sobota, 7 lutego 2015

Rozdział XIV



- Karo! No mówię serio…
- I masz zamiar chodzić sama na siłownię? Codziennie?- dopytywała.
- Wiem, to nie w moim stylu. Ale co mi zaszkodzi?
- Nie musisz przyjmować tego całego „chrztu” od nich- wzruszyła ramionami Nat malując paznokcie.- Sama tego chciałaś!
- Jakbym się nie zgodziła to bym przegrała- wyjaśniłam.
- CZASEM TRZEBA!!
- Och, daj spokój… Potem do końca życia by mi to wypominali.
- Przypominam, iż będziesz ich widzieć przez rok, a nie całe życie- Karolin zrobiła dziwną minę, którą tak dobrze znam. Zawsze taką ma, gdy ma rację.
- Ale to nie jest mój największy problem- westchnęłam przeraźliwie. Dziewczyny spojrzały po sobie a potem na mnie. Natalia odstawiła flakonik z lakierem.
- Gadaj.
- Mówiłam wam już o Choince?- kiwnęły głowami. Odchyliłam się na krześle.- Jest źle. Nasza wojna trwa i przybrała niebezpieczne tory. Skutki mogą być śmiertelne. Dla mnie, oczywiście.
- Co się stało?- zaniepokoiła się Karo.
- Przy całej szkole powiedziała, że mam zamiar śpiewać na jasełkach. ŚPIEWAĆ, CZAICIE!- wzniosłam do góry oczy.
- Przecież nie raz śpiewałaś i zazwyczaj nieźle ci to wychodziło…- pocieszała mnie Natka wracając do malowania paznokci. Widocznie uznała, że to nie jest za bardzo poważne.
- Dopóki za pierwszym razem nie nadepnęłam na kabel od mikrofonu i nie upadłam ukazując ludziom tego, czego nie powinnam- zmarszczyłam brwi.
- O! Pamiętam- zachichotała Karolina.- Za drugim razem dostałaś mikrofon bez kabla.
- Ale wtedy też coś było… chwila- intensywnie myślała Natalia stukając o czoło pędzelkiem.
- A! Poślizgnęłaś się na krawędzi sceny!- klasnęła w ręce blondynka i pstryknęła na mnie palcami.
- Upadłaś w ramiona samego Nata…- szturchnęły się nawzajem.- Może tym razem wpadniesz na Alana!
- Jasne! A po drodze zabiję Jolkę swoim obcasem, a z jej cienia Marty zedrę kieckę!- prychnęłam.
- Ta ironia nie była potrzebna.
- Wcale mi nie pomagacie, dziewczyny- westchnęłam.
- Po prostu nie śpiewaj.
- Albo śpiewaj. Tylko beż żadnych drak.
- Ależ wy macie wspaniałe pomysły!- prychnęłam.- Dobra, ja kończę. Trzeba się zbierać… Umówiłam się z Kubą.
- Szkoda, że to gej- zrobiła smutną minkę Natalia nadal skupiając się na paznokciach.
- Bardzo dobry przyjaciel, który na pewno mi doradzi w sprawie Choinki i reszty!
- Zdradzasz nas- udała oburzenie Karolina.
- Ja? No coś ty…- posłałam im buziaka i się rozłączyłam.  Wyłączyłam laptopa. Zebrałam portfel, założyłam bluzę i wyszłam z pokoju. Wpadłam wprost w ramiona Ignaczaka.- Co tam, Krzysiu?
- O, widzę dobry humor- uśmiechnął się przepuszczając mnie i idąc za mną do kuchni.
- Idę z Kubą do kina…
- A nie z tym…
- Nie rób za mojego ojca- spojrzałam na niego z byka.
- Tak tylko pytam. Ciekawy jestem jak tam sytuacja z tą… Choinką?
- O! Widzę, że załapałeś- wyszczerzyłam się.- Bez zmian. Chyba powinnam szykować się na kompletną kompromitację.
- Nie będzie tak źle…
- Wiem, że starasz się mnie pocieszyć. Ale nie rób tego- schyliłam się po buty. Odsznurowałam jednego adidasa i zaczęłam go wkładać na stopę. – Wolę wiedzieć, kiedy sytuacja jest krytyczna. W ogóle to mam jeszcze inne problemy. Koniecznie muszę znaleźć pracę- westchnęłam wiążąc kolejną sznurówkę.
- Jeszcze nic nie znalazłaś?- zmarszczył brwi opierając się o futrynę.
- Nie za bardzo- przyznałam prostując się i odgarniając włosy z twarzy.- Mówię ci Igła, skończę pod mostem.
