niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział VII



Piątek stał się dniem dziwnym. Przyszłam do szkoły i wiele osób zaczęło mi mówić cześć, machać i się uśmiechać do mnie. Mechanicznie odpowiadałam, ale nie rozumiem co się stało. Dopiero Kuba uświadomił mi bardzo ważną rzecz. Otóż wczoraj nie kryłam się ze znajomością Ignaczaka i jego kolegów.
- Czyli ludzie nie dadzą mi żyć, bo jestem znajomą siatkarzy?- zmarszczyłam gniewnie brwi.
- Tak- wyszczerzył się do mnie zadowolony.
- Czyli przez Krzyśka nie będę mieć życia. Bo każdy będzie chciał się ze mną kolegować.
- Super, nie?- Z niedowierzaniem spojrzałam na niego. Ewidentnie nie był zasmucony.
- Czy ty się dobrze czujesz?!- fuknęłam. Pan Druj obrócił się w naszą stronę i zmierzył wzrokiem.- Przepraszam. – Nic na to nie odpowiedział tylko wrócił do tłumaczenia zadania.
- No ale takim sposobem możesz zdobyć koleżanki!
- Kubusiu drogi. Czy nie uważasz, że jeden rozkapryszony i niezwykle dziecinny kolega mi wystarczy? Po co mi psiapsiółki, skoro mam ciebie?
- Robi się słodko- przesłał mi buziaka. – Psiapsiółki ma się po to, żeby psiapsiółkować.
- Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę!- westchnęłam i odłożyłam długopis wpatrując się w tablicę. Nic, a nic z tego co pan Druj pisał nie zrozumiałam.
- Radzę nie wchodzić na facebooka- uprzedził Kuba.
- Czemu?- niezwykle to stwierdzenie mnie zainteresowało, więc znów skupiłam całą uwagę na koledze z ławki.
- Wiesz, przez jedną rzecz możesz zyskać nowych przyjaciół!
- Których nawet nie znam- prychnęłam wkurzona.- Wiesz, że nawet banda Jolki dziś się na mnie patrzyła?
- Z zazdrości?
- Nie… raczej nienawiści.
- Masz przesrane.
- Dzięki, potrafisz mnie pocieszyć!- syknęłam chyba zbyt głośno.
- Panno Aleksandro!- zawołał nauczyciel. Nienawidzę jak się tak do mnie mówi, jełopie.- Skoro taka pani rozmowna, to może podejdzie do tablicy i rozwiąże pierwsze zadanie?
- Chyba nie skorzystam…- skrzywiłam się.
- Ależ proszę się nie krępować! Na pewno z pani umiejętnościami to zadanie będzie prościutkie.
Westchnęłam i wstając posłałam Kubie mrożący, wręcz zabijający wzrok. Stanęłam przy tablicy i zrobiłam z siebie kompletną idiotkę. Nic nie napisałam za to zaczęłam gadać o wszystkim i o niczym. O dziwo nie dostałam jedynki! W końcu zadzwonił dzwonek i zostałam uwolniona spod "złej strefy tablicznej".
- Pada deszcz- stwierdził Kuba.
- Nie…- wyjrzałam przez okno na korytarzu. Mam nadzieję, że przejdzie za dwie godziny, bo do domu Ignaczaków muszę iść na nóżkach. Nie ma autobusu.


*** 

- No chyba kurwa nie!- zaklęłam wychodząc ze szkoły.- Serio teraz burza?
- Pogoda cię nie lubi. Ja uciekam, bo zaraz mi autobus odjedzie.- Przytulił mnie na pożegnanie i pognał przez plac szkolny na przystanek.
Westchnęłam. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni spodni i wybrałam numer do Igły. Nie odbiera.
- Super!- zamachnęłam się żeby rzucić telefonem o ścianę, ale czyjaś ręka mnie powstrzymała. – Co jest…?
- To tylko ja.- Obróciłam się i nosem wylądowałam na czyjejś klatce piersiowej. Męskie perfumy, których nie znam. To na pewno nie Alan, bo miał na sobie płaszcz przeciwdeszczowy i skończył godzinę wcześniej niż ja. Zadarłam głowę do tyłu.
- Co pan tutaj robi?- uniosłam jedną brew zaskoczona.
- Jaki pan? Zbyszek- wyszczerzył się.- Igła poprosił mnie abym przyjechał po ciebie, bo jest burza.
- A sam nie mógł?- zdziwiłam się.
- Nie, bo jest poza miastem.- Wyjaśnił.
- Nie musiałeś się fatygować. Poczekałabym godzinę i wróciła na nogach.
- I zostawić cię samą? W życiu. Chodź, bierz kurtkę i idziemy do samochodu.
- Nie mam kurtki- stałam się zakłopotana. Nie dość, że Krzysiek postawił mnie w sytuacji niezręcznej, bo nie znam tego siatkarza, raz z nim gadałam i uważam, że jest wariatem (razem z Piotrem Nowakowskim), to jeszcze wychodzą na większą idiotkę niż na matmie. – Mam tylko bluzę.
- Trzymaj moją- zaczął ściągać część garderoby.
- Nie! Nie, nie… Nie trzeba- zaczęłam protestować, ale posłał mi takie spojrzenie… że się zamknęłam. Tak, ja się zamknęłam.
- Nie marudź. Chodź, bo na parking jest trochę do przebiegnięcia- mrugnął do mnie i założył kaptur bluzy.
- Teraz ty zmokniesz- zmarszczyłam brwi.
- Jesteś w tej chwili pod moją opieką. Chcesz się przeziębić?
- Nie potrzebuję opieki!
- Oczywiście, że nie…- powiedział i skierował się w stronę schodów.
- Czy to był sarkazm?!- zawołałam za nim z niedowierzaniem i pobiegłam w deszcz. Otworzył mi drzwi do samochodu i gdy wsiadłam, zamknął. Następnie sam szybko schował się do środka czarnego Opla Insignia . Odpalił silnik. Przez całą drogę milczeliśmy. No oprócz krótkiej wymiany zdań, czy mogę włączyć radio. Gdy puścili 1D, wyszczerzyłam się i zaczęłam nucić.
- Śpiewaj- zerknął na mnie i się uśmiechnął.
- Nieee, nie umiem.- Dlaczego robię się czerwona na twarzy?
- Słuchasz One Direction?- spytał, chociaż to było oczywiste.
- Lubię ich- przyznałam.- A ty?
- Nie, ja nie słucham 1D- zachichotał.
- Chodziło mi raczej, czego słuchasz- zawtórowałam mu.
- Wszystkiego co wpadnie w ucho- uśmiechnął się i przez chwilę patrzył mi w oczy. Potem skupił się na drodze.- Masz rodzeństwo?
- Nie. Jestem jedynaczką, ale zawsze marzyłam o starszej siostrze. Fanie by było.
- Nie lubisz sportu?
- Nieee. Mówiłam już, że nie przepadam.
- Dlaczego?- zdziwił się. Po co mnie o to pyta? A ja po co odpowiadam?
- Jestem niska- wyznałam i sama się zaskoczyłam taką szczerością.
- Jak na kobietę, jesteś wysoka!
- Jednak w sporcie drużynowym to mi nie pomaga. Ile ja razy zostałam zdeptana podczas gry w kosza! A ile razy ustrzelono mnie w siatkówce, czy ręcznej… Sport to nie dla mnie.
- Sport jest dla każdego!- zaprotestował znów. Zajechaliśmy pod plac Ignaczaków. Deszcze się uspokoił, burza prawie przeszła.
- Dziękuję za podwózkę- uśmiechnęłam się i zaczęłam zdejmować kurtkę.
- Zatrzymaj ją.
Ale tym razem nie posłuchałam i mu ją oddałam. Wziął ode mnie ubranie i też się uśmiechnął.
- Niech będzie.
- Jeszcze raz dzięki! Cześć- pomachałam mu.
- Cześć- odmachał i odjechał.
Wyjęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi. W domu nikogo nie było. Przebrałam się i weszłam do kuchni. Na lodówce wisiała przypięta kartka. Zdjęłam i przeczytałam:

Jesteśmy u rodziców. Wrócimy jutro rano  
- I

Ps. Mam nadzieję, że dasz sobie radę. Jak coś dzwoń pod ten numer: 897236970; lub ten: 983468271
Bądź grzeczna i nie zburz domu!
Igła.

Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. Więc ta noc jest tylko dla mnie? Wyjęłam telefon i napisałam sms do Kuby.
„Co robisz?”
„A co proponujesz? ^^”
„Wolna chata. Wpadaj do mnie na seans filmowy. Za dwie godziny.”
„Będę z prowiantem xd”
Uprzątnęłam troszkę i poszukałam filmów. Na szczęście Ignaczakowie lubią kino! W jednej z szuflad w salonie jest pełno płyt. Różne gatunki, będzie co oglądać.
Dwie godziny później Kuba już był u mnie. Wniósł dwie reklamówki do kuchni, gdzie przeglądałam książki Iwony. Kucharskie, oczywiście.
- Piwko?- pomachał mi przed nosem butelką Żubra.
- Nie piję alko.
- No daj spokój… Czasem trzeba się zabawić.- znów pomachał butelką.- To jak?
- Niech będzie- wyszczerzyłam się i odebrałam mu Żubra. – Co jeszcze przyniosłeś?- zajrzałam do reklamówki: chrupki, orzechy w czekoladzie, sok, ciastka i popcorn. – Jest żarełko, jest zabawa!
- Jakie masz filmy?- zdjął kurtkę i powiesił na wieszaku w przedpokoju.
- Przeróżne. Wybierz coś- wskazałam wyciągnięte przeze mnie płyty. – Zamawiamy pizzę!
Nie sprzeciwił się. Wzięłam więc ulotkę z pizzerii, którą Ignaczakowie powiesili na lodówce i usiadłam w salonie na kanapie. Dołączył do mnie Kuba.
- Dlaczego tutaj są same horrory?
- Nie mów, że nie lubisz!- zdziwiłam się.
- Nie powiedziałem, że nie lubię- mruknął przeglądając kolejne recenzje.- A wręcz je uwielbiam!- wyszczerzył się. Kamień spadł mi z serca i przybiłam z nim piątkę.- To może…- pokazał mi płytę.
- Niech będzie. A teraz powiedz, co lubisz w pizzy?
- Ser, szynka, pieczarki, sos.
- Tylko?- zrzedła mi mina.- Miałam nadzieję na salami…
- To weź połowę z salami, drugą bez- zasugerował. I tak zrobiłam. Zamówiłam pizzę i wstawiłam wody na herbatę. W tym czasie wypiliśmy po jednym piwie. Oczywiście to nie jest tak, że nigdy nie piłam alko. Czasem wpadało się na imprezy do starszych kumpli w Londynie. Nawet chcieli mnie poczęstować papierosem. Ale odmawiałam. Co innego piwo, a co innego papieros kurczę!
Załączyliśmy film i po pół godzinie przywieźli pizzę. Odebrałam, zapłaciłam zaoszczędzoną kasą. Po pierwszym seansie, zabraliśmy się za drugi. I tak do po drugiej w nocy. Gdy skończył się prowiant stwierdziliśmy, że nie ma sensu siedzieć nie jedząc. Zaproponowałam Kubie, aby został na noc, zgodził się bez protestu. Pościeliłam mu na kanapie, wcześniej dzwoniąc do Iwony z pytanie, gdzie taka się znajduje. Usnęliśmy około trzeciej nad ranem.
W sobotę przyszedł facet od korków z matmy. Okazało się, ze w ten dzień lepiej u pasuje. Ma około pięćdziesiątki i jest bardzo miły. Czemu to z nim nie mam matmy w szkole? W niedzielę znów poszliśmy do kościoła. Zobaczyłam Alana, ale on nawet na mnie nie spojrzał.


Nie ma sensu za nim się rozglądać. Ma Jolkę? Niech ją ma. Ja nie potrzebuję jego do szczęścia. Mam Kubę, który staje się powoli moim najlepszym przyjacielem. Codziennie dzwonię do Natki i Karo. Albo one do mnie piszą. W każdym bądź razie dziś rano wysłały mi filmik od całej klasy i kilkoro znajomych z innych klas. Pozdrowili mnie i opowiadali co u nich. Co z tego, że nic nie rozumiałam bo mówili wszyscy na raz? Popłakałam się, gdy krzyczeli, że tęsknią i chcieliby się ze mną zobaczyć. W sumie ja też tęsknię. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo. Noc przepłakałam. Mam nadzieję, że nikt mnie nie słyszał…
Ogólnie powinnam się teraz zbierać do szkoły. Pierwszą mam znów matmę, więc pewnie pójdę do tablicy. Niby dzięki Panu Jurkowi, mojemu korepetytorowi lepiej rozumiem ostatnie tematy, ale nadal się boję. Nie tego, że wkurzę Pana Druj, czy stanę się pośmiewiskiem przy tablicy. Raczej tego, że złą oceną wkurzę rodziców. Zawsze staram się ich zadowolić, aby byli dumni. A oni co zrobili? Tak po prostu wysłali do Polski, jak przesyłkę, nie wyjaśniając dlaczego. Całkiem normalna sytuacja, nie ma co!
Dobra idę na przystanek. Jak nie zdążę na autobus to trudno. Trzeba będzie iść na nogach. Mi to nie przeszkadza, bo się spóźnię na matematykę… XD

Schowałam pamiętnik pod poduszkę. Tym razem zabrałam kurtkę, porwałam kanapkę ze stołu i wyszłam na dwór.
- Aaaa! Kurwa mać! Zasrany kundel!- wrzasnęłam.
- Ależ ty pięknie się wyrażasz- zachichotał Igła, stając obok mnie.
- Wiedziałeś, że ten pies tu jest i go nie zamknąłeś?!- syknęłam wściekła.
- Myślałem, że pogodziłaś się z Azurem…- zrobił niewinną minkę. Miałam ochotę mu trzepnąć w łeb. – Azur, odejdź od Oli! – pies posłuchał i pobiegł na tyły domu. Wstałam z mokrej i brudnej trawy otrzepując spodnie.- Może cię podwieźć?
Zamarłam. Uniosłam do góry głowę i zmroziłam go wzrokiem.
- Dzięki. Poradzę sobie!
- No daj spokój… Przepraszam.
- Nie wyglądasz na skruszonego.- otworzyłam furtkę. I akurat wtedy autobus przejechał przed moim nosem.- Albo wiesz co… zmieniłam zdanie. – obróciłam się natychmiast do niego i szeroko uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech i po chwili wyjechaliśmy w stronę LO.
Cały dzień minął szybko. Starałam się na przerwach nie zwracać uwagi na ciekawskie spojrzenia i NIE szukałam wzrokiem Alana.

Kolejne dwa tygodnie nawet nie wiem kiedy zniknęły. Szkoła, korki, nauka, spotkania z Kubą i myślenie nad planem „jak tu wpaść na Alana?”. Codziennie padało i były burze. Igła przyjeżdżał po mnie do LO.
Tak się stało i dzisiejszego dnia. Nie spodziewałam się, że od tegoż czwartku moje życie zmieni się o 180 stopni…




******

Heej ;)
Chyba za często dodaję te rozdziały xd W każdym bądź razie jest kolejny! Mam już więcej do przodu, więc dodam następny za kilka dni.

Dziękuję za komentarze i wyświetlenia <3

Pozdrawiam ;**

15 komentarzy:

  1. O już nowy *_* a dopiero poprzedni skomentowałam ;> już się biorę za czytanie ;> czy może być lepsza niespodzianka? ;*
    Alexia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i jak ja mam Cię nie udusić? ja się grzecznie pytam jak? xD tak zakończyć? no po prostu nie wierzę!! będę tu wchodziła milion500sto900 razy dziennie wyczekując nowego rozdziału xD

      i znów mam ten sam problem ;/ brak w moim słowniku słów, którymi trafnie opiszę ten (z resztą jak każdy) wspaniały rozdział ;>

      sporo tu Kubusia xD bardzo to lubię ;> gdybyś nie był gejem, to bym Cię znalazła xD i schowała pod łóżkiem albo w szafie xD

      tak to już jest dla większości liczy się to kogo znasz... matko znowu jakieś głupoty piszę, chuba udzieliło mi się od Kuby xD

      PJONA Ola ;> ja tez gdy tylko pójdę do odpowiedzi, gadam jakieś głupoty nie na temat oczywiście i za każdym razem słyszę: "Ola, żebyś Ty miała chociaż w połowie do powiedzenia na temat" bardzo Cie rozumiem ;>

      Matko z córką, ojcze z synem, księże z dzieckiem ile ja bym dała za taką podwóźke do domu xD jakbyś się Zbysiu zdecydował to bardzo chętnie podam Ci adres xD

      Wolna chata = goście ;> myślałam, że to może numer do Zbyszka albo Pita, Ignaczakowie są poza miastem xD ale to w sumie byłoby zbyt banalne ;>

      No Oleńka wielkie uznanie dla Ciebie, w końcu zmądrzałaś i starasz się nie zwracać uwagi na Alana, choć wiem że to trudne ;> coś mi mówi, że to nie jest koniec wątku z Alanem, wręcz przeciwnie, dopiero się na dobre zaczyna ;>

      mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej, bo chyba umrę z ciekawości xD

      ściskam po raz drugi, buziaczki po raz drugi ;***
      Alexia, po raz trzeci ;***

      Usuń
    2. no i zapomniałabym o najważniejszym xD mam taki jakiś przebłysk, że ta intrygująca końcówka jest związana z i tu mam dwie wersje, albo nie dwie, tylko trzy wersje xD 1. chodzi o Alana 2. chodzi o Zbysia 3. Ola pojawi się na treningu Igły ;>

      obiecuję, ze to już ostatni komentarz, tylko mam prośbę napiszesz mi na tt jak pojawi się nowy rozdział? https://twitter.com/oleczkaa23

      ściskam po raz trzeci, buziaczki po raz trzeci ;***
      Alexia, po raz ostatni (dziś) ;**

      Usuń
    3. Cieszę się, że nadal tu jesteś ;) Dziękuję za wspaniały komentarz, a właściwie komentarze! xd
      Co do Twojej teorii ... wszystko niedługo się wyjaśni ;p
      Dziękuję, buziaki ;**

      Usuń
  2. Czy już mówiłam że genialny blog? xD
    Bardzo bardzo bardzo ciekawe zakończenie :D ciekawe co też takiego musiało się stać żeby zmienić jej życie o 180 stopni :o ktoś umrze? igła okaże się jej ojcem? :o Czekam na rozdział!!!!!
    Zapraszam tradycyjnie do siebie :D your-heart-never-lies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! :D
    Ile ja bym dała, żeby Zbysiu chciał dać mi swoją kurtkę *o*
    Niech Ola spróbuje już zapomnieć o Alanie, co pewnie będzie bardzo trudne.
    Ciekawe, co się wydarzy. Już nie mogę się doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam ;**

    Zapraszam przy okazji do siebie. :)
    http://uwielbiaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku *.* co do Kuby, to mieć takiego przyjaciela to skarb :) Zbyszek pojawił się w najbardziej odpowiednim momencie, ale czy mnie się wydaje czy Olka go zainteresowała? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy go zainteresowała? Pożyjemy, zobaczymy haha xd

      Usuń
  5. Rozdział świetny :)
    Podczas czytania cały czas miałam uśmiech na twarzy :D
    Szybko wrzucaj kolejny i zapraszam do siebie:
    milosc-jak-wino.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłaś się uśmiechać podczas czytania. Na tym mi między innymi zależy ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Świetny blog! Właśnie nadrabiam zaległości! :3 pozostaje mi tylko czekać na następny!
    Szczęśliwego Nowego Roku! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Tobie również szczęśliwego Nowego Roku ;*

      Usuń
  7. Ja nadrabiam dopiero dzisiaj niestety :< Ale rozdział genialny :D Nie spodziewałam się, że Zibi przyjedzie po Olkę do szkoły, a tu taka niespodzianka :D Wyczuwam tu ciekawą znajomość, hahaha :P Keep going! :* / S. Czyt

    OdpowiedzUsuń