Cały kolejny
tydzień spędziłam przy książkach. Odłączyłam się od świata. Dopiero w niedzielę
postanowiłam odpocząć. W końcu to Boży dzień!
Wreszcie zamknęłam książki. Głowa mi
pęka od nadmiaru wiedzy. Plus taki, że nie muszę wkuwać słówek na angielski, bo
posługuję się tym językiem dość biegle. Gorzej z matematyką. Ale koniec. Enough!
Dziś robię sobie przerwę. Kuba zaprosił mnie na obiad, a wieczorem wybieram się
z Ignaczakami do kina. Siatkarze wciąż przypominają mi zakładzie z Paulem.
Jednak SA wyrozumiali ze względu na zbliżającą się maturę.
Jest koniec listopada, więc niedługo
święta. Nie mam już ochoty rozmawiać z mamą na temat jej przyjazdu. Będzie
chciała, to przyjedzie. I tak święta spędzę z moimi rozszerzeniami : )))
Powinnam już umieć tę piosenkę na
akademię, o czym dokładnie mi przypomina Choinka. Mieliśmy kolejne spotkania,
podział na role zakończony. Teraz tylko próby.
Pierwszy semestr zakończy się ze
średnią 4,2. Nie jest źle.
Alan od kilku dni często do mnie
pisze. O różne głupoty pyta, a z tego wynikają całkiem ciekawe, kilkugodzinne
rozmowy. Nie powiem, cieszę się z tego powodu. Coś ruszyło do przodu! Nie mogę
powiedzieć tego samego o mym dobrym, nowym przyjacielu Kubie. Ten to wiecznie
nie jest zachwycony. Zwłaszcza moimi rozmowami z Morczewskim. W styczniu są
moje dokładnie 19 urodziny, więc może wtedy poproszę, aby mi wszystko
wytłumaczył. To będzie najlepszy prezent.
A tymczasem zbieram się do kościoła.
- Olka!
Chodź już!- Zawył za moimi drzwiami stojący Krzysiek.
- No idę
już, idę! Pali się?- bąknęłam.
- Nie
powinno się spóźniać do kościoła- odparł, kiedy otworzyłam drzwi.
- Włożę
tylko kurtkę i buty.- Oznajmiłam. Kiwnął głową i wyszedł z domu. Chwilę później
dołączyłam od czekających na mnie Ignaczaków.
***
- Kuba,
przynieś z kuchni inną łyżkę Oli…- Mama Sokołowskiego pogoniła syna.- Przecież
nie będzie jadła z takiej brudnej…
- Ale nie
trzeba…- Chciałam zaprotestować, jednak Kuba już podmienił mi sztućce. –
Dziękuję.
- Tata
będzie?- Spytał, gdy usiadł na swoim miejscu.
- Już
powinien być…- Zmarszczyła brwi patrząc na zegarek wiszący na ścianie. – No
dobrze, poczekamy jeszcze chwilę. Ola, jak podoba ci się nowa szkoła?- zwróciła
się bezpośrednio do mnie.
- Muszę
przyznać, że nie spodziewałam się tego, jak bardzo są tutaj gościnni ludzie. A
dzięki Kubie odnalazłam się dość szybko w nowym otoczeniu. No i pomaga mi z
matą!
- Taak, Kuba
ma umysł matematyka.
- Nie
mówcie, jakby mnie tutaj nie było. – Nagle drzwi frontowe się otworzyły.
- Jest tu
kto?!- zawołał męski głos.
- Chodź
szybko, bo czekamy na ciebie!- Odpowiedziała mama mojego przyjaciela. Mężczyzna
odwiedził łazienkę i po kilku minutach wszedł do kuchni. Od razu spostrzegł
mnie.
- A kogo me
stare oczy widzą?- Uśmiechnął się szeroko do mnie.
- Tato, to
jest Aleksandra Sowecka.
- Ta nowa z
Anglii?- upewnił się podają cm rękę.
- Tak, to
ja.- Uścisnęłam jego wielką dłoń. Mężczyzna jest odrobinkę wyższy od Kuby, ma
ciemne włosy i oczy takie, jak syn. Zajął jedno wolne miejsce obok żony i zaczął
rozlewać rosół do naszych talerzy.
- A więc,
Aleksandro…
- Ola-
poprawiłam odruchowo. W Londynie ludzie różnie do mnie mówili. Polacy Ola,
Anglicy Alex, nauczyciele Aleksandra. Ale tutaj wolałam Ola.
- Włodek.-
Odpowiedział machinalnie. Wyszczerzyłam się.- Tak więc, Olu… Powiedz mi, jak ci
się u nas podoba?
- Nie mogę
narzekać.- Odparłam po krótkim zastanowieniu. Jak dla mnie bomba. Już
pierwszego dnia zaprzyjaźniłam się z Kubą, w ciągu tygodnia poznałam kilku
siatkarzy i Alana.
-
Interesujesz się siatkówką? Albo jakimś sportem?- Wyraźnie to zdanie miało
decydować o tym, czy będę w tym domu lubiana, czy nie. Zerknęłam na
rozbawionego Kubę. W duchu przesyłałam mu wiadomość, żeby mi pomógł. Jednak
chyba jej nie odebrał.
- Nie mogę
powiedzieć, że jestem jakąś wielką fanką sportu…
- Ale
mieszkasz z siatkarzem- dokończył za mnie.
- Poznałam
już wielu siatkarzy i muszę przyznać, że jako osoby, to bardzo mili i
inteligentni ludzie.- Zadowolona ze swojego zdania, aż się uśmiechnęłam.
- Umiesz
grać w siatkówkę?- Zagadnęła mama Kuby.
- Nie za
bardzo… Ale siatkarze pracują ze mną nad tym.- Gdy tylko pomyślałam o tym, jak
dawno nie odwiedzałam siatkarzy na treningu… Nie wierzę, ale poczułam wyrzuty
sumienia. Zbyszka nie widziałam od tygodnia. Jak i reszty. Nie, żebym za nimi
tęskniła. Ale jednak ten ostatni wypad na kręgle przekonał mnie chyba
ostatecznie do tych zajebistych ludzi. Niewiarygodne, jak przez kilka miesięcy
potrafi się zmienić nastawienie człowieka do pewnych spraw.
- Miałem
nadzieję, że namówisz Kubę do powrotu- westchnął pan Włodek.
- Powrotu?-
Uniosłam obie brwi spoglądają z ciekawością na przyjaciela.
- Nie mówił
ci?
- Mówiłem!
Tylko jak zwykle Ola nie słucha mnie, a własnych bijących się w szarych
zakamarkach jej umysłu myśli. – Wzruszył ramionami.
- Hej!
Wspominałeś tylko, że grałeś w siatkówkę. Ale nie wyjaśniłeś, dlaczego.
- Nie musisz
wiedzieć…- bąknął koncentrując się na zupie. Spojrzałam na jego rodziców. W
końcu odezwała się jego matka.
- Kuba
przestał grać… Przez pewnego chłopca. – Nie jestem pewna, ale chyba
rozdziawiłam usta. – Bardzo go zranił… A…
- Dość!-
Chłopak uderzył pięścią w stół.- Ola nie musi o tym wiedzieć. – Jego rodzice
popatrzyli po sobie. Widocznie nie pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce.
Resztę posiłku spożyliśmy w milczeniu.
Po obiedzie
uparłam się, żeby pomóc pani domu w myciu naczyń. Mocno protestowała, ale w
końcu uległa. Podała mi ścierkę do wycierania, a sama zabrała się za czyszczenie
talerzy.
-
Przepraszam za to przy stole…- zaczęłam nieśmiało.
- Nic się
nie stało, kochanie. Niestety ten temat Kuba unika jak ognia. Nie rozumiem
jednak, dlaczego aż tak wybuchł przy tobie…
- Więc nigdy
nie reagował aż tak wybuchowo?- Starałam się zrozumieć, o co chodzi.
- Nie, nie.
Zazwyczaj tylko prosił, żebyśmy zmienili temat. To dzisiaj przy stole bardzo
mnie zdziwiło.- Podała mi talerz, więc zaczęłam starannie go wycierać. Nie
chciałam być wścibska, ale może ta sprawa jest ważna.
- A co się
wtedy stało?- Od razu zrozumiała, o co mi chodzi. Westchnęła głośno.
- Może
powinnas jego zapytać?- zasugerowała.
- Raczej nic
mi nie powie, pani dobrze o tym wie- uśmiechnęłam się.
- No dobrze…
- Odłożyłam suchy talerz na półkę.- Kuba na początku pierwszej klasy liceum
zaczął się dziwnie zachowywać. Znikał na całe dnie, wracał późno wieczorem. Raz
przyłapałam go pijanego, co nigdy się mu nie przytrafiało. Rozmawiałam z nim
dużo, ale ot nic nie dało. Nie chciał powiedzieć, o co chodzi. Świetnie grał w
siatkówkę, więc poprosiłam jego brata, żeby jakoś go wciągnął do szkolnej
drużyny. Miałam nadzieję, że w taki sposób Kuba powróci do swojej poprzedniej
postaci. Więc jego brat załatwił mu pozycję przyjmującego. Żebyś widziała, jak
on się cieszył! Odżył trochę. Ale między nim a bratem stosunki się pogorszyły.
Nie miałam pojęcia, co się stało. Aż pewnego dnia… Kuba przy kolacji oznajmił
nam, że… podobają mu się chłopcy. Mało tego! Że ma chłopaka!- Zerknęła na mnie,
bo zauważyła, że przestałam wycierać naczynia. Natychmiast wróciłam do swojej
pracy. Ale… Wreszcie coś się dzieje! Dowiem się, o co chodzi Kubie! Dlaczego
nie lubi rozmawiać o tym, że znajdziemy mu chłopaka.
- I co
dalej?- Nie mogłam się powstrzymać.
- Ja i mąż
byliśmy w szoku. Za to po starszym nie widać było szoku. Okazało się, że
wiedział od jakiegoś czasu.
- Kim był
jego chłopak?- Zaciekawiła mnie niesamowicie ta myśl.
- Zdaje się,
że jeden z najlepszych przyjaciół brata Kuby. – O mały włos nie upuściłam
miski. – Adrian. To jasne, że nie mogliśmy się pogodzić z orientacją naszego
drugiego syna. Ale w końcu to zaakceptowaliśmy.
- Nie
rozumiem… Dlaczego zrezygnował z siatkówki?
- Kuba był
ze swoim chłopakiem kilka miesięcy. A tu nagle ogłosił, że nie są parą. I że kończy z siatkówką. A był już na zawodach i zdobył nie jeden tytuł. Do tego jego
brat nie mógł mu wybaczyć tego, co się stało.
- A gdzie
teraz jest pański starszy syn?
- Wyjechał i
mieszka w Katowicach ze swoją dziewczyną. Odwiedza nas często, jednak między
nim, a Kubą nie jest w porządku.
- O
masakra…- Skomentowałam, na co kobieta głośno się zaśmiała.- Dziękuję, że pani
mi to wytłumaczyła.
- Moim
zdaniem powinnaś wiedzieć, skoro się przyjaźnicie. Zatajanie tego przed tobą,
nie wyszłoby na dobre.
Dokończyłam
pomaganie w kuchni i wróciłam do pokoju Kuby. Ten leżał brzuchem do góry na
dywanie i wpatrywał się w sufit. Nawet nie drgnął, kiedy położyłam się obok
niego.
- Kuba, o co
chodziło z tym przy stole?- zagadałam.
- Pewnie już
wiesz. – Mruknął posępnie. Przyznać się? Pytanie tylko, czy obrazi się na mnie
za to.
- Kuba, to
żaden wstyd, że miałeś chłopaka…
- No
właśnie. Miałem.
- Nie on
jeden i nie ostatni!- Próbowałam to powiedzieć optymistycznie, ale wyszło,
jakbym na niego krzyczała.
- Ty nic nie
rozumiesz…
- Więc
wyjaśnisz mi to teraz? Czy może jutro? Albo… nigdy?- Przygryzłam wargę. Coś
musi być na rzeczy.
- Nie
wstydzę się, że miałem chłopaka. Mało ludzi o nas wiedziało… Prawie nikt.
Szkoda tylko, że przez to jaki jestem, straciłem brata…
- Hej, nie
straciłeś…- Przewróciłam się na prawy bok, podpierając głowę na ręce opartą o
podłogę. – Skąd takie nastawienie?- Obrócił w moją stronę głowę i spojrzał
prosto w oczy.
-
Powiedział, że mnie nienawidzi. Że „zaraziłem” jego kumpla. I że wolałby, żebym
nie istniał.- Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W życiu nie chciałabym usłyszeć
takich słów od swojego brata… Chociaż nie mam rodzeństwa, to gdybym miała… W
takiej sytuacji nie dziwię się Kubie. – Nadal uważasz, że jesteśmy super
kochającym się rodzeństwem?
- Rozmawiacie
w ogóle ze sobą?
- Tylko, gdy
sytuacja tego wymaga- skrzywił się.
- A co z
Adrianem?
- Jak to co?
- No… macie
kontakt ze sobą? Czemu zerwaliście?- Długo nie odpowiadał. Bardzo długo. Jednak
nie pytałam ponownie, żeby nie stracić tej chwili. Teraz mogę się dowiedzieć
trochę o przeszłości przyjaciela. W końcu się odezwał.
- Nie
widujemy się. Czasem piszemy na fb. Ale nigdy nie będziemy mogli wrócić do
tego, co było między nami.
- Kochałeś
go?- Spytałam delikatnie.
- Nadal
kocham.- Jęknął przeraźliwie, jakby właśnie te słowa zraniły mu uszy.
- A on?
- Z tego co
wiem, nic się nie zmieniło.
- To czemu
nie możecie być razem? Albo raczej, czemu nie chcecie?
- To inna
historia. W sumie łącząca się dość istotnie z tą, którą ci opowiedziała moja
mama.
- Ona nic mi…-
Już chciałam zaprzeczyć jego słowom, ale wzrok, który mi posłał zdecydowanie
zmroził krew w moich żyłach. – No dobra.
Ale czemu nie chcesz mi powiedzieć dalszej części?
- Bo jeszcze
nie mogę.
- I to ma mi
wystarczyć?!- Prychnęłam poirytowana.
- Na razie
tak. Wybacz.
***
Przez cały
wieczór nie mogłam się skupić na niczym. Byłam tak roztargniona, że przed samym
wyjściem do kina Igła pytał się mnie tysiąc razy, czy na pewno się dobrze
czuję. Za każdym razem odpowiadałam to samo.
Ale moje
myśli błądziły wciąż w jednym kierunku. Może dwóch. Siedziałam z tyłu między
dzieciakami, ale w ogóle nie słyszałam i nie reagowałam na ich wrzaski.
- Ola, czy
tobie dali jakieś środki otumaniające na tym obiedzie, czy jak? Nie mogę
uwierzyć, że jeszcze nie wybuchłaś. – Jednak jego mina wyrażała więcej radości
niż zmartwienia.
-
Dowiedziałam się kilku ważnych rzeczy. Musze je przetrawić. To dlatego.-
Wyjaśniłam.
- Krzysiek,
daj jej spokój…- Iwona jak zwykle stanęła w mojej obronie. Jakieś dwadzieścia
pięć minut później staliśmy w kolejce po bilety. Przed nami stały cztery osoby.
- Ola
idziesz z nami na Dzwonieczka?- Dominika uśmiechnęła się do mnie słodko.
- Chyba, że
wolisz z nami na Króla Lwa!- Zaproponował Krzysztof. Trio On-Seba-Ja, czy
Iwona-Domi-Ja.
- Chodź z nami!-
Pociągnął mnie za rękę Sebastian.
- Wiecie co?
A może mogłabym pochodzić po sklepach w tym czasie? Jakoś nie mam ochoty na
kino…
- Na pewno?-
Uniósł brew Igła.- Wolisz ciuchy od pełnego niesamowitości seansu?- Kiwnęłam
głową.
-
Oczywiście, że możesz, co to za pytanie!- Uśmiechnęła się Iwona. – Tylko miej
telefon włączony.
- Okej,
dzięki.- Obróciłam się i jak najszybciej opuściłam tę część galerii.
Postanowiłam rozejrzeć się po sklepach z ciuchami i butami. A na koniec iść do
Empiku.
***
Chwyciłam do
ręki jedną z książek fantastycznych. Zaczęłam czytać opis, ale nie porwało
mnie. Więc zabrałam się do kolejnej. Ta była całkiem niezła, dopóki nie
usłyszałam podobnego głosu do…
- … Al, no
chodź już! Chciałam zobaczyć tą torebkę… - Choinka. I nie jest sama…
Rozejrzałam się dyskretnie i wtedy zauważyłam Alana. Po drugiej stronie
pomieszczenia. Nie zauważył mnie, więc natychmiast schowałam się za regałem.
Musze mieć
jakiś plan. Nie chcę, żeby mnie zobaczyli. To mogłoby się źle skończyć. Na
przykład mogłyby ucierpieć książki, a tego bym nie przeżyła. Wyjście jest
jedno. Więc trzeba iść jak gdyby nigdy nic.
Odetchnęłam i wyjrzałam za regał z książkami. Zaskoczona i jednocześnie
szczęśliwa stwierdziłam, że nikogo przy wejściu nie ma. Może poszli i mam ułatwione
zadanie? Wyprostowałam się i niemal zaczęłam skradać między półkami.
Rozglądałam się, ale nigdzie ich nie było. Nabrałam odwagi. Już miałam się
zbierać do wybiegnięcia, kiedy ktoś za mną szepnął:
- Czaisz się
na kogoś?- Aż mnie sparaliżowało. Zamknęłam oczy powoli wzdychając.
- Śledzisz
mnie, Alan?- Zapytałam odwracając się. Miał na sobie szarą bluzę z kapturem. –
Ładna bluza.
- Nie
odwracaj kota ogonem…- Uśmiechnął się.
- Gdzie
twoja dziewczyna?- Rozejrzałam się.
- Poszła
obejrzeć torebki. A co?
- Nic, tak
pytam. Czemu ją zostawiłeś samą?- Uniosłam brwi.
- Bo
chciałem zobaczyć się z tobą.- Powiedział to takim tonem, jakby było oczywiste.
Nieznacznie się zarumieniłam.
- Nie
żartuj, ok? – Odwróciłam się i już miałam odchodzić.
- No czekaj…
Chciałem się zapytać, cze nie poszłabyś ze mną na kawę?- Uśmiechnął się
zagradzając mi drogę.
- Alan…
Chyba powinieneś wrócić do swojej dziewczyny.- Nie chciałam tego powiedzieć.
Ale to zrobiłam. Natychmiast między nami powietrze się stężyło.
- Jo da
sobie radę beze mnie…- Jest tego taki pewien…
- Mimo
wszystko nie powinieneś swojej dziewczyny zostawiać na lodzie. I do tego
umawiać się z inną. Czy ona o tym wie?- Podparłam się pod boki.
- Nie, ale…
- Więc nie
rozumiem waszej polityki. Wy, faceci jesteście naprawdę dranie.
- Ale, Ola…
- Nie
skończyłam!- Uniosłam lekko głos.- Tylko prawdziwa świnia robi coś takiego
swojej dziewczynie.
- Tylko, że…
- Nie rób
tego. Określ się, czego ty chcesz i zacznij coś robić w tym kierunku.- Miałam
na myśli, że zostawi Choinkę i bardziej zainteresuje się mną. Ale całkiem
prawdopodobne, że pomyślał w inny sposób. – Albo daj mi spokój, albo określ
się, czego ode mnie chcesz.
Stał
zaskoczony, więc go wyminęłam i wyszłam.
****
Miał być wczoraj, ale nie było mnie cały dzień w domu ;c O masakra, to już trzydziesty rozdział... ;o
Troszkę rozjaśniła się przeszłość Kuby... Domyślacie się, jaka była druga część jego historii?
Dziękuję za komentarze ;**
Pozdrawiam ;)
Alan jest bratem Adrianna? Tak. Tak właśnie myślę! No rozdział jak zwykle super, ale to żadna nowość dla Ciebie ;) no i co ten Alan teraz zrobi, powtórzę się jak napiszę, że go nie lubię, tego już chyba nic nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego ;)
Buziaki, Alexia ;**
wow... przeszłość Kuby, szok.. wydaję mi się, że Alan będzie z nią ściśle złączony.. tylko jak? Ola znalazła w sobie tyle odwagi i powiedziała coś takiego Alanowi? Silna kobieta! :D rozdział świetny, ale teraz to już się chyba nie doczekam na kolejny, jest tyle spraw do rozwiązania. ^^ będę chyba bloga sprawdzać co godzinę. :D pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/07/rozdzia-23-zabije-cie-jak-tylko-to.html zapraszam :D
UsuńHej :D Razem z Lune nominowałyśmy cię do nagrody Liebster Awards, więcej informacji znajdziesz tutaj: http://jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com/2015/07/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuń*.*
OdpowiedzUsuńNo no no...szacun dla Oli, że odważyła się powiedzieć tak mocne słowa chłopakowi, który jej się podoba. :) Ciekawa przeszłość Kuby... ciekawe czy z tym wszystkim ma coś wspólnego Alan ? :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny xD (kurde, nauczyłam się tych emotek od ciebie i teraz praktycznie wszędzie ich używam )
PS: Zapraszam do siebie :)
http://wrytmiesiatkówki.blogspot.com
Pozdrawiam :**
Kasia.!
Hahaha XD Wiem, to zaraźliwe. Ja sama nieświadomie to podłapałam xD
UsuńDziękuję ;**
Dobra ja już wszystki wiem! Alan to brat Adriana, Igła jest ojcem Oli ale jej mama uciekła bo nie chciała psuć mu kariery, Zibi podkochuje się w Oli.... daje ci 3 rozdziały na to żeby Ola sie w nim zakochała xD.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Syśka:❤
Jakie krótkie podsumowanie XD Czy masz rację, to się wszystko okaże... ;D
UsuńEy, ey! Nie ma tak szybko XD Kto powiedział, że ona się w nim zakocha? ;o
Dzięki za komentarz, pozdrawiam <3