- Moje serduszko chyba nie jest jeszcze takie z lodu… Dam ci nocować w domu.
- Dzięki- prychnęłam.- Dobra, spadam bo przydałoby się jeszcze wstąpić na siłownię.
- Siłownia?- uniósł brwi.
- No wiesz, trzeba się przygotować do tych trzech kilometrów- przewróciłam oczami. Chwyciłam przygotowany już wcześniej plecak ze strojem.
- I co? Będziesz sama ćwiczyć?
- Nie mam nikogo do towarzystwa.
- A Kuba?
- Nie może bo do babci jeździ.- Chwyciłam kurtkę z wieszaka.
- No to miłego biegania- wyszczerzył się. Pomachałam mu i wyszłam przed dom. Nagle drzwi się otworzyły i wyjrzał Krzysiek.- Jakby co, dzwoń! I możesz kierować się moim nazwiskiem.- I zniknął. Wzruszyłam ramionami i szybko wybiegłam zamykając furtkę. Czułam obecność biegającego po placu zwierza. Ja już go normalnie wyczuwam. To nie jest normalne.
Na przystanek szłam kilka minut. Tak dojechałam do centrum handlowego. A przed kinem czekał na mnie nie kto inny jak mój przyjaciel!
- Robię postępy!- przerwałam mu, gdy nabierał powietrza, nim usłyszałam słowa…
- Spóźniłaś się!- o, właśnie takie.
- Autobus się wlekł- wyjaśniłam.
- Pół godziny?!- ups… chyba za bardzo się rozgadałam z Karo i Nat.
- Był korek- wykręciłam się.- Hej, wybrałeś już coś?
- W tym czasie to zdążyłbym wiele rzeczy zrobić… Mam bilety na jakąś komedię. Podobno fajne.
Film faktycznie okazał się śmieszny. Wychodząc z resztkami popcornu i pudełkiem po coli cały czas się śmialiśmy. Następnie połaziliśmy po sklepach.
- Myślisz, że ten kolor mi do twarzy pasuje?- uniósł pomarańczowy sweterek.
- Jeżeli go kupisz, założysz i pokarzesz się w nim w moim towarzystwie… Nie przyznam się do ciebie. Obiecuję.- Miałam tak śmiertelnie poważną minę, że bez słowa odłożył ciuch na miejsce.
- Ale ja tak lubię się ubierać!- zaprotestował cicho.
- Jakoś nie zauważyłam…
- Bo chodzę w nich po domu!- wyjaśnił.
- Nigdy cię nie widziałam jak chodzisz po domu w pomarańczowym swetrze!
- Bo nigdy nie byłaŚ u mnie w domu?- podpowiedział.
- Byłam! Może nie w środku… ale byłam.
- Przed furtką. Do tego przez moje gapiarstwo.
- I to niby  ja nie myślę- prychnęłam.
- O, a może ten? Z psem?- podniósł tym razem zielony sweter.
- Już bardziej. Ale serio… Nie jest ci ładnie w swetrach.
- To jak ja twoim zdaniem mam sobie znaleźć faceta?
- Nigdy nie miałeś partnera…?- Spytałam delikatnie, bo wiem, że to temat tabu.
- Miałem. Jednego. Ale nie chcę o tym mówić. Skończyło się, jak się skończyło.
- Niech będzie. A jak babcia?
- Lepiej.
- Ale dziś znów nie zostaniesz ze mną dłużej niż to konieczne?- zgadywałam.
- Przepraszam Ola… Wiesz, że bym chciał. Ale…
- Spoko, rozumiem. W sumie to ja też już się będę zbierać. Jak ci wcześniej już mówiłam, muszę wstąpić na siłownię.
- Mi zaraz odjedzie autobus, więc kochanie ja spadam.- pocałował mnie w policzek i wbiegł ze sklepu. Westchnęłam odkładając bluzkę na wieszaku. Pięć minut później zjeżdżałam schodami z piętra. Zapięłam kurtkę i już miałam iść do wyjścia, kiedy usłyszałam swoje imię.
- Ola!- odwróciłam się i ujrzałam idącego w tym samym kierunku Bartmana.- Zakupy?
- Jeśli tak można to nazwać- uśmiechnęłam się.- A ty? Śledzisz mnie?
- Wpadłem tylko po jedną rzecz. Ale już wracam. Jesteś z kimś?- rozejrzał się.
- Nie, nie… Kuba musiał iść. A ja zaraz mam autobus, więc…
- Daj spokój! Podwiozę cię- zaoferował.
- Tylko, że ja jeszcze muszę odwiedzić pewne miejsce…- zaczęłam.
- Robi się tajemniczo- jego poważna mina mnie rozśmieszyła.- W takim razie podwiozę cię gdziekolwiek będziesz chciała!
- Nie możesz.
- Bo?
- Bo wciąż mi pomagasz a ja nie wiem, jak ci się odwdzięczyć!
- Po prostu się uśmiechaj- poprosił i wyszliśmy na zewnątrz. Zimny wiatr zmierzwił mi włosy.- Nie pozwolę ci jeździć wieczorem autobusem. Mój samochód stoi tam- wskazał i ruszył we wskazanym kierunku. A ja stałam i patrzyłam za nim. Nie zatrzymał się chyba myśląc, że za nim idę. Więc co mam robić? Jeśli każę się zawieźć pod siłownię, będzie się ze mnie śmiał. Z drugiej strony co mnie to obchodzi? Szybciej bym skończyła… Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam w jego ślady i dogoniłam już przy aucie. Otworzył mi od środka drzwi i uchylił je. Wsiadłam. Uderzył mnie znajomy już zapach męskich perfum. – To gdzie mam się kierować?
- Na Strażackiego* - zakomunikowałam.
- Czyżby siłownia?- zachichotał odpalając silnik.
- Jeżeli chcesz się śmiać, wysiądę- ostrzegłam ostrym tonem.
- Spokojnie, kobieto- uśmiechnął się.- Dobrze, że ćwiczysz. Te trzy kilometrów to wyzwanie.
- Próbujesz mnie pocieszyć, czy dobić?
- Tak tylko nawijam.- Wyjechaliśmy z parkingu na trasę. Po dłuższej chwili milczenia, znów się odezwał.- Jak tam sprawa z twoim chłopakiem?
- On nie jest moim chłopakiem- wyjaśniłam. Czuję, że będę żałować tego, co mu powiedziałam.
- Mniejsza o to. Sytuacja się poprawiła?- zerknął na mnie i stwierdziłam, że naprawdę jest zaciekawiony. Albo tak dobrze udaje.
- Jest gorzej. Pewnie skompromituję się przed nim dodatkowo na jasełkach.
- Jasełkach?- był ewidentnie zbity z tropu.
- To Igła ci nie powiedział?- szczerze się zdumiałam.
- Ale o co chodzi?
- Mam śpiewać. Kolędę.
- To źle?
- TAK! Ja nie potrafię śpiewać!
- Na pewno umiesz- wyszczerzył się. Sięgnął do radia i go włączył.- No, dajesz.
- Co?
- Śpiewaj- zachęcił.- Nie musisz się niczego wstydzić. Będę twoim chórkiem.
- Nie- skrzyżowałam ręce na piersiach.
- No weź… Zrób to dla mnie.
- Niby na jakiej podstawie?!- oburzyłam się.
- Wiozę cię na siłownię!- przygryzłam wargę, a on się wyszczerzył. Już wiedział, że wygrał.
- Okeeej, ale coś co ja wybiorę!
- Niech będzie taki kompromis- zgodził się gładko. Wyjęłam swój telefon i puściłam One Direction.
Zaśpiewałam wraz z Nialem. Zbyszek domruczał każdy refren. W sumie to nie źle się bawiłam przez te dwadzieścia minut jazdy. (Tym razem siatkarz postanowił mnie łaskawie nie zabić prędkością auta.) Za każdym razem  robił dziwne miny i nawzajem oskarżaliśmy się o przekręcanie tekstu. Wybuchy śmiechu były niekontrolowane. Więc, gdy stanęliśmy przed siłownią zrobiło mi się troszkę smutno.
- Dzięki za podwózkę- uśmiechnęłam się wychodząc. Zamknęłam drzwi. Idąc w stronę wejścia usłyszałam zamykane drugie drzwiczki i kroki. Zdziwiona obróciłam głowę.- A ty…
- A ja postanowiłem ci towarzyszyć- rozłożył ramiona z szerokim uśmiechem.
- Nie możesz…
- Nie chcesz mojego towarzystwa?- szczerze się zasmucił. Albo to też udawał.
- Nie o to chodzi! Po prostu… jesteś wszędzie.- Wszędzie, gdzie cię potrzebuję znaczy się, to dopowiedziałam w myślach.
- Po prostu nie chcę być dla ciebie głupim sportowcem. Chciałbym być twoim przyjacielem. I pomóc. Zawsze, gdy będziesz tego potrzebować.
- Skąd pewność, że teraz potrzebuję pomocy?- uniosłam brew.
- Bo beze mnie będziesz się niemiłosiernie nudzić i wiem, że pragniesz mojego towarzystwa- wyszczerzył się i ruszył do drzwi. A ja nadal w szoku udałam się za nim. 

 _________________
*Strażacki - nazwa ulicy zmyślona na potrzebę opowiadania! 




*****
Hej! Jak się podoba to u góry? :D Starałam się, naprawdę. 

Jeszcze tylko tydzień i znów do szkoły :c  Przydałoby się pouczyć trochę... Jak sobie o tym pomyślę to mi się w głowie kręci, serio xd

I Reska wygrywa z Lotosem <3 Brawo ! 

Dziękuję za wyświetlenia i komentarze ;)

Ps. Jeśli są u Was jakieś nowości - informujcie w komentarzach!






14 komentarzy:

  1. aaaaa jaki cudowny! <3 jejejejejje, normalnie fantastyczny! <3 Zbyszek jest taki słodki. ;3 czekam z niecierpliwością na następny. :d pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego taki krótki? :) TO jedyna wada, bo tak to same ochy! i achy! będą :) Kuba to świetny przyjaciel, a i Zbyszek się stara jak może :) cudnie jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre takie krótkie wychodzą, niestety :c
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Powyższy rozdział- naprawdę perełka! ♥
    Zaczynają się wyznania, to lubię ;)
    A co do dzisiejszego meczu to było na nim 2987593 zawałów, ale zakończył się pomyślnie ;3 jeszcze Alek w wyjściowej 6 i mogę umierać :D
    Czekam na następny! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dzięki :D
      Alek <3 Jak ja bym chciała już go na stałe na boisku ^^

      Usuń
  4. Zgadzam się z Paula M. dlaczego taki krótki? Doskonale wiesz, że zawsze ale to zawsze będę chciała przeczytać więcej :3 Rozdział cudowny( no jedyną wadą jest właśnie ta długość :p) oby więcej takich rozdziałów i opowiadań powstało :*
    Pozdrawiam serdecznie i do nn♥
    Ps. Na naszym blogu(http://jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com) również pojawił się nowy, jeśli masz ochotę to wpadaj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, żeby każdy kolejny był dłuższy... :)
      Jasne, że wpadnę!!
      Dzięki ;*

      Usuń
  5. Ale świetny, cudo! <3
    Tyle Zbyszka w tym rozdziale. :3
    On się tak słodko stara i w ogóle. Może kiedyś będą razem? :D
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Zbyszka i Oli... No, zobaczymy. Wszystko w swoim czasie ;) A do końca jeszcze baaardzo daleko ...
      Buziaki ;**

      Usuń
  6. świetny rozdział :D Zbyszek jest cudowny jako przyjaciel. A mnie dalej dręczy ta rozmowa Igły z Olą w którymś z poprzednich rozdziałów . A i Azur ten pies jest świetny, ciekawe czy Ola się kiedys do niego przekona ? :D Czekam na kolejny :) <3

    PS: Jakbyś mogła to informuj mnie o nowych epizodach u mnie na blogu a przy okazji zapraszam na mojego bloga.
    to jest początek mego bloga :
    http://wrytmiesiatkowki.piszecomysle.pl/
    a tu będzie się pojawiać reszta i tu jakbyś mogła mnie informować, :D
    http://wrytmiesiatkowki.blogspot.com/

    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, będę informować ;)
      I wpadnę z chęcią na Twojego bloga :D

      Usuń
  7. Zgadzam się z moimi poprzednikami, szkoda że rozdział taki krótki, ale w sumie wiesz, że nawet jeśli bym go czytała cały dzień to dla mnie byłoby za mało xD uzależniłam się xD

    Kuba błagam Cię odpuść sobie sweterki!!! Ale na zakupy to chętnie bym się z Tobą wybrała, jakbyś miał czas to będę w Złotych Tarasach w piątek, także możesz dołączyć xD

    Dużo tu Zbyszka ;> "- Śpiewaj- zachęcił.- Nie musisz się niczego wstydzić. Będę twoim chórkiem." nie wiem dlaczego, ale zamiast chórkiem przeczytałam chłopakiem xD czyżbym przewidywała przyszłość? ;> mam nadzieję, że tak skoro nie mogę liczyć na team (nie w sensie przyjaźni) Ola+Kuba, to mam nadzieję że to będzie Zbyszek ;>

    Hahahaha Oli przygody ze śpiewaniem do tej pory nie kończyły się najlepiej, dlatego najwyższy czas przerwać złą passę :> albo dotrzymać tradycji xD

    Igła człowiek z dobrym serduszkiem nie pozwoli Oli nocować pod mostem ;> może okaże się jeszcze większym serduszkiem i pomoże jej znaleźć pracę? ;> chociaż to by Olę bardziej zdenerwowało niż ucieszyło ;>

    Rozumiem twój ból, też został mi tylko tydzień ferii :CCC ale pocieszam się tym że zaraz maturka i najdłuższe wakacje w moim życiu ;>

    Tak jak mówiłam, tak zrobiłam czytałam wszystko jeszcze raz i dopiero teraz wyłapałam, że to jest część pierwsza ;> nie bardzo wiem o co chodzi... xD druga część będzie z innej perspektywy, Kubusia może? A może ta druga część to będzie po tym obowiązkowym roku, który Ola ma spędzić w Polsce i zostanie na dłużej? Mam jeszcze kilka innych pomysłów xD

    Niecierpliwie czekam na następny ;>

    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, choć czytam gdy tylko zauważam że dodałaś, ale komentarz dodaję gdy mam dłuższą chwilę ;>

    Ściskam mocno, buziaki ;***
    Alexia ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matura się zbliża... Mnie czeka za dwa lata :c Czyli piszesz tą nową? Nic, tylko życzyć Ci powodzenia... :)

      Co do tego o drugiej części... Mam już pewną myśl i chyba będą ją rozwijać. Ale na razie nic nie powiem XD

      Dziękuję za komentarz, buziaki ;**

      Usuń