sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział XL



Po kolacji, na którą Iwona zaprosiła Kubę, odprowadziłam go do przystanku autobusowego. Wciąż myślałam o tych sprawach. Nawet Igła zauważył, cholerka jasna. Zapytał mnie nawet, od kogo i co dostałam. Musiałam na poczekaniu coś wymyślić. Kuba mi pomógł, i wyszło, że otrzymałam od rodziców komplet kosmetyków.
Zadzwoniłam do moich przyjaciółek, opowiedziałam im o wszystkim. Karo jak zwykle sceptycznie nastawiona, za to Natka najchętniej od razu by działała. Nie rozmawiałyśmy długo bo aż się rwałam do czytania.
Po pierwszej stronie w ogóle nie rozumiałam o co chodzi. A po rozdziale poznałam tylko ksywki bohaterów.
„Stał i patrzył na zachodzące słońce, które skrywało się już za wysokimi blokami. Budynki te ukazywały piękno tego miasta. „
To były pierwsze dwa zdania.
W pierwszym rozdziale, główny bohater – Dominik- wciąż myślał o urodzinach swojego najlepszego przyjaciela Adriana. Opisana została impreza w gronie osiemnastolatków. Co ciekawe, od razu można było wyczuć chemię między tymi ludźmi. Byli prawdziwymi przyjaciółmi.
Zasnęłam w połowie trzeciego rozdziału, a obudziłam się z głową na książce.
Praktycznie tak było przez całe dwa tygodnie. Szkoła, nauka, książka. Szkołą, nauka, książka. No, do tego popołudniowe spotkania w Resovii. Zaraz w pierwszy dzień szkoły, tuż po świętach, miałam spotkać się z prezesem klubu. I tak było. Dostałam pracę, umowę, dobre wynagrodzenie… Wszystko się powoli zaczęło układać. W razie czego, zawsze mogłam prosić o pomoc Krzyśka, lub Iwonę. Często jej pomagałam w obowiązkach biurowych. Osobiście zajmowałam się stroną internetową. Czasem miałam napisać kilka zdań dotyczących meczu Resovii. Początkowo, kilka osób czytało moje sprawozdania upewniając się, że wszystko jest w porządku. W końcu dali mi spokój i poprosili, by w jakichkolwiek wątpliwościach zwrócić się o pomoc. Zazwyczaj o takową prosiłam Iwonę.
W szkole, jak to w szkole. Przerwy i lekcje z Kubą mijały szybko. Do tego Alan okazywał mi większe zainteresowanie niż wcześniej.
- O, Ola! Wpadniesz dziś na mój trening?- Uśmiechnął się, gdy mijaliśmy się w sklepiku. Kilka osób ciekawie na nas zerknęło, jednak nie zwracałam na to uwagi.
- Nie mogę dzisiaj.- Byłam szczerze zasmucona.- Następnym razem.
Jednak to go nie powstrzymało przed prowadzeniem ze mną rozmowy.
- A co ty na to, żebyśmy poszli razem na mecz Resovii?- Wyszczerzył do mnie zęby w ogromnym uśmiechu.
- Zapytaj Choi… Joli.- Poprawiłam się szybko.
- Jakoś nie interesuje się samymi meczami.- Mruknął tajemniczo.
- Oj, wiem o co chodzi…- Zachichotałam, przypominając sobie jej udolne starania poderwać Zbyszka.
- Co?
- Nic, nic. Czy ty przypadkiem nie miałeś sobie coś kupić?- Uniosłam jedną brew.
- Wolę pogadać z tobą.
- Nie słódź tak! Lepiej idź do kolejki, ja muszę odnaleźć Kubę.- Nie pożegnałam się. Po prostu się odwróciłam i odeszłam. I tak byłam pewna, że chłopak w ciągu dnia odezwie się do mnie jeszcze przynajmniej raz.
Zazwyczaj wykorzystywał okazję, gdy mój przyjaciel gdzieś wybywał. Na co Sokołowski oczywiście wciąż był obrażony.
- Nie rozumiem, co ty w nim widzisz!- Fuknął raz na mnie, gdy Alan szybko się ze mną żegnał, widząc nadchodzącego Kubę.
- Myślę, że rozumiesz.- Szturchnęłam go.
- To nie jest śmieszne!- Westchnął, ale nie poruszył więcej tego tematu. – Lepiej powiedz, jak z tą książką?
- Nijak. – Odparłam troszkę rozdrażniona. – Nie mam pojęcia, co ta książka ma mi niby uświadomić? W czym pomóc?
- Najlepiej, jak byś poszperała na jej temat w necie.
- Już to zrobiłam. Natka i Karo mi pomagają cały czas. Nawet ich nie poprosiłam!
- Nie narzekaj.
- Eh, chodzi o to, że ja chciałabym porozmawiać z tym pisarzem. Ale jak mogę to zrobić, kiedy w Internecie na jego temat pisze tylko: Nieznany- autor książek… W tym najnowsza powieść „Mój życiowy moment”. Nie ma zdjęcia, nie ma życiorysu… Nawet krótkiej notatki, jak został pisarzem!
- Całkowita anonimowość.- Zastanawiał się Kuba.
- Dokładnie! Jakby nie chciał zostać odnaleziony!
- To jest jeszcze bardziej dziwne niż na początku myślałem.
- Nie mam pojęcia, co dalej.
- Chyba jedynym wyjściem jest przeczytanie do końca jego powieści.
- Chyba tak.- Przyznałam wzruszając ramionami.
Więc dalej czytałam.
Stała tam sama. Nigdy ją nie opuszczał  jej przyjaciel. W tym i mój. Przez chwilę wpatrywałem się w jej zgrabne nogi, oświetloną bladą twarz, brązowe włosy. W końcu to ona przerwała ciszę.
- Dlaczego się skradasz?- Zachichotała. Uwielbiam, kiedy to robi.
- Skąd wiedziałaś, że tutaj jestem?- Uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej. Nawet na mnie nie spojrzała. Jej wzrok był utkwiony w błękitnym niebie.
- Wszędzie bym cię rozpoznała.- Odparła kładąc się na trawie. Nie odpowiedziałem. Dalej przyglądałem się jej twarzy. Duże, czerwone usta… Tak bardo chciałbym je pocałować…”
- No nie!- Jęknęłam.- Kolejny romans?
Zamknęłam książkę lekko wstrząśnięta. Gdyby ten facet mnie znał, to przysłałby mi jakiś horror. Albo fantasy. Ale mnie nie zna. Ja jego też nie, co bardzo komplikuje sprawę. Jednak ciekawość zwyciężyła.
Ponownie otworzyłam książkę.
„Tak bardzo chciałbym je pocałować… Ale wiem, że nie mogę. Ona kocha kogoś innego. Poza tym, ja znam bardzo dobrze tę osobę. On na nią zasługuje, ja nie.
- Więc po co przyszedłeś?- Przerwała po raz kolejny cisze między nami.
- Yyy… Po prostu szukałem…
- Jego tutaj nie ma. Pomaga ojcu.- To wszystko wyjaśniało. Całą rodziną odnawiali wnętrza kilku pokoi. – Rozluźnij się!
- Jakoś nie mogę.- Mruknąłem pod nosem. Ułożyłem się obok niej na trawie i zamknąłem oczy.”
Mam tego dość! Ileż można czytać o tym, jak bardzo on jest zmęczony, albo jak bardzo ona mu się podoba? Zaczyna mnie to irytować.
Do tej pory mnie irytuje. Minęły dwa tygodnie, a moje życie wciąż tkwi w tym samym miejscu. Nawet w książce nic się nie zmieniło. Normalnie, to bym taką trzysta -stronicową przeczytała w jakieś cztery, w porywie do pięciu dni. Ale tylko niektóre wątki są naprawdę ciekawe.
Tego dnia w szkole jest dość ponuro. Może to przez pogodę.
- Mówisz, że jeszcze jej nie skończyłaś?
- Nie, Kuba. Ona jest nudna.- Naburmuszona usiadłam na naszym miejscu w głównym korytarzu.
- Może ta historia jest wyjaśnieniem, co w tamtych czasach ludzie robili?
- Bardzo niewiele robili! Oj, uwierz, bardzo niewiele... 
Próbował mnie jeszcze zagadywać, ale nie odpowiadałam. Nie reagowałam, więc dał mi spokój.
Tuż po ostatniej lekcji, wypadłam z klasy do szatni. Porwałam kurtkę i wybiegłam na parking. Śnieg już prawie zniknął, chociaż nadal pogodynka uporczywie twierdzi, że w całym kraju będą duże opady śniegu. Taaa, a mnie czołg jedzie…
- Wsiadaj, bo zmarzniesz!- Krzyknął do mnie Igła. Teraz dopiero zauważyłam, że zatrzymałam się z dłonią na drzwiach i przyglądam się małej kałuży. Natychmiast wykonałam jego polecenie.
- Jedziesz na trening?
- Tak. Przy okazji zabiorę cię. Jak tam dzień?
- Nijak. – Odparłam smutna.
- Ej, ej, ej! Głowa do góry! Co to za mina?- Zerkał na mnie niespokojnie.
- Gdybyś chciał mi odpowiedzieć na kilka pytań, to by się zmieniła. Ale nie chcesz.
-Obiecałem.- Powiedział cicho, że ledwo go usłyszałam. Znowu ta sama wymówka! Od kilku dni próbuje go przekonać, żeby mi wszystko powiedział, co wie. I czy zna jakiegoś Nieznanego. Zawsze przecząca odpowiedź. To jest niemożliwe!
