Tak, to prawda. Mogę na niego liczyć.
Na siłowni było fajnie. Bo był ze mną… ciężko mi to przyznać ale siatkarz był
ze mną. Przeraziły mnie jego słowa, że chce być moim przyjacielem! Gdybym to
powiedziała Nat i Karo, pewnie by go wyśmiały. Ale dla mnie… Pierwszy raz ktoś
otwarcie tak do mnie mówił. I podoba mi się czas, który z nim spędzam. Może
faktycznie dążymy do przyjaźni?
Między mną i Igła jest lepiej niż
myślałam. Czuję się przy nim swobodnie. I pomału zapominam o Anglii. O tej
tęsknocie za krajem. Nie jestem z tego powodu dumna, ani trochę. Ale z drugiej
strony to dobrze. Wystarczy, że moje myśli są zajęte Alanem. Pewnie nigdy już
nie porozmawiamy, jak za pierwszym razem. Pogodziłam się z tym za pomocą
Zbyszka. Podczas biegania na bieżni wszystko mu powiedziałam. Czuję, że mogę mu
ufać. Poradził mi abym do niego „zagadała, albo odpuściła. A to moja już
decyzja”. Wtedy zrozumiałam, że ma rację. W drodze powrotnej, gdy milczeliśmy w
samochodzie, obiecałam sobie, że przy najbliższej okazji zagadam do Alana. Czy
mi się to uda? Dowiem się już jutro w szkole. Albo w ciągu najbliższych dni.
Nie ważne. Rozmowa ze Zbyszkiem dała mi dużo do myślenia i nie wiem, czy teraz
zasnę.
Przynajmniej spróbuję…
Rano miałam
problem ze wstaniem. Nie spałam do drugiej w nocy. A pierwsze dwie lekcje to
miały być matematyki. Wyszłam z pokoju w nadziei, że nikogo w kuchni nie
zastanę. Niestety siedziała tam Iwona czytająca gazetę i pijąca kawę.
- O,
wstałaś- uśmiechnęła się odrywając wzrok od czytanego artykułu.
- Równie
dobrze mogłabym nie wstać- westchnęłam siadając naprzeciwko niej.
- Chcesz
kawy?- wskazała na ekspres. Kiwnęłam głową. Iwona wstała i przygotowała dla
mnie. Wzięłam łyk rozkoszując się smakiem.- Nie masz dziś dobrego humoru.
- Stwierdziłaś
oczywistość- westchnęłam po raz kolejny odkładając filiżankę. – A gdzie Igła?
- Wstał
wcześnie rano… Mają poranny trening. Jutro jadą na mecz do Jastrzębia.
- Co znów
mnie ominęło?- wkurzyłam się.
- Mecz
będzie. Nie chcesz z nimi jechać?
- Nie,
raczej nie- skrzywiłam się lekko.
- Jak chcesz
- wzruszyła ramionami i dopiła kawę.- Mogę cię zawieźć do szkoły, jeśli chcesz.
- Byłoby
fajnie- mruknęłam.- To idę się ubrać.
- A, Ola!-
zawołała za mną, gdy wychodziłam z kuchni. Odwróciłam się.- Może chciałabyś jutro
spędzić ze mną babskie popołudnie? Wykorzystajmy to, że nie ma w tym domu
facetów!
- A dzieci?-
zmarszczyłam brwi.
- Mama je
odbiera, więc… Co ty na to?- uśmiechnęła się. Zastanawiałam się przez chwilę.
Co mi szkodzi? Ostatnio mało widzę się z Iwoną. Czas to zmienić.
- Jestem za-
posłałam jej szeroki uśmiech i wyszłam do łazienki.
***
- Ja
naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak cię bawi ta cała sytuacja- syknęłam na
Kubę, który śmiał się właśnie z mojego marudzenia na Jolkę.
- Za bardzo
się przejmujesz! Spójrz na mnie- stanął przede mną rozkładając ramiona.- Co
widzisz?- zlustrowałam go wzrokiem.
- Widzę
wysokiego idiotę, udającego stracha na wróble.
- No dobra,
inaczej. Czy widzisz abym się przejmował?
- Jesteś
nadzwyczaj wulkanem spokoju- prychnęłam.
- No
widzisz! Znowu ten ton… Ty nie potrafisz wyluzować- stwierdził.
- Więc twoim
zdaniem jestem sztywna?- z wrażenia aż nabrałam głęboko powietrza do płuc.
