piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział II



Spokojnie. Oddychaj. Wdech, wydech. Będzie dobrze. Na pewno. Musi być.
- Przyjadę po ciebie, dobra?- uśmiechnął się Krzysztof, jak już miałam wychodzić.
Kiwnęłam tylko głową. Nie jestem w stanie mówić.
- Będzie dobrze- pocieszał mnie.- Pierwszy dzień nie musi być twoim najgorszym dniem.
I odjechał.
Odwróciłam się przodem do swojej nowej szkoły. Zwykły budynek. Trzy piętra.  Uczniowie byli wszędzie. Jakaś grupka zaczęła się głośno śmiać, inna cicho rozmawiała… Do której będę należeć? A może będę sama? Pewnie nikt się mną nie zainteresuje.
W tej jednej chwili mam ochotę obrócić się i uciec daleko stąd.
„Pierwszy dzień nie musi być twoim najgorszym dniem”
Słowa Krzyśka odbiły mi się w głowie. Ma rację. Nie poddam się.
Uniosłam wysoko głowę, wyprostowałam się i wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam od jakiegoś czasu.  Zrobiłam pierwsze dwa kroki.
- Dawaj, dawaj, Olka! Dam radę…- szepnęłam.
Idąc chodnikiem nie zwracałam uwagi na ludzi. Przynajmniej próbowałam. Nie wiem czemu, ale wszyscy na mnie zerkają. Dlaczego? Zerknęłam w dół. Czyżbym zapomniała włożyć spodni, butów, albo innej części garderoby? A może mam karteczkę przyklejoną na plecach? Nie. Nie, raczej nie.
Weszłam do szkoły. Duży hol, żółte ściany. Typowa Polska Szkoła. Uczniowie rozmawiają i się śmieją. Próbuję nie zwracać uwagi na te ukradkowe spojrzenia w moją stronę. Hej, przecież nie tylko ja doszłam tutaj do szkoły! Co z tego, że to trzecia klasa już? Aż taka to jest sensacja?
Zauważam nauczycielkę stojącą przy jakiejś dorosłej kobiecie. Chyba matka któregoś z ucznia. Gdy odchodzi, ja podchodzę.
- Przepraszam…
- Słucham?
Miły głos.
- Gdzie jest sala od matematyki?
- Drugie piętro, numer 33- uśmiechnęła się.
- Dziękuję.
Weszłam szybko po schodach na drugie piętro. Akurat zabrzmiał dzwonek. Drzwi, na który pisał odpowiedni numer były otwarte. Weszłam więc. Już kilka osób siedziało na swoich miejscach. Poszłam na same tyły i zajęłam ławkę. Po dwóch minutach sala była pełna. Nauczyciel wszedł.
- Dzień dobry- przywitał się.- To może zaczniemy od listy obecności?
Wyczytywał z dziennika nazwiska i imiona. Nagle drzwi się otworzyły i wpadł jakiś chłopak zdyszany biegiem.
- Dzień dobry… przepraszam- wydyszał.
- Siadaj.
Rozejrzał się po klasie i zobaczył puste (jedyne) miejsce obok mnie. Podszedł z uśmiechem.
- Można?
- Yyy, tak- wydukałam, odsuwając się.
Usiadł i wyciągnął potrzebne rzeczy na lekcję.
- Jestem Kuba- wyciągnął dłoń, mówił szeptem.- Nowa?
Odwróciłam głowę w jego stronę. Mam nadzieję, że nie zauważył, jak go oceniam.
- Ola, nowa.
Chyba zrozumiał, że nie mam ochoty na pogawędkę.  Brunet, trochę przydługawe włosy ułożone w nieładzie do góry, brązowe oczy…
- Aleksandra Sowa- wyliczył moje nazwisko nauczyciel.
- Jestem- podniosłam rękę.
Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem. Czego się gapicie wy…
- Panno Aleksandro, proszę wstać i przedstawić się klasie. Jesteś nowym uczniem naszej szkoły, tak?
- Zgadza się.
Niechętnie wstałam. Teraz już wszyscy na mnie patrzyli. Jedni oceniali, drudzy się śmiali… ale raczej wszyscy byli zaciekawieni.
- Jestem Ola. Po prostu Ola. Przyjechałam z Anglii…
Pomruk i wzdychanie klasy było słychać. Czyli to o to chodzi? Zarumieniłam się. Rozejrzałam się niepewnie po ludziach. Jedna dziewczyna patrzyła na mnie ze złością. Farbowane na platynowo włosy… Plastik.
- Dobrze, siadaj.
Tylko Kuba na mnie nie patrzył. Po prostu słuchał. Boże, dzięki. Zerknęłam na mojego kolegę z ławki . Jestem mu wdzięczna, że nie spogląda na mnie z takim zainteresowaniem, jak wszyscy.  Wręcz przeciwnie! On tylko maluje coś na czystej kartce z zeszytu. Nie zwraca uwagi na to, co mówi nauczyciel, na to jak się przedstawiłam. Wydaje być się niezainteresowany. Dopiero, gdy pan profesor zaczął matematykę, chłopak ożył.
Nigdy nie byłam dobra z matmy i fascynują mnie ludzie, którzy ją rozumieją i potrafią rozwiązać nawet najtrudniejsze zadanie.  Często im tego zazdroszczę.
A teraz jest właśnie taki moment.
- Pomóc ci?
Głos mojego kolegi z ławki był miły. I wcale nie prześmiewczy ton. Spojrzałam mu w oczy i stwierdzam, że na serio chce mi pomóc.
- Jakbyś mógł…- poprosiłam.
 Przysunął się bliżej i pokazał, jak należy wykonać zadanie. Ma na sobie ciemne dżinsy i koszulę w kratę.
- Jezu, ale to skomplikowane- westchnęłam.- Ten, kto wymyślił przedmiot matematyka, był szurnięty.
- Po prostu nie każdy ma ścisły umysł.
Podniosłam jedną brew.
- Czyli uważasz, że mam nie ścisły, oznaczający zły umysł?
- Nie! Po prostu nie każdy jest utalentowany matematycznie…
- Jak ty.
Wzruszył ramionami. Zachichotałam.
- Więc dobrze, że siedzisz ze mną. Przynajmniej jakieś plusy! Będę przy tobie geniuszem z matmy!
- Hm. Zobaczymy, jaką będziesz uczennicą- udawał nauczyciela.- Musisz się przyłożyć.
- Weź…
- Panie Sokołowski, pan się nudzi? Proszę do zadania!
I takim oto sposobem nauczyciel przerwał naszą miłą konwersację. Myślałam, że zaraz po matematyce Kuba ucieknie i tyle będzie z naszej znajomości. Ale o dziwo pomógł mi w spakowaniu książek i wyszliśmy razem z klasy. 
- Jak on się nazywa? Ten nauczyciel.
- Jacek Druj. Kosa.
- I wszystko jasne- skrzywiłam się.
- Czyli przyjechałaś z Anglii… Od kiedy tam mieszkasz?
- Od dziecka. Nie pamiętam Polski.
- Jak dla mnie mówisz całkiem dobrze po Polsku… akcent typowo podkarpacki, uroda polki…
Zaśmiałam się i dla żartu uderzyłam go pięścią w ramię. Poprawił torbę na ramieniu i również się zaśmiał.
Udaliśmy się na język polski, a potem na niemiecki. W stołówce usiedliśmy w najdalszym kącie, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Przez cały dzień zauważyłam, jak się na mnie ludzie patrzą. Teraz postanowiłam zapytać, o co chodzi.
- Czemu wszyscy tak mnie obserwują? Przecież nie jestem jedyną nową osobą w szkole!
Wyszło to jak zarzut.
- To ty nie wiesz? Wszyscy tutaj wiedzą, że mieszkasz u Ignaczaków.
- Co to ma do rzeczy?- zdziwiłam się.- To po prostu przyjaciele moich rodziców… Ja się o to nie prosiłam.
- Dziewczyno, na jakim ty świecie żyjesz? Bo chyba nie na Ziemi!- zachichotał.- W Rzeszowie żyjemy sportem. A najbardziej siatkówką. Reska daje nam wiele emocji.
- Rzęska?- strzeliłam faceplama.
- Reska. Asseco Resovia Rzeszów. Jaśniej?
- A co to?
- Klub siatkarski. Jeden z najlepszych w Polsce. Krzysztof Ignaczak gra w pierwszej szóstce.
Stwierdził, jakby to było oczywiste.
Czyli to tak! Ja przyjechałam się uczyć, zdobywać nowe przyjaźnie, być na pierwszym planie… a okazuje się, że przede mną stoi siatkarz, który odbiera cały mój blask. No nieźle.
- Nie mów, że każdy tutaj lubi sport.
- Trzeba czymś oddychać, nie?- uśmiechnął się.
Przewróciłam oczami.
- Czemu tutaj przyjechałaś, skoro mogłaś skończyć szkołę w Londynie?
Nagle zrobiło mi się smutno i tęskno za domem.
- Nie miałam wyboru. Rodzice powiedzieli, że mam spędzić w Polsce rok. A jak mi się nie spodoba, mogę wrócić. Po roku. W sumie nie dali mi żadnego powodu takiej decyzji… a ja sama jestem przecież pełnoletnia! Ale nie mogłam się kłócić. Stwierdzili, że dobrze mi zrobi taki wyjazd. „Zmieni mnie na lepsze.” Czaisz?
- Nie za bardzo. To dziwne, co zrobili.
Wzruszyłam ramionami.
- A ty mieszkasz tutaj od dziecka?
- Tak, urodziłem się w Rzeszowie. I dzięki Bogu moi rodzice nie zamierzają mnie odesłać do Niemiec, czy Korei.
Wybuchłam śmiechem. Ogólnie tak mi czas minął. Na rozmowie z Kubą podczas przerw i lekcji. W końcu musieliśmy się rozstać. Myślałam, że na koniec się przytulimy, czy coś. Jak to się robi u mnie w domu, w Anglii. Ale on tylko pomachał mi i odjechał rowerem.
Wzruszyłam ramionami. Przeszłam przez bramę i się rozejrzałam. Nigdzie nie widzę samochodu Ignaczaków. Usiadłam więc na murku przy płocie i wyjęłam telefon. Połączyłam się z wi-fi (dzięki Boże, że w ogóle jest!) i weszłam na Tumblra. Zreblogowałam kilka fajnych fotek. Nie czekałam długo. Srebrne auto zaparkowało przy chodniku. Zabrałam torbę i bluzę, wskoczyłam do środka na miejsce pasażera.
- Cześć, jak minął dzień?- spytał Krzysztof.
- Myślałam, że będzie gorzej.
- Zaprzyjaźniłaś się już z kimś?- spytał ruszając w przeciwną stronę od domu.
- Powiedzmy. Hej, gdzie pan jedzie?
Westchnął.
- Nie mów mi na per „pan”. Przy tym czuję się taki stary…- zrobił smutna minkę. Potem się wyszczerzył. Ten człowiek jest niesamowity!- Jedziemy po Sebe i Dominikę.
Kiwnęłam głową.
- Mogę włączyć radio?- spytałam z nadzieją w głosie.
Kiwnął głową. Włączyłam więc i ustawiłam swoją stację RMF MAXXX. Akurat puścili jakiś remiks. Zdziwiłam się szczerze, kiedy Krzysztof zaczął nucić refren i bębnić palcami o kierownicę.
- No co?- spytał w końcu.
Pewnie zauważył moją rozdziawioną gębę i szeroko rozwarte oczy jak u umysłowo chorej.
- Pan… znaczy się ty to znasz?
- A twoim zdaniem, czemu miałbym nie znać? Przecież to hit! Aleksandro, nie jestem taki stary za jakiego mnie masz!
- Ja nic nie mówię!- podniosłam w obronnym geście ręce.
Zaśmiał się i skoncentrował już na jeździe. Kilkanaście minut później w samochodzie usiadły dzieciaki. I zrobiło się głośno. Bardzo głośno. Nawet moje mp3 nie zagłuszyło tego wrzasku. W połowie drogi do mojego tymczasowego domu poddałam się i wyłączyłam muzykę.
Po obiedzie siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam zdjęcia na Tumblr. W końcu obejrzałam ulubione odcinki Supernatural. Położyłam się spać zaraz po dziesiątej. 




*******

Witam :) Drugi rozdział! Mam nadzieję, że się podoba... Przepraszam za błędy :/

Dziękuję za komentarze ;** Te Wasze miłe słowa zmotywowały mnie do tego, abym kontynuowała pisać. Bo stwierdziłam, że jeżeli nie będzie zainteresowania - przestanę. 

Jutro muszę iść do szkoły ;_; Fajnie, odrabiamy jakiś tam dzień. Tak mi się nie chce... ale muszę :c

Miłego weekendu życzę ;)



18 komentarzy:

  1. Kocham. Uwielbiam. Asdfhjkjfdaasff twoje opowiadanie :D
    Piszesz tak fajnie lekko że z wielą przyjemnością się to czyta ;d czekam na kolejne
    i jakbys mogla to na tt pisz mi że nowy rozdział jest :) (@bepova)
    Zapraszam do siebie your-heart-never-lies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie. :D jak można nie znać Ignaczaka no? ;pi nie wiedzieć gdzie gra, to akurat człowiek, którego wszędzie jest pełno! ^^ rozdział super, czekam na kolejne, pozdrowionka. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Igła jest wszędzie xd
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. No to najtrudniejszy, pierwszy dzień w szkole za nią :) musiała być w niezłym szoku, że Igła nie jest "jakimś tam siatkarzem", a reprezentantem Polski i pierwszym libero Sovii :D Kuba zapowiada się na naprawdę sympatycznego kumpla :) ciekawe, czy coś tam zaiskrzy między nimi w przyszłości ;)
    Jak ktoś patrzy na Igłę przez pryzmat jego metryki i nie wie, jaki to cudowny i szalony człowiek, to pewnie może dziwić, że zna najnowsze hity :D
    Nie mogę się doczekać, aż Ola w końcu trafi na mecz :) już myślałam, że Krzysiek zabierze ją po szkole na jakiś trening, ale nie ma tak łatwo :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Pozdrawiam ;**

      Usuń
    2. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :)

      http://we-will-be-the-champions.blogspot.com

      Usuń
  4. Świetny!
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział, świetnie piszesz <3
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny! Choć to i tak za mało powiedziane ;> uwielbiam twoje opowiadania ;> czyta się je z taką przyjemnością, że żałuję że tak krótko... Ale nie przejmuj się, nawet jakbym czytała rozdział cały dzień i tak byłoby dla mnie za mało xD
    Pierwszy dzień za Olą, najgorsze przeżyła ;> Kuba zapowiada się na świetnego kumpla, może coś tam nawet więcej ;>
    Ola popieram!!! MATMA JEST DO KITU!!!
    IGŁA!!!-----> JAK MOŻNA GO NIE ZNAĆ!?!? No w sumie cóż jak ktoś nie interesuje się siatkówką.... Dobrze, że Kubuś ją sprowadza na dobrą drogę ;> taki przyjaciel to skarb! Lepiej go pilnuj! Bo coś mi się wydaje, że ta platynowa blondi coś do niego ma xD
    Ciekawe kiedy pozna siatkarzy? ;> jestem bardzo ciekawa ich znajomości ;> od razu znajomość będzie kwitła czy może wręcz przeciwnie, od kłótni, przez żarty, do przyjaźni, a może coś tam więcej xD
    Niecierpliwie czekam na następny ;> kiedy mogę się go spodziewać?? ;> za tydzień? W weekend? A może uda Ci się dodać coś w tygodniu? ;>
    Pozdrawiam, Alexia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno kolejny pojawi sie w weekend ;)
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  7. Jako, że siatkówka to nie do końca mój świat, zaczynając czytać Twoje opowiadanie trochę się obawiałam, że się nie wciągne. Ale teraz już wiem, że będę czytać dalej :) Szybko się czyta i od razu chce się wiedzieć co dalej. Czekam na następny :)
    - Ania B. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię jednak wciągnęło! Mam nadzieję, że zostanisz do końca Aniu ;)

      Usuń
  8. Jak zwykle ja, stała czytelniczka, nadrabiam :D Szczerze powiedziawszy to byłam przekonana, że jej pierwszy dzień będzie do kitu, a tu takie miłe zaskoczenie! ;) I widzę, że Ola przekonuję się powolutku do Igły i do Rzeszowa. Czekam na kolejny, bo ciekawi mnie wątek Ola - Kuba :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń