Po kolacji,
na którą Iwona zaprosiła Kubę, odprowadziłam go do przystanku autobusowego.
Wciąż myślałam o tych sprawach. Nawet Igła zauważył, cholerka jasna. Zapytał
mnie nawet, od kogo i co dostałam. Musiałam na poczekaniu coś wymyślić. Kuba mi
pomógł, i wyszło, że otrzymałam od rodziców komplet kosmetyków.
Zadzwoniłam
do moich przyjaciółek, opowiedziałam im o wszystkim. Karo jak zwykle
sceptycznie nastawiona, za to Natka najchętniej od razu by działała. Nie
rozmawiałyśmy długo bo aż się rwałam do czytania.
Po pierwszej
stronie w ogóle nie rozumiałam o co chodzi. A po rozdziale poznałam tylko
ksywki bohaterów.
„Stał i patrzył na zachodzące słońce,
które skrywało się już za wysokimi blokami. Budynki te ukazywały piękno tego
miasta. „
To były
pierwsze dwa zdania.
W pierwszym
rozdziale, główny bohater – Dominik- wciąż myślał o urodzinach swojego
najlepszego przyjaciela Adriana. Opisana została impreza w gronie osiemnastolatków. Co ciekawe, od razu można było wyczuć chemię między tymi
ludźmi. Byli prawdziwymi przyjaciółmi.
Zasnęłam w
połowie trzeciego rozdziału, a obudziłam się z głową na książce.
Praktycznie
tak było przez całe dwa tygodnie. Szkoła, nauka, książka. Szkołą, nauka,
książka. No, do tego popołudniowe spotkania w Resovii. Zaraz w pierwszy dzień
szkoły, tuż po świętach, miałam spotkać się z prezesem klubu. I tak było.
Dostałam pracę, umowę, dobre wynagrodzenie… Wszystko się powoli zaczęło
układać. W razie czego, zawsze mogłam prosić o pomoc Krzyśka, lub Iwonę. Często
jej pomagałam w obowiązkach biurowych. Osobiście zajmowałam się stroną
internetową. Czasem miałam napisać kilka zdań dotyczących meczu Resovii.
Początkowo, kilka osób czytało moje sprawozdania upewniając się, że wszystko
jest w porządku. W końcu dali mi spokój i poprosili, by w jakichkolwiek
wątpliwościach zwrócić się o pomoc. Zazwyczaj o takową prosiłam Iwonę.
W szkole,
jak to w szkole. Przerwy i lekcje z Kubą mijały szybko. Do tego Alan okazywał
mi większe zainteresowanie niż wcześniej.
- O, Ola!
Wpadniesz dziś na mój trening?- Uśmiechnął się, gdy mijaliśmy się w sklepiku.
Kilka osób ciekawie na nas zerknęło, jednak nie zwracałam na to uwagi.
- Nie mogę
dzisiaj.- Byłam szczerze zasmucona.- Następnym razem.
Jednak to go
nie powstrzymało przed prowadzeniem ze mną rozmowy.
- A co ty na
to, żebyśmy poszli razem na mecz Resovii?- Wyszczerzył do mnie zęby w ogromnym
uśmiechu.
- Zapytaj
Choi… Joli.- Poprawiłam się szybko.
- Jakoś nie
interesuje się samymi meczami.- Mruknął tajemniczo.
- Oj, wiem o
co chodzi…- Zachichotałam, przypominając sobie jej udolne starania poderwać
Zbyszka.
- Co?
- Nic, nic.
Czy ty przypadkiem nie miałeś sobie coś kupić?- Uniosłam jedną brew.
- Wolę
pogadać z tobą.
- Nie słódź
tak! Lepiej idź do kolejki, ja muszę odnaleźć Kubę.- Nie pożegnałam się. Po prostu
się odwróciłam i odeszłam. I tak byłam pewna, że chłopak w ciągu dnia odezwie
się do mnie jeszcze przynajmniej raz.
