Drrrryńńń!
Przewróciłam
się na prawy bok.
Dryyyyyńń!!
- Kurwa
mać!- zaklęłam.
Sięgnęłam
półprzytomna do telefonu. Wyłączyłam budzik i znów zamknęłam oczy. Gdy
odpływałam, drzwi do pokoju nagle się otworzyły i na moje łóżko (czytaj na mnie)
wskoczyło 'coś'.
- Olaaa!
Wstawaj!
Jęknęłam.
Czemu Sebastian mnie budzi? Czy nie widzi, że śpię?
- Śniadanie…
Nawet się
nie poruszyłam.
-
Wstaaaawaaaaj!- ryknął mi do ucha.
Natychmiast
otworzyłam oczy. Posłałam młodemu mordercze spojrzenie. Zawsze nim odstraszam
nieproszonych gości o tak wczesnej porze.
- Jest
dopiero siódma!
- Seba, co
ty wyprawiasz?
Do pokoju
wszedł ojciec Sebastiana.
- Ola nie
chce wstać.
- Idź lepiej
się umyj- powiedział, co chłopak szybko poszedł wykonać.- Ola, jeżeli chcesz
żebym cię zawiózł do szkoły, to musisz się już teraz zbierać. Chyba, że
dojedziesz autobusem?
- Poradzę
sobie- mruknęłam w poduszkę.
O tej porze
jestem nieprzytomna.
- Jak coś
wyjeżdżam za piętnaście minut.
Żartujesz?
Nawet jeżeli bym chciała, w życiu bym się nie wyrobiła! Poszedł, a ja
zdrzemnęłam się jeszcze pół godziny.
Wyszłam na
przystanek o 7.46. Autobus właśnie jechał, więc musiałam biec. Fajnie, poranny
jogging. Nie było już miejsc, więc stanęłam przy oknie. O mały włos nie
przeoczyłam swojego przystanku, chociaż ten jest zaraz przed szkołą. Te
dwieście metrów doszłam do bramy. Tam od razu wpadłam na Kubę.
- Hej,
laska!
- Hejjj…
- Chodź bo
się spóźnimy na wos!- chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia. Ludzie
nadal na mnie dziwnie patrzą. Przypomniałam sobie, w co jestem ubrana: biały
top, czarne dżinsy… chyba nie jest źle?
- Ładne
Najeczki…- pochwalił mój kolega, siadając ze mną w ławce.
- Dzięki.-
Wyszczerzyłam się do niego. Przynajmniej on docenia moje buty. Co z tego, że są
czarne?
- Co się
stało?
- Hę?
- Jesteś
smutna.
Wzruszyłam
ramionami. Nie wnikał. A ja miałam spokój. Przynajmniej przez tę lekcję. Na
następnej była matematyka, jako pierwsza poszłam do tablicy. Nabazgrałam kredą
jakieś bzdury i w końcu nauczyciel kazał mi usiąść. Z wielką dezaprobatą i
niezadowoleniem. Na pocieszenie Kuba zgłosił się do odpowiedzi, więc Drujowi zrobiło się milej.
- Wiesz,
chyba będę udzielał ci korepetycji z matmy- stwierdził Kuba, gdy szliśmy przez
korytarz do kolejnej klasy. – Profesor był załamany po twojej
odpowiedzi.
- Dzięki za
szczerość, cenię takich ludzi- zakpiłam. Usiedliśmy na ławce pod ścianą. Wyciągnęłam
wodę niegazowaną i upiłam łyk. Znów napotkałam ciekawskie i wręcz natrętne
spojrzenia innych uczniów.
Dlatego nie
lubię Polski.
- Głupi są.
- Kto?
Czyżbym
przegapiła jakieś pytanie, stwierdzenie?
- Wszyscy-
skrzywił się.
Ma powód,
żeby tak o nich myśleć? Nie żebym się nie zgadzała z jego słowami!
- Nie ważne.
Co teraz za lekcja?
- Wu-f.
Jęknęłam
głośno. Podniósł brew zdziwiony.
- Nie
lubisz? Jak możesz!- Wykonałam ruch, który ma oznaczać wymiotowanie.- Jesteś
dziwna. I już ci mogę zapowiedzieć, że nie będziesz mieć życia.
- Dzięki.
Potrafisz pocieszyć człowieka.
- Nie ma
sprawy. Jak coś to w tej kwestii jestem mistrzem.
Prychnęłam.
Wstaliśmy i udaliśmy się na salę gimnastyczną. Tam niestety musieliśmy się
rozdzielić. Nie powiem, zaczynam lubić Kubę. I to bardzo. Jako jedyny do mnie
zagadał… Hm, raczej nie miał wyjścia. Przecież musiał usiąść obok mnie w ławce,
nie? No ale jakby nie chciał ze mną gadać, to raczej dziś by nie czekał na mnie
przed bramą.
Gdy
wkroczyłam do szatni nagle wszystkie rozmowy ucichły. Zdążyłam tylko usłyszeć
słowa jakiejś blondyny:
- Idzie ta
nowa, cicho.
Starałam się
nie patrzeć w ich oczy. Pewnie zobaczyłabym nienawiść i może zazdrość. Ale
czego one mogą mi zazdrościć? Że cholera zostałam zmuszona przyjazdu do tej
dziury?
- Hej. Ty
przyjechałaś z Anglii?- Podniosłam głowę zaciekawiona, kto pyta. Wysoka
szatynka. Ma strasznie długie nogi.
- Ja. A co?-
Nie chce mi się układać bardziej grzecznych, milszych i ładniejszych zdań. Są
zbyt skomplikowane.
- Nic.
Pytam, bo zawsze chciałam tam pojechać. Jak ci się podoba w Polsce?
- Może być-
mruknęłam. Taaa, na razie wolę się nie narażać. Najpierw muszę poznać swojego
wroga numer jeden. Tamta blondyna, co ogłosiła moje przyjście wydaje się żmiją.
Chyba zrozumiała, że nie mam ochoty z nikim gadać. Wolę swój ból nosić w sobie
i z nikim się nim nie dzielić. Oprócz moich dwóch przyjaciółek.
Wyszłyśmy na
salę. W-f jest akurat dziś łączony. Także mogę się już szykować na pośmiewisko ze strony
męskiej grupy i żeńskiej. W taki sposób to ja na pewno nikogo nie znajdę.
Rozejrzałam się po ludziach. Wszyscy chłopcy są tacy niedojrzali… W Londynie to
przynajmniej miło się patrzyło, gdy koszulka któregoś z chłopaków upinała się
na klatce piersiowej… No dobra. Nie „jakiegoś”
chłopaka, tylko Andi. Przystojny brunet. Szaro niebieskie oczy.
Wysoki. Umięśniony… Szkoda tylko, że nie jest (i nie będzie już zapewne) w moim
zasięgu. Nawet nie zauważyłam, kiedy wuefista wszedł.
- Zagramy
dziś w siatkówkę. Chłopcy rozkładają siatkę, dziewczyny przynoszą piłki!
Zanim się
obejrzałam już wszystko było zrobione. Moją uwagę zwróciła jedna dziewczyna.
Jest sama, smutna i cicha. Nie odzywa się, nie śmieje z nikim i nie gada.
Pomaga tylko reszcie. Aż mi się jej szkoda zrobiło. I gdy już miałam zamiar do
niej podejść, zorientowałam się… że to ja.
- Bum!-
Wzdrygnęłam się przestraszona. Odwróciłam i zobaczyłam Kubę.
- Jezu…
musisz mnie tak straszyć?
- Zagrasz ze
mną w drużynie?
- Nie umiem
grać- przyznałam niechętnie.
- Nauczę
cię- wyszczerzył się, zabrał piłkę i pociągnął mnie za sobą.- Po prostu
odbijaj.- Posłał do mnie piłkę, a ja szybko się przed nią uchyliłam. Mój
nauczyciel nie był zadowolony.- Boisz się piłki?
- Nieee. To
był odruch- odpowiedziałam z kamienną twarzą. Oczywiście, że się boję! Nie
uwierzył mi. Dziewczyna przysłuchująca się naszej wymianie zdań prychnęła i
posłała mi kpiarskie spojrzenie. To nie było miłe.
Po godzinie
w-f byłam spocona, chociaż dużo nie biegałam, bo wszystko robił za mnie Kubuś.
W sumie taki układ mi pasował, bo wygraliśmy (no, on wygrał) dwa sety. Kolejne
lekcje minęły mi bardzo szybko. I tak jak wczoraj, przed szkołą czekał na mnie
Krzysztof. Znów skręcił tam, gdzie nie trzeba.
- Gdzie tym
razem?- westchnęłam. Chcę jak najszybciej być w moim pokoju!
- Też miło
cię widzieć.
- To gdzie?-
mimowolnie przewróciłam oczami.
- Będziesz
musiała wycierpieć jakieś pół godziny w samochodzie. Muszę wstąpić do klubu, bo
zapomniałem coś załatwić.
- A
dzieciaki?
- Iwona już
je odebrała.
Kiwnęłam
głową i natychmiast włączyłam radio. Rihanna poprawiła mi odrobinę humor. Po
kilkunastu minutach wjechaliśmy na wielki parking przed ogromnym budynkiem i
dobudowanym drugim. Wywarło to na mnie wrażenie.
- Czekasz w
samochodzie, czy idziesz ze mną?
- Zostaję-
odparłam natychmiast. Kiedy tylko wyszedł, pogłośniłam radio. Wyjęłam telefon i
weszłam na Internet na Tumblra. Na fb dostałam zaproszenie od kilku osób z
nowej szkoły w tym od Kuby. Od razu zaakceptowałam i wtedy drzwi budynku się
otworzyły i wyszedł Igła. Ale nie sam. Za nim wyszedł śmiejący się mężczyzna.
Pewnie kolejny siatkarz, na oko z 24 lata. Brunet hm. Nie mam nic przeciwko,
żeby mój opiekun mnie z nim zapoznał… Mężczyźni przybili te swoje męskie
piątki. Wtedy napotkałam wzrok tego wysokiego bruneta. Jak on może mieć na
imię? Przez chwilę zaczęłam żałować, że nie interesuję się siatkówką. Ale chyba
zacznę! Mężczyźni odwrócili się od siebie. Krzysiek wsiadł do samochodu, a ja
odprowadziłam wzrokiem bruneta.
- Nudziłaś
się bardzo?- spytał odpalając silnik.
- N- nie..-
wyjąkałam. – Kto to był?- udawałam obojętną. Mam nadzieję, że tak to
zabrzmiało.
- Kolega po
fachu. Nie znasz go?
Zaprzeczyłam
ruchem głowy. Dlaczego nie powiedział, jak ma na imię? Teraz się będę
główkować… A nie chcę pytać, bo wyjdę na zainteresowaną. Zresztą ten siatkarz
jest za wysoki, pewnie ma dziewczynę. Nie ważne. Chcę się położyć do łóżka. Ale
nie dane mi to było. Ledwo weszłam do domu, a przyszedł do mnie sms od mojego
kolegi z ławki:
„Co ty na to
żebym cię oprowadził po Rzeszowie? ;p”
W sumie
czemu nie? „Niech będzie.”
„Za
piętnaście minut obok szkoły! Jeżeli trafisz, oczywiście xd”
- Bardzo
śmieszne- bąknęłam do siebie. Zmieniłam ciuchy na wygodniejsze, zabrałam bluzę
i weszłam do salonu, gdzie dzieciaki odrabiały jakieś lekcje, a państwo
Ignaczakowie oglądali TV.- Wychodzę- ogłosiłam.
- Gdzie
idziesz?- spytał Igła.
- Na miasto.
Jeżeli mam tu mieszkać przez rok, to chyba muszę poznać okolicę, nie?
- Nie
zgubisz się?- spytała z troską Iwona.
- Nie będę
sama. Idę z kolegą z klasy.
- Nie wróć
późno, dobrze?
Kiwnęłam
głową. Włożyłam buty i chciałam wyjść, ale Krzysiek mnie zatrzymał i dał
trzydzieści złotych. Podziękowałam ładnie i udałam się w stronę szkoły.
Kuba już na
mnie czekał.
- Ja nie
wiem, czy ty chodzisz jak ślimak, czy ja przyszedłem za wcześnie?- zmarszczył
brwi i teatralnie spojrzał na „zegarek”, którego w rzeczywistości nie miał na
ręce.
-
Przyzwyczajaj się.- Podeszłam i go przytuliłam, czym go nie zaskoczyłam.-
Sorry, nie mogę się przestawić.
- Co?- jest
zdezorientowany.
- No wiesz…
przytulanie. Zawsze tak witałam się z moimi przyjaciółmi- wzruszyłam ramionami,
ale nagle zrobiło mi się smutno.
- Opowiesz
mi o nich?- ewidentnie jest zaciekawiony.- Powiedz coś o życiu w Anglii!
Więc nawijałam. Nie powiem, to ja cały czas gadałam, a on słuchał. Jak to
wytrzymał? Rzadko tyle mówię. Przez chwilę miałam wrażenie, że udzieliło mi się
od Ignaczaka… Mimo mojej nudnej gadki, żalenia się z utraty na rok bliskich
przyjaciół i nienawiści do Polski, Kuba był wyraźnie zaciekawiony.
- Nie
powiem, od razu mi lepiej- przyznałam.- Wreszcie mam się komu wygadać.
- To
zazwyczaj pomaga- przyznał.- Idziemy na rynek. A tak poza tym wszystkim to
możesz mi wytłumaczyć, czemu nie interesuje cię sport i siatkówka?
- To jest
nudne. Nie umiem grać, bo jestem za mała do wszystkich dyscyplin sportowych.
Zawsze przegrywam!- poskarżyłam się.
- Bo się nie
starasz! Nie wiesz, co to znaczy kochać coś.
- Hej!
Uważasz, że jestem bezduszna bo nie lubię siatkówki?
- Współczuję
ci.
- Jesteś
głupi- naburmuszyłam się. Przeszliśmy przez pasy i znaleźliśmy się w jakimś
miejscu. Mogę się tylko domyślać, że to ten słynny Rzeszowski Rynek. –
Usiądziemy gdzieś?
- Tam są
pyszne pączki!- wskazał kawiarnię.- Nie odchudzasz się, nie? – Nie za bardzo
wiem, o co mu chodzi. Dopiero gdy spojrzałam na słodkości, zrozumiałam. Ileż
to musi mieć kalorii!
- Ja
podziękuję- spasowałam.
- No daj
spokój! Ja ci potem podam najlepszy sposób na odchudzanie…
- Że co?- jestem
w szoku. On tylko wzruszył ramionami.- Trochę się tym interesuję. I kilkoma
innymi rzeczami. Coś ci muszę wyznać. Ważnego…
- Nie
powiem, teraz mnie przestraszyłeś…- kupiliśmy sobie po pączku i coca coli.
Usiedliśmy na ławce obok jakiejś studni. Kuba zaczął opowiadać mi trochę o
mieście. I kiedy temat przeszedł na jego rodzinę, niesamowicie mnie zaciekawił.
– Masz rodzeństwo?
- Starszego
brata. Gra w swoim klubue, jest środkowym.
- Kompletnie
nic mi ta nazwa nie mówi…
- Stoi przy
siatce i blokuje tych, co atakują- wyjaśnił spokojnie.- Rozumiesz teraz?
- Tak… no
powiedzmy, że mniej więcej.
- Nie ważne.
Nie mamy zbyt dobrego kontaktu ze sobą, bo on ma już 26lat...
- Hej! To ty
ta z Anglii?- ktoś odezwał się do mnie. Obróciłam głowę i zobaczyłam grupkę
ludzi chyba z mojej szkoły.- Mieszkasz u Ignaczaków, nie?
- Yy… znamy
się?- podniosłam jedną brew.
- Helołł,
jesteśmy w jednej klasie!- pomachał mi jakiś chłopak.- I dziwię się, że
zadajesz się z pedałami.- Z wrażenia opadła mi szczęka. O co chodzi temu
człowiekowi?
- Nie
rozumiem…
- To on ci
nie powiedział!- zaśmiali się.- Kuba, dlaczego nie powiedziałeś prawdy o sobie
dziewczynie, która z tobą siedzi w ławce?- Zerknęłam na kolegę. Był zawstydzony
i chyba przestraszony.- No co? Nie odezwiesz się?!
-
Spierdalaj- syknął Kuba.- Co ciebie to obchodzi?
- Uważam-
wtrąciła jakaś brunetka- że Ola ma prawo wiedzieć…
- No i
myślałem- dopowiedział niski chłopak- że geje nie klną.
Rozszerzyłam
oczy w zdumieniu. Jak to: GEJE??
***********
Hej wszystkim! Taki oto rozdział... Co sądzicie? ;)
Jest mi przykro, że jest dopiero niecałe 1500 wyświetleń :C Ale dziękuję za komentarze <3
Rozpoczynamy weekend! Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta! Ja osobiście już się nie mogę doczekać xd
Może uda mi się jutro dodać kolejny rozdział. Postaram się ;p
Jak nie, to za tydzień...
Miłego weekendu ;**
Wow, ale nam bombę zaserwowałaś na koniec!!
OdpowiedzUsuńNo i czyżby w końcu pojawił się (na 99%) wyczekiwany przeze mnie Zibi? :D dobrze jej idzie udawanie, że się nie zainteresowała :P
Ale ci ludzie się czepiają Oli o wszystko... gapią się na nią, jakby co najmniej z drugiego końca świata przyjechała, albo z kosmosu :D
Chyba nie zostawi Kuby tylko dlatego, że jest gejem? W końcu jest naprawdę świetnym kumplem :) no chyba, że liczyła na coś więcej, to rozumiem, że może ją to nieco zdemotywować ;)
Zapraszam do siebie na 10 :)
Ściskam :*
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/
Dziękuję <3
UsuńOczywiście wpadnę! Buziaki ;*
No tu się robi coraz ciekawiej Kochana. Szczerze byłam pewna, że Ola i Kuba to będzie wątek miłosny, a tu taka niespodzianka.. Oczywiście mam nadzieję, że ta informacja o Kubie nie zmieni ich stosunków. Hm, a co do siatkarza.. Pomyślałam o dwóch osobach na to miejsce :D Niko lub Zibi :P Teraz nie będę mogła się doczekać kolejnego, bo chcę poznać tożsamość owego bruneta, no i zobaczyć co dalej, bo Olka zacznie się chyba interesować siatkówką :D Rozwijasz się i takie bomby jak orientacja Kuby mogą zdarzać się częściej. Rewelacja :* Buźka! / Stała czytelniczka.
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana, buźka ;**
UsuńALE SIĘ DZIEJE!!!! Jestem zauroczona tym opowiadaniem *_* uwielbiam je!! Moje ulubione, a przeczytałam już wiele ;> nie będę oryginalna jak napiszę że rozdział cudowny, ale no po prostu tak już jest ;> jak już pisałam dużo się dzieje ;> zaczyna się wątek z siatkarzami, co sprawi że będę tu zaglądać 437241738252831739 razy dziennie sprawdzając czy nie ma nowego rozdziału xD ale rozumiem że szkoła, sporo nauki dają o sobie znać ;> poćwiczę swoją cierpliwość, choć i tak mam cichą nadzieję że dodasz coś jeszcze w ten weekend ;> jak to się mówi nadzieja umiera ostatnia xD
OdpowiedzUsuńDziwię się straszenie Oli jak ona wolała zostać w samochodzie niż wejść do klubu??? Nigdy chyba tego nie zrozumiem xD ja to bym chyba wleciała tam wcześniej niż Igła xD
Kubuś gejem? ------> no zaskoczyłaś mnie mega, ale to w sumie nawet lepiej ;> po pierwsze będzie mogła spokojnie związać się z siatkarzem xD a Kubuś zawsze będzie tylko i wyłącznie jej przyjacielem, a po drugie takie osoby są najlepszymi przyjaciółmi, sama mam takiego przyjaciela ;>
Nie będę Cię już zanudzać, ale przepraszam nie umiem pisać krótko, jestem strasznie wylewna w słowach, lakoniczna nie jestem ;>
Buziaczki i pozdrawiam, Alexia ;**
Uwielbiam takie komentarze, gdzie ludzie piszą co myślą, bo wiem czego oczekują ;p
UsuńDziękuję, pozdrawiam ;*
Powiedz mi jak mogłaś? Jak mogłaś przerwać w takim momencie!? Nie masz serca. ;c oczywiście żartuję, rozdział jest wspaniały, szczególnie końcówka, jestem strasznie ciekawa kolejnego rozdziału. ;) czekam z niecierpliwością, zresztą jak zawsze. <3
OdpowiedzUsuńP S U mnie pojawił się kolejny rozdział. Zajrzyj. :*
Pozdrowionka. :**
Zajrzę, zajrzę ;**
Usuń