piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział IV



Dlaczego zawsze ja muszę mieć takiego pecha?
Jeszcze wczoraj myślałam o Kubie o jako super facecie, miałam nadzieję na głębszą znajomość… Ta, udało się. Tylko trochę w inną stronę.
Dowiedziałam się pewnej rzeczy, która mną lekko… wstrząsnęła. Otóż Kuba, mój nowy przyjaciel, mój kolega z ławki, niedoszły chłopak i korepetytor z matmy… jest gejem.
Ja broń Boże nie mam nic do homoseksualistów! Ale tak mi szkoda… no bo jakby nie było jest przystojny. I do tego wolny. Nieźle się ukrywa, to trzeba przyznać. Normalnie, to od razu rozpoznałabym homo. W Anglii pełno takich było, co nosili obcisłe spodnie i różowe koszulki… Ale nie o tym.
Wiem, że on się teraz boi. Boi się, że odwrócę się od niego tak jak ludzie, którzy o nim wiedzą. W tym jego brat. Tak mi to wytłumaczył. Dlatego dziś w szkole pokażę wszystkim, że są głupi. Nie można skreślać człowieka przez to, że ma inną orientację seksualną! 

- Jedziesz Ola?!- zawołał Krzysztof. Jakoś nie mogę mówić do niego wujku.
- Idę!
- Czekamy w samochodzie! Zamknij drzwi na klucz!- usłyszałam zamykane drzwi frontowe. Schowałam pamiętnik pod poduszkę, wzięłam torbę z książkami i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu.- O której kończysz lekcje?
- O piętnastej- odparłam błądząc myślami w zbliżających się chwilach w szkole.
- Przyjadę po ciebie- zapowiedział, kiwnęłam głową. Nawet wrzaski dzieciaków mi nie przeszkadzały, chociaż Iwona starała się je uspokoić. Gdy tylko samochód się zatrzymał, otworzyłam drzwi i wyszłam w podskokach. – Miłego dnia!- I tyle. Weszłam na plac liceum i szukałam wzrokiem mojego kolegę.
- Szukasz swojego chłopaka geja?- zaczepiła mnie blond lala w czarnej mini.
- Widać ty swojego też- odparowałam.
Prychnęła i odrzuciła długie włosy na jedno ramię.
- Twój gej pewnie ryczy w kiblu- powiedziała tylko i odeszła. Przewróciłam oczami i pokazałam jej fuck’a. Obejrzałam się znów, ale nigdzie nie dojrzałam mojego nowego przyjaciela. W końcu wkroczyłam do budynku, ale tutaj też go nie było.- Cholera, gdzie jesteś?
Wyciągnęłam komórkę i sprawdziłam godzinę. Do pierwszej lekcji mam jeszcze jakieś piętnaście minut. Wysłałam Kubie wiadomość: „Odezwij się, szukam cię. Gdzie jesteś?!”. Ale nie odpisał. Zmartwiona poszłam do korytarza z szafkami. Otworzyłam swoją i włożyłam tam sweter i część książek. Zamknęłam i przeszłam schodami do góry. Nagle przystanęłam przy męskiej toalecie. Może on tam jest?
No ale przecież nie wejdę do męskiej szukając zaginionego przyjaciela, a gdy jakiś chłopak mnie nakryje, powiem:
„- Ja… no zwiedzam sobie szkołę..”
Rozważałam wszystkie za i przeciw. I gdy już byłam praktycznie zdecydowana na radykalny krok wprzód, ktoś stanął za mną i chrząknął.
- Eghm, czekasz aż otworzy ci się droga mleczna?
- Kuba!- wrzasnęłam i odwróciłam się natychmiast.- Gdzie ty byłeś! Szukałam cię po całej szkole…
- Przepraszam, szukałem ciebie.
- Czemu nie odpisałeś na sms?
- Zapomniałem telefonu…- zawiesił głowę. Puknęłam go w czoło i razem udaliśmy się pod drzwi właściwej klasy. – Słuchaj… ja wiem, że to wszystko…
- Przestań. Nic się nie stało! – Obydwoje wiemy, o czym mówimy.
- Nie każdy na co dzień dowiaduje się, że jego nowy kolega siedzący z tobą w ławce szkolnej, chodzący z tobą po szkole na miasto, jest gejem…
- Nie każdy w stosunku do homoseksualistów zachowuje się jak cham, chociaż w tym pojebanym kraju wszyscy to idioci.
- Hej! Obrażasz mnie…
- Sorki, mówię o reszcie- wskazałam wzrokiem zbliżającą się elitę klasową. Moja klasa liczy coś chyba około 37osób. Jak w każdej klasie licealnej tworzą się grupki przyjaciół, znajomych i wrogów. Ja zdążyłam poznać przede wszystkim tę ostatnią grupę.
 Elita, oznacza ludzi najbardziej lubianych w klasie, przy których nigdy nie jest nudno. Ja natomiast uważam, że osoby należące do tej grupy to zwykłe niedorozwinięte i niewyżyte dzieci ze zrujnowaną psychiką, ćpających, palących, pijących i jeden Bóg wie co jeszcze, uważających że to jest super. A więc dla waszej wiadomości: wcale tak nie jest! Ja nigdy nie należałam do takiego rodzaju gangu, bo miałam swój własny: Karolina, Natalia i ja – nie do pokonania.
Ale wracając do tematu, moją nową klasę tworzą: wrogowie (czytaj: wszyscy, którzy źle spojrzą na mnie), znajomi (ci, których nie znam imion, ale zawsze mówią mi rano cześć, w przeciwieństwie do Elity), przyjaciele (jako jedyny: Kuba) i dwie największe „gwiazdki”: Marta i Jola. Boże, kto dał tej drugiej takie imię?? Jola, Jolka… błe! Obie brunetki, wysokie i szczupłe. To właśnie dzisiaj zalazły mi za skórę…
- O, widać nasza para się pogodziła!- zagruchała pierwsza, stając przed nami.
- A my byliśmy skłóceni?- podniosłam brwi, co wyszło jako zdziwienie.
- Plotki się rozeszły- wtrąciła druga.- Poza tym zajęliście nam nasze miejsce.
- Jakie miejsce?- zdziwiłam się szczerze.
- Siedzicie na naszej ławce- westchnęła.
- Ups, tak wyszło… A teraz może sprawdźcie, czy nie ma waszych odbić w łazienkowym lustrze?- syknęłam.
- Nie łódź się Aleksandro, że Kuba zmieni swoją orientację seksualną…
- Idź popyskuj sobie w swoje odbicie.- Nie chciałam być niegrzeczna, ale te dziewczyny mocno mnie wkurzyły. Poza tym, wszyscy dookoła na nas się gapili i zapanowała niemal cisza na korytarzu. Brunetki obrzuciły nas pogardliwym spojrzeniem, odwróciły się i poszły dalej swoim aktorskim, „pełnym wdzięku” krokiem. – Co to do cholery było?!
- Chyba poznałaś nasze dwie gwiazdki. Marta i Jolka- skrzywił się. Widocznie, nie tylko ja im nie pasuję.
- Jedna wygląda jak choinka, a druga jak jej sobowtór- wyznałam, czym zasłużyłam sobie śmiechem Kuby.
- Oj, Sowa… gdybym nie był gejem pewnie miałbym ochotę cię pocałować!- A mimo to mocno przytulił.
Lekcje mijały szybko. Podczas długiej przerwy siedziałam sobie samotnie na schodach i wpatrywałam w ludzi, słuchając 1D. Kuba musiał coś załatwić w sekretariacie. Lukając na ludzi, znalazłam kilka fajnych osób. A dokładniej chłopaków. Na pewno nie z mojej klasy… I wtedy zobaczyłam JEGO.
- O Boże…- szepnęłam pod nosem. O ścianę opierał się jakiś trzecioklasista, brunet, wysoki – idealny. Niestety jeden drobny szczegół powstrzymał mnie, żeby się mu przyglądać przez kilka sekund dłużej. Przy nim stała Jolka (tak, ta choinka), a on obejmował ją ramieniem. – Gówno…
- Jakie gówno?- od tyłu podszedł do mnie Kuba.
- Gówno jak gówno. Śmierdzące. Dobra, nie ważne… załatwiłeś co miałeś załatwić?
- Tak jest. Tylko jeszcze…- i zaczął mi tłumaczyć, czego kompletnie nie słuchałam. Zaczęłam się natomiast zastanawiać, jak może mieć ten chłopak na imię i jakim cudem Jolka go zdobyła? No bo chyba nie tymi swoimi implantami zamiast cycków? Jeżeli poleciał na jej „urodę” (sztuczną, tak na marginesie, bo więcej ma tapety niż samej twarzy), to odpada z mojej  „Listy Westchnień”. - … halo! Czy Ola mnie słucha?!
- Co?- spytałam nieprzytomna.
- Gdzie ty tak zerkasz cały czas, hę?- powędrował gdzieś wzrokiem. A ja się w duchu spytałam, jakim cudem nie wiem, że zerkam na „Chłopaka”.
- Ja nigdzie nie zerkam…- zaprzeczyłam słabo. Ale mi to nie wyszło, bo oczy same domagały się obrazu bruneta opartego o ścianę (bez Choinki).
- Oj, nie…- jęknął Kuba i walnął mnie lekko w ramię.- Przestań!
- Ale ja nic nie robię!...
- Patrzysz na Alana- stwierdził jednoznacznie- to nie jest „nic”.
- Alan?...
- Przestań! Sowa, kurwa ogarnij się! Nie radzę strzelać w niego. Jolka ci oczy wydrapie, potem powiesi, udusi i umrzesz. Ewentualnie przygotuje z ciebie miksturę.
- Widzę, że wkraczamy na tematy magii…- mruknęłam.- A propos, są tutaj miotły do latania? Przez cały dzień zastanawiam się, jak Jolka i Marta się przemieszczają… - Zaśmiał się tak głośno, że aż kilka osób spojrzało na nas ciekawie (co nie oznacza, że nie patrzyli przez cały czas, a mnie obserwują odkąd przybyłam do Polski i zamieszkałam u Ignaczaków).
- Niestety. Ale trzeba zaobserwować je na chemii.
Zachichotałam i wtedy moją uwagę przykuł brak Alana i Jolki. Dziewczyna szła po schodach po drugiej stronie, ale jego nie było. I już do końca dnia go nie widziałam.

***

Igła zjawił się punktualnie pod moim liceum.
- Co ty na to, żebyśmy dziś poszli do kina?
- Hm, zależy jaki film…
- Komedia. Ty, Iwona i ja.
- A co z dziećmi?
- A od czego ma się teściowe?- Przewróciłam oczami, ale on wydał się zadowolony.- To jak?
- Jestem za.
I tak zrobiliśmy.  Film okazał się śmieszny i poprawił mi humor. Kolację zjedliśmy o siódmej, razem z babcią i dziadkiem Seby i Dominiki. Urocza, starsza kobieta. Polubiłam ją, bo nie zadawała dużo pytań o moje życie.  Gdy skończyłam posiłek, spytałam czy mogę odejść od stołu. Gdy mi pozwolili, udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, umyłam głosy i przebrałam w piżamę. Potem otworzyłam swój pamiętnik i leżąc pod kołdrą zaczęłam pisać.

I jak to jest, że fajny chłopak może interesować się taką zdzirą jak Jolka? Jolka czytaj Choinka. Tak ją z Kubą nazywamy. Chyba nie muszę pisać, dlaczego…
Ogólnie nikogo oprócz Kuby nie poznałam. Ludzie w Polsce są dziwni. Śmieją się z chłopaka, który jest gejem. Jakby nie mogli się pośmiać z siebie. W Anglii wszyscy wszystko brali na luzie, nikt nikomu nie dokuczał. Oczywiście zdarzały się przypadki dresów, którzy uważali się za lepszych i dokuczali młodszym dzieciom. Jednak to zdarzało się rzadko. Bardzo rzadko. W Polsce, w moim nowym liceum zdaje się to być na porządku dziennym. Ciekawe, czy jakbym założyła do szkoły strój różowego króliczka playboya, to byłabym gwiazdą? W Londynie nie byłoby sensacji, jednak tutaj… Zaczęłoby się od nazywania mnie „idiotką” po bardziej wyrafinowane słownictwo na „k”, „s”itd. Nie będę wymieniać bo szkoda wolnego miejsca i długopisu. Zaczynam mega tęsknić za moją dawną klasą i przyjaciółkami…

Odłożyłam długopis i pamiętnik pod poduszkę. Wzięłam zeszyt z matmy i rozwiązywałam kilka zadań. Po dwudziestu minutach, przez które robiłam jeden przykład, dałam za wygraną. Po prostu się poddałam.
„Kuba powiedz, że masz zadania z matmy…”
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
„Czego nie wiesz?”

„ Tak pokrótce … to wszystkiego”

„Co ja z tobą mam? Rano. 7.15 pod przystankiem.”

„Jesteś wielki ;*”

„Wiem…”
Z bananem na twarzy położyłam się spać.

*** 

Zadzwonił budzik. Wymacałam telefon obok poduszki i wyłączyła upierdliwą melodię. Specjalnie taką ustawiłam, bo mnie wkurza i wtedy się budze. Naciągnęłam kołdrę na głowę i leżałam dwie minuty. Jak to jest, że człowiek nie może się przyzwyczaić do porannego wstawania? Do tego jest zimno. Wstałam z łóżka i pierwsze co miałam ochotę zrobić, to schować się z powrotem pod kołdrą… Jednak powstrzymałam się przed takim rozwiązaniem. Wzięłam wiszącą na krześle bluzę i założyłam, żeby było mi cieplej. Wyszłam ze swojego pokoju. Iwona już była w kuchni i chyba robiła śniadanie.
- Dzień dobry- przywitałam się.
- Cześć, Ola! Myślałam, że masz dzisiaj na godzinę później?
- Tak, ale musze być wcześniej w szkole, coś mi wypadło…- A dokładniej matma. Nienawidzę matematyki bo to przez nią nigdy nie mogę się wyspać. Przyszedł Krzysiek.
- Jak tam nasza duża księżniczka?
- Też miło cię widzieć- uśmiechnęłam się. oi prawda nie chciałam mieszkać z siatkarzem, jego rodziną i do tego w Polsce, ale trzeba przyznać, że ten człowiek ma tyle energii, co elektrownia. – Dziś jadę autobusem.
- Przyjechać po ciebie?
- Nie trzeba, poradzę sobie.
Udałam się do łazienki, bo dzieciaki przyszły jeść śniadanie. Wykonałam poranną toaletę. Ubrałam się, spakowałam, chwyciłam jedną kanapkę na drogę do przystanku i wyszłam przed dom żegnając rodzinę Ignaczaków.
Idąc chodnikiem do furtki, usłyszałam niepokojąco znajomy odgłos.
Za mną biegł pies. Pies, który na początku przywitał mnie jak prawdziwy Polski gospodarz – językiem. Nie czekając, aż mnie dogoni (i pewnie ubrudzi jasne dżinsy), podbiegłam do furtki, odblokowałam i w ostatniej chwili wyskoczyłam na ulicę zamykając drzwiczki. Pies Azur nie miał ze mną szans.
- Ha! I kto tu teraz jest górą?!- krzyknęłam do niego i pokazałam mu język i pokręciłam biodrami. Szczeknął. Oparł swoje wielkie łapy na bramie i patrzył jak odchodzę. Z bananem na twarzy szłam w kierunku przystanku. Nie czekałam długo na autobus.
Wchodząc po schodach do szkoły, zobaczyłam Alana. Szkoda tylko, że tak późno się zorientowałam, że się na niego patrzę. A raczej gapię. A najlepsze jest to, że on to zauważył i również się popatrzył. Odwróciłam speszona wzrok i napotkałam spojrzenie Kuby. Zrobiłam zwrot w prawo i szybko do niego podeszłam.
- Co to było?
- Też mi miło cię widzieć, Kubuś- uśmiechnęłam się. Przewrócił oczami i pociągnął mnie za sobą w stronę drzwi. Umiejętnie zasłonił widok na chłopaka.
- Ejj, nie musisz tego robić! Ja wcale się nim nie interesuję!- syknęłam mu do ucha. Co prawda musiałam nieźle się wyciągnąć żeby dostać do jego głowy. Jest wysoki!
- Właśnie, że muszę. Serio Ola, nie powinnaś nawet na niego patrzeć.
- Bo co? Jolka?- Zatrzymał się tak gwałtownie, że wpadłam na jego plecy.
- Alexandro. Ogarnij się. On nie jest dla ciebie.
- Ale przecież mówię ci, że ja wcale… hej! Czy ty właśnie usiłujesz dobierać mi idealnego faceta?- otworzyłam szeroko oczy.
- Nie. Bo nie ma ideałów. Oprócz mnie, rzecz jasna. Tylko że jestem gejem.
- Jesteś przykładem skromności- prychnęłam.- A tak serio to pomożesz mi z tą matmą?
- Może…
Trzepnęłam go za to w ramię. Usiedliśmy pod ścianą i zrobiliśmy zadania. Chyba muszę pomyśleć nad korkami…
Pierwsze lekcje minęły szybko i prosto. Siedząc obok Kuby nie da się nudzić. Największe wyzwanie dla mnie to wytrzymać całe 45minut bez zaśmiania się i zachowania powagi. Wychodząc z klasy językowej, uderzyłam kogoś drzwiami.
- Jezu, przepraszam!- W pierwszej chwili nie wiedziałam, kto jest poszkodowanym. Ale kiedy to do mnie dotarło, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Spoko.
Nawet na mnie nie spojrzał. Ani jednego spojrzenia. Tylko głupie „spoko”. Wyszłam na głupią i niezdarną. Super. Naburmuszona odprowadziłam go wzrokiem, a kiedy zniknął mi z oczu przeszłam pod inną klasę. Tego dnia jeszcze trzy razy go widziałam, ale starałam się na niego nie patrzeć. Starałam się. Naprawdę.
W domu Ignaczaków cały dzień się uczyłam na angielski. No i jeszcze gadałam z Karo i Natalią na Skype. Wieczorem zadzwoniła mama z pytaniem, co u mnie nowego. Najchętniej bym nie odebrała telefonu. Nadal jestem na nią zła, że nie podała mi konkretnych powodów mojego nagłego wyjazdu. Powiedziała, że muszę wyjechać. Sprzeciwiałam się, że mam już skończone 18 lat i mogę decydować o sobie. Ostatecznie przekonał mnie ojciec. Nie będę przybliżać naszej rozmowy…
Mama: Jak ci się podoba w Polsce?
Ja: Okej.
Mama: Nie słyszę w twoim głosie entuzjazmu…
Ja: Okej.
Mama: Jak szkoła?
Ja: Okej…
Mama: Masz jakichś przyjaciół?
Ja:  *cisza*
Mama: Okej.
I tak generalnie nasza „rozmowa” przebiegała. Po wkuciu definicji na wos wyszłam z pokoju na kolację. Pomogłam Iwonie rozłożyć wszystko i zawołałam dzieciaki. Krzysztof przyszedł chwilę później. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Będę potrzebowała korepetycje z matematyki- wystrzeliłam.
- Dobrze. Znam kilka fajnych korepetytorów- uśmiechnęła się kobieta.
- A w ogóle to jak w nowej szkole?- spytał Igła.
-  Nie jest źle…- mruknęłam starając się utrzymać entuzjazm w głosie. Na ile mi się to udało, nie wiem. Ale Ignaczakowie nie byli zbytnio przekonani. Nie drążyli tematu.
Później znów wróciłam do nauki.




*****************

Witam ;)
Jak ocenicie to wyżej? Co sądzicie o pojawieniu się nowych postaci? Jak wielką rolę odegra w tym opowiadaniu Alan? 
Pozostawcie swoje przemyślenia w komentarzu ;p

Czas na porządki przed świętami... Nie lubię tego. Ale trzeba :c 

Nie wiem czemu, ale czuję... czuję, że jest Was mniej niż wcześniej. I to mnie troszku dobija ;c
Mam nadzieję, że się to niedługo zmieni :)

Do następnego, buziaki ;**

10 komentarzy:

  1. fantastyczny! <3 ciekawe co wyniknie z wątku Alana, będzie pewnie przez to wielki konflikt z Jolą..XD określenie Choinka - najlepsze! <3 czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest! Nareszcie! Cały tydzień czekałam niecierpliwie aż się pojawi nowy rozdział ;> nawet przeczytałam wszystko od początku xD
    Nie wiem co powinnam napisać, aby choć w połowie wyrazić to jak mi się podoba ;> super mega hiper zajebisty? A może, nie mam już żadnego pomysłu, ale popracuję nad tym ;>
    Kubuś jest takim wspaniałym człowiekiem, jak można go dyskryminować tylko dlatego że jest gejem!?!?!? Co za homofobia!!!
    Jolka, czuję że między nią, a Olą będzie ostra rywalizacja ;> i tu tak sobie myślę, że może ona coś miała do Kubusia, ale on jest gejem, więc ona teraz w pewien sposób się na nim mści ;> skoro należy do tej ponoć elity, zapewne nie intelektualnej, wpływa na pozostałych ;>
    Widzę, że Ola przekonuje się do Ignaczaków ;> Igła taki pozytywny człowiek każdego do siebie przekona ;>
    Zaintrygowałaś mnie wątkiem rozmowy z mamą ;> dlaczego ona wysłała ją do Polski!?!? Zapewne nie dowiem się tego co najmniej w najbliższych 15 rozdziałach ;> będę ćwiczyła cierpliwość xD
    No i jeszcze postać Alana ;> Oleńka, Kubuś ma rację odpuść go sobie ;> z jakim przystajesz, takim się stajesz, a skoro on spotyka się z Jolką, to raczej nie jest wartościowy człowiek ;> teraz tak sobie pomyślałam że to może jej BRAT! Ale w sumie to chyba jednak głupi pomysł, bo skoro obejmował ją ramieniem...
    No a poza tym odpuść go sobie, bo zaraz poznasz siatkarzy ^^
    Akcja z psem po prostu rozwaliła mój system opanowania, już myślałam, że Alan, albo któraś gwiazda okaże się sąsiadem i to zobaczy xD

    To że ktoś nie komentuje, nie znaczy że nie czyta! Pod twoim poprzednim opowiadaniem nie zostawiłam żadnego komentarza, a przeczytałam je dwa razy od podszewki ;>

    O Jezu, po raz kolejny zamęczę Cię moją wylewnością xD
    Kiedy dodasz kolejny???? Mam nadzieję, że jak najszybciej ;>
    Buziaczki ;****
    Alexia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeej... Uwielbiam Twoje komentarze! Dziękuję <3
      Wcale mnie nie męczysz nimi. Wręcz przeciwnie!!

      Kolejny rozdział pojawi się jutro, jak dobrze pójdzie. Ogólnie teraz jest przerwa świąteczna, więc rozdziały będą pojawiać się częściej ;)

      Buziaki ;**

      Usuń
  3. Co ten Alan...? Jakoś mi tu nie pasuje... To chyba normalne, że Oli trudno odnaleźć się w innym kraju i nowej szkole. Dobrze, że zaprzyjaźniła się z Kubą :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Mała reklama, może mi wybaczysz :P http://podroz-do-raju.blogspot.com/2014/12/czesc-i-wrzesien.html

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wierzę! Napisałam komentarz i niechcący usunęłam całą treść.. Brawo ja.
    Cieszę się, że stosunki pomiędzy Olką i Kubą nie uległy zmianie oraz, że Ola coraz lepiej czuje się u Ignaczaków :D Czekam na konkretny konflikt na linii Ola - Choinka (konflikt związany z Alanem oczywiście), hahaha :P I czekałam żeby poznać tożsamość owego tajemniczego siatkarza i nic.. Muszę dalej czekać :(( Rozdział jak zwykle świetny, a jego długość - rewelacja! Jest co czytać przynajmniej :D Buźka :* / S. Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo nareszcie!! To tak w skrócie. Czy tajemniczym siatkarzem jest Cichy Pit? Akcja z psem najlepsza! Kuba gejaszek jest super, nie hejtujcie go! Jaka byłaby akcja gdyby Alan okazał się bratem Kuby, albo co lepsza... jego byłym chłopakiem. Nie no, do kolejnego rozdziału to ja pewnie zadręczę się na śmierć dociekaniem co będzie dalej. Świetny rozdział i oczywiście czekam na kolejny! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to Nowakowski? Hmm... niedługo myślę, że się wyjaśni XD
      Wszystkie odpowiedzi na Twoje pytania pojawią się w trakcie opowiadanie haha mam nadzieję, że będą satysfakcjonujące!
      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń