Nigdy więcej pizzy!!!
Nie wierzę, że na to poszłam. Po
prostu jestem głupia. Mega głupia! Zjadłam sześć kawałków pizzy. Jeden po
drugim. Zaraz pęknę. I ją zwrócę. A to wszystko przez tych siatkarzy!
Rozchoruję się.
Podpuścili mnie! Igła co jakiś czas
pyta się mnie, jak się czuję. Pokazywałam tylko kciuk w górę bo nawet mówić mi
się nie chce. Chyba będę musiała pożyczyć przepis na szybkie odchudzanie od
Kuby. Iwona przygotowała mi swoją zieloną herbatę, która bardzo mi smakuje.
Tak się teraz zastanawiam nad tym, co
mi powiedzieli. Gdy zapytałam po co ten cały chrzest odparli, że to rytuał
siatkarski. Oczywiście się sprzeciwiałam, bo nawet nie gram. Oni wysuwali
argumenty, że przecież mieszkam z siatkarzem i to nieuniknione, że również
często będę się z nimi spotykać.
Plus tego wszystkiego jest taki, że
już nie jestem głodna. No, może jeszcze poprawili mi humor. A dokładniej
sprawili, że mój dzień nie był jeszcze bardziej do dupy. Dobrze, że już ten
cały chrzest mam za sobą… Chyba nie byli na mnie źli za to, że nie przyszłam na
mecz. Może zrozumieli, że nie ma mnie co namawiać? I tak to nie mój klimat. I w
sumie jestem ciekawa, dlaczego się ze mną zadają?
Schowałam
zeszyt. Jeżeli rano będę się źle czuła, nie pójdę do szkoły. Mówi się trudno.
***
Czy
mieliście kiedyś tak, że najchętniej przyłożylibyście każdemu kto na was
spojrzy?
Ja właśnie
tak dzisiaj mam.
Pierwszą
osobą był Igła, który już rano napatoczył mi się w drodze do łazienki. Przez
pięć minut kłóciłam się z nim, że mam pierwszeństwo bo jestem gościem. I do
tego dziewczyną, nastolatką potrzebującą skorzystać z porannej toalety.
Wygrałam. Jego argumenty nie były dostatecznie dobre. Czuję się dobrze, pomimo
wczorajszej pizzy. Humor mi się poprawił i jak rano wstałam stwierdziłam, że
nie jestem już zła na Ignaczaka. Aż do tej sytuacji z łazienką. Odwiózł mnie do szkoły. Oczywiście rano
zaatakował mnie Azur. Nadal nie rozumiem co ten pies ma do mnie. Ale nie
zrozumiesz, dopóki psem się nie staniesz! To chyba będzie moje poranne motto.
- Ziemiaaa,
odbiór!- wrzasnął mi do ucha Kuba.
- Nie drzyj
się! Nie jestem głucha, a moje ucho może długo nie przetrwać.
- O czym
myślałaś tak intensywnie, że nie słuchałaś mnie? Jak mogłaś?
- O życiu,
Kubuniu. O życiu.
- Znaczy o
Alanie?- skrzywił się. Rozejrzałam się pospiesznie.
- Myślałam,
że sobie odpuściłeś!- jęknęłam.- Nie, nie o nim. A o czym mówiłeś?
- Ja nie
wiem, jak ja z tobą wytrzymuję. Ty mnie nigdy nie słuchasz!
- Słucham
cię. Tylko czasem uda mi się odpłynąć z nudów.
- CZYLI
NUDZĘ!
- Nie…
- Sama sobie
zaprzeczasz- podparł się pod boki. Dziś założył zielony podkoszulek i serio
wygląda jak gej.
- Po prostu
powiedz, o co chodzi?
- Pytałem,
czy znalazłaś już jakąś pracę?
- Nie.
- Ja się
rozglądałem ale nic ciekawego dla ciebie. I tak się zastanawiam… No czy… Może
Igła by ci coś załatwił? Wiesz, on ma wpływy na ludzi, jest znany..
-
Oszalałeś?!- wrzasnęłam, że większość osób z korytarza na nas spojrzało. Miałam
ochotę pokazać im fuck’a.
- Nie
wściekaj się… Ja tylko głośno myślę!- bronił się.
- Kuba. CZY
TOBIE KOMPLETNIE ODBIŁO?! Dla twojej wiadomości, nie mam zamiaru wykorzystywać
Krzyśka do czegokolwiek! Nawet jakby miał mi załatwić bogatego faceta.
- Alana?-
podniósł brwi.
- Tym
bardziej. Dlaczego faceci muszą być tacy…
- Dobra,
dobra. Rozumiem. To był głupi pomysł.
-
Oczywiście, że tak. Znajdę coś sama i już- wzruszyłam ramionami.
- Pójdziemy
dzisiaj na basen?- szturchnął mnie lekko w ramię.
- Nie mogę.
Obiecałam siatkarzom, że przyjdę na ich trening- skrzywiłam się, jakbym zjadła
cytrynę. Zmusili mnie do tego. Wcale nie chciałam! Ale wtedy trudno mi było im
odmówić, bo chwilę wcześniej razem się śmialiśmy… I chyba mi wybaczyli
nieobecność na meczu. Poprawili mi humor, nie mogłam ich zasmucić. Obiecałam, a
ja słowa dotrzymuję!
- Nie wierzę!-
Kuba był w szoku.
- Nie miałam
wyjścia- zaczęłam się bronić.
- Oni mają
cię w swoich wielkich rękach! Mówię ci, siatkarze cię pokochali i teraz cię nie
oddadzą.
- Nic nie
zmieni tego, że nie lubię sportu. I siatkówki.
- A widzisz,
już siatkówkę oddzielasz od reszty! Mogę się założyć, że zmienisz zdanie-
wyszczerzył się do mnie i wyciągnął rękę.
- O co?-
pochwyciłam jego dłoń.
- Pizzę.
- Błagam,
nie- jęknęłam. Zrobił dziwną minę, ale o nic nie spytał.
- To może…
pudło lodów truskawkowych?
- Deal.
Już
wygrałam- pomyślałam i się szeroko uśmiechnęłam. W tym momencie na horyzoncie
dojrzałam Jolkę i Martę. Wiedziałam, że się na mnie patrzą. Nie ubłagalnie
zbliżały się do nas.
- Idzie
Choinka i jej sobowtór- mruknęłam. Kuba spojrzał za siebie i nic nie
powiedział. Dziewczyny podeszły do nas z wrednymi uśmiechami.
- Oooo, jak
miło! Odnalazłaś swoją gejowską połówkę!- klasnęła w dłonie Jola.
- Jak widać
twoja chodzi za tobą jak cień- odezwał się głośno Kuba. Wyzywająco patrzył jej
w oczy. Brunetka zacisnęła tylko usta. Wtedy szeroko uśmiechnęła się za moje
plecy. Zerknęłam i zobaczyłam stojącego Alana.
- Al!
Słyszałeś już nowinę?- odezwała się do niego. Chłopak podszedł do niej i objął
ramieniem. Spojrzał na mnie ale omijał wzrok Kuby, jak on zresztą też. – Ola
postanowiła zaśpiewać na akademii z okazji przerwy świątecznej!
- Co?-
wyrwało mi się.
- Z tego co
wiem, święta za dwa miesiące Jo- zmarszczył nos Alan.
- Tak, ale
już są nabory do różnych ról- odezwała się Marta. – Stwierdzili, że nie będą
wszystkiego na ostatnią chwilę robić. A Ola chciała śpiewać.
- Naprawdę?-
zerknął na mnie zdziwiony. Nie wiedziałam co zrobić, więc tylko gapiłam się na
nich w osłupieniu. Na szczęście miałam przy sobie swojego przyjaciela.
- Nie stać
cię na lepsze kłamstwo?
- Na pewno
lepsze niż twoje riposty- odcięła się.- Mam nadzieję Olu, że umiesz śpiewać…
Trochę głupio by było, gdybyś…
- … gdybyś
nie potrafiła śpiewać- dokończyła Marta.
- Chcę już
zobaczyć twoją szczękę na ziemi, Jolka- Kuba nie dawał za wygraną. – Raczej
twój chłopak nie będzie chciał cię wtedy całować…
- Ty wiesz o
tym najlepiej, co?- zachichotała.
- Dajcie
spokój…- westchnął Alan.- Może Ola ładnie śpiewa?
Czy mi się
wydaje, czy on teraz mnie broni?
- Chodź, Al…
dajmy gejowskiej parze się pomiziać. – Odciągnęła go za rękę, a za nimi Marta
coś żywo gestykulowała i nadawała. Ciekawe, czy w ogóle jej słuchają. Patrzyłam
się za nimi w odrętwieniu.
Więc jednak
mnie nie bronił. Do oczu napłynęły mi łzy wściekłości. Czułam na sobie wzrok mojego
przyjaciela i wielu innych osób obecnych na korytarzu.
- Nie
przejmuj się nimi…- przytulił mnie lekko.- To nie jest ich warte.
- Ona mnie
wkopała- szepnęłam.- Ja nie umiem śpiewać!
- Wcale nie
musisz występować. To nie jest obowiązkowe. Nie zgłosiłaś się, a ona zrobiła to tylko po to aby cię
upokorzyć.
- I tym
samym, jeśli nie zjawię się na pierwszej próbie dowiodę, że one miały rację.
- Nie lubisz
przegrywać, hę?- uśmiechnął się.
- Nie. Nie
lubię.
***
- Uśmiechnij
się wreszcie!- powiedział w samochodzie Krzysiek.
- Nie mam
powodu do radości- mruknęłam.
- Powiesz mi
w końcu, o co do cholery chodzi?- zerknął na mnie. Właśnie wybieramy się na
siłownię, gdzie siatkarze będą mieć trening. Po naleganiu siatkarza, spakowałam
swój strój i również będę troszkę ćwiczyć. Sama stwierdziłam, że to lepsze niż
gapienie się na nich i nudzenie. Poza tym czuję, że muszę schudnąć.
- Nie
zrozumiesz.
- Chociaż
daj mi szansę. No!- zatrzymaliśmy się na światłach.
- Jest taka
Choinka, której wręcz nienawidzę. Jak ją widzę to mam ochotę jej przywalić. Dokucza
mi, chociaż nie mam pojęcia z jakiego powodu! Jest wredna…
- Chwila-
przerwał mi marszcząc czoło.- O jakiej choince mowa?
- Sorki.
Taka dziewczyna. Z Kubą mówimy na nią Choinka, bo tak wygląda.
- Kontynuuj.
- A więc
Jolka Choinka mnie nienawidzi i nie wiem dlaczego. A jakby tego było mało ma
chłopaka, który mi się podoba… Spokojnie, nie mam zamiaru rozczulać się nad
tym, jaka to jestem bidna bo Alan nie zwraca na mnie uwagi itd.-
dopowiedziałam, gdy zobaczyłam jego minę. Ruszyliśmy znów. Przez kilka minut
nikt się nie odezwał.
- A więc
sprawa jest taka: nieudana miłość, zauroczenie, nienawiść… walka wściekłych
kocic.
- Walka
wściekłych kocic?- spojrzałam na niego w szczerym zdumieniu.
- No wiesz,
rywalizacja kobiet i te sprawy- wyszczerzył się.- Wolałabyś wściekłych krów?
- Już wole koty… Tak naprawdę to ich jest dwie,
a ja jedna.
- To nie
fer!- niemal krzyknął. Ciekawe, może on bardziej to przeżywa w tym momencie niż
ja?
- I dziś
właśnie, ta Choinka i jej Cień, postanowiły wrobić mnie w śpiewanie na
akademii.
- To źle?
- TAK!
Człowieku, ja nie potrafię śpiewać!- schowałam twarz w dłoniach.
- Nie ma
sprawy. Znam kilka osobowości, które są w tym dobre. Na przykład taki Winiar.
Wiesz ile on ma talentów?! Albo…
- Igła!-
przerwałam mu.- Ale ja nie nie chcę brać w tym udziału.
- W takim
razie nie idź i nie śpiewaj- wzruszył lekko ramionami zmieniając bieg i
skręcając pod budynek, gdzie wielkimi literami pisało SIŁOWNIA.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Nie dam
Jolce tej satysfakcji! Udowodnię tym, że ona miała rację.
- Nie lubisz
nie mieć racji- stwierdził oczywistość. – Można powiedzieć, że trzyma cię twoja
„męska duma”.
- Jestem
kobietą!
- Ale masz
charakter jak chłop- wyszczerzył się gasząc samochód.- A teraz ładnie się
uśmiechnij do mnie.
- Czy możesz…
- Nie. Po
prostu to zrób. – on pierwszy się uśmiechnął na zachętę. Zrobiłam to samo. Na
początku wymuszenie, ale potem już prawdziwie.- Dasz radę. Jak nie, to ci
pomogę. Ci, do których teraz idziemy też. Nie jesteś sama.
- Dzięki.
Ale w jaki sposób WY możecie mi pomóc?
- Znajdzie
się zawsze coś- mrugnął.- A teraz idziemy ćwiczyć. Moje mięśnie domagają się
wysiłku fizycznego!- klasną w dłonie.
- Nie gap
się na mój tyłek!- warknęłam do stojącego za mną Lotmana.
- Ja nie
patrzę!- bronił się. Mówiliśmy po angielsku, dlatego lubię przebywać w jego
towarzystwie.
- Widzę
przecież- westchnęłam zatrzymując bieżnię. Zeszłam z niej i wzięłam z jego rąk
wodę.- Czy ty przypadkiem nie masz tutaj ćwiczyć?
- Ćwiczę.
Wiesz, takie swoje specjalne ćwiczenia- mrugnął.
- Ćwiczenia gałek ocznych?
- Zawsze to coś, prawda?
- Paul, nie
potrafisz kłamać- odkręciłam butelkę i napiłam się jej zawartości.
-
Dowiedziałem się, że kcimy!- nagle obok nas zjawił się Lukas.
- Chrzci-my- podzielił na sylaby Bartman.- Powtórz ładnie!
- Już
przeszłam ten wasz chrzest- wyjaśniłam pewna swego.
- Przetrwałaś
tylko jedną jego część- wyjaśnił Grzesiu. Nagle wszyscy siatkarze podeszli do
mnie. Czułam się otoczona, wręcz osaczona.
- Przecież
to głupie- prychnęłam.- Zjadłam pizzę!
- To tylko
pierwsza część prawdziwej zabawy- zachichotał Kubiak.
- No, chyba
że nie dasz rady… - zaczął Nikolay.
- Ja nie dam
rady?!- wypięłam dumnie pierś.- Ja?
- Czyli co,
podejmujesz wyzwanie?- uśmiechnął się Igła.
- Co mam
zrobić tym razem? Włożyć jak najwięcej pianek do ust? A może makaron?
- To by było
zbyt proste- prychnął Fabian Drzyzga.
-
Wykorzystajmy to, że jesteśmy na siłowni- wzruszył lekko ramionami Piotrek.
- Ty to masz
łba!- po przyjacielsku klepnął go w plecy Jochen.
- A
wątpiłeś!- niewinna mina Niemca oburzyła Piotra.- Obrażę się! Foch!
- Jak zwykle-
podsumował Alek Achrem.
- A wracając
do sprawy…- podjął temat Igła.
- A już
miałam nadzieję, że zapomnieliście- westchnęłam głośno.
- Nie ma tak
łatwo!- klasnął w ręce Zibi.- To kto wymyśla chrzest?
- A może
nadajmy im imiona? Wtedy będzie tak pięknie!- ta moja ironia była wyczuwalna na
kilometr.
- Świetny
pomysł!- wrzasnął Grzesiek. Nie powstrzymałam gestu uderzania otwartą dłonią w
czoło z rezygnacją.
- No to dziś
moja kolej!- podsunął się do mnie bliżej Paul Lotman.
- Czekam na
temat- uniosłam jedną brew co wywołało chichot i zachwyt siatkarzy.
- Umiesz
biegać.
- Odkryłeś
Amerykę! Wygrywasz… toster!- z uznaniem zaklaskałam w ręce.
- Ach, daj
spokój bo się zarumienię- mrugnął.- Umiesz biegać na bieżni i to dość dobrze.
- Do czego
dążysz tym wywodem?- zniecierpliwiłam się.
- Biegaj!
Przystałam
na wyzwanie. Co to trzy kilometry dla mnie? Ale poprosiłam o tydzień. Zgodzili
się bez przeszkód. Przynajmniej są wyrozumiali…
Od jutra
codziennie odwiedzam siłownię! To postanowione.
*****
Witajcie ;) I jak podoba się kolejny rozdział? Mam nadzieję, że nie brakuje Wam tym razem Kuby? Wiem, że kilka osób obawia się o stopniowym zanikaniu przyjaźni między chłopakiem a Olą. Jednak chcę uspokoić, że Kuba będzie odgrywał kluczową rolę w tym opowiadaniu :) W niektórych rozdziałach będzie go mniej, w niektórych więcej.
Mamy brązowy medal! Moje 9723848460737538 zawałów podczas niedzielnego meczu XD
Gratulacje dla naszych Szczypiornistów!
O nowych rozdziałach u Was informujcie mnie w komentarzach ;)
Dziękuję za tyle wyświetleń!! I komentarzy!! Kocham Was <3
Śmieję się jak głupia z tekstu "walka wściekłych kocic" :P genialne ;P dobrze, że Ola ma takich przyjaciół jak Kuba i siatkarze :) mam nadzieję, że dzięki nim jej się poukłada :)
OdpowiedzUsuńP.S. U mnie nowy :P
Dziękuję :D
UsuńBardzo fajny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie ta cała Jolka i jej koleżanka. Zachowują się, jakby były nie wiadomo kim. Cieszy mnie postawa Oli, niech odbierze satysfakcję tym pustym lalką.
Najważniejsze, że ma przy sobie Igłę i siatkarzy, na których może liczyć i którzy zawsze jej pomogą, no i oczywiście Kubę też. :)
Pozdrawiam! ;*
Przy okazji zapraszam do sb :)
http://uwielbiaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/
Również pozdrawiam! ;*
UsuńAwww *.* cudowny rozdział :P Tak jak wszystkie poprzednie z resztą :D wiem, że już Ci to mówiłam ale chciałbym już przeczytać całość ;) Pozdrawiam serdecznie i do nn :3
OdpowiedzUsuńPs. Kiedy kolejny? :P
Ps2. Nie zapomnij również o naszym blogu jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com :D
Dziękuję <3
UsuńKolejny powinien pojawić się jeszcze w tym tygodniu, ale to zależy od tego, ile napiszę do przodu ;)
Pozdrawiam ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjejejejejjeje :D wchodzę, a tu rozdział. :D miłe zaskoczenie. ;3 co mogę powiedzieć, kolejny fantastyczny. ^^ czekam na więcej. :3
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńArcydzieło!!!
OdpowiedzUsuńWidzę że Oli chyba na dobre zbrzydła pizza xD ciekawe dlaczego? Czyżby zjedzenie 6 kawałków było tego powodem? xD aż się nie mogę doczekać zadania Igły! To będzie chyba majstersztyk!!! xD
Jolka co za su*a, przepraszam za słownictwo, ale to pierwsze co mi przyszło do głowy ;> ale Ola chyba jej pokaże, że z Olami się nie zadziera! xD
Kubuś! I już kolejny plus tego rozdziału! ;>
Niecierpliwie czekam na następny! Mam nadzieję że z tych miłych okoliczności jakimi są ferie, dodasz coś szybko xD
Ściskam mocno, buziaczki ;**
Alexia ;**
Jeśli uda mi się więcej napisać, to rozdziały będą naprawdę często dodawane ;p
UsuńDziękuję, buziaki ;**