- Ładnie
wyglądasz.
- Dzięki.-
Wyszczerzyłam się do swojego odbicie w lustrze. – Ty tez niczego sobie.
- Nie
przesadzajmy… W końcu idę tam tylko jako osoba towarzysząca. Nic nie znaczący
gość.- Zamyślił się. W tej chwili wygląda tak przystojnie… Naprawdę szkoda, że
jest gejem. Gdyby nie to, kto wie… Może to do niego, a nie do Alana bym
wzdychała? Trzeba przyznać, że Kuba gdy założy garnitur i muszkę, wygląda
niesamowicie. – O matko! Czy ja będę na kolacji wigilijnej z siatkarzami? Zaraz
zemdleję…
- Uspokój
się. To zwykła kolacja. Przecież już ich znasz, nie?
- Jak ty nic
nie rozumiesz!- Zaczął z nerwów chodzić po korytarzu. Czekaliśmy na Iwonę i
Igłę. Dzieciakami miała się zająć przyjaciółka pani domu.- Nie każdy może sobie
tak po prostu wpaść na spotkanie w klubie Resovii i zasiąść z nimi do kolacji!
- Więc
dlaczego ja dostałam zaproszenie?- Wydęłam w zamyśleniu wargi. Kuba oparł się o
ścianę i wzruszył ramionami.
- Chyba
najważniejsze, że je masz, nie?
- Miałeś
raczej na myśli, że jest tam napisane: „osoba towarzysząca”?- Zachichotałam.
- Z
grzeczności pominąłem ten istotny szczegół.
- Ładna
sukienka!- Nagle obok nas zjawił się Sebastian. Zmierzwiłam małemu włosy.
-
Podlizujesz się?
- Ładnie
wyglądasz, przecież mówię prawdę. On potwierdzi.- Wskazał palcem na mojego
przyjaciela.
- Gdybym ja
jeszcze gustował w kobietach…- Prychnął Kuba, za co oberwał moim srogim
spojrzeniem. Nikt z tego domu nie wie, że Sokołowski jest gejem. O ile Igła się nie domyślił... Nie mam
pojęcia, jak by zareagowali. Ale Seba tym bardziej nie musi niczego wiedzieć.
Ani rozumieć. -… co nie oznacza, że nie jesteś śliczna, Sowa.
- Widzisz,
powiedział!- Seba zrobił tak podobną minę do Krzyśka, że przez chwilę
myślałam,że to starszy Ignaczak.
- Może
kłamał. No spójrz na niego. Czy nie jest przystojny?- Obróciłam młodego w
stronę chłopaka. Sebastian udawał
profesjonalistę.
- Nie lubię
facetów.- Założył w końcu ręce na piersiach. Niemal nie wybuchłam śmiechem. Czy
ja też w dzieciństwie byłam taka śmieszna? To już rozumiem, dlaczego jak
cokolwiek powiedziałam, wszyscy się śmiali.
Zadzwonił
dzwonek do drzwi. Z wielkim uśmiechem otworzyłam. Przede mną stoi wysoka
kobieta o blond włosach w wieku Iwony.
- Dzień
dobry.- Przywitałam się.- proszę.
- Cześć. To
gdzie te łobuzy?- Uśmiechnęła się, wycierając buty. Co prawda jeszcze nie pada
śnieg (no właśnie! Kiedy w końcu spadnie śnieg…), ale na dworze jest mokro.
- O, już
jesteś!- Wyszła się przywitać Iwona. – Chodź, pokarzę ci wszystko…
- No, to my
możemy wychodzić.- Oświadczył Igła. Zlustrowałam go wzrokiem. Tak elegancko
ubranego, dawno go nie widziałam. Znaczy na tyle dawno, od kiedy go znam. W
sumie to kiedy ja go w garniaku widziałam?
- Halo!-
Pomachał mi przed oczami Kuba.- Żyjesz?
- Co?
Zamyślić się nie można?- Udałam oburzenie i założyłam kurtkę.
- Jak o tym,
o czym ja myślę… to cię uduszę.
- Skąd ty
możesz wiedzieć, co ja myślę?
- Telepatia,
Sowa. Telepatia!
No pięknie.
***
- Ślicznie
wyglądasz.- Cmoknął mnie w policzek
Zbyszek. Nie przeraziłam się takim powitaniem. Już prawie każdy, do którego
podeszłam witał mnie tymi słowami i gestem. Fakt, założyłam moją czarną
sukienkę przed kolana w kolorze czarnym. Znaczy tak było napisane na metce,
nawet kasjerka upierała się, że to czarny. Ja jednak widzę bardzo ciemny
granat. I dobrze wiem, że w tym stroju, do tego na szpilkach, wyglądam niczego
sobie.
- Dzięki.-
Zerknęłam na niego. Dzięki obcasom nie jest już wyższy o te prawie trzydzieści centymetrów.
Zminimalizowałam różnicę do dwudziestu. Nie postawił włosy wysoko na żel,
garnitur, krawat, koszula.- Wyglądasz jak James Bond.
-
Wiedziałem! Jestem do niego podobny.- Był ewidentnie zadowolony z siebie.
Zaczęłam się śmiać i nie przestałam, dopóki Krzysiek nie podszedł.
- Co wam tak
wesoło? Poznałaś już wszystkich?- Kiwnęłam przecząco głową. Zrobił
niezadowoloną minę i pociągnął mnie lekko za łokieć.- Pan wybaczy, ale czas nas
goni.
- I tak
daleko mi nie uciekniesz!- Mrugnął i usiadł na swoim miejscu. Czyli naprzeciwko
mojego. Zerknęłam w stronę mojego przyjaciela. On to się czuje, jak w domu! Już rozmawiać na luzie z siatkarzami.
Najwyraźniej szybko złapali kontakt.
- Skup się
teraz. Przedstawię cię prezesowi, księdzu i tak dalej. – Peplał mi koło ucha
Ignaczak.- Bądź miła i się uśmiechaj, mała.- Nie wiem, czemu od jakiegoś czasu
mówi do mnie per „mała”, a Zibi per „słoneczko”. Co ze mną nie tak? Ale hej! Czemu zawsze musi być coś ze mną źle? Może tym razem to siatkarze? Mam nadzieję...
- Po co
księdzu?
- Może
przeprowadzi jakieś egzorcyzmy…- Zrobił tajemniczą minę.
- Nie
rozumiem?
-
Siatkówka.- Wyjaśnił jednym słowem. No nie! Teraz będzie snuł teorię, że opętał
mnie szatan! Jednak nie zdążyłam nic powiedzieć, bo podeszliśmy do mężczyzny. Z
daleka można było poznać, że to ważna szycha.
- Panie
prezesie, chciałabym przedstawić panu Aleksandrę Sowecką.- Odezwał się
Krzysiek. – Od niedawna jest pod moją opieką.
- Miło mi
ciebie poznać, Aleksandro.- Uśmiechnął się.
- Mnie
również. – Raz, że nie mam pojęcia kim on jest, oprócz domysłów. A dwa, nie
wiem po co mam z nim rozmawiać.
- Można
wiedzieć gdzie się uczysz?- Spytał spoglądając na mnie przyjaźnie.
- W
pobliskim liceum.- Wyjaśnił Krzysztof, zanim zdążyła się odezwać.- Przyjechała
by tutaj w Polsce zdać maturę. – Zdziwiłam się na takie wyjaśnienia! Oboje
dobrze wiemy, że był inny powód. Ale nie chce mi go zdradzić.
- Czyli
ukończyłaś już 18 lat?
- Tak. W
sumie to już za miesiąc będzie 19.- Wyszczerzyłam się. Z jedenej strony nie chcę
się starzeć, ale z drugiej…
- Ola jest
strasznie niezdecydowana!- Zaczął tłumaczyć Krzysiek. Do czego ty sprytny
diable zmierzasz, hę?- Poszukuje pracy. Wciąż mi się żali, że niczego nie może
znaleźć…
- Nie żalę
się!- Zaczęłam się bronić. No dobra, może czasem mu marudzę o tym, ale nie od
razu się żalę!
- Nazywaj to
jak chcesz.- Uśmiechnął się.
- Naprawdę
tak ciężko jest znaleźć posadę?- Zdziwił się mężczyzna. Z tego co zauważyłam,
musiał być prezesem.
- Nie jest
łatwo.- Zmusiłam się uśmiechnąć szczerze przypominając sobie, że wydałam ostatni hajs na
sukienkę.- A nie myślałam, że tutaj w Rzeszowie będzie aż tak mały nabór na
pracowników.
- Hm, jesteś
młoda. Zapewne utalentowana… Masz jakieś doświadczenie?
- W Anglii
pomagałam mamie w jej restauracji. W Polsce nie chcą mnie nawet na kelnerkę!- I
to jest cholerna prawda. U mamy to przynajmniej jakieś małe pieniądze się
zarabiało. Tutaj, zero wolnych miejsc.
- Na pewno
musi ci być ciężko. Przyjechałaś bez rodziców, tak?
- Niestety.
- Tak jak
mówiłem, musi ci być ciężko. Młoda kobieta potrzebuje własnych pieniędzy na
swoje potrzeby…- Zamyślił się. Zerknęłam na Igłę zdezorientowana. Triumfalnie
się uśmiecha. Co jest?- Olu, gdybyś chciała… Mógłbym załatwić ci pracę u nas w
klubie.
- Słucham?-
Na jego słowa oniemiałam. Nie, ja na pewno się przesłyszałam.
- Nie ma
żadnego problemu! Z chęcią pomagam młodym osobom, zwłaszcza jeśli są to
przyjaciele moich przyjaciół.- Mrugnął do mnie i uśmiechnął się do Igły.
- Ojej…
Ależ… To nie będzie kłopot? W końcu z moim brakiem doświadczenia…- Zaczęłam,
ale mi przerwał.
- Jestem
pewien, że sobie poradzisz! Postaram się, abyś dostała taką pracę, gdzie będzie
najlepiej dla ciebie.
- Jej…-
Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem.- Ja nie wiem jak mam panu dziękować…
- Nie
musisz.- Uśmiechnął się.- Drugiego stycznie przyjdziesz obmówić warunki umowy.
-
Oczywiście!- Miałam niezmierną ochotę go uściskać. Jednak powstrzymałam się.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o świętach. Następnie rozpoczęliśmy kolację.
Szłam do
stołu ramię w ramię z Igłą.
- Krzysiek…
- Później mi
podziękujesz.- Mruknął.
Uśmiechnęłam
się i usiadłam. Po złożeniu życzeń, zjedzeniu głównego dania, miałam czas aby
porozmawiać z innymi.
- Kuba, nie
uwierzysz!- Pisnęłam mu do ucha.
- Zaraz nie
będę słyszeć, to na pewno nie uwierzę…- Skrzywił się masując ucho.
- Dostanę
pracę w klubie!
-
Żartujesz.- Spojrzał na mnie. Moje zachowanie i szeroki uśmiech upewniły go, że
…- Jednak nie żartujesz. Jak?
- Trochę za
pomocą znajomości…
- Kurwa,
Olka! A mi mówiłaś, że w życiu nie wykorzystasz siatkarzy do tego! Nakrzyczałaś
na mnie, że w ogóle takie pomysły mi do głowy przychodzą!
- Oj, tam.
Przesadzasz! To prawda, że do końca nie jestem zadowolona z takiego obrotu
sprawy. Ale skoro była szansa… To czemu nie wykorzystać?
- Mówisz to
z taką desperacją, że ja nie wiem.
- To
dlatego, że na tę cholerną suknię wydałam ostatnie pieniądze.- Westchnęłam
zrezygnowana.
- No, ale
przynajmniej będziesz blisko siatkarzy, nie?- Wyszczerzył się.
- Jakbym teraz
nie była.- Prychnęłam. – Więcej czasu spędzam z nimi niż z tobą!- Pożaliłam
się.
- Nie mam ci
tego za złe. Ja, gdybym miał do wyboru ich, albo twoje towarzystwo… Pewnie też
bym wybrał siatkarzy. I wcale nie mówię tak, bo jestem gejem!- Wyszczerzył się.
- O, dzięki.
Dobrze wiedzieć „przyjacielu”.
- No nie
powiesz mi, że nie lubisz z nimi spędzać czasu…?
- Jasne, że
jest fajnie.
- No to
widzisz, kochanie. Tak to już jest!- Wzruszył ramionami. Potem nachylił się do
mnie.- I powiem ci, że każdy z nich zerka na ciebie. Jeden to gdyby mógł…
- O czym ty
mówisz?- Zdziwiłam się i zerknęłam dookoła.
- Mówię
tylko, że jesteś ich obiektem obserwacji. Fascynacją do kolejnych treningów i muzą…
- Kuba! Nie
przesadzasz trochę?
- Mówię ci,
oni cię ubóstwiają!
Tak, tak. A
ja mam w torebce słonia.
- Nie wiesz może, czy któryś z tych wolnych tutaj- wskazał podbródkiem- siatkarzy, nie jest mojego typu?
- Typu?- Powtórzyłam jak echo.
- No wiesz, skłonności ...
- Mogę cię zapewnić, że Paul nie.- Odparłam, zanim zdążył dokończyć zdanie.
- Skąd wiesz?- Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Podczas jednego z treningu na siłowni, gdzie im towarzyszyłam... No cóż. Nie będę ukrywać, iż perfidnie patrzył na mój tyłek.
- E, tam! To żaden dowód.- Prychnął poprawiając się na krześle.
- A to co ma znaczyć, hę?
- Sowa, nawet ja czasami patrzę na twój tyłek.- Przewrócił oczami.- To, że jestem gejem, to nie znaczy że nie dostrzegam prawdziwego piękna.
W sumie nie wiem, czy nie powinnam się obrazić. To oznacza, że tylko dla gejów mój tyłek jest ładny? Powtórzyłam to zdanie do przyjaciela. Zaśmiał się głośno.
- Dziewczyno, ja ci mówię, że masz ładną pupę, a ty się martwisz, że podoba się tylko gejom?
- Tu chodzi o coś więcej niż to, co powiedziałeś! Musze wiedzieć, czy z tego względu nie znajdę sobie nigdy faceta.
- O to się martwić nie musisz. Każdy tutaj obecny pożera cię wzrokiem. Nawet ksiądz Maciek!- Wyszczerzył się ewidentnie zafascynowany.- Pewnie po części dlatego otrzymasz posadę w Resovii.
- Przestań, to nie jest śmieszne!- Ofuknęłam go. Odwróciłam głowę i spotkałam się ze spojrzeniem Bartmana, który od na pewno dłuższego czasu mi się przypatrywał. Odwróciłam wzrok.- Znajdź sobie chłopaka i przestań zajmować się tylko mną.
- Odkąd pojawiłaś się w moim życiu, nie ma opcji żebym zajmował się kimkolwiek innym, niż tobą.- Cmoknął mnie w policzek i wstał. Po chwili dosiad się do Lotmana. A do mnie dołączył Zbyszek. Nawet nie zauważyłam, kiedy podszedł.
- Czy już mówiłem, że wyglądasz zjawiskowo?- Uśmiechnął się szeroko zajmując miejsce Kuby. Przebiegł po mnie wzrokiem.
- Poprzednio powiedziałeś, że ślicznie.
- Mój błąd.- Przyznał się lustrując mnie wzrokiem, co stało się dla mnie jeszcze bardziej dziwne.
- Gdzie zgubiłeś Michała?- Zainteresowałam się nagle, żeby zmienić temat.
- Co do tego ma Misiek?- Zbity z tropu zrobił tępą minę.
- No był z tobą...
- Już się stęskniłaś?- Za moimi plecami rozniósł się głos Kubiaka.
- Misiek do cholery...- Jęknął cicho Zibi. Zdziwiona przeniosłam to z jednego, to na drugiego wzrok. O co tutaj chodzi?
- Nie jęcz tak, Bartman. Co sobie ksiądz pomyśli?- Zgromił go przyjaciel.- Ja tutaj do Oli przyszedłem!
- Ludzie się o mnie zabijają. A to nowość!- Klasnęłam w ręce udając zadowolenie.
- Ty to zawsze Misiek musisz coś spierdo...- Powstrzymał się, bo w tej chwili podszedł do nas ksiądz.
Pogadałam z
każdym siatkarzem. Polubili Kubę, zaprosili go na trening. Mój przyjaciel był w
niebo wzięty. Ja sama się dobrze bawiłam.
Dobre jedzenie. Tyle powiem. Obżarłam
się jak świnia, ale to nic. Nikt nie zauważył. No i dobre towarzystwo! Z
siatkarzami widuję się często, zawsze w tych samych koszulkach treningowych są.
Tym razem mieli garnitury, krawaty… Cholernie przystojnie wyglądali. No i
poznałam ich drugie połówki! Od razu polubiłam dziewczynę, prawie narzeczoną
Fabiana. Mamy podobny pogląd na świat. Ona również nie przepadała za sportem, dopóki
nie związała się z siatkarzem. Mieszkała krótki czas w Anglii, ale
przeprowadziła się do Polski. Także ten, dużo było tematów wspólnych. Żony
zagranicznych siatkarzy były miłe, ale zamieniłam z nimi tylko kilka słów. Sami
na kolację przyszli o dziwo… Lotman, Kubiak i… Zbyszek.
No jeśli tego nie napiszę, to będę
wciąż miała w głowie. Zibi wyglądał jeszcze lepiej niż Kuba. Nie mogłam na
niego patrzeć, bo mogło się to dla mnie źle skonczyć. W każdym razie, Bartman
pobił wszystkich. Od uwagi Kuby, że wszyscy na mnie zerkają… Faktycznie to
zauważyłam. Zwłaszcza tego, który siedział naprzeciwko mnie. Nie mogę uwierzyć,
że nie ma nikogo. I dość dziwne było to tajemnicze zerkanie na mnie. Czyżbym aż tak oszałamiająco wyglądała?! ;0
Dobrze mi się rozmawiało też z
dziewczynami Piotrka i Grzesia. Ogólnie, spotkał się cały siatkarski świat,
tylko ja tam nie pasowałam. Czułam się na początku jak część puzzle z innego
opakowania. Później się rozkręciło. Nawet ksiądz Maciej był zajebisty!
A najlepsze jest to… Że będę miała
pracę! Jeszcze nie wiem, co będę robić. Mam nadzieję, że nic ciężkiego. Czy dam
sobie radę?
****
Hej ;p Jak Wam się podoba? Przepraszam, jeśli są jakieś błędy...
Pozdrawiam ;**
pierwsza <3 rozdział super, czyżby Bartman chciał poderwać Olę, a plany popsuł mu Dziku? tak wywnioskowałam. :3 praca Olki w Resovii, będzie na pewno ciekawa ;3 czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, rozwój wydarzeń i przede wszystkim na rozwianie tajemnicy związanej z rodzicami Sowy. :D pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/07/rozdzia-24-z-kim-ja-pracuje.html zapraszam serdecznie :3
UsuńZA-JE-B*-STE!!!!!! Czemuuuuu?! Kiedy Zibi chciał "poderwać" Olkę to Dziku mu przeszkodził?! Why?!!!!!! Ja chcieć Zbyszka w parze z Olką!!!! :D Ann :P
OdpowiedzUsuńDziku ma wyczucie czasu, no niech go :P :P ale genialny rozdział *.*
OdpowiedzUsuń"założyłam moją czarną sukienkę przed kolana w kolorze czarnym"
OdpowiedzUsuń'Obżarłam się jak świnia, ale to nic. "
Wyyyyyjeeeee XD
1.Czemu mnie nie poinformowałaś o nowym rozdziale? A na mnie to krzyczałaś jak zapomniałam.Co ty sobie wyobrażasz młoda damo?(tydzień w Rzeszowie i już mi odwala)
2.Proszę mi tu w tym momencie podać przybliżony czas kiedy się dowiemy o co chodzi z przyjazdem Oli...o przepraszam Aleksandry do Rzeszowa?
Pozdrawiam <3
1. Oj, nie przesadzaj. Krzyczeć, nie krzyczałam na Ciebie XD Szczerze mówiąc zapomniałam kogokolwiek poinformować, oprócz info na tt ;-;
Usuń2. Wszystko się wyjaśni z kolejnymi rozdziałami no XD Bądź cierpliwa ;**
Pozdrawiam <3