- Tego nie
powiedziałem- bronił się.- Po prostu przestań się zamartwiać głupimi jasełkami!
Do cholery, zaśpiewasz i będzie z głowy.
- Znając
mnie, po drodze popełnię miliardy gaf- cmoknęłam zdegustowana ustami.
-
Wynajdujesz kolejne powody do tego, żeby myśleć. Staraj się NIE MYŚLEĆ.
- Oto
najlepsze rady mistrza niemyślenia!- klasnęłam w ręce i wskazałam na niego,
jakbym prezentowała jego osobę.
- Nie
wygłupiaj się- przewrócił oczami i usiadł z powrotem obok mnie na schodach.- I
nie lustruj ludzi. Alana tu nie ma.
- Skąd
wiesz?- uniosłam brew.
- Bo właśnie
ma wu-f. Pewnie rozgrzewa się na sali gimnastycznej- wyjaśnił spokojnie. Widząc
moją minę, natychmiast dodał.- Nawet o tym nie myśl!
- O czym?-
udawałam niewiniątko.
- Już ty
dobrze wiesz, o czym! Chodź, bo spóźnimy się na wos- wstał i podał mi rękę.
Ujęłam ją, a on pociągnął mnie do góry i razem poszliśmy do klasy.
Jakoś
przeżyłam do długiej przerwy. Kubie zachciało się truskawkowego kiślu,
poszliśmy na stołówkę. Na szczęście nie było dużo ludzi, więc zajęłam jeden ze
stolików i czekałam na przyjaciela, który stał w kolejce. Wyjęłam z torebki
swoje paluszki z sezamem i zaczęłam przegryzać, gdy nagle czyjaś tacka pojawiła
się przede mną i ktoś usiadł naprzeciwko mnie. Nie ktoś, a sam Alan, o którym
właśnie myślałam. Czyżbym go ściągnęła myślami?
- Cześć,
Ola- uśmiechnął się do mnie. Gapiłam się na niego jak wariatka. Dopiero po
kilkunastu sekundach zorientowałam się, że on czeka na moją odpowiedź.
- Yhm,
cześć- odpowiedziałam speszona. Jezu, ale ja jestem głupia! Odkaszlnęłam
dyskretnie i zdobyłam się na odwagę.- O co chodzi?
- W sumie
to… Przyszedłem cię przeprosić.- Spuścił lekko głowę. Gdyby nie to, że
opierałam podbródek o dłoń, pewnie moja szczęka opadłaby do podłogi. Patrzyłam
na niego oniemiała i szczerze zdumiona.
- Za co?-
wykrztusiłam.
- Za to co
zrobiła Jola… Domyślam się, że wcale nie zgłosiłaś się do jasełek- wypuścił
powietrze odgarniając przy tym włosy z czoła. Ten gest był na serio uroczy.
- Tak, ale…
- Jo jest
bardzo… gwałtowna- uśmiechnął się do siebie.- Czasem zrobi coś szybciej niż
pomyśli. Znam ją już trochę i wiem, jaka jest. Ale uwierz, to nie jest zła
dziewczyna! Jest piękna i mądra. Nie wiem, dlaczego tak się ze sobą żrecie…
- Chwila-
przerwałam mu zaskoczona.- Skąd pomysł, że się ze sobą „żremy”?
- To widać-
wzruszył ramionami.- Zresztą Jo unika rozmów na twój temat. Nie mam pojęcia o
co chodzi, ale może spróbowałabyś się z nią dogadać?
- Ja!?-
niemal krzyknęłam.
-
Rozmawiałem z nią już o tym. Stwierdziła, że z chęcią mogłaby się z tobą
zakolegować.
- Nie
wierzę- szepnęłam do siebie, ale usłyszał.
- Obiecała
mi, że pomoże ci z tym występem na jasełka. O ile będziesz chciała zaśpiewać-
uśmiechnął się tak, że ukazały się dołeczki w policzkach. Chwycił jednego z
moich paluszków w opakowaniu i zjadł. – To co?
- Nie wiem…
- No weź… Jo
i Marta ci pomogą. Jeśli trzeba będzie, to ja też. Obiecuję!
- Ale Kuba…
-
Sokołowski?- skrzywił się. Ale szybko znów na jego ustach pojawił się
uśmieszek.- Z tego co wiem, on nie występuje. – Wstał, gdy mój przyjaciel zbliżał
się w naszą stronę. Wziął tacę. Nachylając się, szepnął:- Nie mów mu. Zapraszam
na spotkanie ludzi zaangażowanych do jasełek w poniedziałek na pierwszej
lekcji. Przyjdź piętnaście minut wcześniej.- Wyprostował się, gdy Kuba stanął
za nim.- To cześć!- posłał mi szeroki uśmiech i odszedł nie spoglądając na
chłopaka.
- O co chodziło?
- O nic-
zrobiłam niewinna minkę.
- O,
czekaj…- zrobił pauzę, jakby na coś czekał.- Tak, moje włoski na rękach stoją,
więc to oznacza coś złego. Czego chciał od ciebie Alan Morczewski?- syknął, siadając
w miejscu poprzednika.
- Będziesz
się śmiał- westchnęłam. Alan prosił, żebym nie mówiła Kubie. Ale to mój
przyjaciel, nie potrafię! Zwłaszcza w takiej sprawie.- Alan powiedział, że
Choinka chce się ze mną dogadać i pomóc w tym występie na jasełka. Przeprosił
mnie za jej zachowanie tłumacząc, że ona jest porywcza i często nie wie co
robi.
- Z tym się
zgadzam- poparł od razu. – Ale reszta to jakaś bujda.
- Kuba!-
syknęłam.- On mnie przeprosił.
- A ty mu
tak uwierzysz i wybaczysz? I polecisz do niego? Czemu jak ja cię przepraszam,
to wybaczasz mi cały dzień i całą noc, a jak on, wystarczy, że pstryknie palcem,
już jesteś jego!
- To
nieprawda- oburzyłam się, ale szybko przywróciłam normalny ton.- Zrozum mnie…
- I co?
Polecisz do Jolki… Hej, czy on powiedział Choinka na swoją dziewczynę?-
wyszczerzył się.
- Nie. To
był mój drobny dodatek. To jak?
- Nie
powinnaś im ufać- odchylił się na krześle patrząc w sufit.- Nie możesz im ufać!
- Dlaczego? Może Alan serio…
- Alan to,
Alan tamto- przerwał mi, naśladując mój głos. – Możesz mi wyjaśnić, dlaczego to
Jolka nie przyszła cię przeprosić tylko on?
- Ty w ogóle
mnie nie rozumiesz!- wybuchłam.- Chodzi o to, że nie przyszedł przeprosić w jej
imieniu, tylko za nią. To jest różnica! On do mnie zagadał, Kuba.
- I co? Masz
zamiar tam iść?- zmarszczył brwi.
- W
poniedziałek na pierwszej lekcji- odpowiedziałam, zbierając paluszki do torby.-
Alan też będzie.
- Nie podoba
mi się to- mruknął.
- Wcale nie
musi ci się podobać- uśmiechnęłam się, wstając.- Bo pójdziesz tam ze mną.
- Słucham?-
otworzył szeroko oczy. Ale ja nie obracając się, wyszłam jak najszybciej
słysząc za sobą: - Olka!
***
- Nie ma
opcji żebym tam z tobą poszedł! Zastrzegam swoją prywatność i wolną wolę!
- No ale
przecież nie zostawisz mnie…- mruknęłam.- Prawda?
- To ty się
w to wpakowałaś, nie ja- stwierdził. Patrzyłam na niego błagalnie.
- Potrzebuję
cię- szepnęłam spuszczając głowę.- Tylko ty powstrzymasz mnie przed zrobieniem
głupoty.
- Właśnie
próbuję ci uświadomić twoją głupotę, że zgodziłaś się na ten chory pomysł z
jasełkami i nabraniem się na dobre serduszko Choinki i jej świty, ale
oczywiście mnie nie słuchasz!- to było chyba najdłuższe jedno zdanie
wypowiedziane przez niego bez tchu. Właśnie skończyła się ostatnia lekcja.
- Kuba,
błagam- zatrzymałam się przed nim i złożyłam dłonie jak do modlitwy.- Mam
klęknąć?
- Sowa, ja
nie zostałem zaproszony!
- Przecież
właśnie cię zaprosiłam… Jest inny powód, prawda?- domyśliłam się. Lekko
zbladł.- Mów.
- Co?
- O co
chodzi?- jęknęłam z wściekłością.- Od początku nie lubiłeś Alana, ale nigdy nie
powiedziałeś prawdziwego powodu. On też za tobą nie przepada. O czym nie wiem?
Alan ci się podoba, tak?
- Co?- wytrzeszczył oczy.- Oczywiście, że nie! Fakt, jest
przystojny. Ale…
- Więc o co
chodzi?- uniosłam jedną brew. Kuba unikał mojego wzroku.- Kubuś… Powiedz mi.
Jak mam być twoją przyjaciółką, kiedy nic mi nie mówisz?
- Przykro
mi, Ola. Nie mogę ci pomóc akurat w tej sprawie.- mój mały świat, w którym od
kilku miesięcy centrum był Kuba, nagle się rozpadł. Patrzyłam na niego z bólem
wypisanym na twarzy.- Oluś… Przepraszam, musisz mnie zrozumieć…- jęknął widząc
moją minę. Sam był udręczony.
- Przestań-
powstrzymałam go gestem dłoni.- Nie rozumiem twojego zachowania. Nie chcesz mi
powiedzieć ważnej rzeczy, która jest związana z Alanem. I tobą. Okej. Chyba
myliłam się co do naszej znajomości…
- Olka! Daj
spokój. Nie mogę ci pomóc… To zbyt trudne- westchnął.
- Okej,
rozumiem. Pójdę sama, trudno- wzruszyłam ramionami. Wtedy usłyszałam znajomy
głos, który mnie wołał z parkingu.- Igła już czeka… Musze iść, cześć.
- Cześć-
szepnął. Odwróciłam się do niego plecami i pierwszy raz nie przytuliłam na
pożegnanie. Mijając ludzi, niemal czułam ich ciekawskie spojrzenia na sobie.
Miałam ochotę krzyczeć: „czego się gapicie, cholerni idioci!”. Nie zrobiłam
tego jednak, bo Krzysiek zbliżył się do mnie i zatrzymał.
- Hej, coś
się stało?- nachylił się i spojrzał mi w oczy.- Czemu płaczesz?
- Nie
płaczę!- krzyknęłam ocierając policzki. Obejrzałam się za siebie, ale Kuba już
poszedł.
- Pokłóciłaś
się z nim?- spytał cicho.
- Nie twój
zasrany interes!- syknęłam i wsiadłam do samochodu. W lusterku widziałam, że
był w szoku po moim wybuchu. Stał przez chwilę, a później wsiadł do szoferki i
odpalił silnik. Przez całą drogę milczeliśmy. Nie włączyłam radia, nie
słuchałam 1D z mp3 w telefonie. Siedziałam patrząc się w mijane samochody. Nie
mam pojęcia co się stało w ciągu ostatnich piętnastu minut. Dopiero, gdy
wysiedliśmy z samochodu zrozumiałam, jak się zachowałam. Przecież to nie wina
Ignaczaka! A ja na niego krzyczałam. Nie odzywał się do mnie, ale zerkał ze
zmartwieniem w oczach. Szliśmy razem przez plac, aż w końcu nie wytrzymałam i
odezwałam się na schodach przed drzwiami.
-
Przepraszam.- Odwrócił się w moją stronę zdziwiony.
- Za co?-
spytał.
- Za to, co
powiedziałam. I że krzyczałam… Nie powinnam była- westchnęłam. Potarłam nerwowo
czoło i odgarnęłam włosy.- Nie masz pojęcia co się stało. Przepraszam.
- Nie ważne-
uśmiechnął się słabo.- Nie musisz mi wszystkiego mówić. Nie powinienem był się
wtrącać.
- Och,
przestań!- przewróciłam oczami.- Miałeś rację. Pokłóciłam się z Kubą.
- Coś
poważnego? Kłótnia małżeńska?- zmarszczył brwi.- To twój przyjaciel, prawda?
- Tak-
kiwnęłam głową. A potok słów sam wypłynął z moich ust.- Pokłóciłam się z nim,
bo nie chciał mi powiedzieć o co chodzi z Alanem. Nie lubią się, a Kuba odradza
mi znajomość z nim. Nie wyjaśnił dlaczego, ale czują, że ma to coś z nim
wspólnego. Teraz potrzebuję jego pomocy, wsparcia. Ale on powiedział, że nie
może.
- Może
faktycznie nie może?- zasugerował delikatnie Krzysiek.
- Ale ja
chcę mu pomóc! Nie może być tak, że on zawsze będzie przy mnie, a ja przy nim
nie. Gdyby wyjaśnił, o co chodzi… Może
potrafiłabym.
- Może nie
jest gotowy, żeby ci to powiedzieć?- uśmiechnął się smutno.- Może to coś
poważnego. Nie powinnaś się na niego złościć.
- Jak ja mam
być jego przyjaciółką, gdy on nic mi o sobie nie mówi!- zdenerwowałam się.
