poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział XIII



Nigdy więcej pizzy!!!
Nie wierzę, że na to poszłam. Po prostu jestem głupia. Mega głupia! Zjadłam sześć kawałków pizzy. Jeden po drugim. Zaraz pęknę. I ją zwrócę. A to wszystko przez tych siatkarzy! Rozchoruję się.
Podpuścili mnie! Igła co jakiś czas pyta się mnie, jak się czuję. Pokazywałam tylko kciuk w górę bo nawet mówić mi się nie chce. Chyba będę musiała pożyczyć przepis na szybkie odchudzanie od Kuby. Iwona przygotowała mi swoją zieloną herbatę, która bardzo mi smakuje.
Tak się teraz zastanawiam nad tym, co mi powiedzieli. Gdy zapytałam po co ten cały chrzest odparli, że to rytuał siatkarski. Oczywiście się sprzeciwiałam, bo nawet nie gram. Oni wysuwali argumenty, że przecież mieszkam z siatkarzem i to nieuniknione, że również często będę się z nimi spotykać.
Plus tego wszystkiego jest taki, że już nie jestem głodna. No, może jeszcze poprawili mi humor. A dokładniej sprawili, że mój dzień nie był jeszcze bardziej do dupy. Dobrze, że już ten cały chrzest mam za sobą… Chyba nie byli na mnie źli za to, że nie przyszłam na mecz. Może zrozumieli, że nie ma mnie co namawiać? I tak to nie mój klimat. I w sumie jestem ciekawa, dlaczego się ze mną zadają?

Schowałam zeszyt. Jeżeli rano będę się źle czuła, nie pójdę do szkoły. Mówi się trudno.  