Dojechaliśmy w kompletnym milczeniu pod budynek Resowii. Weszliśmy razem, a potem rozdzieliliśmy się. On do szatni, a ja korytarzem do innego budynku. Tam czekała już na mnie Iwona.
- Igła cię przywiózł?
- Tak. Co dziś mamy do roboty?- Od razu usiadłam obok niej.
- Cześć, Ola!- Pomachał mi z drugiego końca ogromnego pokoju Rafał. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Rafał jest niewiele starszy ode mnie. Pracuje tutaj bardziej jako asystent, chociaż w sumie jak by nie patrzeć, ja też. Poznałam go w drugi dzień pracy. Na pierwszy rzut oka – niechlujny gość. Ale kiedy mu się przypatrzyłam, dostrzegłam, że w tym jego stylu jest coś uroczego. Dzisiaj jego czarne włosy ułożone były w irokeza. Czarne oczy przypatrywały mi się z daleka. I wielki uśmiech. Za to dostaje ode mnie punkt! Drugi punkt otrzymuje za ubiór. Koszula w niebieską kratkę i ciemne dżinsy… Nie wiem, jak tam z jego inteligencją oraz poczytalnością, bo mało ze sobą rozmawiamy. Zwykle on gdzieś wybywa i wraca, kiedy ja już kończę swoją zmianę.
Nagle drzwi się otworzyły i w pomieszczeniu pojawił się wysoki mężczyzna w okularach.
- Dzień dobry, Olu!- Przywitał mnie. Odpowiedziałam tym samym. Pan Andrzej, bardzo miły gość. Usiadł po drugiej stronie naszego biurka  i przywołał do siebie Rafała.
- Kolejny dzień?- Westchnął niezadowolony chłopak.
- Masz dzisiaj pomoc. Ola z tobą pójdzie.- Odparł uśmiechając się do mnie. Zaskoczona spojrzałam na nich uważnie.
- O co chodzi?
- Raf cię we wszystko wtajemniczy… Idźcie już! Macie trzy godziny tylko…- Mrugnął do mnie i zanurzył nos we własnych papierach.
Nadal nic nie rozumiejąc, podniosłam się ze swojego krzesła. Posłałam Iwonie pytające spojrzenie, ale ta tylko się uśmiechnęła zachęcająco. Chłopak już otwierał przede mną drzwi. Gdy wyszliśmy na korytarz, nie mogłam czekać z pytaniami.
- O co chodzi? Gdzie idziemy?
- Zobaczysz.- Odparł tajemniczo, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Dlaczego tyko trzy godziny?
- Cierpliwości!- Machnął ręką w stronę jakichś drzwi. Nienawidzę, kiedy ktoś przede mną coś ukrywa! Za to odejmuję mu dwa punkty, które już zdążył sobie dzisiaj dorobić. – Zaczekaj tutaj chwilkę, okej?
Kiwnęłam głową. Nie było go dosłownie trzydzieści sekund. Gdy wrócił, w rękach trzymał dwa profesjonalne aparaty fotograficzne. Lustrzanki.
- Po co nam one?- Zaskoczona odebrałam z jego wyciągniętej ręki sprzęt.
- Będziemy robić zdjęcia. Chcą do Przeglądu Sportowego.- Prowadził mnie nieznanymi korytarzami. W końcu otworzył ostatnie drzwi i zaprosił do środka.
Na początku nie rozumiałam nic. Ale teraz… obaczyłam, jak piłka leci w stronę Lotmana. Ten ją podbija, wystawia Tichacek i atakuje… Taaak. Bartman zauważył mnie pierwszy, gdy skakał do ataku. Chyba z wrażenia… Nie trafił w piłkę! Opadł na parkiet, zaplątując się w siatce. Wybuchłam śmiechem, co od razu przykuło uwagę zebranych na hali.
- Olka!- Wytrzeszczył na mnie oczy Niko.
- Cześć chłopaki!- Wyszczerzyłam się. Zbyszek oparł się o ścianę nadal w lekkim szoku.
- Patrz, jak ty na niego działasz!- Krzyknął Kubiak.- Ledwo się na nohach trzyma!
Wszyscy wybuchli śmiechem. Wkurzony Zibi porwał piłkę i zaczął ją kręcić na palcu wskazującym u prawej ręki.
- Ty!- Wskazał na mnie Nowakowski.
- Ja?
- Unikasz nas!- Oskarżył mnie.
- Ja?- Powtórzyłam, udając, że nie wiem, o co chodzi.
- Miałaś przyjść na nasz trening i pokazać, jak serwujesz.- Dodał Fabian.
- Wiesz, że jak coś, to robisz nam masaż?- Przypomniał Kosok. Przewróciłam oczami.
- To ty ich znasz?
Teraz dopiero przypomniałam sobie o istnieniu Rafała.
- Zna! My to ‘uż 'ak oodzina!- Zaśmiał się Achrem.
- To przynajmniej, będzie nam się lepiej pracowało!- Odparł z bladym uśmiechem.
- A co? Dzisiaj sam nie dasz rady?- Bartman spoglądał to na mnie, to na Rafała.
- Zobaczysz, że ze mną pójdzie szybciej.- Mrugnęłam do nich.- A gzie jest Igła?
- Z trenerem.- Odpowiedział Piotrek.
I wtedy weszli na salę, tylko od drugiej strony. A ja się zawsze zastanawiałam, co to są za drzwi. Te, którymi ja weszłam.
- A co utaj się dzieje!- Ryknął trener Kowal.- Wracać do grania!
- Ola!- Ucieszył się Igła.
- Zdjęcia będę robić!- Pomachałam do trenera, który natychmiast złagodniał.
- Igła, wracaj na boisko. No, gramy, gramy!- Klasnął w ręce.
- Chodź, musimy zacząć robić zdjęcia. Bo potem trzeba będzie wybrać, które wysłać.- Pociągnął mnie lekko za rękę. Nie opierałam się i po chwili zrobiłam kilka fotek.
Siatkarze zaczęli ze mną współpracować. A to spowalniali atak, a to krzyczeli, żebym cyknęła w danym momencie. Nie umknęło mojej uwadze, że kilkoro z nich specjalnie psuło zdjęcia Rafałowi. Z tego powodu mnie zirytowali. A najbardziej się wkurzyłam, kiedy Zbyszek o mało nie stuknął mu lustrzanki! 
- Co ich dzisiaj ugryzło?- Mruknął Raf do mnie.
- U nich to normalne.- Odparłam z powagą. 
- Zazwyczaj, jak tutaj jestem i robię zdjęcia, prawie mnie nie zauważają.
- Często przebywasz na ich treningu?
- Aż za często! Od dwóch tygodni.- Zrobił taką minę, że wybuchłam śmiechem. Spojrzał na mnie troszkę zaskoczony, a troszkę dumny z siebie, że udało mu się mnie rozbawić. 
- Jak słowo daję, daj mi powód do śmiechu jeszcze raz, a oddam ci te dwa punkty...- Wykrztusiłam po chwili. 
- Jakie dwa punkty?- Zmarszczył brwi, a jednocześnie czoło i nos. 
- Nie ważne!- Machnęłam ręką. Ale on nie dawał za wygraną. 
- Jakie punkty? Oceniasz mnie?- Aż sama się zdziwiłam, że tak szybko wpadł na prawidłową odpowiedź. 
- Yyy...- wykrztusiłam odkładając od oka obiektyw. 
- Zgadłem!- Ucieszył się.- No, to jaki mam wynik?- Uśmiechnął się i oparł o ścianę. Nagle bardzo dla mnie ciekawe stały się przyciski na sprzęcie w moich dłoniach.
- Nie powinniśmy dalej pracować?- Spytałam niewinnie.
- No powiedz... Ile osób oceniasz? Mnie, czy wszystkich których spotkasz?
- Każdy czasem kogoś ocenia!
- No powiedz... Nie obrażę się!
-Jestem w trakcie. Na razie nic nie zdradzam...- Udałam, że zamykam ustana kłódkę. 
- Jak chcesz.- Niby obojętnie przeszedł obok mnie. Po kilku minutach położył mi ramię na szyi.- Ale kiedyś mi powiesz.- Szepnął do mojego ucha. Troszkę zakotłowało mi się w głowie i kiwnęłam potakująco głową. 
Odszedł. A ja napotkałam dziwne spojrzenie Zbyszka Bartmana.


****
Witajcie :) Nie chcę kolejny raz Was przepraszać. Ale mam nadzieję, że nie zawiodłam za bardzo tym rozdziałem ;/ Skupiłam całą swoją siłę woli aby ten rozdział napisać, uwierzcie. 

Dziękuję za komentarze, oraz wyświetlenia <3
 

5 komentarzy:

  1. świetny! :D dalej nie rozumiem o co chodzi w książce, zresztą Olka chyba też tego nie wie. ;) ciekawi mnie strasznie historia jej ojca, a do tego relacje Kuby i Alana :3 a Zbyszek zazdrosny, jakie to słodkie. ♥ czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam do mnie na 26 ^^ http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/08/rozdzia-26-czyzby-ekipa-pocieszajaca-w.html :*

      Usuń
  2. Zbysiu ty zazdrośniku! Kurde ja nadal nic ie rozumiem ;-; Chyba nikt nie wie o co chodzi xD Na pewno to Igła! Żeby jej Zbyszek nie robił tylko scen zazdrości bo mu przywalę gonga.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Znakomity! Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń