- Dobra. O
co chodzi?- Zapytał mój przyjaciel, siadając na łóżku. Wzięłam głęboki oddech.
- Sama nie
dam rady tego otworzyć.- Wskazałam na paczkę, którą chwilę wcześniej położyłam
na biurku. – Nie mam pojęcia co to i od kogo. Boję się, co tam znajdę.
-
Dziewczyno, mnie już dawno by ciekawość zżarła!- Zrobił wielkie oczy.
- Nie,
jeżeli jesteś przerażona.- Wyjaśniłam i usiadłam obok niego. – Czekałam, aż się
spotkamy.
- No to
zobaczmy, co to takiego…- Chwycił pudełko i zaczął je oglądać z każdej strony.-
Co to za paczka, bez żadnego nadawcy?!
- No
właśnie.- Mruknęłam.
- Ej, a może
tam jakaś bomba jest!- Zrobił taką minę, że jestem pewna, on bez żadnego
wahania otworzyłby ją. Nawet z bombą w środku.
- Nie
wygłupiaj się… Dobrze wiesz, że w ogóle mnie to nie śmieszy.
- Dobra,
przepraszam.- Przywołał się do porządku.- Daj jakieś nożyczki, rozerwę je.
-
Nożyczki?!- Zaskoczona otwarłam usta.
- Tak, Sowa.
Daj jakieś.
- Chcesz
rozerwać nożyczki?!
- Co? Aleś
ty głupia, Sowa. Od myślenia to ty już w ogóle nie myślisz!- Prychnął
rozbawiony.
- Chyba coś
ci się pokręciło.- Odparłam wstając do szufladki w biurku. Wyjęłam długie
metalowe nożyczki.
- Pokręciło
mnie, że się z tobą zadaję.- Odparował. No pięknie!
- Jak było
na świętach z rodziną?- Zagadnęłam, gdy zaczął mocować się z taśmą.
- Zabawnie.
- Ej, pytam
serio. Widziałeś się z bratem?
- Ta.
Nie
doczekałam się ciągu dalszego.
- Kuba, do
cholery! Czy ja zawsze muszę z ciebie wyciągać szczegóły?!- Wkurzyłam się
wymachując rękoma.
- No co
chcesz wiedzieć?- Westchnął ciężko.- Nie odzywaliśmy się do siebie, oprócz
życzeń w Wigilię, jeśli o to ci chodzi.
- Nadal jest
na ciebie wściekły?
- Inaczej
foch numer 66.- Nie zrozumiałam, więc posłałam mu pytające spojrzenie. – Czyli
piekielny foch, ostateczny, potępiający.
- Jak miło.-
Odburknęłam. – Czekaj. Czyli on jest na ciebie wściekły, że…?
- On jest
fochnięty!- Poprawił mnie.- Uważa, że zaraziłem mu przyjaciela „pedalstwem”. A
mało tego…- Nagle nabrał głośno powietrza. Zamknął szybko usta.
- No?
Kontynuuj!- Ponagliłam zniecierpliwiona. Po raz kolejny westchnął.
- Nie
powinienem ci mówić. Zabiją mnie za to.- W tym momencie myślałam, że go
rozszarpię! Z moich palców u dłoni utworzyłam „szpony” i zbliżyłam je do jego
karku. Nie widział tego, zajęty otwieraniem pudełka.
- Zaraz ja
cię zabiję, jak mi nie powiesz!- Pogroziłam.- A uwierz, że śmierć zadana przeze
mnie będzie boleśniejsza!
- Bardziej bolesna, a nie boleśniejsza. Zajmijmy
się może tobą, co?
- O wiele
bardziej ciekawisz mnie ty.- Już miałam go trzepnąć w głowę, nawet podniosłam
rękę, kiedy drzwi się otworzyły i do środka wlało się grono młodych przyjaciół.
Opuściłam zawstydzona dłoń.
- Olaaa!-
Dominika wskoczyła mi na kolana, a Seba stanął obok mnie i wpatrywał się
podejrzliwie w mojego gościa. Nie rozumiem nadal, dlaczego jest tak sceptycznie
nastawiony do Kuby?
- Co się
stało?- Zapytałam. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że dzieci Ignaczaków tak
mnie adorują.
- To nie ja
powiedziałem!- Od razu ostrzegł chłopiec.
- Czego nie
powiedziałeś?- Uniosłam jedną brew, nadal nie rozumiejąc.
- To on! To
on!
- Nie!
Przysięgam!
- Możecie mi
wytłumaczyć, o co chodzi?
- Ja też
jestem bardzo ciekawy!- Wyszczerzył się zachęcająco Kuba na chwilę przestając
otwierać pudełko. Tak, jeszcze go nie otworzył!
- No bo… Ona
powiedziała…- Zaczął Sebastian.
- Nie ja!-
Pisnęła mała i wcisnęła małą główkę w moją szyję. Na chwilę odebrało mi dech i
wytrzeszczyłam oczy.
- Ona
powiedziała, że był wujek w Sylwestra! – Wykrztusił z siebie chłopak. Mi
natomiast jeszcze bardziej zabrało tchu. Otworzyłam usta.
- A co ty,
Olka? Rybę udajesz?- Zachichotał przyjaciel. Po kilku sekundach, gdy już mogłam
nabrać powietrza, zadał pytanie.- A kto był wtedy?
- Wujek
Zbysek.- Odpowiedziała mu dziewczynka zeskakując z moich kolan. Sokołowski
zrobił wielkie oczy niedowierzając jej słowom. Spojrzał na mnie.
- Tak, on. I
uprzedzę kolejne pytanie… Wiem, że nic ci nie powiedziałam. – Dodałam, gdy już
otwierał oskarżycielsko usta. Dzieci zaczęły się śmiać. Natychmiast zwróciłam
się w ich stronę. Ucichły.- Co tata na to?
- Powiedział,
że się nie dziwi.
- No tak.-
Przewróciłam oczami. – Wiem, co myślisz Kuba. Po prostu nie było okazji, żeby
ci o tym powiedzieć!- Broniłam się, jak tylko mogłam.
- A telefony
nie istnieją?!- Jego głos stał się o trzy skale wyższy. Więc jego słowa
stały się piskliwe. Na co po raz kolejny zachichotał Sebastian i Dominika.
- A wy
jeszcze tutaj jesteście?- Zrobiłam groźną minę. Udały, że się przestraszyły. Wstałam
i zaczęłam je gonić.- Ja wam jeszcze pokarzę!- Pogroziłam, gdy wybiegły z
pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz.- Dobra. Wiem, że możesz być wkurzony lekko…
- Zdasz mi
relację z tej nocy.- Uprzedził.- Ze szczegółami!
- Niech
będzie.- Zgodziłam się.- Otworzyłeś?
- Tak. –
Podał mi je, odebrałam po chwili wahania i usiałam na łóżku obok niego.
Zamknęłam
oczy otwierając skrzydła pudełka. Może z minutę siedzieliśmy w ciszy. Zaczęłam
się zastanawiać, co się stanie, gdy otworze oczy. Co zobaczę? Może to jakiś
prezent od rodziców na święta? Nie… Tata dzwonił i składał mi życzenia
przecież. Do tego wyczuwałam w jego głosie głęboki żal, że nie ma mnie z nimi.
Mama… Ona też zadzwoniła, kolejnego dnia. Od Natki i Karo? Gadałyśmy przecież
przez Skajpaja. Od Ignaczaków już przecież dostałam prezent.
- Ja nie
mogę!- Krzyknął Kuba.
- Co to
jest?- Jęknęłam, nadal bojąc się otworzyć oczy.
- Nie
wierzę, że tyle zachodu o…
- No o co!
- Sama
zobacz.- Niemal wyczułam, jak wzrusza ramionami. Odetchnęłam głęboko i
spojrzałam do środka paczki.
Zaskoczona
uniosłam brwi.
- Książka?
- Książka.
- Tylko?
- Tylko.
- Kuba!-
Wkurzyłam się, gdy tak po mnie powtarzał. Natychmiast zamilkł. Wyjęłam rzecz i
w świetle dnia się jej przyjrzałam. – Ciekawe od kogo…
- Sprawdź w
środku, może jest podpisana!
Odchyliłam
okładkę, na której jest napisany tytuł: „Mój życiowy moment”* Na pierwszej
pustej stronie, która oczywiście powinna być pusta… Ktoś napisał kilka zdań
czarnym długopisem. Otworzyłam szerzej i przyjrzałam się pismu. Nie poznałam.
Jest schludne, pisane cienkimi i małymi literkami.
- No!
Czytaj!- Ponaglił mnie przyjaciel. Przełknęłam ślinkę i zaczęłam czytać.
- Kochana
Aleksandro- cholera, skąd zna moje imię!
- Może się
dowiesz, jak przeczytasz całość.
- Ok. Soł… „Kochana Aleksandro, w rękach trzymasz moją
najnowszą książkę. Postanowiłem, że pierwszy egzemplarz otrzymasz właśnie Ty. Nie
będę ukrywał, że chciałbym Cię zobaczyć. Zobaczyć powód mojej powieści.”
- „Powód
książki”!?- Tym razem przerwał mi Sokołowski.- Ten gościu…
- „Tak, Ty nim jesteś. – Ciągnęłam dalej.-
Powinnaś wszystko zrozumieć po jej
przeczytaniu. Mam nadzieję, że nie namieszam za bardzo w Twoim życiu. Chociaż
domyślam się, że już teraz jest nieźle pogmatwane! Jedna rada ode mnie: kto pyta,
nie błądzi. Zaufaj przyjaciołom”. Podpisano: NIEZNANY.
- Że jak?!-
Kuba chyba równie mocno jak ja jest zdezorientowany. Spojrzałam ponownie na
okładkę.
- Cholera.
Cwany koleś!- Wkurzyłam się.- Autorem jest NIEZNANY.
- Po tych
słowach, można rzec… Może to twój ojciec?
- Na to
wygląda. Tylko cholera jasna, jak ja mam go znaleźć? Nawet nie znam imienia i
nazwiska.- Buzujące we mnie emocje wypływają na moją twarz. Ze złości policzki
i uczy mnie pieką. Czuję tak okropną złość, zdezorientowanie… Nawet jestem
troszkę skołowana. – Na końcu napisał, że wie…
- Może po
prostu nie chce, żebyś go znalazła.- Podsunął mi swoją myśl. Zamyśliłam się.
- Skoro by
nie chciał, to po choinkę mi swoje dobre rady sadzi!- Wrzasnęłam.
- Ciii.-
Przystawił palec do ust.- Wiem, jak się czujesz, ale musisz…
- Nie! Ty
nie wiesz! Nie masz pojęcia, jak się czuję! Nie możesz wiedzieć! Chcę odkryć
prawdę, wiedzieć kim jest mój ojciec! Bo wychodzi na to, że tylko ten gość jest
prawdziwy w moim życiu.
- Nie mów
tak. Olka! Spójrz na mnie!- Obróciłam niechętnie głowę w jego stronę i
spojrzałam w oczy.- To, co tutaj widzisz jest prawdziwe. Rozumiesz? Ja jestem
twoim przyjacielem, to jest prawdziwe. Trzymaj się tego, okej? – Wpatrywałam się
w niego tępo, więc powtórzył dobitniej.- OKEJ?
- Right.-
Kiwnęłam głową. Ale nie mogłam dłużej ukrywać, jak bardzo cierpię. Po prostu wybuchłam
płaczem. Kuba przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Wtuliłam głowę w
jego jaskrawozieloną koszulkę.
- Musisz być
silna, Ola. Nie możesz pozwolić, żeby niewiedza doprowadzała cię do takiego
stanu…
- Ale…
- Rozumiem,
że teraz twój świat wydaje się inny. Ale ja jestem przy tobie. I wiem, że nie
tylko ja. Karolina i Natalia są twoimi przyjaciółkami od dziecka. Powinnaś z
nimi pogadać. A nawet spotkać się. To może ci pomóc!
- Nie ma
szans.- Pociągnęłam nosem.- One są w Londynie.
- Coś
wymyślimy.- Przytulił mnie jeszcze mocniej.
Nie wiem,
jak długo tak siedziałam w jego objęciach. W końcu przypomniałam sobie o liście
matki.
- To jeszcze
nie wszystko.- Odsunęła się od niego. Wytarłam nos i policzki rękawem koszuli.
Po czym wstałam, podeszłam do biurka. Z książki do polskiego wyciągnęłam białą
kopertę.
- Co to
jest?- Zmarszczył nos odbierając ode mnie papier.
- Po prostu
czytaj. Głośno.- Odparłam zajmując swoje miejsce. Chłopak wyciągnął list.
- „Przepraszam.- zaczął czytać.- To chyba nawet za mało, abyście mi wybaczyli
to, co mam zamiar zrobić. Na początku muszę napisać Wam, że Was bardzo kocham.
Mimo żadnego spokrewnienia, jesteście dla mnie jak najbliższa rodzina. Kocham
Was, ale nie miałam wyboru. Musze wyjechać na jakiś czas. Nie wiem, ile mnie
nie będzie. Może kilka miesięcy, może rok, a może kilka lat. Nie chcę tylko,
żebyście płakali z tego powodu. Nic mi nie jest.
Krzysiek wie wszystko. Mam nadzieję,
że rozumie to, co mam zamiar zrobić. On wie, że nie mam wyboru. Nie chcę tutaj
pisać, o co chodzi. Obawiam się, że moglibyście mnie za to znienawidzić. A tego
muszę uniknąć. Nie przeżyłabym gdyby tak się stało. To Wy przyjęliście mnie z
otwartymi rękami, gdy potrzebowałam pomocy. Mogłabym nawet powiedzieć, że
traktuję Was jak drugich rodziców! I to jest jeden z powodów, dla których
wyjeżdżam. Gdybyście wiedzieli… nic nie byłoby już takie samo. Kocham Was… I
Krzysia. Z całego serca.
Proszę tylko o jedno. Nie pokazujcie
tego listu Igle i nie martwcie się o mnie. Jakoś sobie poradę.
Kochająca M.
- Kuźwa, to
wszystko wszystkiemu przeczy i nic kupy dupy się nie trzyma!- Kuba wpatrywał
się w kartkę z szeroko rozwartymi oczami.
- Trafnie
powiedziane.- Przyznałam z żalem. Gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że Kuba
wpadnie na jakiś trop. – A to oznacza, że prawdę wie tylko kilka osób.
- Twoja
matka.
- Igła.
- I ten
NIEZNANY. Ciężko od któregokolwiek coś wyciągnąć.
- W sumie…
Jest chyba jeszcze jedna osoba.- Przerwałam mu.
- Kto?-
Zaciekawiony spojrzał na mnie.
- Żona
zmarłego Arka. Ona musi coś wiedzieć, skoro jej zmarły mąż był przyjacielem Igły.
I mojej mamy.
- Powinnaś
się z nią spotkać.
- Gdybym
jeszcze wiedziała, kim ona jest! Wiem tylko, że mieszka gdzieś niedaleko
Rzeszowa.
- Zdobądź
adres od Igły.- Wzruszył ramionami wpatrując się we mnie z obojętną miną. Jakby
to wszystko było takie proste!
- Kuba, czy
ty słyszysz, co ty mówisz?
- Tak. I
wiem, że…- Przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Zaskoczona, odebrałam nawet
nie patrząc na wyświetlony numer. Rzadko kto do mnie dzwoni, raczej wysyłam sms’y.
No, chyba, że to mama, tata… Chyba mój tata.
- Halo?- Mój
głos jest twardy i zirytowany.
- Cześć,
Ola.
- O, hej!-
Natychmiast mój głos się zmienił w łagodny i bardziej przyjazny.
-
Przeszkodziłem w czymś?
- Nie, no
coś ty!- Zaśmiałam się. Kuba spojrzał na mnie jak na wariatkę. Cóż… - Coś się
stało?
- Nie. Tak
dzwonię, czy masz może dzisiaj ochotę wpaść na mój trening?
- Wiesz,
Alan… Dzisiaj nie za bardzo mam czas…
- To ON?!-
Pisnął przerażony przyjaciel.- Natychmiast go spław.
- Ja wiem,
że ty postanowiłaś nigdzie ze mną nie chodzić… Ale trening to nie jakieś tam
wielkie spotkanie przecież!- Mówił w tym samym czasie Morczewski.
- Nie mogę.-
Odparłam i do jednego i do drugiego.- Wiem, że byś chciał. Ale w tej chwili
tutaj nie chodzi o ciebie, Jolkę i wszystkie inne cholerne sprawy całego
cholernego świata. Teraz chodzi o mnie. Przepraszam, ale dzisiaj nie mam czasu…
Zaskoczony
rozmówca, przez kilka sekund nic nie mówił. Kuba natomiast pokazał mi okejkę i błysnął
swoimi białymi zębami w szerokim uśmiechu. Przewróciłam oczami i odwróciłam się
do niego plecami.
- A a a… No
to spoko.- Najwyraźniej poczuł się zmieszany. – No spoko. Ale mam nadzieję, że
jeszcze kiedyś przyjdziesz na mój trening.
- Może
przyjdę.- Postanowiłam nic nie obiecywać. Jeszcze tego mi brakuje, żebym
wplątała się w jakieś sprawy z Alanem i Choinką w roli głównej. Wystarczy mi
tyle kłopotów, ile mam.
- Ok.
- To hej.
- Hej.- Po
kilku sekundach rozłączyłam się. Obróciłam się w stronę Kuby.
- Masz pod
nosem tak wielkiego banana, że …
- Nie
kończ!- Przerwałam mu.- Skupmy się może na poważnych sprawach?
- Po co on
do ciebie dzwoni?- Zadał od razu pytanie.
- To nie jest aż takie ważne. Chodziło mi raczej o moją tożsamość.
- Wiem. Ale
jeśli ten człowiek nie da ci spokoju, będę musiał zrobić z tym porządek!
- Znowu się
czepiasz!- Założyłam ręce na piersi.- Mógłbyś odpuścić.
- Gdybyś
wiedziała, co ja wiem, to byś mi się nie dziwiła.
- Może by i
tam było, gdybyś po prostu mi o tym powiedział.
- Powiem.
- Słucham.
- Ale nie
teraz!
- Nie wiem,
kiedy ten piękny moment nadejdzie. Jak umrę?
- Prędzej to
ja umrę, słońce. Przeżyjesz mnie- machnął ręką.
- W każdym
razie chcę się dowiedzieć przed swoją śmiercią.
- Okej. Ale mnie czeka ciekawa historia do wysłuchania!- Zatarł ręce.
- Co?
- Natychmiast masz mi opowiedzieć o Sylwestrze w towarzystwie Bartaman!
- Nie ma co opowiadać...- Udawałam, że ten temat w ogóle nie jest interesujący dla niego.
- Czekam na relację.
No super. On mi nic nie mówi, a ja jemu mam się zwierzać ze wszystkiego? To nie jest fer!
______________________
*
"Mój życiowy moment" – nazwa wymyślona na potrzeby opowiadania. Treść
książki, która zostanie przestawiona w kolejnych rozdziałach, jest fikcją
wymyśloną przeze mnie.
****
Witajcie! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Dziś dostałam weny na kolejny rozdział, więc dodaję ;p
Jakieś nowe sugestie? :D
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia! Mam nadzieję, że jesteście ze mną, mimo dłuższej przerwy :C
Pozdrawiam ;**
Jestem. Rozdzial super ciekawa jestem kto to jest ten NIEZNANY juz czekam na kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny oby nie dlugo ;)
Postaram sie kolejny dodać jak najszybciej :)
UsuńDziękuję ;p
MAMY BRĄZ WHOOHOO <3
OdpowiedzUsuńNo więc tak, czy ty mnie szatnie chcesz w chorobę nerwową wpędzić? kto to ten Nieznany? Obiło mi się o uszy, że przypływ weny masz :D A może to ktoś najmniej spodziewany np. Endrju Kowal, albo Zibi nie no dobra xD A może...Igła to jej brat, albo serio jej ojciec. A może ona jest siostrą Kuby albo Alana xD Dobra bo się za bardzo rozkręcam xD
Weny życzę i pozdrawiam <3
Na szczęście na podium!! <3
UsuńPowiedzmy, że powoli wracam... Mam nadzieję xD
Uwielbiam te Twoje spiski <3 Kombinuj, kombinuj. Ale, czy trafiłaś i tak Ci nie powiem XD
Dziękuję, pozdrawiam ;**
świetny :3 kurde kto jest jej ojcem... teraz to już mam całkiem mętlik w głowie, nic się nie składa w całość, jak to dziś świetnie ujął Kuba.. :D czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń, życzę dużo wenyy i pozdrawiam :* ♥
OdpowiedzUsuńP S Nowy rozdział na http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/ pojawi się jutro lub w niedzielę. ;) zapraszam!
Dziękuuuję! <3
UsuńWiem, troszkę namieszałam. Na razie całości nie ma. Ale niedługo poszczególne wątki powinny się pojawiać ;)
spóźniony ale jest :3
Usuńhttp://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/08/rozdzia-25-jak-mowisz-do-mnie-madziu-to.html zapraszam :D
Ja już się jarałam bo się choć troche wyjasni a tu nici ;D kto jest tym ojcem Oli ? ;) A może ona jest córką Śp.Arka ? Albo rzeczywiscie Igly ? ;) Kurde, nie wiem ;/
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ;)
PS: zapraszam na 7
enjoy--every--moment.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**
Już się nie mogę doczekać następnego *.*
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział. :) Czekamy na następny. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na wspomnienie czwarte: http://memory-of-summer.blogspot.com/2015/08/wspomnienie-czwarte-czyli-nie-udaw-sie.html :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