*** 

Czy mieliście kiedyś tak, że najchętniej przyłożylibyście każdemu kto na was spojrzy?
Ja właśnie tak dzisiaj mam.
Pierwszą osobą był Igła, który już rano napatoczył mi się w drodze do łazienki. Przez pięć minut kłóciłam się z nim, że mam pierwszeństwo bo jestem gościem. I do tego dziewczyną, nastolatką potrzebującą skorzystać z porannej toalety. Wygrałam. Jego argumenty nie były dostatecznie dobre. Czuję się dobrze, pomimo wczorajszej pizzy. Humor mi się poprawił i jak rano wstałam stwierdziłam, że nie jestem już zła na Ignaczaka. Aż do tej sytuacji z łazienką. Odwiózł mnie do szkoły. Oczywiście rano zaatakował mnie Azur. Nadal nie rozumiem co ten pies ma do mnie. Ale nie zrozumiesz, dopóki psem się nie staniesz! To chyba będzie moje poranne motto.
- Ziemiaaa, odbiór!- wrzasnął mi do ucha Kuba.
- Nie drzyj się! Nie jestem głucha, a moje ucho może długo nie przetrwać.
- O czym myślałaś tak intensywnie, że nie słuchałaś mnie? Jak mogłaś?
- O życiu, Kubuniu. O życiu.
- Znaczy o Alanie?- skrzywił się. Rozejrzałam się pospiesznie.
- Myślałam, że sobie odpuściłeś!- jęknęłam.- Nie, nie o nim. A o czym mówiłeś?
- Ja nie wiem, jak ja z tobą wytrzymuję. Ty mnie nigdy nie słuchasz!
- Słucham cię. Tylko czasem uda mi się odpłynąć z nudów.
- CZYLI NUDZĘ!
- Nie…
- Sama sobie zaprzeczasz- podparł się pod boki. Dziś założył zielony podkoszulek i serio wygląda jak gej.
- Po prostu powiedz, o co chodzi?
- Pytałem, czy znalazłaś już jakąś pracę?
- Nie.
- Ja się rozglądałem ale nic ciekawego dla ciebie. I tak się zastanawiam… No czy… Może Igła by ci coś załatwił? Wiesz, on ma wpływy na ludzi, jest znany..
- Oszalałeś?!- wrzasnęłam, że większość osób z korytarza na nas spojrzało. Miałam ochotę pokazać im fuck’a.
- Nie wściekaj się… Ja tylko głośno myślę!- bronił się.
- Kuba. CZY TOBIE KOMPLETNIE ODBIŁO?! Dla twojej wiadomości, nie mam zamiaru wykorzystywać Krzyśka do czegokolwiek! Nawet jakby miał mi załatwić bogatego faceta.
- Alana?- podniósł brwi.
- Tym bardziej. Dlaczego faceci muszą być tacy…
- Dobra, dobra. Rozumiem. To był głupi pomysł.
- Oczywiście, że tak. Znajdę coś sama i już- wzruszyłam ramionami.
- Pójdziemy dzisiaj na basen?- szturchnął mnie lekko w ramię.
- Nie mogę. Obiecałam siatkarzom, że przyjdę na ich trening- skrzywiłam się, jakbym zjadła cytrynę. Zmusili mnie do tego. Wcale nie chciałam! Ale wtedy trudno mi było im odmówić, bo chwilę wcześniej razem się śmialiśmy… I chyba mi wybaczyli nieobecność na meczu. Poprawili mi humor, nie mogłam ich zasmucić. Obiecałam, a ja słowa dotrzymuję!
- Nie wierzę!- Kuba był w szoku.
- Nie miałam wyjścia- zaczęłam się bronić.
- Oni mają cię w swoich wielkich rękach! Mówię ci, siatkarze cię pokochali i teraz cię nie oddadzą.
- Nic nie zmieni tego, że nie lubię sportu. I siatkówki.
- A widzisz, już siatkówkę oddzielasz od reszty! Mogę się założyć, że zmienisz zdanie- wyszczerzył się do mnie i wyciągnął rękę.
- O co?- pochwyciłam jego dłoń.
- Pizzę.
- Błagam, nie- jęknęłam. Zrobił dziwną minę, ale o nic nie spytał.
- To może… pudło lodów truskawkowych?
- Deal.
Już wygrałam- pomyślałam i się szeroko uśmiechnęłam. W tym momencie na horyzoncie dojrzałam Jolkę i Martę. Wiedziałam, że się na mnie patrzą. Nie ubłagalnie zbliżały się do nas.
- Idzie Choinka i jej sobowtór- mruknęłam. Kuba spojrzał za siebie i nic nie powiedział. Dziewczyny podeszły do nas z wrednymi uśmiechami.
- Oooo, jak miło! Odnalazłaś swoją gejowską połówkę!- klasnęła w dłonie Jola.
- Jak widać twoja chodzi za tobą jak cień- odezwał się głośno Kuba. Wyzywająco patrzył jej w oczy. Brunetka zacisnęła tylko usta. Wtedy szeroko uśmiechnęła się za moje plecy. Zerknęłam i zobaczyłam stojącego Alana.
- Al! Słyszałeś już nowinę?- odezwała się do niego. Chłopak podszedł do niej i objął ramieniem. Spojrzał na mnie ale omijał wzrok Kuby, jak on zresztą też. – Ola postanowiła zaśpiewać na akademii z okazji przerwy świątecznej!
- Co?- wyrwało mi się.
- Z tego co wiem, święta za dwa miesiące Jo- zmarszczył nos Alan.
- Tak, ale już są nabory do różnych ról- odezwała się Marta. – Stwierdzili, że nie będą wszystkiego na ostatnią chwilę robić. A Ola chciała śpiewać.
- Naprawdę?- zerknął na mnie zdziwiony. Nie wiedziałam co zrobić, więc tylko gapiłam się na nich w osłupieniu. Na szczęście miałam przy sobie swojego przyjaciela.
- Nie stać cię na lepsze kłamstwo?
- Na pewno lepsze niż twoje riposty- odcięła się.- Mam nadzieję Olu, że umiesz śpiewać… Trochę głupio by było, gdybyś…
- … gdybyś nie potrafiła śpiewać- dokończyła Marta.
- Chcę już zobaczyć twoją szczękę na ziemi, Jolka- Kuba nie dawał za wygraną. – Raczej twój chłopak nie będzie chciał cię wtedy całować…
- Ty wiesz o tym najlepiej, co?- zachichotała.
- Dajcie spokój…- westchnął Alan.- Może Ola ładnie śpiewa?
Czy mi się wydaje, czy on teraz mnie broni?
- Chodź, Al… dajmy gejowskiej parze się pomiziać. – Odciągnęła go za rękę, a za nimi Marta coś żywo gestykulowała i nadawała. Ciekawe, czy w ogóle jej słuchają. Patrzyłam się za nimi w odrętwieniu.
Więc jednak mnie nie bronił. Do oczu napłynęły mi łzy wściekłości. Czułam na sobie wzrok mojego przyjaciela i wielu innych osób obecnych na korytarzu.
- Nie przejmuj się nimi…- przytulił mnie lekko.- To nie jest ich warte.
- Ona mnie wkopała- szepnęłam.- Ja nie umiem śpiewać!
- Wcale nie musisz występować. To nie jest obowiązkowe. Nie zgłosiłaś się,  a ona zrobiła to tylko po to aby cię upokorzyć.
- I tym samym, jeśli nie zjawię się na pierwszej próbie dowiodę, że one miały rację.
- Nie lubisz przegrywać, hę?- uśmiechnął się.
- Nie. Nie lubię.

