sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział XXXVII



Zdziwieni popatrzyliśmy po sobie. Kogo o tej porze niesie? Nikt nie spodziewał się gości.
- Pójdę otworzyć…- Zaoferował Igła i odszedł do stołu. Czekaliśmy w napięciu. W końcu Krzysiek się wydarł.- Ola, do ciebie!
- Do mnie?!- Powiedziałyśmy obie zdziwione.
- Młoda, rusz tu swój tyłek!- Ryknął. Młoda? Czyli ja. Zaskoczona, wyszłam do ganku. Nie spodziewałam się tego, co zobaczę. Krzysztof uśmiechnął się do mnie wesoło i wrócił na swoje miejsce.
Spojrzałam na postać stojącą przede mną. Był to mężczyzna w średnim wieku. Pod ręką trzymał jakieś pudełko.
- O co chodzi?
- Przesyłka do pani.- Oświadczył wyciągając w moją stronę jakieś papiery i długopis.
- Od kogo?- Zdezorientowana machnęłam gościowi podpis w wyznaczonym miejscu. Podał mi pudełko.
- Ja tam nie wiem.- Wzruszył ramionami.- Wesołych świąt.
- Wesołych.- Mruknęłam zamykając za nim drzwi. Nie wiedziałam, że kurierzy jeżdżą w wigilię. Obejrzałam dokładnie pudełko, nigdzie nie ma podpisu. Jedyna kartka na spodzie to informacja z jakiej firmy, oraz data wysłania i dostarczenia.O dziwo czas pomiędzy tymi dwoma datami to kilka miesięcy! Obejrzałam jeszcze raz dokładnie etykietę, nigdzie podpisu. Poddałam się i ustawiłam rzecz pod ścianą w przedpokoju. Wróciłam do stołu, gdzie nadal wszyscy rozmawiali.
- W porządku?- Szepnął do mnie Krzysiek, gdy zajęłam miejsce obok.
- Nie wiem.- Skrzywiłam się.
Kolejne pytanie, na które nie mam jeszcze odpowiedzi.

Po kolacji całą rodziną usiedliśmy przed telewizorem, oglądając Kevina. To tradycją, którą nawet u nas w Anglii obowiązuje. Nie miałam ochoty otwierać paczki, którą dostałam. Może tam jest coś, co pomoże mi w rozwiązaniu problemów? A bardziej prawdopodobne, że jeszcze bardziej skomplikuje sprawę. Tak więc zapomniałam o niej i teraz oparta o kanapę, śmiałam się z poczynań złodziei w filmie.

*** 

Do znajomej Ignaczaków nie pojechałam. Strasznie zaczął mnie brzuch boleć i zostałam w domu. Poza tym nawet mi się nie chciało. Wolę posiedzieć w domu i obejrzeć TV niż jechać w odwiedziny do osoby, której nawet nie znam.
Jak na złość w telewizji nic ciekawego nie było, a w zasadzie wszystko co puszczają już oglądałam. Ostatecznie więc postawiłam na Supernatural. Miałam całkowitą ciszę i spokój do samego wieczora. Tuż przed przyjazdem Ignaczaków, wzięłam się za naukę.
Nie mogłam jednak się skupić, bo wciąż nie dawała mi ta sprawa spokoju. Wciąż nie otworzyłam paczki, którą otrzymałam. Od Krzyśka otrzymałam piłkę do siatkówki. Biedaczek, wciąż żywi nadzieję, że przekonam się do sportu… Ale prezent przyjęłam.
- Uczysz się?- Zapukał do mojego pokoju Igła.
Od tamtej rozmowy z nim w Katowicach, zrozumiałam jedno. Był prawdziwym przyjacielem mojej mamy. Może faktycznie żywili do siebie jakieś większe uczucia. Czy jednak na pewno jest moim ojcem? Najchętniej bym go zapytała, ale to kiepski pomysł.
- Właściwie to nie.- Wyznałam. Krzysztof wszedł do mojego pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Coś się stało?
- Nie wiem.- Wzruszyłam ramionami. Usiadł obok na moim łóżku.
- Mów, co ci leży na wątrobie!- Rozkazał z lekkim żartobliwym uśmiechem. Spojrzałam mu w oczy. Zacząć znów temat? Na pewno nic nie powie. Jak zwykle usprawiedliwi się tym, że mama zabroniła mu mówić. Tylko, że to jest dla mnie ważne! I nie rozumiem, dlaczego robią z tego taką tajemnicę!
- Po prostu… mi smutno.- Westchnęłam zażenowana swoim tchórzostwem.
- Jaki powód?- Uniósł brwi.
- Nie wiem… Może dlatego, że nie wykorzystam tego twojego prezentu.- Zbyt łatwo przychodzą mi kłamstwa, nie fajnie. Chociaż w sumie, to nie kłamstwo, co teraz mówię.
- Oj, wierz mi mała… Wykorzystasz!- Wyszczerzył się. No jasne! Oczywiście, że musiał mieć jakiś swój cel, dając mi piłkę. Dlaczego na to nie wpadłam?- Na przykład do ćwiczenia zagrywki!
- Nie da się tego opóźnić?- Skrzywiłam się, przypominając sobie ostatni zakład z Tuchackiem.
- Nie tym razem.- Poklepał mnie po plecach.
- Igła, gdzie położyłeś tę przesyłkę, co dostałam?- Zerknęłam na niego.
- W garażu nadal jest.- Oświadczył i wstał.- Idziesz zagrać z nami w chińczyka?
- Co?- Zdziwiona patrzyłam na niego tępo.
- Chińczyk? Gra? Planszowa?- Dawał mi wskazówki myśląc, że nie ma pojęcia na czym polega gra.
- Grasz w planszówki?- Uśmiechnęła się.
- A co? Wchodzisz w to?- Odpowiedział równie szerokim uśmiechem.
- Nie wygrasz ze mną!- Ostrzegłam.
- Pff! To ja jestem mistrzem!
- Już niedługo.
- Tak?
- Tak.
- Czekam w salonie. Za dziesięć minut.- Pokazał na mnie palcem wskazującym. Już miał wychodzić, ale go zatrzymałam.
- Igła?
- Oj, nie, nie! Stoczysz ze mną pojedynek, nie wymigasz się!
- Co? Nie o to chodzi! I tak cię ogram… Chodziło mi o to, że… Dzięki.
- Za co?- Zdziwiony patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami.
- Za wszystko… I przede wszystkim za to na spotkaniu w klubie i tej rozmowie z tym prezesem…
- Potrzebowałaś pomocy.- Przerwał mi.- A od czego jest wujek Krzysztof Wspaniały Igła?
- Po prostu dzięki. Chyba nawet nie zdążyłam tego zrobić…
- Spoko.

***

- Wygrałam! Wygrałam! Wyyygraaaałaaaam!- Krzyczała rozradowana Dominika. W przeciwieństwie do jej brata, który pozwolił jej wygrać. Jak dla mnie, zachował się bardzo po męsku. – Chcie naglode!
- Oczywiście. Alu Lu do łóżeczka, spać!- Uśmiechnął się Igła.
- Ja Ce naglode!- Zrobiła zbolałą minkę.
- Jutro, dobrze?- Wzięła ją na ręce Iwona.- Chodź, Sebastian.
Poszła uśpić dzieci. Wtedy Krzysiek spojrzał mi prosto w oczy.
- Wyzywam cię na pojedynek, Aleksandro Soweccka.
- Przyjmuję wyzwanie, Krzysztofie Ignaczaku.
- Wiedz, że wygram.- Uśmiechnął się słodko.- Jestem mistrzem w tym domu.
- Zobaczymy, staruszku.- Chwyciłam swój pionek i postawiłam na kwadracie z napisem START.

*PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*
- Oszukiwałaś.
- Niby jak, Krzysiu?- Zachichotałam pod nosem. A to dopiero widok! Igła nie może pogodzić się z tym, że ze mną przegrał. Ostatecznie.
- Nie wiem. Ale to jest NIE MOŻLIWE! – Powiedział zdenerwowany.
- Potrzebujesz czasu, żeby się pogodzić z porażką? Dam ci minutkę…- Włożyłam planszę do pudełka i zamknęłam je. Następnie wstałam dumna z siebie.
- To jeszcze nie koniec, młoda damo!- Zagroził.
- Tak, tak, Krzysiu…- Kierowałam się właśnie w stronę drzwi. Wpadłam na jego żonę.- O, Iwona! Spóźniłaś się.
- Coś przegapiłam?- Spytała zerkając to na mnie, to na swojego wściekłego męża. Tak, Igła zdecydowanie jest wkurwiony. I pomyśleć, że to dzięki mnie!
- Droga Iwona, w tym miejscu mam zaszczyt uświadomić cię, iż przegapiłaś walkę wieczoru! To była totalna rywalizacja pomiędzy mną, a twoim jakże świetnie grającym mężem. Przechodząc do sedna mego przemówienia ogłaszam, że w tym domu należy powitać nowego mistrza. Mnie!- Uśmiechnęłam się do Igły, który właśnie palcem wskazującym i środkowym pokazywał to swoje oczy, to mnie. Przy tym ma poważną, godną prezesa minę. Uciekłam więc jak najszybciej.
Teraz trzeba będzie wyjątkowo uważać. Igła na pewno się zemści.
I to z podwójną, ba!, z poczwórną siłą.

***
Jest Sylwester. Ignaczakowie wybierają się na jakąś imprezę u znajomych. Oczywiście, kto ma się zająć ich dziećmi? Ola. Kto ma ich nieńczyć przez całą noc, Az do samego rana? Ola. Nie żebym miała coś do dzieci Ignaczaków… Czasem nawet potrafią być słodkie i miłe. Ale, jak sobie pomyślę o tych pieluchach, karmieniu, przebieraniu, bawieniu, usypianiu… Oj, niedobrze mi. Siłą woli powstrzymuję właśnie odruch wymiotny.
- Na pewno dasz sobie radę?- Po raz piąty w ciągu dwóch godziny Iwona zadaje mi to samo pytanie.
- Jasn! Mam już doświadczenie, nie?- Zażartowałam. Jednak w ogóle mi nie było do śmiechu. Mogłam kulturalnie wbić na jakieś party. Zabrałoby się Kubę, albo Alana… Nie, ten woli towarzystwo swojej dziewczyny. Ach, no tak. A Kuba nadal jest u rodziny i wraca drugiego stycznia. Super po prostu!
- Gdyby coś się działo, dzwoń na moją lub Krzyśka komórkę.- Poleciał, wiążąc apaszkę.
- Nie ma sprawy, dam sobie radę.- Uśmiechnęłam się. Kobieta przede mną wygląda zjawiskowo. W ogóle nie na jej wiek! Jej sukienka pasowała do garniaka Igły. Nic dziwnego, że ona i Igła są tak szczęśliwym małżeństwem. Nawet w kwestii ubioru potrafią się idealnie dopasować. Poza tym są piękną parą! Ciekawe, jak by wyglądała u jego boku moja mama… Nie! Nie wolno mi tak myśleć.
Jednak musze się dowiedzieć, co się wydarzyło, tutaj w Rzeszowie te 19 lat temu.
Gdy wyszli, od razu do moich nóg przyczepiła się Dominika i Sebastian.
- To co robimy?- Spytałam, mając nadzieję, że mi powiedzą.
- Fiiiilmmm!- Wrzasnął chłopiec i pobiegł do telewizora. Poszłam za nim i usiadłam na kanapie. Miałam właśnie rozdzielać dzieci, które kłóciły się o pilota, gdy usłyszałam dźwięk Skype z mojego telefonu. Od razu odebrałam domyślając się, kto to jest. – Część, dziewczyny!
- Olka, spóźnione życzenia świąteczne!- Krzyknęła ruda przyjaciółka.
- I wesołego nowego roku!- Dodała druga.- Idziesz na jakąś imprezę?
- A wyglądam?- Poirytowana chwyciłam za rękę Sebastiana, który własnie przede mną przelatywał.
- Jak to? A gdzie ten przystojny, uroczy gej? No, a Alan?!- Zdziwiona Natalia, posłała mi swoje spojrzenie. Dość przerażające.
- Jeden u rodziny, a drugi… Drugi pewnie ze swoją Choinką świąteczną.- Zachichotały na moje słowa. Usadziłam dzieciaki po moich bokach.- Poznajcie Domi i Sebe. To Natka i Karo.
- Jakie urocze!!!- Pisnęła blondynka.
- Opiekuję się nimi w tę noc. Prawda, że uroczy selwester?- Zakpiłam.
- Nie mów tak! Oni są prze słodcy! – Zagruchała ponownie Karolina.
-To się z nią zamień, mądralo.- Burknęła druga i poslała mi współczujące spojrzenie.- Co będziecie robić?
- Oglądać film!- Pisnęła dziewczynka.
- A jaki?
- Wojenny!
- O, nie mój drogi!- Ostrzegłam chłopca.- Oglądamy bajkę.
- Ale…
- Powiedziałam.- Byłam nie ugięta. Nie mam zamiaru uspokajać zanoszącej się Dominiki, bo zobaczyła jak ludzie się zabijają. – Idźcie coś wybrać.
- Jesteś okropna! Nie masz serca.- Oburzyła się przyjaciółka z blond włosami.
- Uwierz, wiem co robię. A wy gdzie spędzacie tę noc?- Szybko zmieniłam temat.
- Jest impreza u Kevina. – Uśmiechnęła się szeroko Natka.
- Czyżby kolejny obiekt westchnień?- Zaśmiałam się.
- Nie! To tylko kolega.- mrugnęła znacząco.
- Dobra, dobra. Ja tam swoje wiem.
- Olaaaaa!- Płaczliwy ton dziewczynki zaalarmował mnie.
- Musze kończyć.- Posmutniałyśmy wszystkie. – Bawcie się dobrze!
- Ty też.- Zachichotały i się rozłączyły zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.
- Ola!
- No idę przecież!- Westchnęłam z rezygnacją. Włączyłam im króla lwa i udałam się do kuchni.
Wyciągnęłam popcorn, wsadziłam do mikrofalówki i wstawiłam mleko. Jednocześnie zastanawiałam się, kiedy zdążę w końcu otworzyć tę anonimowa paczkę. Chyba poczekam na Kubę. Nie wiem, co w niej jest. A może powinnam ją teraz otworzyć? Nie.
Mikrofalówka głośno zapikała, więc wyciągnęłam woreczki i wysypałam ich zawartość do dwóch miseczek. Zaniosłam dzieciom. Wróciłam do kuchni i nasypałam do trzech kubków kakao. Wyłączyłam gotujące się mleko i wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Kogo niesie?
Otworzyłam drzwi.
- Co tu robisz?- Zaskoczona kogo zobaczyłam, o mało się nie przewróciłam.
- Jak to co? Stoję.- Odparł z wielkim bananem na twarzy. We włosach ma płatki śniegu.- mogę wejść?
- Czemu nie jesteś z rodziną? Albo na jakiejś imprezie?- Otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam gościa.
- Przyjechałam do Igły na chwilę…
- Nie ma go. Poszli do znajomych.- Oznajmiłam zamykając drzwi na klucz.- A o co chodzi?
- Nic, tak tylko… Zaraz. A co ty robisz o tej porze w domu?- Zaskoczony przerwał zdejmowanie czarnego, męskiego płaszcza. Nie powiem, wygląda w nim i tym szarym szaliku tak… przystojnie.
- Zgadnij.- Uśmiechnęłam się sztucznie. Na podkreślenie moich słów z salonu usłyszeliśmy śmiechy.
- To może ja przeszkadzam?- Jego tajemnicza mina nie wróżyła nic dobrego…
- Wchodź, no. Mnie to już i tak wszystko jedno!- Machnęłam lekceważąco rękę. Poszłam do kuchni, a on udał się za mną. Oparł się o blat i przypatrywał, jak nalewam do kubków mleko. – Zostaniesz na kakao?
- Czy ja wiem…- droczy się ze mną. Ewidentnie. – W sumie wolę się ponudzić z tobą, niż na imprezie. A dawno się nie widzieliśmy…
- Bardzo!- Zakpiłam, nalewając mu do szklanki zawartość garnka. Swoją drogą idealnie starczyło dla niego. Zaniosłam dzieciom kubki, postawiłam na stole. Gdy wróciłam, Zbyszek siedział sobie jak gdyby nigdy nic przy stole i otwierał wino.
Chwila. Wino?
- Co ty robisz?
- Otwieram butelkę czerwonego wina. Dobre, wytrawne.- Uśmiechnął się znad korkociągu. Korkociągu Ignaczaków. Skąd wiedział, gdzie go szukać? Lepiej nie wnikać.
- Ale po co wino?
- Mam tez szampany. Dwa dla nas i dwa dla dzieci.
- Zaplanowałeś to!- Krzyknęłam, gdy sobie to uświadomiłam. Zrobił minę niewiniątka.
- Nie, no co ty! Tak przy okazji wziąłem.
- Nie kręć, Bartman!
- Z tobą? Mógłbym kręcić zawsze.- Mrugnął do nie zalotnie. Halo! Czy on próbuje ze mną flirtować?!
- Oj przestań, Zbysiu.- Uśmiechnęłam się kpiarsko. Chłopak nawet się nie zmieszał.
- Daj kieliszki, słońce!
- Nie powinnam pić, kiedy pod opieką mam dzieci. Do tego nie moje!
- Ola, przecież one są tak jakby nasze. – Zrobiłam face plama. O co mu chodzi?
- Co ty pierdo… Mówisz?- Poprawiłam się. Tak, zdecydowanie musze przestać kląć.
- Mecz Alana? Starsza pani?- Podpowiadał. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Faktycznie, to był mecz Alana. Fajnie wyglądał w tamtym stroju, opinającym jego mięśnie…
- To dasz te kieliszki?- Wyrwał mnie z zamyśleń.
- Raz, ta kobieta nie miała pojęcia o czym mówi. A dwa, co jeśli się coś stanie?
- Przecież się nie opijemy! Przynajmniej dopóki Seba i Dominika nie zasną.- Odparł spokojnie.- Mam twardą głowę.
- Ale…
- Obiecuję, że nic się nie stanie.- Uśmiechnął się uspokajająco. Patrzyłam przez dłuższą chwilę w jego oczy. Walczyłam z sobą samą. W końcu się skusiłam i podałam mu dwa kieliszki.
- Jeśli cokolwiek się wydarzy…
- Biorę za to pełną odpowiedzialność.- Przyrzekł niemal salutując przede mną. Kiwnęłam głową. 



****
Cześć wszystkim! Od razu przepraszam, jeśli są jakieś błędy. Pisałam na szybko i nie mam czasu nawet sprawdzić. Ale obiecałam, że dziś się pojawi, więc dodają :)

Mam nadzieję, że nim Was nie zawiodłam, bo siebie tak. Nie wyszedł mi tak, jak powinien.

Dzięki za wyświetlenia, pozdrawiam ;**

PS. Wiem, że za dużo wymagam, ale proszę o komentarze... One na serio mnie motywują, a u mnie coraz mniej weny do pisania. Szczerze mówiąc to nawet nie chce mi się pisać. To jakiś okropny kryzys ;/ 

19 komentarzy:

  1. Jaką ja mam nadzieję że Olka sobie odpuści Alana i zacznie interesować się Zbyszkiem :) Proszę niech wena Cię nie opuszcza ale przybędzie jak grom z jasnego nieba i pozostanie z tobą na zawsze! Amen!!! Pozdrawiam Zuzz :*

    OdpowiedzUsuń
  2. huhuhu co tam się wydarzy kiedy dzieci zasną? ^^ i dlaczego Olka nie chce otworzyć tej paczki, ja to bym chyba z ciekawości umarła.. :D czekam z niecierpliwością na nn. ;*
    P S Mam nadzieję, że przezwyciężysz kryzys i odzyskasz chęci i dużo, dużo weny. ;3 jestem z tobą do końca, pamiętaj :* pozdrawiam M.Black ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że jesteś i mam nadzieję, że naprawdę zostaniesz do końca <3

      Usuń
  3. Dopiero zaczełam czytać i powiem tak zostaje do końca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zainteresował Cię mój blog :)
      Dziękuję <3

      Usuń
  4. Dopiero zaczełam czytać i powiem tak zostaje do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na dalszą część sylwestra Oli i Zbyszka, Czy rzeczywiście Zbyszek ma AZ tak bardzo twardą głowe.
    Zycze weny i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcesz żebym zeszła z ciekawości ;-; Co jest w tej paczce? Co się stanie jak dzieciaki usną If you know what I mean*wzrok tego gościa z mema* Mam nadzieję, że nie zawiesisz bloga, nie zrobisz mi tego prawda? Ja jak nie mam weny to zawsze jeżdżę rowerem/biegam albo po prostu spaceruję i zaraz jak wrócę do domu siadam
    na komputer i pomysły same przychodzą do głowy xD
    Życzę duuuuużooo weny :*
    Pozdrawiaaam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa otuchy <3 Nie no, będę walczyć... Też zależy mi na tym, aby dokończyć to opowiadanie :) Ale wena ucieka w jednej sekundzie.. masakra.
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  8. W 1 dzien przeczytalam cala historie i nie chce byc nie mila ale mozna powiedziec ze przez wszystkie rozdzialy nic sie nie ruszylo i nie wyjasnilo. Jak tak dalej pojdzie to historia bedzie miala z 200 rozdziałów w momencie jak cos sie zdarzy. To oczywiscie twoj blog i tylko moja uwaga :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie moge się doczekać na kolejny post. Kiedy się coś nowego pojawi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się coś napisać przez najbliższe dni. Na razie dopadł mnie brak weny ;c
      Ale mam nadzieję, że zostaniesz do końca :)

      Usuń
  10. Świetne opowiadanie. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. Pisz jak najwięcej, bo masz ciekawe pomysły. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje opowiadanie Ci się podoba :)
      Dziękuję za miłe słowa <3

      Usuń