- Karo! No
mówię serio…
- I masz
zamiar chodzić sama na siłownię? Codziennie?- dopytywała.
- Wiem, to
nie w moim stylu. Ale co mi zaszkodzi?
- Nie musisz
przyjmować tego całego „chrztu” od nich- wzruszyła ramionami Nat malując
paznokcie.- Sama tego chciałaś!
- Jakbym się
nie zgodziła to bym przegrała- wyjaśniłam.
- CZASEM
TRZEBA!!
- Och, daj
spokój… Potem do końca życia by mi to wypominali.
-
Przypominam, iż będziesz ich widzieć przez rok, a nie całe życie- Karolin
zrobiła dziwną minę, którą tak dobrze znam. Zawsze taką ma, gdy ma rację.
- Ale to nie
jest mój największy problem- westchnęłam przeraźliwie. Dziewczyny spojrzały po
sobie a potem na mnie. Natalia odstawiła flakonik z lakierem.
- Gadaj.
- Mówiłam
wam już o Choince?- kiwnęły głowami. Odchyliłam się na krześle.- Jest źle.
Nasza wojna trwa i przybrała niebezpieczne tory. Skutki mogą być śmiertelne.
Dla mnie, oczywiście.
- Co się
stało?- zaniepokoiła się Karo.
- Przy całej
szkole powiedziała, że mam zamiar śpiewać na jasełkach. ŚPIEWAĆ, CZAICIE!-
wzniosłam do góry oczy.
- Przecież
nie raz śpiewałaś i zazwyczaj nieźle ci to wychodziło…- pocieszała mnie Natka
wracając do malowania paznokci. Widocznie uznała, że to nie jest za bardzo poważne.
- Dopóki za
pierwszym razem nie nadepnęłam na kabel od mikrofonu i nie upadłam ukazując
ludziom tego, czego nie powinnam- zmarszczyłam brwi.
- O!
Pamiętam- zachichotała Karolina.- Za drugim razem dostałaś mikrofon bez kabla.
- Ale wtedy
też coś było… chwila- intensywnie myślała Natalia stukając o czoło pędzelkiem.
- A!
Poślizgnęłaś się na krawędzi sceny!- klasnęła w ręce blondynka i pstryknęła na
mnie palcami.
- Upadłaś w
ramiona samego Nata…- szturchnęły się nawzajem.-
Może tym razem wpadniesz na Alana!
- Jasne! A
po drodze zabiję Jolkę swoim obcasem, a z jej cienia Marty zedrę kieckę!-
prychnęłam.
- Ta ironia
nie była potrzebna.
- Wcale mi
nie pomagacie, dziewczyny- westchnęłam.
- Po prostu
nie śpiewaj.
- Albo
śpiewaj. Tylko beż żadnych drak.
- Ależ wy
macie wspaniałe pomysły!- prychnęłam.- Dobra, ja kończę. Trzeba się zbierać…
Umówiłam się z Kubą.
- Szkoda, że
to gej- zrobiła smutną minkę Natalia nadal skupiając się na paznokciach.
- Bardzo
dobry przyjaciel, który na pewno mi doradzi w sprawie Choinki i reszty!
- Zdradzasz
nas- udała oburzenie Karolina.
- Ja? No coś
ty…- posłałam im buziaka i się rozłączyłam.
Wyłączyłam laptopa. Zebrałam portfel, założyłam bluzę i wyszłam z
pokoju. Wpadłam wprost w ramiona Ignaczaka.- Co tam, Krzysiu?
- O, widzę
dobry humor- uśmiechnął się przepuszczając mnie i idąc za mną do kuchni.
- Idę z Kubą
do kina…
- A nie z
tym…
- Nie rób za
mojego ojca- spojrzałam na niego z byka.
- Tak tylko
pytam. Ciekawy jestem jak tam sytuacja z tą… Choinką?
- O! Widzę,
że załapałeś- wyszczerzyłam się.- Bez zmian. Chyba powinnam szykować się na
kompletną kompromitację.
- Nie będzie tak źle…
- Wiem, że
starasz się mnie pocieszyć. Ale nie rób tego- schyliłam się po buty.
Odsznurowałam jednego adidasa i zaczęłam go wkładać na stopę. – Wolę wiedzieć,
kiedy sytuacja jest krytyczna. W ogóle to mam jeszcze inne problemy. Koniecznie
muszę znaleźć pracę- westchnęłam wiążąc kolejną sznurówkę.
- Jeszcze
nic nie znalazłaś?- zmarszczył brwi opierając się o futrynę.
- Nie za
bardzo- przyznałam prostując się i odgarniając włosy z twarzy.- Mówię ci Igła,
skończę pod mostem.
- Moje
serduszko chyba nie jest jeszcze takie z lodu… Dam ci nocować w domu.
- Dzięki-
prychnęłam.- Dobra, spadam bo przydałoby się jeszcze wstąpić na siłownię.
- Siłownia?-
uniósł brwi.
- No wiesz,
trzeba się przygotować do tych trzech kilometrów- przewróciłam oczami.
Chwyciłam przygotowany już wcześniej plecak ze strojem.
- I co?
Będziesz sama ćwiczyć?
- Nie mam
nikogo do towarzystwa.
- A Kuba?
- Nie może
bo do babci jeździ.- Chwyciłam kurtkę z wieszaka.
- No to
miłego biegania- wyszczerzył się. Pomachałam mu i wyszłam przed dom. Nagle
drzwi się otworzyły i wyjrzał Krzysiek.- Jakby co, dzwoń! I możesz kierować się
moim nazwiskiem.- I zniknął. Wzruszyłam ramionami i szybko wybiegłam zamykając
furtkę. Czułam obecność biegającego po placu zwierza. Ja już go normalnie
wyczuwam. To nie jest normalne.
Na
przystanek szłam kilka minut. Tak dojechałam do centrum handlowego. A przed
kinem czekał na mnie nie kto inny jak mój przyjaciel!
- Robię
postępy!- przerwałam mu, gdy nabierał powietrza, nim usłyszałam słowa…
- Spóźniłaś
się!- o, właśnie takie.
- Autobus
się wlekł- wyjaśniłam.
- Pół
godziny?!- ups… chyba za bardzo się rozgadałam z Karo i Nat.
- Był korek-
wykręciłam się.- Hej, wybrałeś już coś?
- W tym
czasie to zdążyłbym wiele rzeczy zrobić… Mam bilety na jakąś komedię. Podobno
fajne.
Film
faktycznie okazał się śmieszny. Wychodząc z resztkami popcornu i pudełkiem po
coli cały czas się śmialiśmy. Następnie połaziliśmy po sklepach.
- Myślisz,
że ten kolor mi do twarzy pasuje?- uniósł pomarańczowy sweterek.
- Jeżeli go
kupisz, założysz i pokarzesz się w nim w moim towarzystwie… Nie przyznam się do
ciebie. Obiecuję.- Miałam tak śmiertelnie poważną minę, że bez słowa odłożył
ciuch na miejsce.
- Ale ja tak
lubię się ubierać!- zaprotestował cicho.
- Jakoś nie
zauważyłam…
- Bo chodzę
w nich po domu!- wyjaśnił.
- Nigdy cię
nie widziałam jak chodzisz po domu w pomarańczowym swetrze!
- Bo nigdy
nie byłaŚ u mnie w domu?- podpowiedział.
- Byłam!
Może nie w środku… ale byłam.
- Przed
furtką. Do tego przez moje gapiarstwo.
- I to niby ja nie myślę- prychnęłam.
- O, a może
ten? Z psem?- podniósł tym razem zielony sweter.
- Już
bardziej. Ale serio… Nie jest ci ładnie w swetrach.
- To jak ja
twoim zdaniem mam sobie znaleźć faceta?
- Nigdy nie
miałeś partnera…?- Spytałam delikatnie, bo wiem, że to temat tabu.
- Miałem.
Jednego. Ale nie chcę o tym mówić. Skończyło się, jak się skończyło.
- Niech
będzie. A jak babcia?
- Lepiej.
- Ale dziś
znów nie zostaniesz ze mną dłużej niż to konieczne?- zgadywałam.
- Przepraszam Ola… Wiesz, że bym chciał. Ale…
- Spoko,
rozumiem. W sumie to ja też już się będę zbierać. Jak ci wcześniej już mówiłam,
muszę wstąpić na siłownię.
- Mi zaraz
odjedzie autobus, więc kochanie ja spadam.- pocałował mnie w policzek i wbiegł
ze sklepu. Westchnęłam odkładając bluzkę na wieszaku. Pięć minut później
zjeżdżałam schodami z piętra. Zapięłam kurtkę i już miałam iść do wyjścia,
kiedy usłyszałam swoje imię.
- Ola!-
odwróciłam się i ujrzałam idącego w tym samym kierunku Bartmana.- Zakupy?
- Jeśli tak
można to nazwać- uśmiechnęłam się.- A ty? Śledzisz mnie?
- Wpadłem
tylko po jedną rzecz. Ale już wracam. Jesteś z kimś?- rozejrzał się.
- Nie, nie… Kuba musiał iść. A ja zaraz mam autobus, więc…
- Daj
spokój! Podwiozę cię- zaoferował.
- Tylko, że
ja jeszcze muszę odwiedzić pewne miejsce…- zaczęłam.
- Robi się
tajemniczo- jego poważna mina mnie rozśmieszyła.- W takim razie podwiozę cię
gdziekolwiek będziesz chciała!
- Nie
możesz.
- Bo?
- Bo wciąż
mi pomagasz a ja nie wiem, jak ci się odwdzięczyć!
- Po prostu
się uśmiechaj- poprosił i wyszliśmy na zewnątrz. Zimny wiatr zmierzwił mi
włosy.- Nie pozwolę ci jeździć wieczorem autobusem. Mój samochód stoi tam-
wskazał i ruszył we wskazanym kierunku. A ja stałam i patrzyłam za nim. Nie
zatrzymał się chyba myśląc, że za nim idę. Więc co mam robić? Jeśli każę się
zawieźć pod siłownię, będzie się ze mnie śmiał. Z drugiej strony co mnie to
obchodzi? Szybciej bym skończyła… Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam w jego
ślady i dogoniłam już przy aucie. Otworzył mi od środka drzwi i uchylił je.
Wsiadłam. Uderzył mnie znajomy już zapach męskich perfum. – To gdzie mam się
kierować?
- Na
Strażackiego* - zakomunikowałam.
- Czyżby
siłownia?- zachichotał odpalając silnik.
- Jeżeli
chcesz się śmiać, wysiądę- ostrzegłam ostrym tonem.
- Spokojnie,
kobieto- uśmiechnął się.- Dobrze, że ćwiczysz. Te trzy kilometrów to wyzwanie.
- Próbujesz
mnie pocieszyć, czy dobić?
- Tak tylko
nawijam.- Wyjechaliśmy z parkingu na trasę. Po dłuższej chwili milczenia, znów się odezwał.- Jak tam sprawa z twoim
chłopakiem?
- On nie
jest moim chłopakiem- wyjaśniłam. Czuję, że będę żałować tego, co mu
powiedziałam.
- Mniejsza o
to. Sytuacja się poprawiła?- zerknął na mnie i stwierdziłam, że naprawdę jest
zaciekawiony. Albo tak dobrze udaje.
- Jest
gorzej. Pewnie skompromituję się przed nim dodatkowo na jasełkach.
-
Jasełkach?- był ewidentnie zbity z tropu.
- To Igła ci
nie powiedział?- szczerze się zdumiałam.
- Ale o co
chodzi?
- Mam
śpiewać. Kolędę.
- To źle?
- TAK! Ja
nie potrafię śpiewać!
- Na pewno
umiesz- wyszczerzył się. Sięgnął do radia i go włączył.- No, dajesz.
- Co?
- Śpiewaj-
zachęcił.- Nie musisz się niczego wstydzić. Będę twoim chórkiem.
- Nie-
skrzyżowałam ręce na piersiach.
- No weź…
Zrób to dla mnie.
- Niby na
jakiej podstawie?!- oburzyłam się.
- Wiozę cię
na siłownię!- przygryzłam wargę, a on się wyszczerzył. Już wiedział, że wygrał.
- Okeeej,
ale coś co ja wybiorę!
- Niech
będzie taki kompromis- zgodził się gładko. Wyjęłam swój telefon i puściłam One
Direction.
Zaśpiewałam
wraz z Nialem. Zbyszek domruczał każdy refren. W sumie to nie źle się bawiłam
przez te dwadzieścia minut jazdy. (Tym razem siatkarz postanowił mnie łaskawie nie zabić prędkością auta.) Za każdym razem robił dziwne miny i
nawzajem oskarżaliśmy się o przekręcanie tekstu. Wybuchy śmiechu były
niekontrolowane. Więc, gdy stanęliśmy przed siłownią zrobiło mi się troszkę
smutno.
- Dzięki za
podwózkę- uśmiechnęłam się wychodząc. Zamknęłam drzwi. Idąc w stronę wejścia
usłyszałam zamykane drugie drzwiczki i kroki. Zdziwiona obróciłam głowę.- A ty…
- A ja
postanowiłem ci towarzyszyć- rozłożył ramiona z szerokim uśmiechem.
- Nie możesz…
- Nie chcesz
mojego towarzystwa?- szczerze się zasmucił. Albo to też udawał.
- Nie o to
chodzi! Po prostu… jesteś wszędzie.- Wszędzie, gdzie cię potrzebuję znaczy się,
to dopowiedziałam w myślach.
- Po prostu
nie chcę być dla ciebie głupim sportowcem. Chciałbym być twoim przyjacielem. I
pomóc. Zawsze, gdy będziesz tego potrzebować.
- Skąd
pewność, że teraz potrzebuję pomocy?- uniosłam brew.
- Bo beze
mnie będziesz się niemiłosiernie nudzić i wiem, że pragniesz mojego
towarzystwa- wyszczerzył się i ruszył do drzwi. A ja nadal w szoku udałam się
za nim.
_________________
*Strażacki - nazwa ulicy zmyślona na potrzebę opowiadania!
*****
Hej! Jak się podoba to u góry? :D Starałam się, naprawdę.
Jeszcze tylko tydzień i znów do szkoły :c Przydałoby się pouczyć trochę... Jak sobie o tym pomyślę to mi się w głowie kręci, serio xd
I Reska wygrywa z Lotosem <3 Brawo !
Dziękuję za wyświetlenia i komentarze ;)
Ps. Jeśli są u Was jakieś nowości - informujcie w komentarzach!
aaaaa jaki cudowny! <3 jejejejejje, normalnie fantastyczny! <3 Zbyszek jest taki słodki. ;3 czekam z niecierpliwością na następny. :d pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńDzięki, również pozdrawiam ;*
UsuńDlaczego taki krótki? :) TO jedyna wada, bo tak to same ochy! i achy! będą :) Kuba to świetny przyjaciel, a i Zbyszek się stara jak może :) cudnie jest :)
OdpowiedzUsuńNiektóre takie krótkie wychodzą, niestety :c
UsuńDziękuję <3
Powyższy rozdział- naprawdę perełka! ♥
OdpowiedzUsuńZaczynają się wyznania, to lubię ;)
A co do dzisiejszego meczu to było na nim 2987593 zawałów, ale zakończył się pomyślnie ;3 jeszcze Alek w wyjściowej 6 i mogę umierać :D
Czekam na następny! ;3
Haha, dzięki :D
UsuńAlek <3 Jak ja bym chciała już go na stałe na boisku ^^
Zgadzam się z Paula M. dlaczego taki krótki? Doskonale wiesz, że zawsze ale to zawsze będę chciała przeczytać więcej :3 Rozdział cudowny( no jedyną wadą jest właśnie ta długość :p) oby więcej takich rozdziałów i opowiadań powstało :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i do nn♥
Ps. Na naszym blogu(http://jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com) również pojawił się nowy, jeśli masz ochotę to wpadaj ;)
Postaram się, żeby każdy kolejny był dłuższy... :)
UsuńJasne, że wpadnę!!
Dzięki ;*
Ale świetny, cudo! <3
OdpowiedzUsuńTyle Zbyszka w tym rozdziale. :3
On się tak słodko stara i w ogóle. Może kiedyś będą razem? :D
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Co do Zbyszka i Oli... No, zobaczymy. Wszystko w swoim czasie ;) A do końca jeszcze baaardzo daleko ...
UsuńBuziaki ;**
świetny rozdział :D Zbyszek jest cudowny jako przyjaciel. A mnie dalej dręczy ta rozmowa Igły z Olą w którymś z poprzednich rozdziałów . A i Azur ten pies jest świetny, ciekawe czy Ola się kiedys do niego przekona ? :D Czekam na kolejny :) <3
OdpowiedzUsuńPS: Jakbyś mogła to informuj mnie o nowych epizodach u mnie na blogu a przy okazji zapraszam na mojego bloga.
to jest początek mego bloga :
http://wrytmiesiatkowki.piszecomysle.pl/
a tu będzie się pojawiać reszta i tu jakbyś mogła mnie informować, :D
http://wrytmiesiatkowki.blogspot.com/
Buziaki :**
Jasne, będę informować ;)
UsuńI wpadnę z chęcią na Twojego bloga :D
Zgadzam się z moimi poprzednikami, szkoda że rozdział taki krótki, ale w sumie wiesz, że nawet jeśli bym go czytała cały dzień to dla mnie byłoby za mało xD uzależniłam się xD
OdpowiedzUsuńKuba błagam Cię odpuść sobie sweterki!!! Ale na zakupy to chętnie bym się z Tobą wybrała, jakbyś miał czas to będę w Złotych Tarasach w piątek, także możesz dołączyć xD
Dużo tu Zbyszka ;> "- Śpiewaj- zachęcił.- Nie musisz się niczego wstydzić. Będę twoim chórkiem." nie wiem dlaczego, ale zamiast chórkiem przeczytałam chłopakiem xD czyżbym przewidywała przyszłość? ;> mam nadzieję, że tak skoro nie mogę liczyć na team (nie w sensie przyjaźni) Ola+Kuba, to mam nadzieję że to będzie Zbyszek ;>
Hahahaha Oli przygody ze śpiewaniem do tej pory nie kończyły się najlepiej, dlatego najwyższy czas przerwać złą passę :> albo dotrzymać tradycji xD
Igła człowiek z dobrym serduszkiem nie pozwoli Oli nocować pod mostem ;> może okaże się jeszcze większym serduszkiem i pomoże jej znaleźć pracę? ;> chociaż to by Olę bardziej zdenerwowało niż ucieszyło ;>
Rozumiem twój ból, też został mi tylko tydzień ferii :CCC ale pocieszam się tym że zaraz maturka i najdłuższe wakacje w moim życiu ;>
Tak jak mówiłam, tak zrobiłam czytałam wszystko jeszcze raz i dopiero teraz wyłapałam, że to jest część pierwsza ;> nie bardzo wiem o co chodzi... xD druga część będzie z innej perspektywy, Kubusia może? A może ta druga część to będzie po tym obowiązkowym roku, który Ola ma spędzić w Polsce i zostanie na dłużej? Mam jeszcze kilka innych pomysłów xD
Niecierpliwie czekam na następny ;>
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, choć czytam gdy tylko zauważam że dodałaś, ale komentarz dodaję gdy mam dłuższą chwilę ;>
Ściskam mocno, buziaki ;***
Alexia ;***
Matura się zbliża... Mnie czeka za dwa lata :c Czyli piszesz tą nową? Nic, tylko życzyć Ci powodzenia... :)
UsuńCo do tego o drugiej części... Mam już pewną myśl i chyba będą ją rozwijać. Ale na razie nic nie powiem XD
Dziękuję za komentarz, buziaki ;**