*** 

- Uśmiechnij się wreszcie!- powiedział w samochodzie Krzysiek.
- Nie mam powodu do radości- mruknęłam.
- Powiesz mi w końcu, o co do cholery chodzi?- zerknął na mnie. Właśnie wybieramy się na siłownię, gdzie siatkarze będą mieć trening. Po naleganiu siatkarza, spakowałam swój strój i również będę troszkę ćwiczyć. Sama stwierdziłam, że to lepsze niż gapienie się na nich i nudzenie. Poza tym czuję, że muszę schudnąć.
- Nie zrozumiesz.
- Chociaż daj mi szansę. No!- zatrzymaliśmy się na światłach.
- Jest taka Choinka, której wręcz nienawidzę. Jak ją widzę to mam ochotę jej przywalić. Dokucza mi, chociaż nie mam pojęcia z jakiego powodu! Jest wredna…
- Chwila- przerwał mi marszcząc czoło.- O jakiej choince mowa?
- Sorki. Taka dziewczyna. Z Kubą mówimy na nią Choinka, bo tak wygląda.
- Kontynuuj.
- A więc Jolka Choinka mnie nienawidzi i nie wiem dlaczego. A jakby tego było mało ma chłopaka, który mi się podoba… Spokojnie, nie mam zamiaru rozczulać się nad tym, jaka to jestem bidna bo Alan nie zwraca na mnie uwagi itd.- dopowiedziałam, gdy zobaczyłam jego minę. Ruszyliśmy znów. Przez kilka minut nikt się nie odezwał.
- A więc sprawa jest taka: nieudana miłość, zauroczenie, nienawiść… walka wściekłych kocic.
- Walka wściekłych kocic?- spojrzałam na niego w szczerym zdumieniu.
- No wiesz, rywalizacja kobiet i te sprawy- wyszczerzył się.- Wolałabyś wściekłych krów?
-  Już wole koty… Tak naprawdę to ich jest dwie, a ja jedna.
- To nie fer!- niemal krzyknął. Ciekawe, może on bardziej to przeżywa w tym momencie niż ja?
- I dziś właśnie, ta Choinka i jej Cień, postanowiły wrobić mnie w śpiewanie na akademii.
- To źle?
- TAK! Człowieku, ja nie potrafię śpiewać!- schowałam twarz w dłoniach.
- Nie ma sprawy. Znam kilka osobowości, które są w tym dobre. Na przykład taki Winiar. Wiesz ile on ma talentów?! Albo…
- Igła!- przerwałam mu.- Ale ja nie nie chcę brać w tym udziału.
- W takim razie nie idź i nie śpiewaj- wzruszył lekko ramionami zmieniając bieg i skręcając pod budynek, gdzie wielkimi literami pisało SIŁOWNIA.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Nie dam Jolce tej satysfakcji! Udowodnię tym, że ona miała rację.
- Nie lubisz nie mieć racji- stwierdził oczywistość. – Można powiedzieć, że trzyma cię twoja „męska duma”.
- Jestem kobietą!
- Ale masz charakter jak chłop- wyszczerzył się gasząc samochód.- A teraz ładnie się uśmiechnij do mnie.
- Czy możesz…
- Nie. Po prostu to zrób. – on pierwszy się uśmiechnął na zachętę. Zrobiłam to samo. Na początku wymuszenie, ale potem już prawdziwie.- Dasz radę. Jak nie, to ci pomogę. Ci, do których teraz idziemy też. Nie jesteś sama.
- Dzięki. Ale w jaki sposób WY możecie mi pomóc?
- Znajdzie się zawsze coś- mrugnął.- A teraz idziemy ćwiczyć. Moje mięśnie domagają się wysiłku fizycznego!- klasną w dłonie.

- Nie gap się na mój tyłek!- warknęłam do stojącego za mną Lotmana.
- Ja nie patrzę!- bronił się. Mówiliśmy po angielsku, dlatego lubię przebywać w jego towarzystwie.
- Widzę przecież- westchnęłam zatrzymując bieżnię. Zeszłam z niej i wzięłam z jego rąk wodę.- Czy ty przypadkiem nie masz tutaj ćwiczyć?
- Ćwiczę. Wiesz, takie swoje specjalne ćwiczenia- mrugnął.
- Ćwiczenia gałek ocznych?
- Zawsze to coś, prawda?
- Paul, nie potrafisz kłamać- odkręciłam butelkę i napiłam się jej zawartości.
- Dowiedziałem się, że kcimy!- nagle obok nas zjawił się Lukas. 
- Chrzci-my- podzielił na sylaby Bartman.- Powtórz ładnie!
- Już przeszłam ten wasz chrzest- wyjaśniłam pewna swego.
- Przetrwałaś tylko jedną jego część- wyjaśnił Grzesiu. Nagle wszyscy siatkarze podeszli do mnie. Czułam się otoczona, wręcz osaczona.
- Przecież to głupie- prychnęłam.- Zjadłam pizzę!
- To tylko pierwsza część prawdziwej zabawy- zachichotał Kubiak.
- No, chyba że nie dasz rady… - zaczął Nikolay.
- Ja nie dam rady?!- wypięłam dumnie pierś.- Ja?
- Czyli co, podejmujesz wyzwanie?- uśmiechnął się Igła.
- Co mam zrobić tym razem? Włożyć jak najwięcej pianek do ust? A może makaron?
- To by było zbyt proste- prychnął Fabian Drzyzga.
- Wykorzystajmy to, że jesteśmy na siłowni- wzruszył lekko ramionami Piotrek.
- Ty to masz łba!- po przyjacielsku klepnął go w plecy Jochen.
- A wątpiłeś!- niewinna mina Niemca oburzyła Piotra.- Obrażę się! Foch!
- Jak zwykle- podsumował Alek Achrem.
- A wracając do sprawy…- podjął temat Igła.
- A już miałam nadzieję, że zapomnieliście- westchnęłam głośno.
- Nie ma tak łatwo!- klasnął w ręce Zibi.- To kto wymyśla chrzest?
- A może nadajmy im imiona? Wtedy będzie tak pięknie!- ta moja ironia była wyczuwalna na kilometr.
- Świetny pomysł!- wrzasnął Grzesiek. Nie powstrzymałam gestu uderzania otwartą dłonią w czoło z rezygnacją.
- No to dziś moja kolej!- podsunął się do mnie bliżej Paul Lotman.
- Czekam na temat- uniosłam jedną brew co wywołało chichot i zachwyt siatkarzy.
- Umiesz biegać.
- Odkryłeś Amerykę! Wygrywasz… toster!- z uznaniem zaklaskałam w ręce.
- Ach, daj spokój bo się zarumienię- mrugnął.- Umiesz biegać na bieżni i to dość dobrze.
- Do czego dążysz tym wywodem?- zniecierpliwiłam się.
- Biegaj!
Przystałam na wyzwanie. Co to trzy kilometry dla mnie? Ale poprosiłam o tydzień. Zgodzili się bez przeszkód. Przynajmniej są wyrozumiali…
Od jutra codziennie odwiedzam siłownię! To postanowione.



*****
Witajcie ;) I jak podoba się kolejny rozdział? Mam nadzieję, że nie brakuje Wam tym razem Kuby? Wiem, że kilka osób obawia się o stopniowym zanikaniu przyjaźni między chłopakiem a Olą. Jednak chcę uspokoić, że Kuba będzie odgrywał kluczową rolę w tym opowiadaniu :) W niektórych rozdziałach będzie go mniej, w niektórych więcej. 

Mamy brązowy medal! Moje 9723848460737538 zawałów podczas niedzielnego meczu XD 
Gratulacje dla naszych Szczypiornistów! 


O nowych rozdziałach u Was informujcie mnie w komentarzach ;)

Dziękuję za tyle wyświetleń!! I komentarzy!! Kocham Was <3

11 komentarzy:

  1. Śmieję się jak głupia z tekstu "walka wściekłych kocic" :P genialne ;P dobrze, że Ola ma takich przyjaciół jak Kuba i siatkarze :) mam nadzieję, że dzięki nim jej się poukłada :)
    P.S. U mnie nowy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział! :D
    Denerwuje mnie ta cała Jolka i jej koleżanka. Zachowują się, jakby były nie wiadomo kim. Cieszy mnie postawa Oli, niech odbierze satysfakcję tym pustym lalką.
    Najważniejsze, że ma przy sobie Igłę i siatkarzy, na których może liczyć i którzy zawsze jej pomogą, no i oczywiście Kubę też. :)
    Pozdrawiam! ;*

    Przy okazji zapraszam do sb :)
    http://uwielbiaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww *.* cudowny rozdział :P Tak jak wszystkie poprzednie z resztą :D wiem, że już Ci to mówiłam ale chciałbym już przeczytać całość ;) Pozdrawiam serdecznie i do nn :3
    Ps. Kiedy kolejny? :P
    Ps2. Nie zapomnij również o naszym blogu jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Kolejny powinien pojawić się jeszcze w tym tygodniu, ale to zależy od tego, ile napiszę do przodu ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. jejejejejjeje :D wchodzę, a tu rozdział. :D miłe zaskoczenie. ;3 co mogę powiedzieć, kolejny fantastyczny. ^^ czekam na więcej. :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Arcydzieło!!!

    Widzę że Oli chyba na dobre zbrzydła pizza xD ciekawe dlaczego? Czyżby zjedzenie 6 kawałków było tego powodem? xD aż się nie mogę doczekać zadania Igły! To będzie chyba majstersztyk!!! xD

    Jolka co za su*a, przepraszam za słownictwo, ale to pierwsze co mi przyszło do głowy ;> ale Ola chyba jej pokaże, że z Olami się nie zadziera! xD

    Kubuś! I już kolejny plus tego rozdziału! ;>

    Niecierpliwie czekam na następny! Mam nadzieję że z tych miłych okoliczności jakimi są ferie, dodasz coś szybko xD

    Ściskam mocno, buziaczki ;**
    Alexia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli uda mi się więcej napisać, to rozdziały będą naprawdę często dodawane ;p

      Dziękuję, buziaki ;**

      Usuń