poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział XXX



Cały kolejny tydzień spędziłam przy książkach. Odłączyłam się od świata. Dopiero w niedzielę postanowiłam odpocząć. W końcu to Boży dzień! 

Wreszcie zamknęłam książki. Głowa mi pęka od nadmiaru wiedzy. Plus taki, że nie muszę wkuwać słówek na angielski, bo posługuję się tym językiem dość biegle. Gorzej z matematyką. Ale koniec. Enough! Dziś robię sobie przerwę. Kuba zaprosił mnie na obiad, a wieczorem wybieram się z Ignaczakami do kina. Siatkarze wciąż przypominają mi zakładzie z Paulem. Jednak SA wyrozumiali ze względu na zbliżającą się maturę.
Jest koniec listopada, więc niedługo święta. Nie mam już ochoty rozmawiać z mamą na temat jej przyjazdu. Będzie chciała, to przyjedzie. I tak święta spędzę z moimi rozszerzeniami : )))
Powinnam już umieć tę piosenkę na akademię, o czym dokładnie mi przypomina Choinka. Mieliśmy kolejne spotkania, podział na role zakończony. Teraz tylko próby.
Pierwszy semestr zakończy się ze średnią 4,2. Nie jest źle.
Alan od kilku dni często do mnie pisze. O różne głupoty pyta, a z tego wynikają całkiem ciekawe, kilkugodzinne rozmowy. Nie powiem, cieszę się z tego powodu. Coś ruszyło do przodu! Nie mogę powiedzieć tego samego o mym dobrym, nowym przyjacielu Kubie. Ten to wiecznie nie jest zachwycony. Zwłaszcza moimi rozmowami z Morczewskim. W styczniu są moje dokładnie 19 urodziny, więc może wtedy poproszę, aby mi wszystko wytłumaczył. To będzie najlepszy prezent.
A tymczasem zbieram się do kościoła.

- Olka! Chodź już!- Zawył za moimi drzwiami stojący Krzysiek.
- No idę już, idę! Pali się?- bąknęłam.
- Nie powinno się spóźniać do kościoła- odparł, kiedy otworzyłam drzwi.
- Włożę tylko kurtkę i buty.- Oznajmiłam. Kiwnął głową i wyszedł z domu. Chwilę później dołączyłam od czekających na mnie Ignaczaków.