Krzysiek podszedł do mnie. Starł kilka łez, które uwolniły się z moich oczu.
Spojrzałam w jego tęczówki. Teraz dopiero zauważyłam, jakie ma piękne szaro
niebieskie oczy.- Potrzebuję go- szepnęłam.
- Cii. Na
pewno ci powie. Gdy będzie na to gotowy- uśmiechnął się smutno. Może Igła ma
rację? Poczułam, że się odprężam i trochę uspokajam. Nie wiedząc dlaczego,
przytuliłam Krzyśka. Odwzajemnił i dopowiedział.- Pamiętaj, że jestem tutaj.
Zawsze możesz mi wszystko powiedzieć.
- Dziękuję-
wtuliłam się jeszcze mocniej i przez chwilę poczułam się, jak kiedyś, gdy tata
mnie przytulał, kiedy potrzebowałam jego wsparcia. – I przepraszam.
- Nie
przepraszaj już… Zaraz mnie udusisz- jęknął.
- Jejć,
sorry!- odskoczyłam od niego przerażona.- Nie wiedziałam, że mam tyle siły…
- Uwierz, ja
tez nie- jęknął. Gdy zobaczyłam jego minę, zaczęłam się śmiać. Natychmiast mu
się udzieliło.
*****
Witajcie! Znów krótki... Ale musicie mi wybaczyć. Nie mogłam dalej pisać, żeby nie zdradzić wszystkiego od razu. Starałam się go przedłużyć!
Okej, no to jeszcze tylko kilka dni i koniec laby :c
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia! <3
Informujcie mnie o swoich rozdziałach w kom. ;)
Buziaki ;**
Świetny!! :**
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać tego co przed nami tak ukrywasz ;3
Więc czekam na następny! :D
Co ten Kuba ukrywa? Czuję, że to będzie jakaś większa aferka :) ^^ Igła taki pomocny :) Dobrze, że Ola ma w nim i Iwonie oparcie :) już się nie mogę doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tym co tak ukrywa Kuba. Mam nadzieje, że to nic złego i niedługo wszystko się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńuuu co z Kubą? :D jejejje, kocham to opowiadanie, już kolejne Twoje jest takie cudowne, będę chyba powtarzać też w nieskończoność, że masz wielki, ogromny talent. <3 czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńMega *_*
OdpowiedzUsuńZbyszek taki cudowny przyjaciel, Ola nie zna go przecież zbyt długo a już może tak bardzo na niego liczyć ;) bardzo podoba mi się kierunek w którym to zmierza ^^
Co ten Alan kombinuje?? Nie podoba mi się to i to nawet bardzo.... Mam złe przeczucia co do niego. W sumie to od samego początku on coś mi nie pasował, ale zobaczymy co z tego wyniknie ;)
Przeraziła mnie reakcja Kuby, musi mieć jakieś przykre wspomnienia z Alanem w roli głównej, tak sobie myślę, że być może byli wcześniej przyjaciółmi, ale Alan odwrócił się od niego gdy dowiedział się że nasz Kubuś jest gejem. Dlatego ten myślał że Ola też go zostawi gdy dowiedziała się o jego orientacji! Ale teoria! Hahaha xD
Ciekawa jestem bardzo co się między nimi wydarzyło ;)
Igła jak zwykle potrafi zrozumieć i pocieszyć Olę, coraz bardziej wydaje mi się prawdopodobna opcja, że to jej ojciec ;)
Babski wieczór z Iwoną? Też się na to piszę! ;) może zaproszą też Kubę! xD
Już nie mogę doczekać następnego!
Ściskam mocno, buziaczki ;*****
Pozdrawiam, Alexia ;***
Super rozdział! :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, co przed nami ukrywasz oraz co Kuba ma wspólnego z Alanem.
Tyle tajemnic, na które pewnie już niedługo będziemy znać odpowiedź.
Wydaje mi się, że Ola nie powinna tak od razu poddawać się Alanom, jak tylko coś powie. Nie lubię go, tak jak i tej całej bandy z choinką na czele.
Pozdrawiam! ;*
Jak ja uwielbiam ten blog. *.*
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie zachowanie Kuby. Co on ukrywa przed Olą ? Ciekawe jak Ola wypadnie na jasełkach. Na pewno da rade.Ten Alan to trochę podejrzany. Ciekawe co on knuje ? Zobaczymy w następnych rozdziałach.
A tymczasem zapraszam na czwarty u siebie :D
http://wrytmiesiatkowki.blogspot.com/
Buziaki. :**