Zazwyczaj
wykorzystywał okazję, gdy mój przyjaciel gdzieś wybywał. Na co Sokołowski
oczywiście wciąż był obrażony.
- Nie
rozumiem, co ty w nim widzisz!- Fuknął raz na mnie, gdy Alan szybko się ze mną
żegnał, widząc nadchodzącego Kubę.
- Myślę, że
rozumiesz.- Szturchnęłam go.
- To nie
jest śmieszne!- Westchnął, ale nie poruszył więcej tego tematu. – Lepiej
powiedz, jak z tą książką?
- Nijak. –
Odparłam troszkę rozdrażniona. – Nie mam pojęcia, co ta książka ma mi niby
uświadomić? W czym pomóc?
- Najlepiej,
jak byś poszperała na jej temat w necie.
- Już to
zrobiłam. Natka i Karo mi pomagają cały czas. Nawet ich nie poprosiłam!
- Nie
narzekaj.
- Eh, chodzi
o to, że ja chciałabym porozmawiać z tym pisarzem. Ale jak mogę to zrobić,
kiedy w Internecie na jego temat pisze tylko: Nieznany- autor książek… W tym
najnowsza powieść „Mój życiowy moment”. Nie ma zdjęcia, nie ma życiorysu… Nawet
krótkiej notatki, jak został pisarzem!
- Całkowita
anonimowość.- Zastanawiał się Kuba.
- Dokładnie!
Jakby nie chciał zostać odnaleziony!
- To jest
jeszcze bardziej dziwne niż na początku myślałem.
- Nie mam
pojęcia, co dalej.
- Chyba
jedynym wyjściem jest przeczytanie do końca jego powieści.
- Chyba
tak.- Przyznałam wzruszając ramionami.
Więc dalej
czytałam.
„Stała tam sama. Nigdy ją nie opuszczał jej przyjaciel. W tym i mój. Przez chwilę
wpatrywałem się w jej zgrabne nogi, oświetloną bladą twarz, brązowe włosy. W
końcu to ona przerwała ciszę.
- Dlaczego się skradasz?-
Zachichotała. Uwielbiam, kiedy to robi.
- Skąd wiedziałaś, że tutaj jestem?-
Uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej. Nawet na mnie nie spojrzała. Jej wzrok
był utkwiony w błękitnym niebie.
- Wszędzie bym cię rozpoznała.-
Odparła kładąc się na trawie. Nie odpowiedziałem. Dalej przyglądałem się jej
twarzy. Duże, czerwone usta… Tak bardo chciałbym je pocałować…”
- No nie!-
Jęknęłam.- Kolejny romans?
Zamknęłam
książkę lekko wstrząśnięta. Gdyby ten facet mnie znał, to przysłałby mi jakiś
horror. Albo fantasy. Ale mnie nie zna. Ja jego też nie, co bardzo komplikuje
sprawę. Jednak ciekawość zwyciężyła.
Ponownie
otworzyłam książkę.
„Tak bardzo chciałbym je pocałować…
Ale wiem, że nie mogę. Ona kocha kogoś innego. Poza tym, ja znam bardzo dobrze
tę osobę. On na nią zasługuje, ja nie.
- Więc po co przyszedłeś?- Przerwała
po raz kolejny cisze między nami.
- Yyy… Po prostu szukałem…
- Jego tutaj nie ma. Pomaga ojcu.- To
wszystko wyjaśniało. Całą rodziną odnawiali wnętrza kilku pokoi. – Rozluźnij
się!
- Jakoś nie mogę.- Mruknąłem pod
nosem. Ułożyłem się obok niej na trawie i zamknąłem oczy.”
Mam tego
dość! Ileż można czytać o tym, jak bardzo on jest zmęczony, albo jak bardzo ona
mu się podoba? Zaczyna mnie to irytować.
Do tej pory
mnie irytuje. Minęły dwa tygodnie, a moje życie wciąż tkwi w tym samym miejscu.
Nawet w książce nic się nie zmieniło. Normalnie, to bym taką trzysta -stronicową przeczytała w jakieś cztery, w porywie do pięciu dni. Ale tylko
niektóre wątki są naprawdę ciekawe.
Tego dnia w
szkole jest dość ponuro. Może to przez pogodę.
- Mówisz, że
jeszcze jej nie skończyłaś?
- Nie, Kuba.
Ona jest nudna.- Naburmuszona usiadłam na naszym miejscu w głównym korytarzu.
- Może ta
historia jest wyjaśnieniem, co w tamtych czasach ludzie robili?
- Bardzo
niewiele robili! Oj, uwierz, bardzo niewiele...
Próbował
mnie jeszcze zagadywać, ale nie odpowiadałam. Nie reagowałam, więc dał mi
spokój.
Tuż po
ostatniej lekcji, wypadłam z klasy do szatni. Porwałam kurtkę i wybiegłam na
parking. Śnieg już prawie zniknął, chociaż nadal pogodynka uporczywie twierdzi,
że w całym kraju będą duże opady śniegu. Taaa, a mnie czołg jedzie…
- Wsiadaj,
bo zmarzniesz!- Krzyknął do mnie Igła. Teraz dopiero zauważyłam, że zatrzymałam
się z dłonią na drzwiach i przyglądam się małej kałuży. Natychmiast wykonałam
jego polecenie.
- Jedziesz
na trening?
- Tak. Przy
okazji zabiorę cię. Jak tam dzień?
- Nijak. –
Odparłam smutna.
- Ej, ej,
ej! Głowa do góry! Co to za mina?- Zerkał na mnie niespokojnie.
- Gdybyś
chciał mi odpowiedzieć na kilka pytań, to by się zmieniła. Ale nie chcesz.
-Obiecałem.-
Powiedział cicho, że ledwo go usłyszałam. Znowu ta sama wymówka! Od kilku dni
próbuje go przekonać, żeby mi wszystko powiedział, co wie. I czy zna jakiegoś
Nieznanego. Zawsze przecząca odpowiedź. To jest niemożliwe!
Dojechaliśmy
w kompletnym milczeniu pod budynek Resowii. Weszliśmy razem, a potem
rozdzieliliśmy się. On do szatni, a ja korytarzem do innego budynku. Tam
czekała już na mnie Iwona.
- Igła cię
przywiózł?
- Tak. Co
dziś mamy do roboty?- Od razu usiadłam obok niej.
- Cześć,
Ola!- Pomachał mi z drugiego końca ogromnego pokoju Rafał. Uśmiechnęłam się do
niego szeroko.
Rafał jest
niewiele starszy ode mnie. Pracuje tutaj bardziej jako asystent, chociaż w
sumie jak by nie patrzeć, ja też. Poznałam go w drugi dzień pracy. Na pierwszy
rzut oka – niechlujny gość. Ale kiedy mu się przypatrzyłam, dostrzegłam, że w
tym jego stylu jest coś uroczego. Dzisiaj jego czarne włosy ułożone były w
irokeza. Czarne oczy przypatrywały mi się z daleka. I wielki uśmiech. Za to
dostaje ode mnie punkt! Drugi punkt otrzymuje za ubiór. Koszula w niebieską
kratkę i ciemne dżinsy… Nie wiem, jak tam z jego inteligencją oraz poczytalnością, bo mało ze sobą
rozmawiamy. Zwykle on gdzieś wybywa i wraca, kiedy ja już kończę swoją zmianę.
Nagle drzwi
się otworzyły i w pomieszczeniu pojawił się wysoki mężczyzna w okularach.
- Dzień
dobry, Olu!- Przywitał mnie. Odpowiedziałam tym samym. Pan Andrzej, bardzo miły
gość. Usiadł po drugiej stronie naszego biurka
i przywołał do siebie Rafała.
- Kolejny dzień?-
Westchnął niezadowolony chłopak.
- Masz
dzisiaj pomoc. Ola z tobą pójdzie.- Odparł uśmiechając się do mnie. Zaskoczona
spojrzałam na nich uważnie.
- O co
chodzi?
- Raf cię we
wszystko wtajemniczy… Idźcie już! Macie trzy godziny tylko…- Mrugnął do mnie i
zanurzył nos we własnych papierach.
Nadal nic
nie rozumiejąc, podniosłam się ze swojego krzesła. Posłałam Iwonie pytające
spojrzenie, ale ta tylko się uśmiechnęła zachęcająco. Chłopak już otwierał
przede mną drzwi. Gdy wyszliśmy na korytarz, nie mogłam czekać z pytaniami.
- O co
chodzi? Gdzie idziemy?
-
Zobaczysz.- Odparł tajemniczo, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Dlaczego
tyko trzy godziny?
-
Cierpliwości!- Machnął ręką w stronę jakichś drzwi. Nienawidzę, kiedy ktoś
przede mną coś ukrywa! Za to odejmuję mu dwa punkty, które już zdążył sobie
dzisiaj dorobić. – Zaczekaj tutaj chwilkę, okej?
Kiwnęłam
głową. Nie było go dosłownie trzydzieści sekund. Gdy wrócił, w rękach trzymał
dwa profesjonalne aparaty fotograficzne. Lustrzanki.
- Po co nam
one?- Zaskoczona odebrałam z jego wyciągniętej ręki sprzęt.
- Będziemy
robić zdjęcia. Chcą do Przeglądu Sportowego.- Prowadził mnie nieznanymi
korytarzami. W końcu otworzył ostatnie drzwi i zaprosił do środka.
Na początku
nie rozumiałam nic. Ale teraz… obaczyłam, jak piłka leci w stronę Lotmana. Ten
ją podbija, wystawia Tichacek i atakuje… Taaak. Bartman zauważył mnie pierwszy,
gdy skakał do ataku. Chyba z wrażenia… Nie trafił w piłkę! Opadł na parkiet,
zaplątując się w siatce. Wybuchłam śmiechem, co od razu przykuło uwagę
zebranych na hali.
- Olka!-
Wytrzeszczył na mnie oczy Niko.
- Cześć
chłopaki!- Wyszczerzyłam się. Zbyszek oparł się o ścianę nadal w lekkim szoku.
- Patrz, jak
ty na niego działasz!- Krzyknął Kubiak.- Ledwo się na nohach trzyma!
Wszyscy
wybuchli śmiechem. Wkurzony Zibi porwał piłkę i zaczął ją kręcić na palcu
wskazującym u prawej ręki.
- Ty!-
Wskazał na mnie Nowakowski.
- Ja?
- Unikasz
nas!- Oskarżył mnie.
- Ja?-
Powtórzyłam, udając, że nie wiem, o co chodzi.
- Miałaś
przyjść na nasz trening i pokazać, jak serwujesz.- Dodał Fabian.
- Wiesz, że
jak coś, to robisz nam masaż?- Przypomniał Kosok. Przewróciłam oczami.
- To ty ich
znasz?
Teraz
dopiero przypomniałam sobie o istnieniu Rafała.
- Zna! My to
‘uż 'ak oodzina!- Zaśmiał się Achrem.
- To
przynajmniej, będzie nam się lepiej pracowało!- Odparł z bladym uśmiechem.
- A co?
Dzisiaj sam nie dasz rady?- Bartman spoglądał to na mnie, to na Rafała.
- Zobaczysz,
że ze mną pójdzie szybciej.- Mrugnęłam do nich.- A gzie jest Igła?
- Z
trenerem.- Odpowiedział Piotrek.
I wtedy
weszli na salę, tylko od drugiej strony. A ja się zawsze zastanawiałam, co to
są za drzwi. Te, którymi ja weszłam.
- A co utaj
się dzieje!- Ryknął trener Kowal.- Wracać do grania!
- Ola!-
Ucieszył się Igła.
- Zdjęcia
będę robić!- Pomachałam do trenera, który natychmiast złagodniał.
- Igła,
wracaj na boisko. No, gramy, gramy!- Klasnął w ręce.
- Chodź,
musimy zacząć robić zdjęcia. Bo potem trzeba będzie wybrać, które wysłać.-
Pociągnął mnie lekko za rękę. Nie opierałam się i po chwili zrobiłam kilka fotek.
Siatkarze zaczęli ze mną współpracować. A to spowalniali atak, a to krzyczeli, żebym cyknęła w danym momencie. Nie umknęło mojej uwadze, że kilkoro z nich specjalnie psuło zdjęcia Rafałowi. Z tego powodu mnie zirytowali. A najbardziej się wkurzyłam, kiedy Zbyszek o mało nie stuknął mu lustrzanki!
- Co ich dzisiaj ugryzło?- Mruknął Raf do mnie.
- U nich to normalne.- Odparłam z powagą.
- Zazwyczaj, jak tutaj jestem i robię zdjęcia, prawie mnie nie zauważają.
- Często przebywasz na ich treningu?
- Aż za często! Od dwóch tygodni.- Zrobił taką minę, że wybuchłam śmiechem. Spojrzał na mnie troszkę zaskoczony, a troszkę dumny z siebie, że udało mu się mnie rozbawić.
- Jak słowo daję, daj mi powód do śmiechu jeszcze raz, a oddam ci te dwa punkty...- Wykrztusiłam po chwili.
- Jakie dwa punkty?- Zmarszczył brwi, a jednocześnie czoło i nos.
- Nie ważne!- Machnęłam ręką. Ale on nie dawał za wygraną.
- Jakie punkty? Oceniasz mnie?- Aż sama się zdziwiłam, że tak szybko wpadł na prawidłową odpowiedź.
- Yyy...- wykrztusiłam odkładając od oka obiektyw.
- Zgadłem!- Ucieszył się.- No, to jaki mam wynik?- Uśmiechnął się i oparł o ścianę. Nagle bardzo dla mnie ciekawe stały się przyciski na sprzęcie w moich dłoniach.
- Nie powinniśmy dalej pracować?- Spytałam niewinnie.
- No powiedz... Ile osób oceniasz? Mnie, czy wszystkich których spotkasz?
- Każdy czasem kogoś ocenia!
- No powiedz... Nie obrażę się!
-Jestem w trakcie. Na razie nic nie zdradzam...- Udałam, że zamykam ustana kłódkę.
- Jak chcesz.- Niby obojętnie przeszedł obok mnie. Po kilku minutach położył mi ramię na szyi.- Ale kiedyś mi powiesz.- Szepnął do mojego ucha. Troszkę zakotłowało mi się w głowie i kiwnęłam potakująco głową.
Odszedł. A ja napotkałam dziwne spojrzenie Zbyszka Bartmana.
****
Witajcie :) Nie chcę kolejny raz Was przepraszać. Ale mam nadzieję, że nie zawiodłam za bardzo tym rozdziałem ;/ Skupiłam całą swoją siłę woli aby ten rozdział napisać, uwierzcie.
Dziękuję za komentarze, oraz wyświetlenia <3
świetny! :D dalej nie rozumiem o co chodzi w książce, zresztą Olka chyba też tego nie wie. ;) ciekawi mnie strasznie historia jej ojca, a do tego relacje Kuby i Alana :3 a Zbyszek zazdrosny, jakie to słodkie. ♥ czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na 26 ^^ http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/08/rozdzia-26-czyzby-ekipa-pocieszajaca-w.html :*
UsuńZbysiu ty zazdrośniku! Kurde ja nadal nic ie rozumiem ;-; Chyba nikt nie wie o co chodzi xD Na pewno to Igła! Żeby jej Zbyszek nie robił tylko scen zazdrości bo mu przywalę gonga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Uhuhuhuhu *.* *.*
OdpowiedzUsuńZnakomity! Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuń