środa, 22 lipca 2015

Rozdział XXXIV



- Ładnie wyglądasz.
- Dzięki.- Wyszczerzyłam się do swojego odbicie w lustrze. – Ty tez niczego sobie.
- Nie przesadzajmy… W końcu idę tam tylko jako osoba towarzysząca. Nic nie znaczący gość.- Zamyślił się. W tej chwili wygląda tak przystojnie… Naprawdę szkoda, że jest gejem. Gdyby nie to, kto wie… Może to do niego, a nie do Alana bym wzdychała? Trzeba przyznać, że Kuba gdy założy garnitur i muszkę, wygląda niesamowicie. – O matko! Czy ja będę na kolacji wigilijnej z siatkarzami? Zaraz zemdleję…
- Uspokój się. To zwykła kolacja. Przecież już ich znasz, nie?
- Jak ty nic nie rozumiesz!- Zaczął z nerwów chodzić po korytarzu. Czekaliśmy na Iwonę i Igłę. Dzieciakami miała się zająć przyjaciółka pani domu.- Nie każdy może sobie tak po prostu wpaść na spotkanie w klubie Resovii i zasiąść z nimi do kolacji!
- Więc dlaczego ja dostałam zaproszenie?- Wydęłam w zamyśleniu wargi. Kuba oparł się o ścianę i wzruszył ramionami.
- Chyba najważniejsze, że je masz, nie?
- Miałeś raczej na myśli, że jest tam napisane: „osoba towarzysząca”?- Zachichotałam.
- Z grzeczności pominąłem ten istotny szczegół.
- Ładna sukienka!- Nagle obok nas zjawił się Sebastian. Zmierzwiłam małemu włosy.
- Podlizujesz się?
- Ładnie wyglądasz, przecież mówię prawdę. On potwierdzi.- Wskazał palcem na mojego przyjaciela.
- Gdybym ja jeszcze gustował w kobietach…- Prychnął Kuba, za co oberwał moim srogim spojrzeniem. Nikt z tego domu nie wie, że Sokołowski jest gejem. O ile Igła się nie domyślił... Nie mam pojęcia, jak by zareagowali. Ale Seba tym bardziej nie musi niczego wiedzieć. Ani rozumieć. -… co nie oznacza, że nie jesteś śliczna, Sowa.
- Widzisz, powiedział!- Seba zrobił tak podobną minę do Krzyśka, że przez chwilę myślałam,że to starszy Ignaczak.
- Może kłamał. No spójrz na niego. Czy nie jest przystojny?- Obróciłam młodego w stronę chłopaka. Sebastian  udawał profesjonalistę.
- Nie lubię facetów.- Założył w końcu ręce na piersiach. Niemal nie wybuchłam śmiechem. Czy ja też w dzieciństwie byłam taka śmieszna? To już rozumiem, dlaczego jak cokolwiek powiedziałam, wszyscy się śmiali.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Z wielkim uśmiechem otworzyłam. Przede mną stoi wysoka kobieta o blond włosach w wieku Iwony.
- Dzień dobry.- Przywitałam się.- proszę.
- Cześć. To gdzie te łobuzy?- Uśmiechnęła się, wycierając buty. Co prawda jeszcze nie pada śnieg (no właśnie! Kiedy w końcu spadnie śnieg…), ale na dworze jest mokro.
- O, już jesteś!- Wyszła się przywitać Iwona. – Chodź, pokarzę ci wszystko…
- No, to my możemy wychodzić.- Oświadczył Igła. Zlustrowałam go wzrokiem. Tak elegancko ubranego, dawno go nie widziałam. Znaczy na tyle dawno, od kiedy go znam. W sumie to kiedy ja go w garniaku widziałam?
- Halo!- Pomachał mi przed oczami Kuba.- Żyjesz?
- Co? Zamyślić się nie można?- Udałam oburzenie i założyłam kurtkę.
- Jak o tym, o czym ja myślę… to cię uduszę.
- Skąd ty możesz wiedzieć, co ja myślę?
- Telepatia, Sowa. Telepatia!
No pięknie.

*** 


- Ślicznie wyglądasz.- Cmoknął mnie  w policzek Zbyszek. Nie przeraziłam się takim powitaniem. Już prawie każdy, do którego podeszłam witał mnie tymi słowami i gestem. Fakt, założyłam moją czarną sukienkę przed kolana w kolorze czarnym. Znaczy tak było napisane na metce, nawet kasjerka upierała się, że to czarny. Ja jednak widzę bardzo ciemny granat. I dobrze wiem, że w tym stroju, do tego na szpilkach, wyglądam niczego sobie.
- Dzięki.- Zerknęłam na niego. Dzięki obcasom nie jest już wyższy o te prawie trzydzieści centymetrów. Zminimalizowałam różnicę do dwudziestu. Nie postawił włosy wysoko na żel, garnitur, krawat, koszula.- Wyglądasz jak James Bond.
- Wiedziałem! Jestem do niego podobny.- Był ewidentnie zadowolony z siebie. Zaczęłam się śmiać i nie przestałam, dopóki Krzysiek nie podszedł.
- Co wam tak wesoło? Poznałaś już wszystkich?- Kiwnęłam przecząco głową. Zrobił niezadowoloną minę i pociągnął mnie lekko za łokieć.- Pan wybaczy, ale czas nas goni.
- I tak daleko mi nie uciekniesz!- Mrugnął i usiadł na swoim miejscu. Czyli naprzeciwko mojego. Zerknęłam w stronę mojego przyjaciela. On to się czuje, jak w  domu! Już rozmawiać na luzie z siatkarzami. Najwyraźniej szybko złapali kontakt.
- Skup się teraz. Przedstawię cię prezesowi, księdzu i tak dalej. – Peplał mi koło ucha Ignaczak.- Bądź miła i się uśmiechaj, mała.- Nie wiem, czemu od jakiegoś czasu mówi do mnie per „mała”, a Zibi per „słoneczko”. Co ze mną nie tak? Ale hej! Czemu zawsze musi być coś ze mną źle? Może tym razem to siatkarze? Mam nadzieję...
- Po co księdzu?
- Może przeprowadzi jakieś egzorcyzmy…- Zrobił tajemniczą minę.
- Nie rozumiem?
- Siatkówka.- Wyjaśnił jednym słowem. No nie! Teraz będzie snuł teorię, że opętał mnie szatan! Jednak nie zdążyłam nic powiedzieć, bo podeszliśmy do mężczyzny. Z daleka można było poznać, że to ważna szycha.
- Panie prezesie, chciałabym przedstawić panu Aleksandrę Sowecką.- Odezwał się Krzysiek. – Od niedawna jest pod moją opieką.
- Miło mi ciebie poznać, Aleksandro.- Uśmiechnął się.
- Mnie również. – Raz, że nie mam pojęcia kim on jest, oprócz domysłów. A dwa, nie wiem po co mam z nim rozmawiać.
- Można wiedzieć gdzie się uczysz?- Spytał spoglądając na mnie przyjaźnie.
- W pobliskim liceum.- Wyjaśnił Krzysztof, zanim zdążyła się odezwać.- Przyjechała by tutaj w Polsce zdać maturę. – Zdziwiłam się na takie wyjaśnienia! Oboje dobrze wiemy, że był inny powód. Ale nie chce mi go zdradzić.
- Czyli ukończyłaś już 18 lat?
- Tak. W sumie to już za miesiąc będzie 19.- Wyszczerzyłam się. Z jedenej strony nie chcę się starzeć, ale z drugiej…
- Ola jest strasznie niezdecydowana!- Zaczął tłumaczyć Krzysiek. Do czego ty sprytny diable zmierzasz, hę?- Poszukuje pracy. Wciąż mi się żali, że niczego nie może znaleźć…
- Nie żalę się!- Zaczęłam się bronić. No dobra, może czasem mu marudzę o tym, ale nie od razu się żalę!
- Nazywaj to jak chcesz.- Uśmiechnął się.
- Naprawdę tak ciężko jest znaleźć posadę?- Zdziwił się mężczyzna. Z tego co zauważyłam, musiał być prezesem.
- Nie jest łatwo.- Zmusiłam się uśmiechnąć szczerze przypominając sobie, że wydałam ostatni hajs na sukienkę.- A nie myślałam, że tutaj w Rzeszowie będzie aż tak mały nabór na pracowników.
- Hm, jesteś młoda. Zapewne utalentowana… Masz jakieś doświadczenie?
- W Anglii pomagałam mamie w jej restauracji. W Polsce nie chcą mnie nawet na kelnerkę!- I to jest cholerna prawda. U mamy to przynajmniej jakieś małe pieniądze się zarabiało. Tutaj, zero wolnych miejsc.
- Na pewno musi ci być ciężko. Przyjechałaś bez rodziców, tak?
- Niestety.
- Tak jak mówiłem, musi ci być ciężko. Młoda kobieta potrzebuje własnych pieniędzy na swoje potrzeby…- Zamyślił się. Zerknęłam na Igłę zdezorientowana. Triumfalnie się uśmiecha. Co jest?- Olu, gdybyś chciała… Mógłbym załatwić ci pracę u nas w klubie.
- Słucham?- Na jego słowa oniemiałam. Nie, ja na pewno się przesłyszałam.
- Nie ma żadnego problemu! Z chęcią pomagam młodym osobom, zwłaszcza jeśli są to przyjaciele moich przyjaciół.- Mrugnął do mnie i uśmiechnął się do Igły.
- Ojej… Ależ… To nie będzie kłopot? W końcu z moim brakiem doświadczenia…- Zaczęłam, ale mi przerwał.
- Jestem pewien, że sobie poradzisz! Postaram się, abyś dostała taką pracę, gdzie będzie najlepiej dla ciebie.
- Jej…- Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem.- Ja nie wiem jak mam panu dziękować…
- Nie musisz.- Uśmiechnął się.- Drugiego stycznie przyjdziesz obmówić warunki umowy.
- Oczywiście!- Miałam niezmierną ochotę go uściskać. Jednak powstrzymałam się. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o świętach. Następnie rozpoczęliśmy kolację.
Szłam do stołu ramię w ramię z Igłą.
- Krzysiek…
- Później mi podziękujesz.- Mruknął.
Uśmiechnęłam się i usiadłam. Po złożeniu życzeń, zjedzeniu głównego dania, miałam czas aby porozmawiać z innymi.
- Kuba, nie uwierzysz!- Pisnęłam mu do ucha.
- Zaraz nie będę słyszeć, to na pewno nie uwierzę…- Skrzywił się masując ucho.
- Dostanę pracę w klubie!
- Żartujesz.- Spojrzał na mnie. Moje zachowanie i szeroki uśmiech upewniły go, że …- Jednak nie żartujesz. Jak?
- Trochę za pomocą znajomości…
- Kurwa, Olka! A mi mówiłaś, że w życiu nie wykorzystasz siatkarzy do tego! Nakrzyczałaś na mnie, że w ogóle takie pomysły mi do głowy przychodzą!
- Oj, tam. Przesadzasz! To prawda, że do końca nie jestem zadowolona z takiego obrotu sprawy. Ale skoro była szansa… To czemu nie wykorzystać?
- Mówisz to z taką desperacją, że ja nie wiem.
- To dlatego, że na tę cholerną suknię wydałam ostatnie pieniądze.- Westchnęłam zrezygnowana.
- No, ale przynajmniej będziesz blisko siatkarzy, nie?- Wyszczerzył się.
- Jakbym teraz nie była.- Prychnęłam. – Więcej czasu spędzam z nimi niż z tobą!- Pożaliłam się.
- Nie mam ci tego za złe. Ja, gdybym miał do wyboru ich, albo twoje towarzystwo… Pewnie też bym wybrał siatkarzy. I wcale nie mówię tak, bo jestem gejem!- Wyszczerzył się.
- O, dzięki. Dobrze wiedzieć „przyjacielu”.
- No nie powiesz mi, że nie lubisz z nimi spędzać czasu…?
- Jasne, że jest fajnie.
- No to widzisz, kochanie. Tak to już jest!- Wzruszył ramionami. Potem nachylił się do mnie.- I powiem ci, że każdy z nich zerka na ciebie. Jeden to gdyby mógł…
- O czym ty mówisz?- Zdziwiłam się i zerknęłam dookoła.
- Mówię tylko, że jesteś ich obiektem obserwacji. Fascynacją do kolejnych treningów i muzą…
- Kuba! Nie przesadzasz trochę?
- Mówię ci, oni cię ubóstwiają!
Tak, tak. A ja mam w torebce słonia. 
- Nie wiesz może, czy któryś z tych wolnych tutaj- wskazał podbródkiem- siatkarzy, nie jest mojego typu?
- Typu?- Powtórzyłam jak echo. 
- No wiesz, skłonności ...
- Mogę cię zapewnić, że Paul nie.- Odparłam, zanim zdążył dokończyć zdanie.
- Skąd wiesz?- Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Podczas jednego z treningu na siłowni, gdzie im towarzyszyłam... No cóż. Nie będę ukrywać, iż perfidnie patrzył na mój tyłek. 
- E, tam! To żaden dowód.- Prychnął poprawiając się na krześle.
- A to co ma znaczyć, hę?
- Sowa, nawet ja czasami patrzę na twój tyłek.- Przewrócił oczami.- To, że jestem gejem, to nie znaczy że nie dostrzegam prawdziwego piękna.
W sumie nie wiem, czy nie powinnam się obrazić. To oznacza, że tylko dla gejów mój tyłek jest ładny? Powtórzyłam to zdanie do przyjaciela. Zaśmiał się głośno.
- Dziewczyno, ja ci mówię, że masz ładną pupę, a ty się martwisz, że podoba się tylko gejom?
- Tu chodzi o coś więcej niż to, co powiedziałeś! Musze wiedzieć, czy z tego względu  nie znajdę sobie nigdy faceta.
- O to się martwić nie musisz. Każdy tutaj obecny pożera cię wzrokiem. Nawet ksiądz Maciek!- Wyszczerzył się ewidentnie zafascynowany.- Pewnie po części dlatego otrzymasz posadę w Resovii.
- Przestań, to nie jest śmieszne!- Ofuknęłam go. Odwróciłam głowę i spotkałam się ze spojrzeniem Bartmana, który od na pewno dłuższego czasu mi się przypatrywał. Odwróciłam wzrok.- Znajdź sobie chłopaka i przestań zajmować się tylko mną.
- Odkąd pojawiłaś się w moim życiu, nie ma opcji żebym zajmował się kimkolwiek innym, niż tobą.- Cmoknął mnie w policzek i wstał. Po chwili dosiad się do Lotmana. A do mnie dołączył Zbyszek. Nawet nie zauważyłam, kiedy podszedł.
- Czy już mówiłem, że wyglądasz zjawiskowo?- Uśmiechnął się szeroko zajmując miejsce Kuby. Przebiegł po mnie wzrokiem.
- Poprzednio powiedziałeś, że ślicznie.
- Mój błąd.- Przyznał się lustrując mnie wzrokiem, co stało się dla mnie jeszcze bardziej dziwne.
- Gdzie zgubiłeś Michała?- Zainteresowałam się nagle, żeby zmienić temat.
- Co do tego ma Misiek?- Zbity z tropu zrobił tępą minę. 
- No był z tobą...
- Już się stęskniłaś?- Za moimi plecami rozniósł się głos Kubiaka.
- Misiek do cholery...- Jęknął cicho Zibi. Zdziwiona przeniosłam to z jednego, to na drugiego wzrok. O co tutaj chodzi?
- Nie jęcz tak, Bartman. Co sobie ksiądz pomyśli?- Zgromił go przyjaciel.- Ja tutaj do Oli przyszedłem!
- Ludzie się o mnie zabijają. A to nowość!- Klasnęłam w ręce udając zadowolenie. 
- Ty to zawsze Misiek musisz coś spierdo...- Powstrzymał się, bo w tej chwili podszedł do nas ksiądz.

Pogadałam z każdym siatkarzem. Polubili Kubę, zaprosili go na trening. Mój przyjaciel był w niebo wzięty. Ja sama się dobrze bawiłam. 

Dobre jedzenie. Tyle powiem. Obżarłam się jak świnia, ale to nic. Nikt nie zauważył. No i dobre towarzystwo! Z siatkarzami widuję się często, zawsze w tych samych koszulkach treningowych są. Tym razem mieli garnitury, krawaty… Cholernie przystojnie wyglądali. No i poznałam ich drugie połówki! Od razu polubiłam dziewczynę, prawie narzeczoną Fabiana. Mamy podobny pogląd na świat. Ona również nie przepadała za sportem, dopóki nie związała się z siatkarzem. Mieszkała krótki czas w Anglii, ale przeprowadziła się do Polski. Także ten, dużo było tematów wspólnych. Żony zagranicznych siatkarzy były miłe, ale zamieniłam z nimi tylko kilka słów. Sami na kolację przyszli o dziwo… Lotman, Kubiak i… Zbyszek.
No jeśli tego nie napiszę, to będę wciąż miała w głowie. Zibi wyglądał jeszcze lepiej niż Kuba. Nie mogłam na niego patrzeć, bo mogło się to dla mnie źle skonczyć. W każdym razie, Bartman pobił wszystkich. Od uwagi Kuby, że wszyscy na mnie zerkają… Faktycznie to zauważyłam. Zwłaszcza tego, który siedział naprzeciwko mnie. Nie mogę uwierzyć, że nie ma nikogo. I dość dziwne było to tajemnicze zerkanie na mnie. Czyżbym aż tak oszałamiająco wyglądała?! ;0
Dobrze mi się rozmawiało też z dziewczynami Piotrka i Grzesia. Ogólnie, spotkał się cały siatkarski świat, tylko ja tam nie pasowałam. Czułam się na początku jak część puzzle z innego opakowania. Później się rozkręciło. Nawet ksiądz Maciej był zajebisty!
A najlepsze jest to… Że będę miała pracę! Jeszcze nie wiem, co będę robić. Mam nadzieję, że nic ciężkiego. Czy dam sobie radę?




****
Hej ;p Jak Wam się podoba? Przepraszam, jeśli są jakieś błędy...

Pozdrawiam ;**

6 komentarzy:

  1. pierwsza <3 rozdział super, czyżby Bartman chciał poderwać Olę, a plany popsuł mu Dziku? tak wywnioskowałam. :3 praca Olki w Resovii, będzie na pewno ciekawa ;3 czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, rozwój wydarzeń i przede wszystkim na rozwianie tajemnicy związanej z rodzicami Sowy. :D pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/07/rozdzia-24-z-kim-ja-pracuje.html zapraszam serdecznie :3

      Usuń
  2. ZA-JE-B*-STE!!!!!! Czemuuuuu?! Kiedy Zibi chciał "poderwać" Olkę to Dziku mu przeszkodził?! Why?!!!!!! Ja chcieć Zbyszka w parze z Olką!!!! :D Ann :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziku ma wyczucie czasu, no niech go :P :P ale genialny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. "założyłam moją czarną sukienkę przed kolana w kolorze czarnym"
    'Obżarłam się jak świnia, ale to nic. "
    Wyyyyyjeeeee XD
    1.Czemu mnie nie poinformowałaś o nowym rozdziale? A na mnie to krzyczałaś jak zapomniałam.Co ty sobie wyobrażasz młoda damo?(tydzień w Rzeszowie i już mi odwala)
    2.Proszę mi tu w tym momencie podać przybliżony czas kiedy się dowiemy o co chodzi z przyjazdem Oli...o przepraszam Aleksandry do Rzeszowa?
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Oj, nie przesadzaj. Krzyczeć, nie krzyczałam na Ciebie XD Szczerze mówiąc zapomniałam kogokolwiek poinformować, oprócz info na tt ;-;
      2. Wszystko się wyjaśni z kolejnymi rozdziałami no XD Bądź cierpliwa ;**
      Pozdrawiam <3

      Usuń