobą ponad dwa miesiące. A ja przez te dwa miesiące żyję tylko twoimi obietnicami, które jak to masz w zwyczaju, nie doczekują się spełnienia. Więc, przestań. Proszę.
Alan podszedł do mnie bliżej. Objął i mocno przytulił.
- Dobrze.- Pocałował mnie w czoło, potem w policzek. W kącik ust, aż się rozluźniłam. – Wybaczysz mi?
- Nie wiem jeszcze.- Mruknęłam unikając jego spojrzenia. Pocałował mnie prosto w usta.
- Ola, spójrz na mnie.- Rozkazał. Zrobiłam to. Spojrzałam w jego oczy.
- A teraz mi wybaczysz?- Po raz kolejny się pochylił i złożył na moich ustach pocałunek. Który oddałam. W końcu oderwaliśmy się od siebie.- To znaczy : tak?
-Eh, niech będzie. Ale to ostatni raz.
- Dziękuję.- Uśmiechnął się i mocno przytulił.
- Jak miło patrzeć na zakochanych.- Usłyszałam za nami dobrze znany mi głos.
- Jola.- Posłałam jej przesłodzony uśmiech. Oparłam się plecami o mojego chłopaka.- Już myślałam, że mój dzień nie może być piękniejszy! A tu proszę!
- Nie przyzwyczajaj się.- Syknęła Marta. No tak, jak zawsze. Czy one przypadkiem nie są w jakimś związku? Może są lesbijkami?
- Ach, no i ty! Zobacz kochanie, jakie nas szczęście spotkało!
- Przyszłam do Alana. Ważna sprawa.- Posłała mi znaczące spojrzenie.
- Możesz mówić przy mnie. Nie mamy przed sobą tajemnic, prawda?- Odchyliłam głowę, żeby spojrzeć na Alana.
- Oczywiście.- Mrugnął do mnie. Potem zwrócił się do dziewczyn. - O co chodzi?
- Al. jesteś pewny, że chcesz, abym to przy niej mówiła?- Kiwnął głową. Choinka uśmiechnęła się szeroko i podeszła bliżej.- Chciałam tylko podziękować za wczorajszy wieczór. Wiesz, ten taniec… Chętnie bym to powtórzyła.
Zaczerpnęłam mocno powietrza.
- Co?- Odsunęłam się od chłopaka. Był autentycznie zaskoczony ale wiem, że wiedział, o co tej małpie chodziło. – Jaki taniec? Alan?
Ale on tylko patrzył na Jolkę intensywnie. Ze złością.
- Alan!
- To ty nie wiesz! Ach, jak mi przykro… - Jolka zachichotała udając zakłopotanie.- Ale myślałam, że nie macie przed sobą tajemnic?
No cóż. Najwyraźniej się pomyliłam. 



*****
Hej ;** Mam nadzieję, że rozdział jako tako się podoba. 

Dostałam weny, to może i jutro kolejny wstawię ^^  W każdym razie rozdziały będą różnie się pojawiać. Czasem nawet nie mam czasu w weekend, tyle nauki :C 

Dziękuję jednak za każdy komentarz i wszystkie wyświetlenia! 

Pozdrawiam ;**

6 komentarzy:

  1. Jest i kolejny rozdzial ! Super xD
    Mówiłam ci już ze nie lubie tego calego Alana ? Jesli nie, to mowie ;D Kubiak coś nerwowy w stosunku do Oli ;) No i Zibi jakis taki markotny, podejrzane xD
    PS: Zapraszam do siebie na 8
    enjoy--every--moment.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo osób mówiło, że nie lubi Alana. No cóż musi być tak, że jest chociaż jedna postać nieakceptowana :D
      Kubiak przyjmuje postawę obronną, tyle wyjawię ;p A co do nastroju Bartmana... Wszystko się wyjaśni :D
      Dziękuję ;**

      Usuń
  2. Super: * kocham to

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, tylko krótki! :3 czekam na kolejny z niecierpliwością.. :D czyżby Misiek kazał Zibiemu odpuścić sobie Olkę? mam nadzieję, że nie.. xd pozdrawiam :*
    ps u mnie wreszcie pojawił się kolejny, więc zapraszam. :3 http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/11/rozdzia-27-jakie-tu-ciekawe-sceny-sie.html

    OdpowiedzUsuń