*** 

- Kuba, przynieś z kuchni inną łyżkę Oli…- Mama Sokołowskiego pogoniła syna.- Przecież nie będzie jadła z takiej brudnej…
- Ale nie trzeba…- Chciałam zaprotestować, jednak Kuba już podmienił mi sztućce. – Dziękuję.
- Tata będzie?- Spytał, gdy usiadł na swoim miejscu.
- Już powinien być…- Zmarszczyła brwi patrząc na zegarek wiszący na ścianie. – No dobrze, poczekamy jeszcze chwilę. Ola, jak podoba ci się nowa szkoła?- zwróciła się bezpośrednio do mnie.
- Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego, jak bardzo są tutaj gościnni ludzie. A dzięki Kubie odnalazłam się dość szybko w nowym otoczeniu. No i pomaga mi z matą!
- Taak, Kuba ma umysł matematyka.
- Nie mówcie, jakby mnie tutaj nie było. – Nagle drzwi frontowe się otworzyły.
- Jest tu kto?!- zawołał męski głos.
- Chodź szybko, bo czekamy na ciebie!- Odpowiedziała mama mojego przyjaciela. Mężczyzna odwiedził łazienkę i po kilku minutach wszedł do kuchni. Od razu spostrzegł mnie.
- A kogo me stare oczy widzą?- Uśmiechnął się szeroko do mnie.
- Tato, to jest Aleksandra Sowecka.
- Ta nowa z Anglii?- upewnił się podają cm rękę.
- Tak, to ja.- Uścisnęłam jego wielką dłoń. Mężczyzna jest odrobinkę wyższy od Kuby, ma ciemne włosy i oczy takie, jak syn.  Zajął jedno wolne miejsce obok żony i zaczął rozlewać rosół do naszych talerzy.
- A więc, Aleksandro…
- Ola- poprawiłam odruchowo. W Londynie ludzie różnie do mnie mówili. Polacy Ola, Anglicy Alex, nauczyciele Aleksandra. Ale tutaj wolałam Ola.
- Włodek.- Odpowiedział machinalnie. Wyszczerzyłam się.- Tak więc, Olu… Powiedz mi, jak ci się u nas podoba?
- Nie mogę narzekać.- Odparłam po krótkim zastanowieniu. Jak dla mnie bomba. Już pierwszego dnia zaprzyjaźniłam się z Kubą, w ciągu tygodnia poznałam kilku siatkarzy i Alana.
- Interesujesz się siatkówką? Albo jakimś sportem?- Wyraźnie to zdanie miało decydować o tym, czy będę w tym domu lubiana, czy nie. Zerknęłam na rozbawionego Kubę. W duchu przesyłałam mu wiadomość, żeby mi pomógł. Jednak chyba jej nie odebrał.
- Nie mogę powiedzieć, że jestem jakąś wielką fanką sportu…
- Ale mieszkasz z siatkarzem- dokończył za mnie.
- Poznałam już wielu siatkarzy i muszę przyznać, że jako osoby, to bardzo mili i inteligentni ludzie.- Zadowolona ze swojego zdania, aż się uśmiechnęłam.
- Umiesz grać w siatkówkę?- Zagadnęła mama Kuby.
- Nie za bardzo… Ale siatkarze pracują ze mną nad tym.- Gdy tylko pomyślałam o tym, jak dawno nie odwiedzałam siatkarzy na treningu… Nie wierzę, ale poczułam wyrzuty sumienia. Zbyszka nie widziałam od tygodnia. Jak i reszty. Nie, żebym za nimi tęskniła. Ale jednak ten ostatni wypad na kręgle przekonał mnie chyba ostatecznie do tych zajebistych ludzi. Niewiarygodne, jak przez kilka miesięcy potrafi się zmienić nastawienie człowieka do pewnych spraw.
- Miałem nadzieję, że namówisz Kubę do powrotu- westchnął pan Włodek.
- Powrotu?- Uniosłam obie brwi spoglądają z ciekawością na przyjaciela.
- Nie mówił ci?
- Mówiłem! Tylko jak zwykle Ola nie słucha mnie, a własnych bijących się w szarych zakamarkach jej umysłu myśli. – Wzruszył ramionami.
- Hej! Wspominałeś tylko, że grałeś w siatkówkę. Ale nie wyjaśniłeś, dlaczego.
- Nie musisz wiedzieć…- bąknął koncentrując się na zupie. Spojrzałam na jego rodziców. W końcu odezwała się jego matka.
- Kuba przestał grać… Przez pewnego chłopca. – Nie jestem pewna, ale chyba rozdziawiłam usta. – Bardzo go zranił… A…
- Dość!- Chłopak uderzył pięścią w stół.- Ola nie musi o tym wiedzieć. – Jego rodzice popatrzyli po sobie. Widocznie nie pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce. Resztę posiłku spożyliśmy w milczeniu.
Po obiedzie uparłam się, żeby pomóc pani domu w myciu naczyń. Mocno protestowała, ale w końcu uległa. Podała mi ścierkę do wycierania, a sama zabrała się za czyszczenie talerzy.
- Przepraszam za to przy stole…- zaczęłam nieśmiało.
- Nic się nie stało, kochanie. Niestety ten temat Kuba unika jak ognia. Nie rozumiem jednak, dlaczego aż tak wybuchł przy tobie…
- Więc nigdy nie reagował aż tak wybuchowo?- Starałam się zrozumieć, o co chodzi.
- Nie, nie. Zazwyczaj tylko prosił, żebyśmy zmienili temat. To dzisiaj przy stole bardzo mnie zdziwiło.- Podała mi talerz, więc zaczęłam starannie go wycierać. Nie chciałam być wścibska, ale może ta sprawa jest ważna.
- A co się wtedy stało?- Od razu zrozumiała, o co mi chodzi. Westchnęła głośno.
- Może powinnas jego zapytać?- zasugerowała.
- Raczej nic mi nie powie, pani dobrze o tym wie- uśmiechnęłam się.
- No dobrze… - Odłożyłam suchy talerz na półkę.- Kuba na początku pierwszej klasy liceum zaczął się dziwnie zachowywać. Znikał na całe dnie, wracał późno wieczorem. Raz przyłapałam go pijanego, co nigdy się mu nie przytrafiało. Rozmawiałam z nim dużo, ale ot nic nie dało. Nie chciał powiedzieć, o co chodzi. Świetnie grał w siatkówkę, więc poprosiłam jego brata, żeby jakoś go wciągnął do szkolnej drużyny. Miałam nadzieję, że w taki sposób Kuba powróci do swojej poprzedniej postaci. Więc jego brat załatwił mu pozycję przyjmującego. Żebyś widziała, jak on się cieszył! Odżył trochę. Ale między nim a bratem stosunki się pogorszyły. Nie miałam pojęcia, co się stało. Aż pewnego dnia… Kuba przy kolacji oznajmił nam, że… podobają mu się chłopcy. Mało tego! Że ma chłopaka!- Zerknęła na mnie, bo zauważyła, że przestałam wycierać naczynia. Natychmiast wróciłam do swojej pracy. Ale… Wreszcie coś się dzieje! Dowiem się, o co chodzi Kubie! Dlaczego nie lubi rozmawiać o tym, że znajdziemy mu chłopaka.
- I co dalej?- Nie mogłam się powstrzymać.
- Ja i mąż byliśmy w szoku. Za to po starszym nie widać było szoku. Okazało się, że wiedział od jakiegoś czasu.
- Kim był jego chłopak?- Zaciekawiła mnie niesamowicie ta myśl.
- Zdaje się, że jeden z najlepszych przyjaciół brata Kuby. – O mały włos nie upuściłam miski. – Adrian. To jasne, że nie mogliśmy się pogodzić z orientacją naszego drugiego syna. Ale w końcu to zaakceptowaliśmy.
- Nie rozumiem… Dlaczego zrezygnował z siatkówki?
- Kuba był ze swoim chłopakiem kilka miesięcy. A tu nagle ogłosił, że nie są parą. I że kończy z siatkówką. A był już na zawodach i zdobył nie jeden tytuł. Do tego jego brat nie mógł mu wybaczyć tego, co się stało.
- A gdzie teraz jest pański starszy syn?
- Wyjechał i mieszka w Katowicach ze swoją dziewczyną. Odwiedza nas często, jednak między nim, a Kubą nie jest w porządku.
- O masakra…- Skomentowałam, na co kobieta głośno się zaśmiała.- Dziękuję, że pani mi to wytłumaczyła.
- Moim zdaniem powinnaś wiedzieć, skoro się przyjaźnicie. Zatajanie tego przed tobą, nie wyszłoby na dobre. 
Dokończyłam pomaganie w kuchni i wróciłam do pokoju Kuby. Ten leżał brzuchem do góry na dywanie i wpatrywał się w sufit. Nawet nie drgnął, kiedy położyłam się obok niego.
- Kuba, o co chodziło z tym przy stole?- zagadałam.
- Pewnie już wiesz. – Mruknął posępnie. Przyznać się? Pytanie tylko, czy obrazi się na mnie za to.
- Kuba, to żaden wstyd, że miałeś chłopaka…
- No właśnie. Miałem.
- Nie on jeden i nie ostatni!- Próbowałam to powiedzieć optymistycznie, ale wyszło, jakbym na niego krzyczała.
- Ty nic nie rozumiesz…
- Więc wyjaśnisz mi to teraz? Czy może jutro? Albo… nigdy?- Przygryzłam wargę. Coś musi być na rzeczy.
- Nie wstydzę się, że miałem chłopaka. Mało ludzi o nas wiedziało… Prawie nikt. Szkoda tylko, że przez to jaki jestem, straciłem brata…
- Hej, nie straciłeś…- Przewróciłam się na prawy bok, podpierając głowę na ręce opartą o podłogę. – Skąd takie nastawienie?- Obrócił w moją stronę głowę i spojrzał prosto w oczy.
- Powiedział, że mnie nienawidzi. Że „zaraziłem” jego kumpla. I że wolałby, żebym nie istniał.- Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W życiu nie chciałabym usłyszeć takich słów od swojego brata… Chociaż nie mam rodzeństwa, to gdybym miała… W takiej sytuacji nie dziwię się Kubie. – Nadal uważasz, że jesteśmy super kochającym się rodzeństwem?
- Rozmawiacie w ogóle ze sobą?
- Tylko, gdy sytuacja tego wymaga- skrzywił się.
- A co z Adrianem?
- Jak to co?
- No… macie kontakt ze sobą? Czemu zerwaliście?- Długo nie odpowiadał. Bardzo długo. Jednak nie pytałam ponownie, żeby nie stracić tej chwili. Teraz mogę się dowiedzieć trochę o przeszłości przyjaciela. W końcu się odezwał.
- Nie widujemy się. Czasem piszemy na fb. Ale nigdy nie będziemy mogli wrócić do tego, co było między nami.
- Kochałeś go?- Spytałam delikatnie.
- Nadal kocham.- Jęknął przeraźliwie, jakby właśnie te słowa zraniły mu uszy.
- A on?
- Z tego co wiem, nic się nie zmieniło.
- To czemu nie możecie być razem? Albo raczej, czemu nie chcecie?
- To inna historia. W sumie łącząca się dość istotnie z tą, którą ci opowiedziała moja mama.
- Ona nic mi…- Już chciałam zaprzeczyć jego słowom, ale wzrok, który mi posłał zdecydowanie zmroził  krew w moich żyłach. – No dobra. Ale czemu nie chcesz mi powiedzieć dalszej części?
- Bo jeszcze nie mogę.
- I to ma mi wystarczyć?!- Prychnęłam poirytowana.
- Na razie tak. Wybacz.


*** 


Przez cały wieczór nie mogłam się skupić na niczym. Byłam tak roztargniona, że przed samym wyjściem do kina Igła pytał się mnie tysiąc razy, czy na pewno się dobrze czuję. Za każdym razem odpowiadałam to samo.
Ale moje myśli błądziły wciąż w jednym kierunku. Może dwóch. Siedziałam z tyłu między dzieciakami, ale w ogóle nie słyszałam i nie reagowałam na ich wrzaski.
- Ola, czy tobie dali jakieś środki otumaniające na tym obiedzie, czy jak? Nie mogę uwierzyć, że jeszcze nie wybuchłaś. – Jednak jego mina wyrażała więcej radości niż zmartwienia.
- Dowiedziałam się kilku ważnych rzeczy. Musze je przetrawić. To dlatego.- Wyjaśniłam.
- Krzysiek, daj jej spokój…- Iwona jak zwykle stanęła w mojej obronie. Jakieś dwadzieścia pięć minut później staliśmy w kolejce po bilety. Przed nami stały cztery osoby.
- Ola idziesz z nami na Dzwonieczka?- Dominika uśmiechnęła się do mnie słodko.
- Chyba, że wolisz z nami na Króla Lwa!- Zaproponował Krzysztof. Trio On-Seba-Ja, czy Iwona-Domi-Ja.
- Chodź z nami!- Pociągnął mnie za rękę Sebastian.
- Wiecie co? A może mogłabym pochodzić po sklepach w tym czasie? Jakoś nie mam ochoty na kino…
- Na pewno?- Uniósł brew Igła.- Wolisz ciuchy od pełnego niesamowitości seansu?- Kiwnęłam głową.
- Oczywiście, że możesz, co to za pytanie!- Uśmiechnęła się Iwona. – Tylko miej telefon włączony.
- Okej, dzięki.- Obróciłam się i jak najszybciej opuściłam tę część galerii. Postanowiłam rozejrzeć się po sklepach z ciuchami i butami. A na koniec iść do Empiku.

***

Chwyciłam do ręki jedną z książek fantastycznych. Zaczęłam czytać opis, ale nie porwało mnie. Więc zabrałam się do kolejnej. Ta była całkiem niezła, dopóki nie usłyszałam podobnego głosu do…
- … Al, no chodź już! Chciałam zobaczyć tą torebkę… - Choinka. I nie jest sama… Rozejrzałam się dyskretnie i wtedy zauważyłam Alana. Po drugiej stronie pomieszczenia. Nie zauważył mnie, więc natychmiast schowałam się za regałem.
Musze mieć jakiś plan. Nie chcę, żeby mnie zobaczyli. To mogłoby się źle skończyć. Na przykład mogłyby ucierpieć książki, a tego bym nie przeżyła. Wyjście jest jedno. Więc trzeba iść jak gdyby nigdy nic.  Odetchnęłam i wyjrzałam za regał z książkami. Zaskoczona i jednocześnie szczęśliwa stwierdziłam, że nikogo przy wejściu nie ma. Może poszli i mam ułatwione zadanie? Wyprostowałam się i niemal zaczęłam skradać między półkami. Rozglądałam się, ale nigdzie ich nie było. Nabrałam odwagi. Już miałam się zbierać do wybiegnięcia, kiedy ktoś za mną szepnął:
- Czaisz się na kogoś?- Aż mnie sparaliżowało. Zamknęłam oczy powoli wzdychając.
- Śledzisz mnie, Alan?- Zapytałam odwracając się. Miał na sobie szarą bluzę z kapturem. – Ładna bluza.
- Nie odwracaj kota ogonem…- Uśmiechnął się.
- Gdzie twoja dziewczyna?- Rozejrzałam się.
- Poszła obejrzeć torebki. A co?
- Nic, tak pytam. Czemu ją zostawiłeś samą?- Uniosłam brwi.
- Bo chciałem zobaczyć się z tobą.- Powiedział to takim tonem, jakby było oczywiste. Nieznacznie się zarumieniłam.
- Nie żartuj, ok? – Odwróciłam się i już miałam odchodzić.
- No czekaj… Chciałem się zapytać, cze nie poszłabyś ze mną na kawę?- Uśmiechnął się zagradzając mi drogę.
- Alan… Chyba powinieneś wrócić do swojej dziewczyny.- Nie chciałam tego powiedzieć. Ale to zrobiłam. Natychmiast między nami powietrze się stężyło.
- Jo da sobie radę beze mnie…- Jest tego taki pewien…
- Mimo wszystko nie powinieneś swojej dziewczyny zostawiać na lodzie. I do tego umawiać się z inną. Czy ona o tym wie?- Podparłam się pod boki.
- Nie, ale…
- Więc nie rozumiem waszej polityki. Wy, faceci jesteście naprawdę dranie.
- Ale, Ola…
- Nie skończyłam!- Uniosłam lekko głos.- Tylko prawdziwa świnia robi coś takiego swojej dziewczynie.
- Tylko, że…
- Nie rób tego. Określ się, czego ty chcesz i zacznij coś robić w tym kierunku.- Miałam na myśli, że zostawi Choinkę i bardziej zainteresuje się mną. Ale całkiem prawdopodobne, że pomyślał w inny sposób. – Albo daj mi spokój, albo określ się, czego ode mnie chcesz.
Stał zaskoczony, więc go wyminęłam i wyszłam.  



****
Miał być wczoraj, ale nie było mnie cały dzień w domu ;c  O masakra, to już trzydziesty rozdział... ;o
Troszkę rozjaśniła się przeszłość Kuby... Domyślacie się, jaka była druga część jego historii?

Dziękuję za komentarze ;**

Pozdrawiam ;)

10 komentarzy:

  1. Alan jest bratem Adrianna? Tak. Tak właśnie myślę! No rozdział jak zwykle super, ale to żadna nowość dla Ciebie ;) no i co ten Alan teraz zrobi, powtórzę się jak napiszę, że go nie lubię, tego już chyba nic nie zmieni ;)
    Już nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    Buziaki, Alexia ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. wow... przeszłość Kuby, szok.. wydaję mi się, że Alan będzie z nią ściśle złączony.. tylko jak? Ola znalazła w sobie tyle odwagi i powiedziała coś takiego Alanowi? Silna kobieta! :D rozdział świetny, ale teraz to już się chyba nie doczekam na kolejny, jest tyle spraw do rozwiązania. ^^ będę chyba bloga sprawdzać co godzinę. :D pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/2015/07/rozdzia-23-zabije-cie-jak-tylko-to.html zapraszam :D

      Usuń
  3. Hej :D Razem z Lune nominowałyśmy cię do nagrody Liebster Awards, więcej informacji znajdziesz tutaj: http://jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com/2015/07/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no...szacun dla Oli, że odważyła się powiedzieć tak mocne słowa chłopakowi, który jej się podoba. :) Ciekawa przeszłość Kuby... ciekawe czy z tym wszystkim ma coś wspólnego Alan ? :)
    Czekam na następny xD (kurde, nauczyłam się tych emotek od ciebie i teraz praktycznie wszędzie ich używam )

    PS: Zapraszam do siebie :)
    http://wrytmiesiatkówki.blogspot.com

    Pozdrawiam :**
    Kasia.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha XD Wiem, to zaraźliwe. Ja sama nieświadomie to podłapałam xD

      Dziękuję ;**

      Usuń
  5. Dobra ja już wszystki wiem! Alan to brat Adriana, Igła jest ojcem Oli ale jej mama uciekła bo nie chciała psuć mu kariery, Zibi podkochuje się w Oli.... daje ci 3 rozdziały na to żeby Ola sie w nim zakochała xD.
    Pozdrawiam Syśka:❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie krótkie podsumowanie XD Czy masz rację, to się wszystko okaże... ;D
      Ey, ey! Nie ma tak szybko XD Kto powiedział, że ona się w nim zakocha? ;o

      Dzięki za komentarz, pozdrawiam <3

      Usuń